Przypadek Daniele Pieroniego to przestroga przed tym, jak łatwo „tylnymi drzwiami” wprowadzić legalizację eutanazji

To, co dzieje się właśnie teraz we Włoszech, powinno być jasną przestrogą: gdy nie postawi się mocnej tamy cywilizacji śmierci, będzie ona drążyć i wykruszać kolejne kamienie, rozmywać prawdę o nienaruszalnej godności każdego człowieka, aż w końcu, jak złowrogi żywioł, zniszczy wszystko, co napotka na swej drodze.

We Włoszech miał miejsce pierwszy przypadek legalnej eutanazji. Co istotne, nie jest on wynikiem zmiany prawa dokonanej na szczeblu parlamentarnym, ale wykorzystania luk prawnych i biurokratycznego zamętu.

Daniele Pieroni to 64-letni mężczyzna cierpiący na chorobę Parkinsona, poeta i pisarz. Od wielu lat żyje z PEG (karmieniem przez sondę) z powodu ciężkiej dysfagii. Uznał, że jest to cierpienie nie do zniesienia i zaczął ubiegać się o eutanazję. Jak dotąd oficjalnie taka możliwość w prawie włoskim nie istniała, a czynna eutanazja uznawana była za przestępstwo.

Obecnie Pieroni uzyskał dostęp do tej procedury dzięki zawiłościom włoskiego systemu prawnego, pozwalającym na ustawodawczą odrębność regionów. Jeden z nich – Toskania, rządzony jest przez centrolewicę, która uchwaliła prawo dopuszczające eutanazję. Władze regionalne odniosły się do wytycznych Trybunału Konstytucyjnego w orzeczeniu z 2019 r. Sąd orzekł, że Włochy muszą stworzyć ustawodawstwo, które regulowałoby samodzielną śmierć, aby wypełnić luki w prawie. To ten sam Trybunał Konstytucyjny, który wbrew woli włoskiego parlamentu uznał prawo par jednopłciowych do posiadania dzieci, wprowadzając absurdalny termin prawny „rodzica intencjonalnego” (co w praktyce oznacza, że para homoseksualna może sobie zamówić za granicą urodzenie dziecka, które następnie będzie uznane we Włoszech za potomka obydwu partnerów).

Dekryminalizacja metodą na obchodzenie prawa

W 2019 r. włoski Trybunał Konstytucyjny częściowo zdekryminalizował wspomagane samobójstwo pod pewnymi warunkami, w następstwie przełomowej sprawy DJ Fabo (Fabiano Antoniani). Antoniani, mediolański artysta, który w wyniku wypadku zapadł na tetraplegię i stracił wzrok, zdecydował się na podróż do Szwajcarii w celu wspomaganego samobójstwa. Towarzyszył mu Marco Cappato ze Stowarzyszenia Luca Coscioni, które od dawna prowadzi kampanię na rzecz eutanazji.

Trybunał Konstytucyjny orzekł wówczas, że wspomagane samobójstwo nie jest karalne, jeśli spełnione są jednocześnie wszystkie następujące warunki:

  • Nieodwracalna patologia
  • Nieznośne cierpienie fizyczne lub psychiczne
  • Uzależnienie od terapii podtrzymujących życie
  • Pełna zdolność rozumienia i podejmowania decyzji
  • Weryfikacja procesu przez publiczną placówkę zdrowia i lokalną komisję etyczną

Na to orzeczenie powołują się władze Toskanii, liberalizując przepisy dotyczące eutanazji w tym regionie. Sytuacja, w której regiony mogą uchwalać przepisy zasadniczo sprzeczne z prawem krajowym oznacza prawny chaos. We Włoszech toczy się obecnie dyskusja na temat prawnego umocowania regionalnego rozporządzenia w kwestii dotyczącej zagadnienia o ewidentnie szerszym zakresie, niezwiązanym ze specyfiką regionalną. Rząd Meloni zakwestionował toskańską ustawę, argumentując, że kwestia ta powinna zostać uregulowana na szczeblu krajowym.

Sytuację komplikuje także decentralizacja krajowego systemu opieki zdrowotnej we Włoszech. Coraz więcej uprawnień i obowiązków przenoszone jest na szczebel regionalny, władze regionów czują się więc kompetentne do podejmowania decyzji w kwestiach polityki zdrowotnej. W tym przypadku chodzi jednak nie tylko o sprawy medyczne, ale przede wszystkim – o zasadnicze kwestie etyczne.

Fałszywe współczucie

Kwestia eutanazji we Włoszech cyklicznie powraca w debacie publicznej. Lewicowi aktywiści i politycy często wykorzystują głośne przypadki osób cierpiących na nieuleczalne choroby, aby uzasadniać coraz dalej idącą liberalizację przepisów dotyczących eutanazji. W ten sposób zamiast poszukiwać terapii i lekarstw pozwalających zatrzymać postępy choroby lub złagodzić cierpienie, oferuje się rozwiązanie pozorne – zakończenie życia przez śmiercionośną procedurę eutanazji.

Nadal brakuje konkretnej ustawy dotyczącej opieki u schyłku życia. Rząd Meloni ogłosił plany rozpoczęcia dialogu na temat stosownych przepisów, do czego nakłaniał Trybunał Konstytucyjny, podtrzymując jednocześnie stanowisko polityczne, że nie istnieje coś takiego jak „prawo do samobójstwa” i podkreślając rolę opieki paliatywnej.

Tama została przerwana

Może być jednak za późno. Tama została już przerwana. Idąc za przykładem Toskanii, inne regiony rządzone przez centrolewicę przystępują do prac nad tymczasowymi rezolucjami regionalnymi. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego otworzyło zatem scenariusz, w którym obecnie spośród 20 regionów Włoch jeden uznał legalność medycznie wspomaganego samobójstwa, kolejne natomiast rozważają rezygnację z karania tych, którzy dopuszczają się eutanazji. Tego rodzaju dekryminalizacja przypomina prawne wybiegi, którymi posłużył się zdominowany przez Partię Pracy parlament Wielkiej Brytanii, dopuszczając w zeszłym tygodniu aborcję aż do końca ciąży: nie wprowadzono wprost przepisu legalizującego ten proceder, ale zrezygnowano z karania kobiet, które się tego dopuszczają.

Takie są właśnie metody, którymi posługują się propagatorzy cywilizacji śmierci. Wszystko jedno, czy nazwiemy to „taktyką salami” (odkrawania po plasterku fundamentalnych wartości, na których opiera się cywilizacja europejska), czy „równią pochyłą”, czy też „taktyką coraz szerszego uchylania drzwi” – chodzi o to samo: o odarcie człowieka z godności, odhumanizowanie nienarodzonych dzieci, a także osób starszych i cierpiących, wszystko w imię rzekomego „postępu” i „prawa wyboru”. To jednak nie żaden postęp, ale zwykłe barbarzyństwo: ci, którzy są silni i zdrowi nie czują się odpowiedzialni za słabszych członków społeczeństwa i po prostu chcą się ich pozbyć. Zamiast owijać tę przykrą prawdę w piękne hasła o „współczuciu” i „wyborze”, powinni to powiedzieć wprost.

Źródło: CNE, Il Fatto Quotidiano

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama