Iran zastrzega sobie wszelkie opcje odpowiedzi na amerykański atak – powiedział szef MSZ tego kraju Abbas Aragczi. Premier Izraela dziękuje Amerykanom. Tymczasem Tel Awiw został ponownie zaatakowany. Z kolei Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej wydała komunikat po nalotach USA.
Atak USA na irańskie obiekty atomowe jest oburzający i będzie miał „wieczne konsekwencje” – oświadczył irański minister spraw zagranicznych Abbas Aragczi. Jak dodał, Iran zastrzega sobie wszelkie opcje odpowiedzi na amerykański atak.
„Zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych i jej postanowieniami zezwalającymi na uzasadnioną odpowiedź w samoobronie Iran zastrzega sobie wszelkie opcje obrony swojej suwerenności, interesów i narodu”
– zapowiedział.
Izrael dziękuje
Za atak podziękował natomiast premier Izraela Beniamn Netanjahu.
„Gratulacje, Prezydencie Trump, twoja śmiała decyzja o ataku na irańskie obiekty nuklearne niesamowitą potęgą Stanów Zjednoczonych zmieni historię”
– powiedział Netanjahu w orędziu zamieszczonym m.in. na jego koncie na platformie X.
Jak stwierdził, Ameryka "zrobiła to, czego żaden inny kraj na Ziemi nie mógł zrobić".
Kontra
Tymczasem Iran przeprowadził kolejny nalot na Izrael. Dowództwo Sił Obronnych Izraela przekazało, że wystrzelono w dwóch seriach co najmniej 27 rakiet. Uderzyły one w Hajfę oraz w środkową część kraju.
Alarm powietrzny obowiązywał na większości terytorium Izraela, a mieszkańcom polecono zejść do schronów. Nad Jerozolimą słychać było silne eksplozje. Alarm ogłoszono również w sąsiedniej Jordanii.
Po amerykańskim ataku w niedzielę rano ponownie zamknięto przestrzeń lotniczą nad Izraelem.
Huti grożą odwetem
Stany Zjednoczone zapowiadają, że nie będzie kolejnych nalotów. Jednak proirańscy rebelianci Huti z Jemenu zagrozili, że odpowiedzą na amerykański atak. Ma to być „tylko kwestią czasu” – poinformowała agencja Reutera, powołując się na wypowiedź przedstawiciela bojówki.
Wcześniej rebelianci zapowiedzieli, że wznowią ataki na amerykańskie statki na Morzu Czerwonym, jeśli administracja prezydenta USA Donalda Trumpa przyłączy się do kampanii wojskowej Izraela przeciw Iranowi. Jemeńska bojówka przeprowadza regularne ataki na szlaki morskie oraz na Izrael w geście solidarności z Palestyńczykami w Strefie Gazy. W maju Huti zgodzili się na zawieszenie broni ze Stanami Zjednoczonymi, zastrzegając, że nie dotyczy ono ataków na cele izraelskie.
Nie ma skażenia
Z kolei Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) poinformowała, że po atakach USA na obiekty nuklearne w Isfahanie, Fordo i Natanz w Iranie nie odnotowano wzrostu poziomu promienia w okolicy tych instalacji.
Brak oznak skażenia radioaktywnego w regionie celów amerykańskich ataków potwierdziło też irańskie Krajowe Centrum Bezpieczeństwa Jądrowego. „Nie ma zagrożenia dla mieszkańców mieszkających w pobliżu wyżej wymienionych obiektów” – podano w oświadczeniu, cytowanym przez AP.
Także saudyjski urząd ds. bezpieczeństwa nuklearnego podał, że „nie wykryto żadnych śladów radioaktywności w Arabii Saudyjskiej ani w innych państwach Zatoki Perskiej po amerykańskich atakach na irańskie obiekty nuklearne”.
Naloty na Iran trwają od 13 czerwca, kiedy kraj ten został zaatakowany przez Izrael. Teheran odpowiedział nalotami m.in. Na Tel Awiw. Od początku konfliktu w Iranie zginęło co najmniej 430 osób, a 3,5 tys. zostało rannych. W irańskich uderzeniach śmierć poniosło 24 mieszkańców Izraela.
Źródło: