Czy istnieje recepta na szczęśliwe życie? Zapytajmy o. Leona Knabita
O. Leon Knabit, lubiany przez wielu benedyktyn z opactwa w Tyńcu, świętuje 90 - lecie swoich urodzin. Jaka jest jego recepta na udane, szczęśliwe i spełnione życie? Gdzie tkwi sekret mnicha?
Ojcze Jubilacie, 26 grudnia minęło 90 lat od dnia Ojca narodzin. A.D. 1929 przyszedł na świat Stefan Knabit. Jak Ojciec podsumowałby tych dziewięć dekad swojego życia?
O. Leon Knabit: Dziękuję Bogu za dar życia i to w Kościele katolickim. Jednocześnie dziwię się, że żyję tak długo, skoro już w Seminarium Duchownym zachorowałem i potem byłem słabego zdrowia. I tak jest do dzisiaj. Widać to, co robię i co jeszcze będę robił, jest pożyteczne dla ludzi. A niedomagania starszego wieku przyjmuję jako pokutę za grzechy.
Miał Ojciec odwagę, aby głos powołania usłyszeć i za nim pójść. 66 lat kapłaństwa to imponujący staż w służbie Panu Bogu. Jak udało się pozostać wiernym wyborowi dokonanemu sprzed kilku dziesięcioleci?
Kiedy się zorientowałem, że mam wybrać stan duchowny, w ogóle nie myślałem o trudnościach. Była tylko radość i pragnienie, by sprostać zadaniom. Ważne jest wstawiennictwo i opieka Maryi, której oddałem się w niewolę podczas studiów seminaryjnych już 1 stycznia 1950 roku.
Życie mnisze, choć nie zawsze usłane różami, było i jest dla Ojca ścieżką radości. Wraz z wejściem na tę drogę otrzymał Ojciec nowe życie, a więc i... nowe imię: Leon - na cześć świętego papieża Leona Wielkiego. Czym był podyktowany wybór zgromadzenia?
Już w seminarium myślałem o franciszkanach, a ojciec duchowny podpowiadał jezuitów. Pan Bóg sprawił, że odwiedziłem przyjaciela kleryka, który studiował w Tyńcu i pomyślałem, że to może być to. Po siedmiu latach okazało się, że to.
Klasztor w Tyńcu jest miejscem, które przez dziesięciolecia kształtowało Ojca ducha.
Bezsprzeczne. Przebywanie przez lat 61 w miejscu, które się bezwzględnie akceptuje, i to jeszcze pod tak wspaniałą Regułą św. Benedykta, sprawia, że człowiek przesiąka duchem tego miejsca.
Jest Ojciec człowiekiem radosnym i pełnym pogody ducha. Jaką ma Ojciec receptę na udane życie? Gdzie tkwi sekret mnicha?
Zgadzanie się z wolą Bożą wyrażaną przez polecenia przełożonych. Po prostu - posłuszeństwo z miłości ku Chrystusowi.
Jest Ojciec autorem wielu trafnych życiowych mądrości. Oto jedno z nich: „Przestań narzekać, zacznij żyć”. Czy to jest przepis na spełnione życie?
Spośród wielu sentencji wygłaszanych przez wiele osób trzeba wybrać to, co pasuje do konkretnego człowieka. Warto pamiętać, że lekarstwo, po którym babcia Zosia wyzdrowiała sprawiło, iż wujek Ignacy zmarł po trzech dniach.
Nawiązując do Ojca wypowiedzi, iż człowiek jest powołany i stworzony do szczęścia, proszę powiedzieć, co Ojciec rozumie pod tym pojęciem? Co lub kto czyni Ojca szczęśliwym?
Prawdziwe szczęście to takie, które się nie kończy, a to jest tylko Bóg. Są po drodze małe intensywne „szczęścia”, które mogą uniewrażliwić człowieka na szczęście prawdziwe. Stąd płynie konieczność bycia blisko Boga i wsłuchiwania się w Jego głos.
Mimo statecznego wieku zadziwia Ojciec ogromnym poczuciem humoru. „Śmiech to zdrowie”, jak głosi polskie przysłowie. Czy ta pogoda ducha pozwala Ojcu wciąż cieszyć się dobrą kondycją fizyczną?
Pogodę ducha zachowuję mimo słabej kondycji fizycznej. Zobaczę, jak to będzie wyglądało, kiedy stan fizyczny jeszcze się pogorszy. To będzie próba.
Znany jest Ojciec z otwartości i dobrego kontaktu z młodzieżą. W roku 2016 Polskę obiegło zdjęcie ojca Leona w czerwonych koralach na piersi. Wówczas został Ojciec ambasadorem Światowych Dni Młodzieży. Skąd bierze się taki dystans do siebie i otaczającego świata?
Bo ja naprawdę nie jestem taki ważny. Wszystko co mam, mam od Boga. Jeśli mogę ludziom jakoś pomóc, czy choćby zabawić swoim kosztem, to proszę bardzo! To jest moja droga (pod kontrolą przełożonych).
„Świętość zaczyna się zwyczajnie... od uśmiechu!” — tak brzmi tytuł jednej z Ojca autorskich książek. Niejednokrotnie spotykał się Ojciec ze świętym Janem Pawłem II, który zjednywał ludzi uśmiechem.
Św. Jan Paweł II to był fenomen. Niepowtarzalny. Jego uśmiech płynął z wnętrza jego świętości. Dzisiaj spotykamy też podobnych ludzi. Proszę się uważnie rozejrzeć.
Ora et labora to benedyktyńska dewiza, której pozostaje Ojciec wierny. Jest Ojciec tytanem pracy zatopionym w modlitwie, autorem szeregu publikacji, w których nie ma pompatyczności i zawiłej teologii, lecz są zwykłe, proste rady życiowe. Z którą ze swoich książek najbardziej się Ojciec utożsamia?
Erudytą nie jestem. Moje wypowiedzi i odpowiedzi na pytania w wywiadach płyną z doświadczenia i są oczywiście przetworzonym echem mądrych książek, które mnich czyta. A najmilszą książką są dla mnie „Spotkania z Wujkiem Karolem”. Żyć w czasie, kiedy papieżem jest Polak, znać go osobiście, pożyczać Mu jako księdzu sutanny, podejmować w Tyńcu i wreszcie odprawiać Mszę św. w Bazylice św. Piotra na ołtarzu kryjącym jego - Świętego relikwie, to się w głowie i w duszy nie mieści.
Dał się Ojciec poznać szerszemu gronu odbiorców dzięki prowadzonym przez siebie programom, m.in. „Ojciec Leon zaprasza”, „Ojciec Leon Zawodowiec”. Czy jest to rodzaj nowej ewangelizacji?
Przy powstawaniu programów nie zakładaliśmy, że będą to pomoce katechetyczne czy homiletyczne. Jednak wypowiedzi kapłana są zawsze wypowiedziami apostoła Dobrej Nowiny, więc moje programy mieszczą się w jakiś sposób w dziele nowej ewangelizacji.
Prowadzi Ojciec blog, który w 2011 roku został Blogiem Roku. Zawarte są w nim krótkie historyjki, anegdoty i myśli Ojca, które dzięki swojej lekkości i głębi duchowej trafiają do młodego człowieka.
Powiedziano mi kiedyś w naszym wydawnictwie: „A może by Ojciec poprowadził blog?”. Techniczne sprawy wzięli na siebie pracownicy Wydawnictwa. No i wyszło, jak wyszło.
Uhonorowano Ojca m.in. Orderem Ecce Homo. Czym dla Ojca jest to wyróżnienie? Człowiek to brzmi dumnie...
Przede wszystkim byłem zdumiony. Nie dokonałem żadnego czynu nadzwyczajnego, który by uzasadniał przyznanie orderu. Może chodzi tu w ogóle o konsekwentną postawę w stosunku do każdego człowieka.
Św. Józef towarzyszy Ojcu od wczesnych lat młodości. Jak kształtowała się relacja z Opiekunem Jezusa i Maryi?
Św. Józef, nawet w tych gipsowych figurkach samym istnieniem - Opiekuna Świetej Rodziny budzi sympatię i zaufanie. Osobiście pomogły mi bardzo od seminarium łacińskie śpiewy oficjum ku jego czci. A z biegiem czasu posłuszeństwo Bogu, męska konsekwencja w działaniu i milczenie — ani jednego słowa w Piśmie Świętym.
Odnosząc się do Ojca słów, że za wszystko należy Panu Bogu dziękować, za co chciałby Ojciec podziękować na progu kolejnej dekady swojego życia?
Za Eucharystię, w której się mieszczą wszystkie dary i dobra, dzięki której - Ecclesia de Eucharistia - możemy zawsze i wszędzie składać dziękczynienie.
opr. mg/mg