Uwaga, nowa fala pentekostalizmu

Ruch charyzmatyczny można podzielić na trzy główne okresy lub "fale". I nie jest to podział jedynie teoretyczny

W poprzednim odcinku serii „Charyzmatyk w dżinsach” zatytułowanym „Czy charyzmatyk wie, co kupuje?” zauważyłem, że tak jak dżinsy, tak również charyzmatyczność  może być różnej marki. Trzeba zatem wiedzieć, co się nabywa, i czy w ogóle warto sięgać po importowany towar.

W tej części przyjrzymy się kilku odmianom pentekostalizmu — temat to zupełnie podstawowy, a przecież mało kto spośród rodzimych charyzmatyków zdaje sobie w ogóle sprawę, że ruch charyzmatyczny nie jest zjawiskiem jednorodnym. Różnice ujawniają się zwłaszcza, gdy spojrzeć z „lotu ptaka”, czyli z perspektywy dłuższego czasu. Brak wiedzy co do kolejnych odsłon ruchu charyzmatycznego skutkować musi zapewne kupowaniem kota w worku. Charyzmatyk rodzimy czerpie wtedy bez sprawdzenia źródła, z którego dane nurty pochodzą, po prostu na bazie afirmacji samego zjawiska charyzmatycznego.

Zapewne rzeczywistość jest bogatsza niż próby nadawania jej zawsze siłą rzeczy trochę sztucznej struktury. Ale przecież nie jest upychaniem na siłę szuflady, by się domknęła, jeśli charyzmatyczne poruszenie poukłada się w kolejne następujące po sobie okresy. Zwykle mówi się przynajmniej o trzech tzw. „falach”, choć wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują, że właśnie zalewa nas czwarta. Przebiegnijmy się zatem po tych wzbierających charyzmatycznych wodach.

Fala pierwsza to tzw. klasyczny pentekostalizm.  Rozpoczyna się wraz z XX wiekiem, i stanowi pochodną ruchów przebudzeniowych i uświęceniowych. Tę informację warto zapamiętać, bo przyjdzie nam jeszcze do przebudzeń wrócić. Zwykle przywołuje się w tym kontekście postać pewnego kaznodziei o nazwisku Charles Fox Parham. Szukał on takich doświadczeń, jakie zostały opisane w Dziejach Apostolskich, głosił przebudzenie oraz konieczność mówienia językami jako widzialnego dowodu chrztu w Duchu Świętym. W założonej przez niego szkole biblijnej pojawiły się zjawiska utożsamione przez uczestników tamtych wydarzeń z modlitwą językami. Przekonanie wczesnych zielonoświątkowców, że miałoby chodzić o faktyczną zdolność mówienia nieznanymi językami, nie potwierdziło się. Parham wywarł wpływ na czarnoskórego kaznodzieję Williama Josepha Seymoura, od którego rozpoczęło się tzw. Azusa Street Revival, przebudzenie na ulicy Azusa. Do dziś charyzmatycy wracają do tamtych wydarzeń jak do złotego początku, od którego wszystko się zaczęło.

Pentekostalizm pierwszej fali określiłbym jako „dzikie chrześcijaństwo”, zapoczątkowane przez religijnych outsiderów. Jako takie nie mogło ono zostać przyjęte przez kościoły „main-streamowe” (wtedy, bo dziś proporcje zmieniają się na korzyść charyzmatyków). W efekcie przebudzenia charyzmatycznego powstało wiele nowych denominacji zielonoświątkowych, które rozwijały się dynamicznie w pierwszych trzech dekadach XX wieku.

Ruch charyzmatycznej odnowy to druga fala. Termin „charyzmatyczny” nie jest tu przypadkowy — pojawia się właśnie dla odróżnienia tej fali od klasycznego pentekostalizmu. Wlewa się ona do tradycyjnych denominacji, i nie powoduje utworzenia kolejnego zielonoświątkowego wyznania. Oczekuje się, że doświadczenie darów duchowych stanie się częścią życia kościelnego, wpasowaną w całokształt doktryny i praktyki. Ruch charyzmatycznej odnowy pojawia się po II wojnie światowej, i rozwija dynamicznie w latach 50-tych i 60-tych, kiedy duchowość charyzmatyczna przenika do tradycyjnych kościołów, w tym Kościoła katolickiego. Idę o zakład, że katolicki charyzmatyk w dżinsach, gdy słyszy o charyzmatach, kojarzy je właśnie z tą falą. Błąd, który grozi utonięciem — bo buszującego w Internecie czy zerkającego w szklany ekran zalewa nie druga, lecz trzecia fala.

Trzecią falę stanowi neo-pentekostalny ruch. Jego początki datuje się na lata 70-te i 80-te poprzedniego wieku, a nazwa odnosi nas do tych wierzących, którzy stali się członkami niezależnych charyzmatycznych kościołów. Mówi się w tym kontekście o kościołach tzw. nowego paradygmatu (new paradigm) nastawionych na „znaki i cuda” (signs and wonders), pod którymi rozumie się uzdrowienia oraz inne manifestacje o charakterze, jak się sądzi, nadprzyrodzonym. Do prekursorów zaliczyć można takie organizacje jak Calvary Chapel czy zapewne bardziej w Polsce znany ruch Vineyard kojarzony najbardziej z Johnem Wimberem. Będzie jeszcze o nim mowa, dlatego nazwisko to należałoby podkreślić wężykiem.

Jeśli w pierwszej fali szukano doświadczeń, o których relacjonują Dzieje Apostolskie, w trzeciej nacisk idzie raczej na przygotowanie przyjścia Chrystusa. Jakoby przed paruzją miało nastąpić największe wylanie Ducha Świętego, w związku z czym oczekuje się nadprzyrodzonych darów oraz dąży do oczekiwanego przebudzenia (revival).

Ale to jeszcze nie koniec, a pewnym sensie dopiero początek. Badacze zwracają uwagę na jeszcze jedną znaczącą falę, która choć wyłania się z trzeciej, winna być jednak od niej odróżniona. Niektórzy nazywają ją Reformacją Nowoapostolską (New Apostolic Reformation), inni preferują określenie Independent Network Charismatic Christianity. Tak się składa, że dziś jest to najbardziej wpływowy ruch, który promuje swój „towar” po całym świecie. I dlatego musimy się jemu przyjrzeć bardziej szczegółowo w kolejnych częściach z serii „Charyzmatyk w dżinsach”. Najpierw jednak trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jedną cechę amerykańskiego ruchu charyzmatycznego — nastawienie na tzw. przebudzenia.

» Kolejna część

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama