Rozmowa z przeoryszą zakonu sióstr Dominikanek
Na początku naszej rozmowy chciałbym Matkę Przeoryszę poprosić, aby przedstawiła swoją osobę Czytelnikom.
Jestem mniszką Zakonu Kaznodziejskiego, siostrą klauzurową. Urodziłam się w Krakowie, tutaj zdobywałam wiedzę i tutaj wstąpiłam do klasztoru. Po ukończeniu szkoły podstawowej wybrałam technikum, chcąc zdobyć zawód ze względu na trudną sytuację w domu po śmierci ojca. Okazało się jednak, że mogę dalej się uczyć, więc zdałam egzamin na studia. Przez cały ten czas Pan Bóg we mnie działał, ale ja nie rozeznawałam jeszcze Jego głosu. Nie myślałam o powołaniu, gdy pewnego dnia po raz pierwszy trafiłam do Bazyliki Trójcy Świętej, która dla mnie okazała się źródłem łask. Od tej pory, Pan Bóg w sobie tylko właściwy sposób objawiał mi swoją wspaniałość i pomagał uzyskać przekonanie, że jest największą Wartością, której warto zawierzyć. Jednocześnie towarzyszyło mi bardzo wyraźnie odczucie, że „tracę czas” pozostając w świecie. Po wstąpieniu do klasztoru, Bóg pozwolił mi w pełni zachwycić się pięknem Jego daru, który złożył we mnie z nadzieją, że na niego odpowiem miłością. Z niezmierną cierpliwością kierował On moje kroki ku Sobie, do takiego właśnie ukrytego życia, chociaż zawsze kochałam przestrzeń i wolność. Służąc Mu odnalazłam wszystko, co kocham. W niewielkiej przestrzeni klauzury Pan Bóg darował mi cały świat i stworzył najlepsze warunki, abym żyła w Nim dla innych. Najintensywniej mogę to czynić „znikając” i pragnąc tego, czym On pragnie obdarować każdego człowieka.
Mniszki Zakonu Kaznodziejskiego — Moniales Ordinis Praedicatorum. Popularnie jesteście nazywane Dominikankami. Kiedy powstał Wasz Zakon i kto był jego założycielem?
Wszystko zaczęło się bardzo skromnie. Założycielem naszym jest św. Dominik pochodzący z Hiszpanii, z kastylijskiego rodu Guzmanów. Po odbyciu studiów teologicznych w szkole katedralnej w Palencji w 1196 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Pełniąc misję w Langwedocji, historycznej krainie na południu Francji, spotkał się z zataczającą wówczas coraz szersze kręgi herezją waldensów i albigensów zwanych katarami. Zrozumiał, że jest wezwany do nawracania na wiarę katolicką i ukazywania Prawdy przez głoszenie Słowa, przez dialog z zabłąkanymi ludźmi, dla których poczuł w swoim sercu głębokie współczucie. Zaowocowało to nawróceniem z herezji albigeńskiej dziewięciu kobiet, które stworzyły wspólnotę. W 1206 roku Św. Dominik zgromadził je w pierwszym klasztorze klauzurowym w Prouilhe, nad którym objął duchową i materialną pieczę. W obecnym roku mija 800 lat od tego momentu, obchodzimy więc rok jubileuszowy.
W jakim czasie przypada obchód jubileuszu i jakie w związku z tym możemy otrzymać odpusty?
Jubileusz trwa od pierwszej Niedzieli Adwentu — 3 grudnia 2006 roku — do uroczystości Objawienia Pańskiego — 6 stycznia 2008 roku.
Sprawę odpustów dokładnie ujmuje dokument Penitencjarii Apostolskiej, który przekazał nam Ojciec Generał Zakonu Kaznodziejskiego. W dokumencie tym Ojciec Święty Benedykt XVI udziela odpustu zupełnego pod zwykłymi warunkami sakramentalnej spowiedzi, Komunii eucharystycznej i modlitwy w Jego intencjach wszystkim wiernym, których dusza wolna jest od przywiązania do jakiegokolwiek grzechu i którzy pobożnie nawiedzą którąkolwiek kaplicę lub kościół Mniszek Zakonu Kaznodziejskiego.
Jaki cel postawił przed Zakonem św. Dominik? Czy to prawda, że się różnicie od innych zakonów kontemplacyjnych szczególnym rysem - ogromnym pragnieniem zbawienia dusz?
To prawda. Głównym zadaniem, które św. Dominik zapoczątkował, to właśnie życie dla chwały Bożej i dla zbawienia dusz. U korzeni tej postawy naszego Założyciela znajdowało się jego głębokie współczucie dla ludzi. Podczas swoich całonocnych czuwań wołał On „Panie, co będzie z grzesznikami?”. Zakon Kaznodziejski po raz pierwszy w dziejach Kościoła wcielił do życia zakonnego głoszenie Słowa Bożego. Było to w ówczesnych czasach całkowitą nowością. Do tej pory tylko biskupi mogli głosić kazania, natomiast nie czynili tego kapłani. Św. Dominik widział wielką potrzebę ukazywania Prawdy Ewangelii ludziom zagubionym, którzy często w dobrej wierze przyjmowali nauczanie heretyków, dlatego postanowił głosić Boże Słowo. Tę misję otrzymał od Stolicy Świętej.
Elementy, które wyznaczają dominikańskie życie zakonne to: życie wspólne, sprawowanie liturgii oraz modlitwa prywatna, wypełnianie ślubów, nieustanne zgłębianie Bożej Prawdy i posługa apostolska. W wiernym wypełnianiu tych zadań wspomaga klauzura, milczenie, habit oraz dzieła pokuty. Wszystko po to, aby słowo Boże głoszone było całym sobą, a nie tylko ustami. Stąd bardzo popularna w Zakonie dewiza ujmująca istotę dominikańskiej duchowości: contemplata aliis tradere — nauczać innych tego, w czym samemu jest się zakorzenionym przez kontemplację.
Matko Przeoryszo, używa się takiego powiedzenia w odniesieniu do Dominikanów i Dominikanek: „Bracia mówią ludziom o Bogu, podczas gdy siostry mówią Bogu o ludziach”. Czy może Siostra nam to wyjaśnić?
Bracia są zakonem apostolskim i tak jak to czynił św. Dominik — wędrują po świecie. Ich zadaniem jest być w drodze, aby spotykać i nauczać tych, którzy potrzebują Boga. My natomiast pozostajemy w tym samym miejscu, w bardzo ograniczonej przestrzeni klauzury, i na sposób duchowy, poprzez modlitwę wędrujemy wraz z Nimi. Naszym zadaniem jest zajmowanie się samym Bogiem. Mówimy Mu o naszych braciach i siostrach i o wszystkich ludzkich problemach. Poprzez ten dialog, poprzez nasze ukryte apostolstwo docieramy do najdalszych zakątków świata. Codziennie napływają prośby o modlitwę, ludzie przychodzą osobiście, otrzymujemy wiele listów, e-maili i telefonów. Z Dominikowym współczuciem przedstawiamy Panu Bogu zwierzane nam ludzkie tragedie, sytuacje po ludzku bez wyjścia, cierpienia fizyczne i duchowe, wołania o ratunek i pomoc. Jedyną nadzieją dla nich i dla nas jest Bóg. Często właśnie takie bardzo trudne sytuacje prowadzą ludzi do Niego, bo widzą, że sami nie potrafią niczego zmienić, nic poradzić. Nadzieją jest modlitwa i proszą nas o nią. Nasze istnienie tutaj w ukryciu, wskazuje im Boga, szukają Go i odnajdują. Mówią: „dobrze, że jesteście ”. Czują, że wspólna modlitwa ma moc dotrzeć do Serca Bożego. Świadomość, że ktoś się za nich modli, dodaje im siły do przeżycia nieraz bardzo trudnych momentów.
Nasz zakon jest zakonem kontemplacyjnym. Apostolstwo ojców wynika ze studium Świętej Prawdy, z kontemplacji i z modlitwy. My jesteśmy cichym, ukrytym zapleczem tej modlitwy. Św. Dominik wiedział, że potrzebna jest równowaga między działaniem i modlitwą. U nas za klauzurą płynie ona nieustannie cichym nurtem mającym źródło i dopełnienie w Bogu.
Matko Przeoryszo, czasami spotykamy się ze słowem „klauzura”. Co ono oznacza?
Oznacza, cytując nasze Konstytucje Mniszek Zakonu Kaznodziejskiego, „duchowe i fizyczne oddalenie od świata”.
W sensie materialnym oznacza to pewną wydzieloną, ograniczoną przestrzeń. Mówimy, że żyjemy w klauzurze, czyli w ograniczonej przestrzeni, której nie przekraczamy. Są wyznaczone jej granice. Nasza klauzura jest klauzurą papieską. Specjalne przepisy podają przypadki, w których możemy wyjść z klauzury dla załatwienia koniecznych spraw. Praktycznie cały czas żyjemy we wspólnocie wewnątrz klauzury. Nic by ta klauzura zewnętrzna nie znaczyła, gdybyśmy nie starały się żyć nią w naszych sercach, stanowiących wyłączne miejsce dla Boga, wiernych Jedynemu, który nas wezwał i powołał, gdybyśmy nie żyły wewnętrznym oddaniem Mu siebie poprzez pełnienie nie swojej, ale Jego woli. Nasze odejście od tego, co „zewnętrzne”, dokonuje się po to, żeby móc jeszcze bardziej wziąć w nasze serca ten świat, wziąć w serca ludzi i ich ludzkie sprawy i tym bardziej poprzez to odejście być dla ludzi i dla świata.
Na czym polega wspomniana przez Matkę Przeoryszę klauzura papieska?
Klauzura mniszek jest klauzurą papieską, to znaczy taką, której przepisy zostały określone przez Stolicę Apostolską.
Jak wygląda normalny dzień w klasztorze? Czy może Matka Przeorysza wspomnieć tutaj o zakonnej obserwancji, czyli o rozporządzeniach, które mają pomóc Wam w życiu wewnętrznym, odrywając od świata i od samych siebie?
Dzień codzienny jest bardzo zwyczajny. Przeplatają się ze sobą praca i modlitwa.
Wstajemy o 5.25. O 5.55 mamy jutrznię, o 6.30 Mszę święta. Później dziękczynienie, tercja — modlitwa przedpołudniowa i śniadanie. O 12.00 seksta — modlitwa południowa a po niej obiad. Od 14.00 do 15.00 obwiązuje u nas silentium, czyli czas wyciszenia. O 16.00 odmawiamy nonę — modlitwę popołudniową a po niej różaniec. O 16.40 mamy medytacje. O 17.40 nieszpory a po nich kolacja. Od 18.30 siostry mają rekreację, o 19.30 godzinę czytań, kompletę. Od 21.00 zapada w klasztorze głębokie milczenie.
Obserwancje zakonne mają nam pomóc w bardziej wiernym pójściu za Chrystusem. Najważniejsze wśród nich to życie wspólne, sprawowanie liturgii i modlitwa prywatna, wypełnianie ślubów, studiowanie prawdy Bożej. W ich zachowaniu pomaga nam klauzura, milczenie, habit zakonny, praca i dzieła pokuty.
Czy można zauważyć jakieś różnice między dniem powszednim a dniem świątecznym?
Dzień świąteczny u nas właściwie jest podobny do dnia codziennego. Jednak, mimo zewnętrznego podobieństwa, niedziela zdecydowanie różni się tym, że jest dniem świętowania. Nie wykonujemy wtedy zwykłych, codziennych prac. To dzień światła, które przyniosło zmartwychwstanie. Płynąca stąd radość jest istotą przeżywania niedzieli.
Jakie intencje modlitewne są najczęściej zanoszone przez Was przed Oblicze Boga?
Są tak liczne, że trudno wszystkie wymienić. Podam tylko kilka.
Modlimy się nieustannie za cały Kościół i jego Pasterzy, za nasz Zakon, za braci i siostry. O pokój dla całego świata, o pokój w ludzkich sercach. Za wszystkich chorych, cierpiących, za tych, którzy się nimi opiekują, za nauczycieli i uczniów. Za wszystkich, którzy są uwikłani w przeróżne nałogi o siłę do powstania. Modlimy się przez przyczynę św. Dominika za matki oczekujące potomstwa i proszące o dar poczęcia, o poszanowanie życia ludzkiego, za rodziny, by były mocne wiarą, o jedność, miłość i zgodę. Za naszych dobroczyńców duchowych i materialnych. Za tych, którzy w danym momencie najbardziej potrzebują modlitwy, również za zmarłych.
Są też indywidualne intencje. Ktoś prosi o udaną operację, o sprawiedliwą rozprawę sądową, o oczyszczenie z niesłusznych posądzeń. To wszystko ogarniamy modlitwą.
Trochę to przypomina pogotowie ratunkowe.
W historii Waszego Zakonu spotykamy wiele postaci, które zostały uznane przez Kościół za święte lub błogosławione. Chciałbym zapytać tutaj o jedną z nich, o bł. Imeldę Lambertini, najmłodszą błogosławioną dominikankę, ogłoszoną przez św. Piusa X patronką i wzorem dla dzieci przystępujących do Pierwszej Komunii Świętej. Czy mogłaby Matka Przeorysza przybliżyć nam jej postać?
Błogosławiona Imelda urodziła się około 1321 roku w rodzinie Lambertini w Bolonii we Włoszech. Już jako dziecko została oddana na wychowanie do klasztoru dominikanek w Valdipietra koło Bolonii. Od dziecka pragnęła przyjąć Komunię Świętą, ale nie pozwalały na to ówczesne przepisy. Imelda ogromnie się o to modliła i pewnego razu, prawdopodobnie 12 maja 1333 roku, kiedy siostry przyjmowały Najświętszy Sakrament, zauważono, że Hostia zawisła jakby w powietrzu przed dziewczynką. Kapłan, który udzielał Komunii Świętej siostrom, wziął Hostię i podał Imeldzie, która po przyjęciu Komunii Świętej zatopiła się w modlitwie. Ponieważ jednak trwało to za długo, siostry postanowiły przerwać dziękczynienie. Okazało się wtedy, że dziewczynka nie żyje. Umarła z wielkiej radości po przyjęciu Pana Jezusa. Jej relikwie znajdują się w kościele Santo Sigismondo w Bolonii. W 1826 roku kult Imeldy Lambertini został zatwierdzony.
W ciągu pierwszych 100 lat Waszego istnienia powstało w Europie około 150 klasztorów. Pierwsze klasztory na ziemiach polskich były założone w Poznaniu w 1282 roku, we Wrocławiu w 1296 i w Raciborzu w 1299. Czy może nam Matka Przeorysza powiedzieć, jak rozwijało się powstawanie Waszych klasztorów w późniejszych latach?
Kolejne klasztory powstawały w Sochaczewie, Kamieńcu Podolskim, Przemyślu, Lwowie, Krakowie, Piotrkowie Trybunalskim, Nowogródku, Bełzie, Górze Kalwarii, Żółkwi, Świętej Annie, Wilnie i Radoniach. Rozwijały się i były liczne. Kiedy przyszedł czas zaborów i kasaty klasztorów, zostały tylko dwa z nich: w Świętej Annie położonej na wschód od Częstochowy i „na Gródku” w Krakowie.
Na początku XVII wieku kasztelanowa wojnicka Anna Lubomirska ufundowała w Krakowie na Gródku — w miejscu, gdzie rozmawiamy — klasztor dla Sióstr Dominikanek. Jak głosi tradycja, miało to być wotum dziękczynne za zwycięstwo pod Chocimiem w 1621 roku, gdzie w walkach brał udział syn kasztelanowej Stanisław Lubomirski. Jaka była historia tego konwentu?
W początkach XIV wieku na tym miejscu znajdował się dwór wójta krakowskiego Alberta, który w roku 1311 stanął na czele znanego buntu niemieckiej części mieszczaństwa przeciwko panowaniu w Małopolsce Władysława Łokietka. Po stłumieniu oporu Łokietek wyburzył dwór Alberta, a na tym miejscu wzniósł obronny zameczek zwany Gródkiem. Następnie „Gródek” stał się siedzibą Starostwa Grodzkiego. W wieku XV przeszedł w ręce rodziny Tarnowskich. W 1475 roku zameczek spłonął i na jego miejscu została wzniesiona nowa rezydencja.
W pierwszych latach wieku XVII, ... zgoła trudność była wielka bardzo, w dobrach miejskich i pomyślić było niepodobna, zakazanie było wielkie od Króla Jego Mości, aby na klasztory nieprzedawano... (Kronika fundacyjna klasztoru). Mimo to, kasztelanowa Anna z Branickich Lubomirska, po wielu staraniach w 1621 r. zakupuje „Gródek” dla Sióstr Dominikanek na klasztor. Adaptuje go i wznosi kościół przyklasztorny pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Śnieżnej, który jest - jak podaje tradycja - votum dziękczynnym za zwycięstwo jej syna Stanisława Lubomirskiego pod Chocimiem. Kościół zostaje poświęcony 8 października 1634 roku.
Siostry rozpoczęły swoje regularne życie zakonne w uroczystość św. Michała Archanioła dnia 29 września 1621 r. Na początku było ich pięć. Wyłoniły się z Trzeciego Zakonu regularnego Sióstr Dominikanek. Z biegiem lat liczba sióstr „na Gródku” wzrosła, ich zaś losy wiązały się zawsze z losami Ojczyzny i miasta Krakowa. Częste w tamtych czasach zarazy i najazdy wrogów zmuszały je do opuszczania klasztoru. W ciągu dziejów klasztor trzykrotnie ulegał pożarowi.
W czasie oblężenia Krakowa przez Szwedów w 1655 roku, jeden z głównych ataków wroga uderzył w Bramę Mikołajską i klasztor. Zapalił się dach, jednakże rozszerzeniu się pożaru zapobiegli broniący klasztoru studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jak podaje tradycja klasztorna, w czasie oblężenia wśród dymów ukazała się Najświętsza Maryja Panna, osłaniająca swym płaszczem klasztor, dzięki czemu przerażeni Szwedzi wstrzymali atak. Na pamiątkę cudu został namalowany na fasadzie od strony Plant, bezpośrednio na tynku, obraz Matki Boskiej zwanej „Szwedzką”.
W czasie konfederacji barskiej i oblężenia Krakowa przez wojska carskie, żołnierze w dniu 16 lipca 1768 roku dokonali napadu na Gródek. Zrabowali i spalili klasztor, oraz zamordowali przeoryszę Krystynę Dembińską i siostrę Katarzynę Szwandrównę.
W trudnym czasie zaborów i kasaty klasztorów siostry, aby przetrwać, czasowo prowadziły szkołę dla dziewcząt.
W 1938 roku siostra Jordana Ostreyko, z grupą ośmiu sióstr wyjechała do Kolonii Wileńskiej, aby dać podwaliny nowej fundacji. W czasie nazizmu oba klasztory udzielały schronienia osobom narodowości żydowskiej.
Podczas drugiej wojny światowej, siostry z „Gródka” zostały wysiedlone w 1944 roku do pobliskiego klasztoru Sióstr Klarysek w Krakowie, zaś do 1946 roku klasztor najpierw zajęli jeńcy ukraińscy, a potem Szpital Ujazdowski z Warszawy. Po wojnie z trudem i stopniowo udało się odzyskać klasztor i przywrócić w nim ścisłą klauzurę papieską
Dziś, jak przez wieki, Siostry stają przed Bogiem, błagając o Jego miłosierdzie dla całego świata. Każdego wieczoru po komplecie — modlitwie na zakończenie dnia - idą w procesji śpiewając antyfonę do Matki Bożej: Salve Regina, Mater Misericordiae, ...
Z Waszym klasztorem nierozerwalnie związany jest Obraz Matki Bożej Śnieżnej, umieszczony w ołtarzu głównym kościoła. Kiedy ten Obraz trafił do świątyni?
W 1634 roku, kiedy kościół został poświęcony, papież Urban VIII podarował ten Obraz siostrom. Jest to Matka Boża Zwycięska Śnieżna, ale nie jest to kopia Matki Bożej Większej, która jest w Rzymie. Ten nasz obraz ilustruje historię powstania rzymskiego kościoła Santa Maria Maggiore — bazyliki Matki Bożej Większej. U stóp Matki Bożej klęczy małżeństwo, dwoje patrycjuszów, którzy mieli wielki majątek, ale nie mieli dzieci. Chcieli ten swój majątek oddać Matce Bożej. Nie wiedzieli, w jaki sposób mogą to uczynić i prosili o znak, w jaki sposób mogliby spożytkować pieniądze.
Dnia 5 sierpnia, kiedy w Rzymie bywają największe upały, nocą, część Wzgórza Eskwilińskiego pokryła się śniegiem. Tejże nocy Najświętsza Panna objawiła we śnie obojgu małżonkom, każdemu z osobna, życzenie, aby tam, gdzie znajduje się śnieg na wzgórzu, ku Jej czci zbudowali kościół. W taki właśnie sposób chciała zostać ich spadkobierczynią. Patrycjusz Jan powiadomił o tym papieża Liberiusza, który również miał taki sam sen. Toteż udał się on rano otoczony klerem i ludem w uroczystej procesji na śniegiem pokryte wzgórze i tam oznaczył miejsce na budowę kościoła Panny Maryi.
Około roku 1820 przy klasztorze działał malarz krakowski Michał Stachowicz. On to prawdopodobnie przemalował obraz Najświętszej Maryi Panny Śnieżnej, zmieniając np. kolor włosów Matki Bożej z bardzo jasnych na ciemniejsze, domalowując berło w Jej dłoni. Do roku 1931 obraz przykrywały srebrne sukienki, zdjęte dla odnowienia obrazu dokonanego w tymże roku przez braci Pochwalskich. Ostatniej konserwacji dokonano podczas remontu kościoła w 1970 r.
Ponadto z Obrazem wiąże się tradycja, że ukazywano go tylko na większe uroczystości. Na dzień powszedni był zasłonięty wizerunkiem M.B. Różańcowej z klęczącymi u Jej stóp św. Dominikiem i św. Katarzyną ze Sieny. „Wtedy to - jak podaje czasopismo „Dzwon Niedzielny” z roku 1928, - nie widywano w wielkim ołtarzu w dni powszednie łaskawej Panny Śnieżnej. Gdy się weszło do kościoła na jakieś większe święto, gdy uroczyście podnoszono zasłonę obrazu, czuło się, że to nie zwyczajny Obraz, lecz że tu Maryja zasiadła nie tylko jako Pani wielkiego majestatu z berłem w dłoni, lecz że znalazło się tutaj Matkę wszelkiej łaski i miłosierdzia”.
Wiem, że przybywają do Was często kobiety w stanie błogosławionym po pasek św. Dominika, aby wyprosić łaskę szczęśliwego rozwiązania. Czy może nam Matka Przeorysza przedstawić to sakramentalium?
Pasek św. Dominika wywodzi się z włoskiego miasta Soriano, gdzie w klasztorze ojców dominikanów znajduje się cudowny wizerunek tego świętego. Nie sposób go skopiować, a żadna z istniejących kopii nie jest wiernym odbiciem oryginału. Zasłynął on jako cudowny wizerunek. Wśród ludności Soriano znany jest zwyczaj brania „świętych miar”, czyli białych bawełnianych tasiemek odcinanych „według miary” obrazu, czyli jego obwodu, które następnie są poświęcane. Ta „święta miara” zwana jest paskiem św. Dominika. Sakramentalium to jest znakiem wiary w moc wstawienniczą modlitwy tego świętego i wezwaniem do osobistej modlitwy w danej intencji. Szczególnie kobiety w stanie błogosławionym zwracają się do św. Dominika, aby wyprosić łaskę szczęśliwego rozwiązania, oraz małżeństwa bezdzietne, aby wyprosić dar potomstwa. Otrzymujemy wiele świadectw, od matek, które są przekonane, że dzięki wstawiennictwu św. Dominika Bóg obdarzył je cudem poczęcia i urodzenia nieraz przez wiele lat oczekiwanego dziecka.
Gdzie można otrzymać pasek św. Dominika?
Poświęcony pasek św. Dominika można otrzymać w klasztorze na Gródku w Krakowie:
Klasztor „Na Gródku”, ul. Mikołajska 21, 31-027 Kraków,
tel. 012 4227925,
e-mail: grodek@dominikanie.pl
W historii Mniszek na Gródku znajdujemy postać Służebnicy Bożej Siostry Magdaleny Marii Epstein. Czy może nam Matka Przeorysza opowiedzieć o niej?
Siostra Magdalena urodziła się w 1875 roku w zamożnej rodzinie, na zamku w Pilicy. Była to rodzina przemysłowców, ludzi ogromnie przedsiębiorczych. Maria — bo takie imię nadano jej na chrzcie — wzrastała w dostatku. Otrzymała bardzo staranne wykształcenie, władała kilkoma językami. Zwiedziła niemal całą Europę. Kiedy miała kilkanaście lat, ojciec uległ paraliżowi i już do końca życia pozostawał na wózku. Wcześnie osierocona, wrażliwa na ludzkie cierpienie pomagała ludziom, szczególnie chorym. Była prezesem Stowarzyszenia Panien Ekonomek św. Wincentego a'Paulo, które pomagało najuboższym. Była też członkinią Polskiego Związku Niewiast Katolickich. W 1911 roku założyła w Krakowie pierwszą na ziemiach polskich szkołę pielęgniarek zawodowych. W czasie I wojny światowej pomagała rannym na froncie.
W 1925 roku udało się jej założyć nowoczesną Szkołę Pielęgniarek i Higienistek, działającą przy Uniwersytecie Jagiellońskim. Była bardzo aktywna i konsekwentna w swoich dążeniach. Odznaczała się stałą pogodą ducha mimo wielu przeciwności. Pośród tej aktywnej działalności prowadziła głębokie życie wewnętrzne. Od wczesnych lat znała Księdza Kardynała Adama Sapiehę. Pozostały jego listy pisane do niej. Już jako dyrektorka Uniwersyteckiej Szkoły Pielęgniarek i Higienistek podjęła decyzję wstąpienia do klasztoru. Była przekonana, że powinna się całkowicie oddać Panu Bogu. Mamy to szczęście, że Bóg powołał ją do naszego klasztoru. Bardzo ofiarnie służyła siostrom. W czasie II wojny światowej uległa paraliżowi. W takim stanie przebywała u sióstr klarysek.
Zmarła 6 września 1947 roku, w sześć tygodni po powrocie „na Gródek”. Jej obecność, świadectwo jej życia, były wielkim darem dla naszej wspólnoty. Proces beatyfikacyjny Siostry Magdaleny Marii Epstein rozpoczął się w naszym kościele Matki Bożej Śnieżnej dnia 30 września 2004 roku.
Jak w dzisiejszych latach wygląda sytuacja Dominikanek klauzurowych w Polsce? Ile jest klasztorów, ile mniszek, jak wygląda sprawa powołań?
Obecnie w Polsce są trzy klasztory Mniszek Zakonu Kaznodziejskiego:
- w Świętej Annie koło Częstochowy — 35 sióstr,
- w Radoniach koło Grodziska Mazowieckiego — 13 sióstr
- „na Gródku” w Krakowie — 22 siostry.
Chociaż pojawiają się dziewczęta zainteresowane tego rodzaju życiem, powołania nie są liczne. Zapewne mają na to wpływ procesy laicyzacyjne, które zachodzą w społeczeństwie.
Jakie warunki muszą spełnić dziewczęta, aby mogły zostać przyjęte do dominikańskiego klasztoru mniszek?
Podstawowym warunkiem jest decyzja na całkowite oddanie życia Panu Bogu we wspólnocie klasztoru kontemplacyjnego, oraz odpowiednie predyspozycje duchowe i fizyczne, a także świadomość, że na pewno nie jest to droga łatwa.
W jaki sposób my, wierni, możemy pomóc Waszemu klasztorowi?
Sądzę, że przez modlitwę za nas. Także w ten sposób, że będziecie mówić innym, że jesteśmy, że istniejemy. Niejednokrotnie ludzie nie wiedzą, że istnieją mniszki, że są tego typu klasztory. Może też w ten sposób jak Ty to robisz, pisząc o nas.
Materialnie także można nam pomagać.
Czy może Matka Przeorysza podać numer konta, na który Czytelnicy mogliby wpłacać ofiary na utrzymanie Waszego klasztoru?
Może to konto nie jest najistotniejsze. Najbardziej cieszymy się, że jesteśmy ludziom potrzebne, że mają do nas zaufanie.
Chciałbym na koniec poprosić Matkę Przeoryszę o modlitwę w intencji uczniów Szkoły, której jestem uczniem, grona pedagogicznego wraz z dyrekcją, w intencji Czytelników, którzy będą tę naszą rozmowę czytać oraz w mojej intencji i w intencji moich najbliższych.
Po to jesteśmy. Już uprzedziłam Twoją prośbę od momentu, gdy przekroczyłeś próg naszego klasztoru. Modlitwą obejmujemy Ciebie, Twoich najbliższych, Twoja Szkołę, środowisko, w którym żyjesz, uczysz się i rozwijasz. Musimy się wszyscy nawzajem wspierać. Szczęść Boże!
Bóg zapłać za rozmowę!
Styczeń 2007
opr. mg/mg