reklama

„Większość maltańskich lekarzy popiera aborcję”, czyli jak manipuluje się sondażami

Polska i Malta to ostatnie dwa europejskie bastiony, w których chroni się życie nienarodzonego dziecka w łonie matki. Taki stan rzeczy jest nie do zaakceptowania przez lobby proaborcyjne, które posługuje się naciskami politycznymi i przekłamaniami. Znakomitym przykładem jest sondaż, który rzekomo ukazuje olbrzymie poparcie dla opcji „pro-choice” wśród maltańskich lekarzy.

MG

dodane 19.11.2025 13:29

„Siedemdziesiąt siedem procent lekarzy popiera aborcję na każdym etapie ciąży”. Tak ogłosił maltański dziennik „The Times of Malta”.

77 procent z 8 procent to…

Sensacyjna informacja, która zdaje się podważać podstawy maltańskiego prawa, jednoznacznie chroniącego życie dziecka w łonie matki pojawiła się w jednej z największych maltańskich gazet, której historia sięga lat 30-tych XX wieku.

Gdy jednak wczytamy się w tekst, okazuje się, że informacja, jakoby 77 procent lekarzy na Malcie popierało aborcję, przypomina stare dowcipy o sowieckiej „Prawdzie”, która donosiła, że na Placu Czerwonym w Moskwie rozdają mercedesy. Po tygodniu opublikowała sprostowanie: „w naszym artykule pojawiły się drobne nieścisłości; po pierwsze nie na Placu Czerwonym, tylko na placu targowym, po drugie nie w Moskwie, ale w Leningradzie, po trzecie nie rozdają, tylko kradną, a po czwarte – nie mercedesy, tylko rowery”.

Powołując się na badanie przeprowadzone przez Uniwersytet Maltański, gazeta stwierdza, że „77 procent lekarzy uważa, że aborcja powinna być dozwolona na «wszystkich etapach» ciąży”. Już jednak w następnym zdaniu okazuje się, że nie jest to bezwarunkowe poparcie, ale chodzi o sytuacje, w których zagrożone jest życie kobiety lub nie istnieje szansa na przeżycie płodu ze względu na anomalie płodu. Oznacza to, że sondaż dotyczył sytuacji wyjątkowych i granicznych, które ukazywane są przez bioetyków jako szczególnie trudne do rozstrzygnięcia.

Dalej dowiadujemy się, że poparcie wśród lekarzy dla aborcji ze względu na zachowanie zdrowia fizycznego matki wynosi już nie 77, ale jedynie 45 procent. Jeśli chodzi o zdrowie psychiczne – tylko 26 procent.

Niemal powszechne poparcie dla aborcji wśród maltańskich lekarzy kruszeje więc z każdym kolejnym zdaniem tekstu.

Tu pora odwołać się do niezbyt zaawansowanej wiedzy matematycznej. Otóż spośród ponad 2.100 lekarzy zarejestrowanych na Malcie, na ankietę odpowiedziały tylko 173 osoby. To około ośmiu procent ogółu. Oznacza to, że pomnożywszy 77 proc. przez 8 proc., otrzymujemy poparcie dla aborcji (i to w przypadku zagrożenia życia matki) sięgające… 6,1 procent. Taka informacja nie brzmi jednak dobrze dla redaktorów gazety piszących teksty pod z góry ustaloną tezę. Lepiej zaanonsować, że aborcję popiera 77 procent lekarzy, a dopiero później wyjaśniać, że w rzeczywistości chodzi o sześć procent.

Propaganda kontra rzeczywistość: sprawa Prudente

Malta od lat znajduje się pod międzynarodową presją, by porzucić swoje ideały pro-life. Naciskom politycznym towarzyszy systematyczna kampania medialna, mająca na celu ukazanie tego kraju w najgorszym możliwym świetle.

Jedna z najbardziej znanych spraw dotyczyła Amerykanki Andrei Prudente, która w 2023 r. w trakcie pobytu na Malcie rzekomo potrzebowała aborcji „ze względów medycznych” i spotkała się z odmową przeprowadzenia tego zabiegu. Lekarze stanowczo zaprzeczyli, jakoby coś takiego miało miejsce – nie było żadnych racji medycznych przemawiających za przeprowadzeniem aborcji, jej życie i zdrowie nie było zagrożone. Problem dotyczył odejścia wód płodowych, a maltańscy lekarze zastosowali wszelkie standardowe procedury medyczne, które były wskazane w takim przypadku, podając antybiotyki i stale monitorując jej stan zdrowia. Rzeczywistość nie ma jednak znaczenia, gdy można w mediach przedstawić taki przypadek jako dowód na szkodliwość postawy pro-life. Szkody w wizerunku zostały wyrządzone. Dla porządku warto odnotować, że wówczas wyjątkową wręcz stronniczością i medyczną ignorancją popisała się inna maltańska gazeta, „Malta Today”, natomiast „Times of Malta” był na tyle przyzwoity, że udzielił głosu lekarzom, którzy zajmowali się przypadkiem Prudente, w tym prof. Yves Muscat Baronowi, ginekologowi i kierownikowi Oddziału Położnictwa i Ginekologii w szpitalu Mater Dei.

Fakty nie mają znaczenia, gdy dany przypadek można wykorzystać do wywarcia aborcyjnej presji. Tak właśnie stało się wówczas, a głosy ostrego sprzeciwu płynące z różnych krajów skłoniły maltańskich polityków do rozważenia wprowadzenia tzw. „medycznie koniecznych” aborcji.

W czerwcu 2023 roku kodeks karny został zmieniony,  aby umożliwić aborcję w „wyjątkowych przypadkach”, gdy życie kobiety jest zagrożone, jednak nie w sytuacji, gdy dziecko jest zdolne do przeżycia. W takiej sytuacji lekarze mogliby wykonać przedwczesny poród (ale nie aborcję) i podjąć niezbędne kroki dla ratowania zdrowia i życia matki. Od tamtej pory na Malcie dokonano aborcji pięcioro nienarodzonych dzieci.

Warto zdać sobie sprawę z tego, jakimi metodami posługują się propagatorzy aborcji. Nie chodzi o prawdę, nie chodzi o troskę o dobro kobiet. Chodzi wyłącznie o zysk, osiągany niegodziwymi środkami. Tak jak mówił kiedyś Wolter: „kłamcie, kłamcie, a zawsze coś z tego zostanie”. Zamiast poddawać się aborcyjnej propagandzie, trzeba uporczywie dochodzić prawdy i bronić jej – także (a może zwłaszcza) wbrew „opinii światowych mediów”.

Źródło: Live Action

 

1 / 1

reklama