Abp Celestino Migliore - "twardy zderzak Watykanu" - nowym nuncjuszem apostolskim w Polsce
Ktoś nazwał kiedyś abp. Celestino Migliore „najtwardszym zderzakiem Watykanu”. Teraz ten żelazny, konserwatywny dyplomata przybywa do Warszawy jako nowy nuncjusz apostolski w Polsce.
Mylą się ci, którzy twierdzą, że najważniejszym powodem nuncjuszowskiej nominacji abp. Migliore, dotychczasowego Stałego Obserwatora Stolicy Apostolskiej przy Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, była jego znajomość języka polskiego. Owszem, wśród watykańskich dyplomatów nie jest to dziś najpopularniejszy z używanych języków, jednak takie tłumaczenie byłoby stanowczo zbyt proste. Migliore to wszak ceniony, niezwykle kompetentny, a nade wszystko wypróbowany współpracownik Benedykta XVI. Jednym słowem idealny kandydat do kierowania nuncjaturą w tak ważnym dla Kościoła katolickiego kraju jak Polska.
Abp Celestino Migliore legitymuje się najlepszym z możliwych dyplomatycznym curriculum vitae. Ten absolwent Papieskiej Akademii Kościelnej — kuźni watykańskich dyplomatów - od 30 lat nieprzerwanie pracuje w szeregach cieszącej się zasłużenie dobrą sławą zewnętrznej reprezentacji Stolicy Apostolskiej. Od samego początku na pierwszej linii dyplomacji, niemal zawsze zaangażowany w sprawy trudne i jeszcze trudniejsze. Praca w nuncjaturze apostolskiej w Angoli, Stanach Zjednoczonych, Egipcie oraz okres działalności u boku abp. Józefa Kowalczyka w Warszawie w latach 1989-1992 — tak wyglądały pierwsze etapy dyplomatycznej kariery Migliore.
Potem przyszło mu balansować na cienkiej dyplomatycznej linie podczas pełnienia funkcji sekretarza ds. relacji z państwami w watykańskim Sekretariacie Stanu, odpowiedzialnego za ekstremalnie trudne kontakty z komunistycznymi reżimami azjatyckimi. Wielokrotnie odwiedzał w tamtym czasie Chiny, Wietnam i Koreę Północną — a więc państwa nieutrzymujące żadnych stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Te doświadczenia sprawiły, że Migliore błyskawicznie przeszedł długą drogę od teoretyka zza biurka do rasowego dyplomaty z bogatym bagażem doświadczeń naocznego obserwatora. W końcu ilu ludziom Zachodu dane było zobaczyć na własne oczy realia zakazanego komunistycznego Phenianu pod rządami Kim Ir Sena?
Abp Migliore zyskał dzięki temu niezbędny dystans i inną perspektywę światowej polityki, które z powodzeniem mógł wykorzystać jako przedstawiciel Watykanu przy rozmaitych organizacjach międzynarodowych. Jego doświadczenie i kompetencje nie uszły oczywiście uwadze w Rzymie - 14 kwietnia 2002 r. Jan Paweł II mianował go arcybiskupem i nuncjuszem apostolskim oraz Stałym Obserwatorem Stolicy Apostolskiej przy Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Do czasu objęcia przez abp. Celestino Migliore oenzetowskiego przedstawicielstwa Watykanu, stanowisko to uznawane było za tyleż prestiżowe, co raczej niewiele znaczące. Świeżo upieczony włoski arcybiskup uczynił zeń skuteczną trybunę i tubę do wyrażania stanowiska Kościoła wobec wszystkich najważniejszych problemów współczesności. Jako Stały Obserwator Stolicy Apostolskiej przy ONZ stał się wyrazicielem spraw trudnych, które albo nie były wcześniej w ogóle poruszane na areopagach światowej polityki, albo przedstawiane w wykrzywionym świetle. Wbrew dyplomatycznej zasadzie oszczędnego, lakonicznego i stonowanego prowadzenia dyskursu międzynarodowego, Migliore zaczął mówić rzeczy niepopularne, nijak mające się do kanonów współczesnej politycznej poprawności. To była twarda dyplomacja — bez dwóch zdań.
Przedstawiciel Watykanu nie wahał się krytykować również samego ONZ-etu jako organizacji sytych egoistów, skupionej bardziej na pilnowaniu własnych interesów, niż rozwiązywaniu najważniejszych problemów ludzkości, skorumpowanej, toczonej przez raka biurokracji, sparaliżowanej prawem weta w rękach możnych tego świata. A nade wszystko ulegającej relatywistycznym modom i dyktatowi „political correctness”. „W sposób nieunikniony narzuca się wrażenie, iż rosnące zaludnienie postrzegane jest jako przeszkoda do dalszego rozwoju społecznego i ekonomicznego (...). Komisja przedkłada kontrolę populacji i przymus wobec ubogich, by zaakceptowali ów punkt widzenia, nad działania zmierzające do rozwiązania problemów z edukacją, podstawową opieką medyczną, dostępem do wody, higieny i zatrudnienia” — grzmiał w 2008 r. podczas posiedzenia Komisji Ludności i Rozwoju - jednego z wielu oenzetowskich gremiów zajmujących się kwestiami demograficznymi.
Imponujący był także zakres spraw poruszanych przez abp. Migilore podczas jego wystąpień na forum ONZ - począwszy od walki z malarią w Aryce, poprzez kwestie łamania praw człowieka i braku wolności religijnej na świcie, aż po konieczność rozbrojenia atomowego oraz walki z degradacją środowiska naturalnego. Przedstawiciel Watykanu mówił o rzeczach powszechnie znanych, ale jako jeden z niewielu zwracał uwagę na faktyczne przyczyny tych negatywnych zjawisk. „Niektóre nurty ekologii są oparte na idei konfliktu między ludzkością i środowiskiem. Człowiek tymczasem nie jest zagrożeniem dla natury, lecz tym, któremu powierzono nad nią pieczę. Aby uporać się ze skażeniem środowiska i zmianami klimatycznymi, nie obejdzie się bez radykalnej zmiany stylu codziennego życia oraz samych koncepcji produkcji i konsumpcji” — apelował dwa lata temu na forum ONZ. Podobne argumenty wysuwał także podczas ubiegłorocznej konferencji na temat światowego kryzysu gospodarczego i finansowego: „Ubodzy, zarówno w krajach rozwiniętych, jak i rozwijających się, najdotkliwiej doświadczają skutków kryzysu i najtrudniej jest im się przed nimi bronić. Dlatego to właśnie oni powinni się znaleźć w centrum uwagi wszystkich antykryzysowych programów” — przekonywał oenzetowskich delegatów.
Prawdziwym dyplomatycznym kunsztem wykazał się jednak Migliore podczas udaremnienia próby wprowadzenia kuchennymi drzwiami na forum ONZ legalizacji związków homoseksualnych oraz aborcji jako podstawowych praw człowieka. To on jako pierwszy dostrzegł zagrożenia wynikające z projektu oenzetowskiej konwencji o prawach osób niepełnosprawnych. Ten ubrany z pozoru w bardzo słuszne postulaty dokument zawierał jednak sprytne pułapki w postaci zapisów domagających się zagwarantowania niepełnosprawnym prawa do „planowania rodziny i edukacji w sprawie rozrodczości” oraz do opieki medycznej w „dziedzinie zdrowia seksualnego”. „Próba uznania aborcji za podstawowe prawo człowieka jest współczesnym barbarzyństwem, które doprowadzi do wyniszczenia społeczeństwa.(...) W praktyce wprowadzi to w życie zasadę: człowiek człowiekowi wilkiem” — stwierdził Migliore, po tym, gdy udało mu się przekonać większość delegatów ONZ do odrzucenia konwencji.
Oskarżono go wówczas w mainstreamowej prasie o nieczułość oraz dyskryminowanie kobiet i osób niepełnosprawnych. Zupełnie niesłusznie — nikt tak często jak Migliore nie podnosił na forum ONZ kwestii praw i godności kobiet. Tyle tylko, że czynił to nie z wydumanych pozycji feministycznej ideologii „gender”, ale zwracając uwagę na rzeczywiste problemy trapiące „słabą płeć”. „Te teorie z pewnością nie zmieniają istoty rzeczy, ale zacierają i utrudniają jakikolwiek poważny i jak najbardziej konieczny awans kobiet, w oparciu o ich przyrodzoną godności i przynależne im prawa” — krytykował w marcu tego roku założenia genderyzmu.
Po raz drugi Migliore błysnął swoimi nadzwyczajnymi dyplomatycznymi kwalifikacjami, kiedy na początku ubiegłego roku pojawił się projekt rezolucji Organizacji Narodów Zjednoczonych, wzywającej do likwidacji kar za homoseksualizm. Dokument dotyczył państw, w których intymne kontakty homoseksualne traktowane są jako przestępstwo (tak jest m.in. w Iranie, Sudanie, Arabii Saudyjskiej i Nigerii), zagrożone nawet karą śmierci. I znów wszystko rozbiło się o szczegóły. Bo choć obserwator Stolicy Apostolskiej przypomniał, że Kościół z założenia jest przeciwny jakiejkolwiek dyskryminacji osób homoseksualnych, to jednak nie może zaakceptować zapisów wychodzących poza te ramy, m.in. potępiających „uprzedzenia” i „dyskryminacje” również w stosunku do związków homoseksualnych. „Deklaracja ma charakter polityczny, uczyniłaby z gejów nową kategorię osób chronionych przed dyskryminacją. W przyszłości mogłoby to doprowadzić do nacisków, aby w imię zrównania praw legalizować homoseksualne małżeństwa” — argumentował abp Celestino Migliore. I znów posłuchała go większość delegatów ONZ.
Czy równie skuteczny okaże się także podczas pracy w swojej nowej, warszawskiej placówce? Czy poradzi sobie w roli pierwszego od przedwojnia nuncjusza nie będącego Polakiem? I czy jako człowiek spoza polskiego układu zyska autorytet i wystarczająco silną pozycję wśród biskupów znad Wisły? Najlepszą dopowiedzią na te wszystkie pytania wydaje się inne pytanie: Jeśli nie Migliore, to kto?
Nuncjatura papieska, zwana częściej apostolską, jest czymś pośrednim między watykańską placówką dyplomatyczną na terenie obcego państwa, a najważniejszą skrzynką kontaktową lokalnego Kościoła ze Stolicą Apostolską. Przez ręce nuncjusza, czyli legata papieskiego, przepływają najważniejsze decyzje personalne oraz inne kluczowe postanowienia dotyczące miejscowego Kościoła. To właśnie nuncjusz przedstawia papieżowi kandydatów na biskupów, zbiera informacje na ich temat oraz opiniuje kandydatury.
Ponadto reprezentuje on Stolicę Apostolską w oficjalnych stosunkach z państwem, przy którym jest akredytowany, regulowanych zapisami konkordatowymi oraz normalnymi zasadami dyplomacji, na czele z konwencją wiedeńską o stosunkach dyplomatycznych.
Nuncjusz apostolski odpowiada randze ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego. Wszystkie jego funkcje zawierają się zresztą w łacińskim pierwowzorze nuntius, czyli wysłannik. W Polsce i w kilku innych krajach nuncjusz jest także zwyczajowo dziekanem korpusu dyplomatycznego.
Najdawniejszym znanym legatem papieskim na naszych ziemiach był kard. Robert Oblacjonariusz, który prawdopodobnie uczestniczył w Zjeździe Gnieźnieńskim w 1000 r. Za pierwszego faktycznego nuncjusza apostolskiego w Polsce uznawany jest jednak Luigi Lippomano, mianowany na ten urząd przez papieża Juliusza III w 1555 r.
Trzech nuncjuszy apostolskich w Polsce zostało później biskupami Rzymu: abp Ippolito Aldobrandini (późniejszy Klemens VIII), abp Antonio Pignatelli (późniejszy papież Innocenty XII) oraz abp Achille Ratti (późniejszy papież Pius XI). W 1923 r. przez kilka miesięcy w warszawskiej nuncjaturze pracował także ks. Giovanni Battista Montini (późniejszy papież Paweł VI).
Od 1945 r. komunistyczna Polska nie utrzymywała stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Pierwszym po II wojnie światowej nuncjuszem apostolskim w naszym kraju był abp Józef Kowalczyk, mianowany na to stanowisko przez Jana Pawła II, 26 sierpnia 1989 r. Funkcje tę sprawował rekordowo długo, bo ponad 20 lat, aż do 24 czerwca br., kiedy z woli Benedykta VI objął urząd metropolity gnieźnieńskiego i tytuł Prymasa Polski.
opr. mg/mg