„Meksyk to miejsce ogromnej przemocy – zabójstwa, strzelaniny, kradzieże, korupcja. Ludzie przychodzą po duchową pomoc, bo ich dzieci nie mogą spać po tym, co widziały. To bardzo trudna misja. A jednak – dzięki modlitwie, także Filipy – żyję w pokoju. Ona uczy zawierzenia i odwagi” – mówi ks. Tomasz Chlebowski, który 19,20 i 21 grudnia na kanale YouTube Opoki poprowadzi rekolekcje.
Agata Ślusarczyk: Od ponad pięciu lat posługuje Ksiądz w Meksyku, ostatnie dwa i pół roku w parafii św. Józefa w diecezji Cuernavaca. Kiedy nagrywał Ksiądz rekolekcje dla Czytelników Opoki, przeszkodziła strzelanina... Jak św. Filipa inspiruje Księdza tam, gdzie sytuacja jest tak trudna?
Meksyk to miejsce ogromnej przemocy – zabójstwa, strzelaniny, kradzieże, korupcja. Ludzie przychodzą po duchową pomoc, bo ich dzieci nie mogą spać po tym, co widziały. To bardzo trudna misja. A jednak – dzięki modlitwie, także Filipy – żyję w pokoju. Ona uczy zawierzenia i odwagi. Kiedy przybyłem do Meksyku, w katedrze w Cauernavaca odkryłem fresk przedstawiający drzewo franciszkańskie, a tuż obok św. Franciszka – Filipę. Pomyślałem: „Ona tu była przede mną”. Czuję, że mnie prowadzi. Mam także jej relikwie, które podarowała mi s. Małgorzata, wieloletnia matka generalna Instytutu Sióstr Franciszkanek św. Filipy Mareri w Borgo San Pierto – z którą przyjaźniłem się aż do jej śmierci. To wielki dar dla mnie i umocnienie. Do parafii, w której posługuję, sprowadziłem także relikwie św. Jana Pawła II.
Przez pięć lat był Ksiądz kapelanem Sióstr Franciszkanek św. Filipy Mareri, a także kustoszem jej sanktuarium w Borgo San Pietro we Włoszech. Jak ta święta – przewodniczka naszych internetowych rekolekcji, może pomóc nam przeżyć końcówkę Adwentu?
Nazywam ją „kobietą Adwentu”, bo żyła w ciągłym oczekiwaniu na Pana. Adwent nie kończy się po 24 grudnia – chrześcijanin żyje w adwencie aż do powtórnego przyjścia Chrystusa. Filipa się nie poddawała. Była kobietą modlitwy i czynu. Jej życie było modlitwą – nie tylko słowa, lecz styl bycia, pokora, gotowość służenia. Tego możemy się od niej uczyć.
Jak odkrył Ksiądz tę postać? W Polsce jest ona zupełnie nieznana, choć jest to pierwsza franciszkanka ogłoszona świętą jeszcze za życia św. Klary.
W przypadki nie wierzę. Po studiach doktoranckich we Włoszech widziałem, że jest tam duża potrzeba kapłanów. Biskupi się zgodzili, bym podjął we Włoszech posługę – widzę w tym działanie Ducha Świętego. Mam naturę podróżnika, więc zwiedzałem okolice. Podczas wędrówki trafiłem do małego klasztoru w miejscowości Borgo San Pietro niedaleko Rieti, w którym mieści się sanktuarium św. Filipy Mareri i dom macierzysty Sióstr Franciszkanek św. Filipy Mareri: „Święta Filipa? – nigdy nie słyszałem”. Siostry okazały wielką życzliwość, opowiedziały mi o niej, a ja zacząłem zgłębiać jej życie. Mogę powiedzieć: to była miłość od pierwszego wejrzenia! My nie zawsze wybieramy świętych – często to oni wybierają nas.
Czasem jedno słowo lub wydarzenie z życia świętego porusza nasze serce. Co Księdza ujęło w Filipie, skoro była to „miłość od pierwszego wejrzenia”?
Pokora. Prawdziwa miłość zawsze jest pokorna. Filipę poznałem jako pierwszą franciszkańską świętą – a jednocześnie niemal zapomnianą, choć jej życie było bardziej niezwykłe niż życie popularnej św. Rity.
Uderzył mnie też jej styl – prostota sanktuarium, pokora sióstr, atmosfera ciszy i autentyzmu, której brakuje w tak bardzo przereklamowanym świecie. Filipa urodziła się w miejscowości Petrella Salto w 1190 roku, była bogatą włoską baronową, a zostawiła wszystko, łącznie z aranżowaną propozycją małżeństwa. Ukryła się w grocie, gdzie spędziła blisko dwa lata, modląc się o nawrócenie rodziny. Ona potrafiła wiedzieć dalej, głębiej, miała już tę perspektywę wieczności.
Tak jak św. Franciszek, pokochała Panią Biedę – ryzykowała życie, służąc podczas epidemii chorym i posługiwała ubogim, miała jasno określone priorytety duchowe i wprowadzała je w czyn. To znak pokornej miłości. To mi bardzo zaimponowało.
W kaplicy w sanktuarium w Borgo San Pietro znajduje się ciało św. Filipy i wyjątkowa relikwia – zachowane serce. W książce, opisującej jej życie, pisze Ksiądz: „święta od serca”. Co to właściwie znaczy?
Nazwałem ją „świętą od serca”, bo jej życie było całkowitym darem z serca – dla Boga i ludzi. Choć wspólnota, którą założyła była klauzurowa, Filipa stworzyła aptekę, w której siostry rozdawały ubogim leki ziołowe. Żyła miłością czynną, sercem ukształtowanym przez Słowo Boże, na wzór Serca Jezusa.
A serce? Po odkryciu grobu w 1706 roku komisja stwierdziła, że ciało rozpadło się, ale wszystkie kości i serce pozostały nienaruszone. Lekarz naciął serce – wypłynęła z niego ciecz, jakby było żywe. To cud niewytłumaczalny dla medycyny. Przeczy prawu natury. To symbol: miłość jest mocniejsza niż śmierć, a płynące z serca uczynki miłości to jedyne, prawdziwe bogactwo, które zabierzemy ze sobą na tamten świat.
Św. Filipa uznawana jest za patronkę osób chorych na serce w sensie fizycznym i duchowym. Można przez nią wypraszać zdrowie dla osób chorych na choroby serca. Przy czym najstraszniejszą chorobą serca jest brak miłości.
Czym zajmują się dziś siostry franciszkanki od św. Filipy i jak kontynuują jej misję?
Ich korzenie sięgają czasów, gdy kształtowało się życie klarysek. Filipa – podobnie jak św. Klara – chciała żyć duchem św. Franciszka. Św. Franciszek – choć nie ma dowodów, że się spotkali, musiał ją znać, wysłał jej nawet swego współtowarzysza, brata Rogera z Todi, który został kapelanem rodzącej się wspólnoty. Była to pierwsza żeńska gałąź klarysek założona poza Asyżem, zatwierdzona przez papieża Grzegorza IX w 1231 roku.
Przez wieki siostry żyły klauzurą, ale nie odpowiadało to charyzmatowi Filipy, która czyniła dzieła miłosierdzia. Po Soborze Watykańskim otworzyły się na świat: uczą katechezy, pomagają w parafiach, prowadzą domy dla samotnych matek i migrantów, pracują w Caritas. Działają głównie na terenie Włocha, ale swoje domy mają także w Albanii. Ich misją jest konkretna pomoc – tak jak u Filipy.
Kult św. Filipy Mareri jest do dziś bardzo żywy we włoskim regionie Cicolano. Od czasu jej śmierci wierni modlący się przy jej grobie doświadczają uzdrowień. Czy Ksiądz mógłby opowiedzieć jedną z historii uzdrowienia, które dokonało się za wstawiennictwem św. Filipy?
Tak, wiele razy czułem jej obecność. Najmocniej podczas operacji oczu po COVIDzie – miałem pięć operacji. Podczas pierwszej pojawił się groźny krwotok. Lekarze nie mogli go zatrzymać. Leżałem spokojny, modlący się na różańcu, i w pewnym momencie zawołałem tylko: „Filipo, pomóż”. W tej chwili krwotok ustąpił. Lekarze byli zdumieni. Do dziś widzę bardzo dobrze – używam tylko okularów do czytania. Wiem, komu to zawdzięczam. Św. Filipa jest patronką właśnie osób chorujących na serce i oczy, w kaplicy w Borgo San Pietro znajduje się wiele dziękczynnych wot.
W książce „Filipa Mareri – święta od serca”, będącej literacką opowieścią o świętej, opisuje Ksiądz wiele niezwykłych historii związanych z jej wstawiennictwem. Które z tych wydarzeń miały miejsce naprawdę?
Wszystkie wydarzenia opisane w książce mają swoje oparcie w faktach. Do historycznych przekazów dodałem narrację i literacką wyobraźnię, by lepiej oddać duchowy klimat i znaczenie tych historii. Podczas pracy nad publikacją dotarłem m.in. do opisu cudu wskrzeszenia z początku XX wieku, który dokonał się za przyczyną św. Filipy. Znany jest także cud rozmnożenia chleba.
Jedno z wydarzeń siostry nazywają „cudem Anioła”. Gdy św. Filipa ukrywała się w grocie, modliła się i prosiła Boga o pomoc. Wówczas miał przyjść do niej Anioł i nakarmić ją. Przekazuje się również, że mógł on przybrać postać pasterzy, którzy wiedzieli, gdzie przebywa Filipa i przynieśli jej pożywienie.
Św. Filipa Mareri zmarła w opinii świętości. Już 11 lat po jej śmierci tytuł „świętej” pojawił się po raz pierwszy w bulli papieża Innocentego IV z 1247 roku. Jej kult trwa nieprzerwanie do dziś, a świadectwa łask i uzdrowień potwierdzają żywą obecność tej świętej w Kościele.
Przed nadchodzącymi świętami warto poznać tę niezwykłą postać bliżej. Zapraszam 19, 20 i 21 grudnia na kanał YouTube Opoki, gdzie podczas adwentowych rekolekcji będziemy wspólnie odkrywać duchowość św. Filipy Mareri.
Rekolekcje po meksykańsku na Opoce. Św. Filipa Mareri. Dzień 1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.