Fragmenty książki "Granice relatywizmu w filozofii moralności"
Rafał Masarczyk SDS Granice relatywizmu w filozofii moralności |
Pod względem metody nauki normatywne, zdaniem M. Ossowskiej, mają dość osobliwą sytuację. Nadal trwają spory, czy należy je uprawiać metodą dedukcyjną, czy za pomocą metody indukcyjnej. Pod tym względem można je podzielić na: 1) etyki budowane dedukcyjnie; 2) etyki budowane za pomocą metod mieszanych; 3) etyki, do których próbuje się stosować metody nauk doświadczalnych57.
W pierwszej grupie można wyróżnić trzy warianty. Do pierwszego należą te systemy, które zaczynają od zalecenia jakiegoś ostatecznego celu ludzkiego postępowania. Pochwała lub nagana będzie się należała w zależności od tego, czy dane postępowanie sprzyja, czy też nie sprzyja postawionemu celowi. W tych typach systemów wprowadza się dodatkowe kryteria, gdyż podstawowe nie wystarczają, np. system wartości, choć nie wynika on z całości. Czynią tak nawet najbardziej konsekwentni etycy, jak Thomas Hobbes i Jeremy Bentham.
Etyki tego rodzaju starają się być w zgodzie z tym, do czego ludzie faktycznie dążą, mniemając, że w ten sposób postulat naczelny wyprowadzają z doświadczenia. Nie ma tu związku logicznego, ponieważ postulaty nie mogą wynikać ze zdań opisowych. Jednakże wskazanie na fakt, że cel zalecany jest jednocześnie celem ludzkiego działania, daje postulatom oparcie psychologiczne i gwarantuje systemowi społeczny rezonans58.
Najbardziej spójnym systemem etyki dedukcyjnej jest system Benthama. Zalecanym celem jest w nim jak największe pomnożenie przyjemności w skali ogólnej i jak najszersze zlikwidowanie przykrości. Czynem chwalebnym jest wszystko, co maksymalizuje przyjemność i minimalizuje przykrość. Bentham nie robi różnic między przyjemnościami (przykrościami). O tym, czy są lepsze lub gorsze, decyduje wyłącznie ich intensywność, bliskość, długość trwania, czystość i płodność. Natomiast przedmiot, który jest ich źródłem, nie ma znaczenia.
Podziałem przyjemności i przykrości rządzi zasada, która wszystkich każe traktować jednakowo. Szaleństwem byłoby zrobić komuś przyjemność, wyrzekając się jeszcze większej przyjemności dla siebie. Gdy jakiś człowiek robi drugiemu przykrość, etyk wkracza dopiero wtedy, gdy przykrość jest większa od przyjemności, jakiej doznaje sprawca, i gdy etyk znajdzie sposób na uchylenie tej niewłaściwej sytuacji. Sposób, o którym mówi filozof, będzie polegał na zastosowaniu odpowiedniego systemu kar. Sprawca danego czynu powinien mieć mniejszą przyjemność niż ofiara przykrość lub powinien doznać przykrości. Przy założeniu, że wszyscy unikają cierpień, przestanie on działać tak jak przed nałożeniem kary.
Krytykę systemu Benthama można przeprowadzić w sposób transcendentalny, czyli przez krytykę dokonywaną z punktu widzenia innego systemu, albo immanentny, czyli przez krytykę prowadzoną na gruncie tego samego sytemu — „jak to się dzieje z krytyką wszelkich systemów”59.
Bentham — według opinii M. Ossowskiej — nie pozwala na uwzględnienie strony psychicznej działającego, tzn. motywu, intencji czy wysiłku sprawcy. Prowadzi to do rozmycia moralności. Nie byłoby różnicy między pielęgniarką, administrującą w szpitalu zastrzykami z morfiną, a krową, która daje mleko i tym samym uszczęśliwia swoich właścicieli.
Następnym zarzutem jest istnienie trudności w mierzeniu przyjemności i przykrości. Większą przykrością jest ból zęba czy zdrada przyjaciela? Jeżeli udałoby się ułożyć własną hierarchię wartości, to określenie intensywności naszego wolę wydaje się niemożliwe. Jeżeli napotykamy takie trudności z osobistą hierarchią przyjemności, to tym trudniej jest wypracować intersubiektywny język do przekazania tego. Jeżeli pomiary tego, co przyjemne, robi się na oko, to zawsze można robić je na swoją korzyść.
Zarzuty pod adresem omawianego sytemu, twierdzenia, że brak mu kryterium dystrybucji przyjemności, są nieuzasadnione, albowiem Bentham przyjął zasadę, „by każdy liczył się za jednego i nikt nie liczył się za więcej niż za jednego”60. Dyrektywę tę można interpretować w dwojaki sposób: 1) jest obojętne, kogo obdarzamy szczęściem, bo każdy pod tym względem liczy się jednakowo. Interpretacja taka sprzeciwia się systemom, w których chwalebność czynu zależała od ofiarności i wyrzeczenia, domagających się odrębnego traktowania cudzego i własnego szczęścia; 2) bardziej narzucająca się interpretacja — zdaniem Ossowskiej — polega na stosowaniu równej miary w obdarowywaniu ludzi szczęściem. Druga interpretacja odrzuca możliwość obdarowania wielkim szczęściem małej grupy ludzi. „W obu przypadkach zasada ta nie daje się wywieść z postulatu naczelnego naruszającego strukturę systemu, który wisząc na jednym postulacie, miał mieć kształt piramidy”61.
Jak widać, Ossowska dokonuje tutaj krytyki zarówno transcendentnej, jak i immanentnej. Wprawdzie nie odwołuje się do żadnego innego systemu, jednakże gdy stwierdza, że Bentham nie bierze pod uwagę stanu psychicznego działającego, sama musi uznawać, że w dociekaniach etycznych nie należy pomijać takich elementów jak motywy ludzkiego działania. Motywy ludzkiego działania są przedmiotem analiz nauki o moralności. Autorka, ukazując trudności w mierzeniu przyjemności, stosuje krytykę immanentną, gdyż wskazuje na braki wewnątrzsystemowe. W swoich analizach często stosuje obie metody, można więc uznać je za metody nauki o moralności.
Nurt podobny do Benthama reprezentuje Hobbes. Gdy pierwszy z nich postuluje powszechnie przeżywaną przyjemność, drugi pragnie zwalczać konflikty między ludźmi. Jak pisał Ludwik Krzywicki: „Moralność jest jak ów smar, którym smarujemy odpowiednie części maszyny, ażeby poruszały się z mniejszym tarciem”62. Obrazuje to zbiór obowiązków obywatelskich przedstawionych przez Hobbesa. Zgodnie z jego poglądami, naturalną skłonnością człowieka jest szkodzić innym, gdyż wielu naraz dąży do tej samej rzeczy. Podstawową doktryną, nazywaną przez niego prawem naturalnym, będzie szukanie pokoju. Jeżeli utrzymanie pokoju będzie niemożliwe, należy szukać obrony. „Dobroć działań tkwi w tym, iż prowadzą do pokoju, złość zaś działań w tym, iż prowadzą do niezgody”63. Etyka organizuje życie społeczne, „nie mogą mieć żadnej nauki o moralności ci, którzy ludzi rozważają tylko jako takich i jak gdyby poza społeczeństwem, jako że wówczas brak określonej miary, na której podstawie można by definiować cnotę i przywarę”64.
Hobbes wylicza cały szereg norm podobnych do praw natury. Zaleca postępowanie służące pokojowi, zabrania takich, które go burzą. Tak więc, by uniknąć konfliktów, należy zawsze dotrzymywać zobowiązań, nie należy być niewdzięcznym, należy wybaczać przeszłość tym, którzy okazali skruchę, unikać faworyzowania kogokolwiek przy podziale jakichkolwiek dóbr. Sprawiedliwość wraz z życzliwością gwarantują pokój społeczny. Filozof angielski podaje heurystyczną zasadę poszukiwania tych norm: Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe. Wylicza także zasadę zakresu stosowalności wszystkich wymienionych zasad. Mówi ona, że gdy przeciwnik owych zasad nie przestrzega, zasady praw natury nas nie obowiązują.
M. Ossowska stawia zarzuty powyższemu systemowi etycznemu, odwołując się do doświadczenia. Pyta więc: „Czy wszelką formę walki mamy wykluczyć i wszelką pokojowość popierać? (...) A walka ze złem?”65. Jeżeli rzucamy się na kogoś, kto znęca się nad dzieckiem, to intencją osoby inicjującej konflikt jest likwidacja konfliktu. W tego typu sytuacjach można przywołać zasadę stosowalności. Nie można jej jednak zastosować wobec oportunizmu, który jest przecież najbardziej pokojowy i bezkonfliktowy. Nie każde zło można bowiem sprowadzić do konfliktu. Skoro nie każdy pokój należy popierać i nie każdy konflikt eliminować, potrzebne byłyby kryteria, których w owej etyce nie znajdujemy. Harmonijna grupa, oparta na zasadzie ręka rękę myje, nie jest ideałem angielskiego myśliciela. Brakuje w tej etyce wzoru człowieka. Poza tym stosuje on dwie miary do człowieka. Inne cnoty przypisuje obywatelom jako obywatelom, a inne obywatelom jako ludziom. Do pierwszej grupy cnót należą te, które działają na rzecz współżycia; do drugiej grupy te, które są wyrazem mocy człowieka i zdobią go w oczach obywatela, np. męstwo, roztropność, umiarkowanie. Profesor uważa, że trudno rozstrzygnąć, czy Hobbes je tylko wylicza, czy też je zaleca.
Jak widać, autorka stosuje indukcyjną metodę weryfikacji66. Wykazując fałszywość tej teorii etycznej, dokonuje falsyfikacji. Tego typu metoda — jak pisze Józef Maria Bocheński — jest logicznie konkluzywna, czyli uzasadniona przez prawo logiczne i obowiązuje ogólnie. W przeciwieństwie do konfirmacji, która wykazuje prawdziwość twierdzeń i nie jest ostateczna67. Weryfikację Ossowska stosuje bardzo często w swoich analizach nad moralnością.
Do grupy etyk dedukcyjnych należą też systemy oparte na aksjomacie, na intuicyjnej ocenie prostych jakości, regułach dotyczących ich łączenia oraz regułach hierarchizowania przedmiotów w te wartości wyposażonych, jak to ma miejsce u Moore'a.
Do tej grupy należy także etyka w wydaniu T Kotarbińskiego, która zbudowana jest na definicji czynu moralnie chwalebnego lub nagannego. Czyn godny szacunku to czyn płynący z postawy dzielnego opiekuna w obliczu niebezpieczeństwa. Ta koncepcja również wymaga wprowadzenia dodatkowych kryteriów wartościowania, potrzebnych do rozstrzygnięć sytuacji konfliktowych.
Niektóre systemy etyczne próbowały łączyć metodę dedukcyjną z indukcyjną, systemy etyczne XVIII wieku próbowały oprzeć swoje badania na prawach natury, a systemy XIX wieku — na prawie rozwoju.
Do pierwszej grupy należy niewątpliwie etyka Hugona Kołłątaja. Rozpoczyna on od utworzenia listy elementarnych potrzeb, która umożliwia mu stworzenie listy elementarnych uprawnień. Rozważania etyczne wychodzą od psychologii, od ustalenia ludzkich potrzeb, dających się stwierdzić przez obserwację ludzkich czuć przyjemnych i nieprzyjemnych. Do listy tej należy potrzeba pokarmu, odzieży, mieszkania, sprzętów, społeczności małżeńskiej, społecznego życia, potrzeba pomocy. Wszystkie nazwane są należytościami człowieka. Każdej należytości odpowiada powinność uszanowania jej przez innych W ten sposób powstaje lista podstawowych powinności będących konsekwencją respektowania podstawowych uprawnień. Empiryczne dociekania występują tutaj na początku, na następnych etapach mamy do czynienia z wywodami dedukcyjnymi.
W krytycznej ocenie tego typu etyki M. Ossowska stawia pytanie: dlaczego mamy zaspokajać ludzkie potrzeby? Takiego pytania w tego rodzaju systemach się nie stawia, czyli milcząco zakłada się, że należy człowieka chronić przed niepotrzebnym cierpieniem. Nie wszystkie cierpienia da się sprowadzić do braku w zaspokojeniu jakiejś potrzeby. Poza tym nie wszystkie potrzeby powinny zostać zrealizowane — do tej grupy należy m.in. potrzeba dominowania nad innymi, czyli potrzeba tyranii. Wiele wątpliwości rodzi też używane słowo potrzeba. Czym się ono różni od zachcianki czy kaprysu? — pyta Ossowska. Trzeba mówić o potrzebach rozsądnych. Konieczne jest wprowadzenie jakiejś hierarchii potrzeb, która z samego systemu nie wypływa.
Istnieje też problem dystrybucji w zaspokajaniu potrzeb. Wszyscy mają jednakowe prawo, by ich potrzeby były respektowane. Trzeba więc wprowadzić do sytemu zasadę sprawiedliwości, która także nie wynika z samych potrzeb68.
Podobny schemat indukcyjno-dedukcyjny możemy spotkać w etykach opartych na prawach rozwoju biologicznego — określonych przez Herberta Spencera, lub rozwoju społecznego — ustalonych przez Karola Marksa69.
M. Ossowska postuluje zbudowanie etyki na jakichś jednostkowych zdaniach elementarnych, jak to czynią w swoim zakresie nauki przyrodnicze. Istniejącym systemom etycznym zarzuca pracowanie w próżni społecznej. Nie doceniają one faktu, że myśl moralna, nawet w społeczeństwie bez barier klasowych, musi brać pod uwagę stosunki społeczne różnego typu. Stosunek społeczny, który łączy ludzi, nie jest obojętny dla ich ocen moralnych. Inaczej ocenia się tych, którzy są z tą grupą złączeni, a inaczej tych, którzy są poza nią. Na oceny tego typu wpływa także to, jaką pozycję zajmuje się w danej grupie.
Autorka postuluje stworzenie etyki naukowej, posługującej się metodą indukcyjną. Naukę o moralności opiera na metodzie indukcyjnej wykorzystującej doświadczenie, podobnie jak w naukach przyrodniczych. Twierdzi, że należy najpierw zebrać jednostkowe zdania, czyli to, co ludzie uważają za dobre lub złe, następnie — na podstawie tego materiału — znaleźć prawa ogólne. Tak też czyni w swoich analizach. Jednakże odnosząc się do etyki, podkreśla, że na tym etapie nie widzi możliwości stworzenia etyki typu indukcyjnego, czyli opartej na doświadczeniu, która mogłaby uchodzić za naukową. Sama przyjmuje postawę neutralnego obserwatora70.
T. Styczeń uważa, że właściwością nauki jest wypowiadanie adekwatnych twierdzeń ogólnych. Takie samo zadanie stawiane jest przed etyką: ma ona ogólnie i adekwatnie wyrazić istotną treść danych moralnych. W tym celu stosuje się w etyce: 1) indukcję uogólniającą; 2) analizę języka potocznego; 3) opis analityczny; 4) opis fenomenologiczny; 5) uniwersalizującą intuicję (abstrakcję). Profesor twierdzi, że za trzema pierwszymi metodami opowiadają się te systemy, które odmawiają filozofii autonomicznej metody. Lubelski filozof opowiada się za uniwersalizującą intuicją, która jest metodą opisu fenomenologicznego przedmiotu. Wyłącza się jednak tutaj redukcję ejdetyczną, polegającą na wyłączeniu istnienia badanego przedmiotu. Istnienie bowiem łączy się nieraz z istotną treścią danego przedmiotu, co ma także miejsce w przypadku moralności71.
Wybrana metoda nie wyklucza również stosowania indukcji uogólniającej, analizy języka potocznego i opisu analitycznego w charakterze metod wstępnych i pomocniczych.
Obranej metody nie należy interpretować tak, że ogólne zdania etyki przyjmuje się w charakterze przesłanek, na mocy ich analitycznej oczywistości, która ma swe źródła w analizie sensu tych zdań. Styczeń proponuje tu inną interpretację, uważając, że: „Zdania ogólne etyki są oczywiste dlatego, że w sposób adekwatny wyrażają istotną treść konkretnych zdań o moralności, które się przyjmuje na mocy empirycznej oczywistości. Empiryczna oczywistość zdań konkretnych jest podstawą uznania zdań ogólnych”72. Efektem tego typu zabiegu jest ujaśnienie moralności, innymi słowy: uwyraźnienie istotnej treści faktów moralnych. Treść wyraża się następująco: Osoba osobie winna jest miłość, czyli afirmacja osoby przez osobę ze względu na wartość osoby samą w sobie. W formie tej zawarte są dwa stwierdzenia: 1) że osoba osobie winna jest co? — miłość; 2) miłość osoba osobie winna jest. To prowadzi do pytania, które stawiają zarówno eksperci sumienia, jak i prości ludzie: dlaczego? Fakt moralny wymaga zatem wyjaśnienia. Naczelne twierdzenie: Osoba osobie winna jest miłość, domaga się głębszego uzasadnienia. Potrzebne jest więc wyjaśnienie aktu moralnego. Etyka jest nauką empiryczną i metodologicznie autonomiczną, nie potrzebuje czerpać informacji z innych dziedzin wiedzy. Jednakże w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie dlaczego? — musi odwołać się do metafizyki.
T. Ślipko powyższą etykę określa jako tomistyczno-egzystencjalną i zauważa, że pewne elementy takiego podejścia zasługują na uznanie, chociażby to, że punktem wyjścia powinien być odpowiedni fakt moralny. Dostrzega jednak, że w tym przypadku ograniczenie go do powinności jest rzeczą niewystarczającą73. Za podstawowe należałoby uznać trzy elementy: dążenie do celu, przeżycie wartości i przeżycie imperatywu, czyli powinności moralnej, gdyż te czynniki składowe tworzą integralną całość. Etykę w odmianie tomistyczno-egzystencjalnej zalicza do nurtów ekskluzywnych, które za pomocą tylko jednego elementu próbują przedstawić fakt moralny.
Przed etyką stawia on zadanie opisu tych podstawowych składników w celu wyszczególnienia najbardziej charakterystycznych cech danego zjawiska, o ile pojawia się ono w naszej świadomości. Następnie należy ustalić ich wzajemne relacje, by w końcu postawić odpowiednie zagadnienie. Etykę w wydaniu T. Stycznia określa jako filozofię świadomości, która ma charakter przedsystemowy i problemotwórczy.
Kolejnym etapem — jak twierdzi T. Ślipko — byłoby uprawomocnienie twierdzeń etyczno-normatywnych. Należy na początku uściślić pojęcia, czyli sformułować język etyczno-filozoficzny. Kolejnym zadaniem, które jest najważniejsze i najtrudniejsze, byłoby zbudowanie logicznie poprawnego uzasadnienia tezy uznanej za prawdziwą. Osiągnąć to można przez zastosowanie zabiegów logicznych, które odwołują się do doświadczenia.
Obok odwołania się do doświadczenia ważna jest intuicja intelektualna, polegająca na ukazaniu i uchwyceniu bezpośredniej oczywistości twierdzenia drogą analizy logicznej treści podmiotu i orzeczenia. Kolejnym krokiem będzie wyjaśnienie bezpośrednie, czyli dowodzenie bezpośrednie, dowodzące prawidłowości twierdzenia przez ustalenie związku wynikania pomiędzy nim a innym twierdzeniem, bardziej pewnym. Na końcu należy zastosować dedukcję, czyli wynikanie bezpośrednie. Tego typu metoda domaga się metafizyki ogólnej, z której etyka bierze pojęcie celu i dobra oraz pojęcie relacji bytowej. Dzięki temu etyka jest filozofią bytu moralnego74.
S. Kamiński twierdzi, że metoda etyki zależy od tego, jakie są dopuszczane źródła bazowe. Ze względu na to kryterium dzieli etyki na indukcyjne i dedukcyjne. Etyki indukcyjne zawierają tezy bazowe, które obok zdań analitycznych zawierają elementarne oceny moralne wydane wtedy, gdy zajmujemy postawę wartościującą uobecnionego postępowania. Za pomocą uniwersalizacji indukcyjnej ocen elementarnych otrzymujemy kryteria dobra albo zła. Mając wiele takich sprawdzianów, formułujemy ogólniejsze normy moralności75.
Zgodnie z tym, etyka dedukcyjna wychodziłaby w swoich analizach od najogólniejszych zasad. Ma ona dwie odmiany: hipotetyczną i kategoryczną. Pierwsza z nich pochodzi z neokantowskiej wiedzy o moralności, której bazę stanowi naczelny postulat życia moralnego, przyjęty w sposób aprioryczny, jednakże w pewnym stopniu warunkowo. Z tego naczelnego postulatu dedukuje się wszystkie oceny i normy moralne. Stosuje się tu wprawdzie weryfikację empiryczną, ale nie ma ona rozstrzygającego charakteru dla akceptacji zasad. „Etyka jest wtedy teorią aksjomatyczną abstrakcyjnego modelu postępowania, niedostatecznie ugruntowaną w świecie rzeczywistym”76.
Etyka typu kategorycznego ma wiele wariantów. Wspólne dla nich jest to, że w twierdzeniach bazowych zakłada się — na mocy oczywistości intelektualnej — naczelne zasady dotyczące najwyższego dobra moralnego. Zakłada się też odpowiednie tezy metafizyczne. Za pomocą dedukcji, tzw. sylogizmów praktycznych, wyprowadza się wniosek, jak ten cel należy osiągnąć. Doświadczenie faktu moralnego nie jest punktem wyjścia tej etyki, dlatego zmienia się ona w spekulację o celu i naturze człowieka i wypływających z tego obowiązkach. Zdania przez nią używane mają charakter ukrytej prakseologii i nie są to zdania aksjologiczne lub deontologiczne.
Powyższe etyki — jak twierdzi S. Kamiński — nie wyjaśniają danego w doświadczeniu fenomenu moralnego. Naprawdę czyni to dopiero nauka szczegółowa bądź etyka o charakterze metafizycznym. Pierwsza z nich wychodzi od twierdzeń powinnościowych, zinterpretowanych naturalistycznie, i od tez nauk szczegółowych o człowieku. Etyka tego rodzaju stawia sobie za cel okazanie związku uprawomocnienia zdań praktycznych na podstawie odpowiadających im zdań teoretycznych. Chodzi tu o oparcie uzasadniające narzucających się poznawczo powinności i wartości moralnych na tezach o naturze ludzkiej. Sposób ten nie daje ostatecznej odpowiedzi na istotne problemy moralne77.
Na istotne problemy moralne daje odpowiedź dopiero etyka o charakterze metafizycznym. Wyjaśnia bowiem dane otrzymane w doświadczeniu powinności moralnej, ujmując je w aspekcie egzystencjalno-dynamicznym, odwołując się do struktury ontycznej człowieka w relacji do innych bytów. „Dzięki temu pozwala osiągnąć poznanie adekwatnie zaspokajające intelektualne zainteresowania ludzkie, zarówno teoretyczne, jak i praktyczne”78. W tym przypadku wychodzimy z doświadczenia i uogólniamy je apodyktycznie, posługując się intuicją intelektualną. Mamy tu do czynienia z intelektualnym uogólnieniem, a nie z sumującą generalizacją. W związku z tym, ostateczną i jedyną racją uniesprzeczniającą tę uniwersalizację dla określonych typów postępowania (postępowanie powinnościowe) jest struktura bytowa człowieka, czyli jego godność jako osoby, i godność innych ludzi. A także naturalna dynamika bytu ludzkiego. Powinność jest więc relacją ontyczną, przysługującą osobie w jej aspekcie dynamicznym. Nie ma zatem trudności logicznej w przejściu od zdań teoretycznych do zdań praktycznych. Zdaniem S. Kamińskiego, model ten nie został w pełni zrealizowany, choć próbował go budować między innymi T. Styczeń.
W ocenie M. Ossowskiej, systemy dedukcyjne etyki są wolne od problemów występujących w systemach typu indukcyjnego, które — wychodząc od zdań prawdziwych — u samego początku potykają się o prawdziwość ocen i borykają się z wątpliwościami dotyczącymi oczywistości. Dedukcyjny system jest wolny od tych problemów. „Byleby tylko nie wywodzić par force z jednego tylko założenia wszystkich drogich sercu dyrektyw wtedy, gdy — poza upodobaniem estetycznym do pewnego typu architektury — wszystko przemawia za pluralizmem w górnych rejonach założeń naczelnych”79.
M. Ossowska pragnie używać w nauce o moralności metody indukcyjnej, swoistej dla nauk przyrodniczych80. Jednakże nauki tego typu nie mogą się obejść bez żadnych założeń — teorii. Bronisław Malinowski, zajmując się obyczajami plemion pierwotnych, obok postulatu budowania zdań obserwacyjnych, czyli takich, które by w sposób najwierniejszy oddawały rzeczywistość, postulował konieczność przyjęcia pewnych teorii81, bo w przeciwnym wypadku nauka — jego zdaniem — stałaby się zwykłym zbieractwem faktów. Podobne podejście do nauk przyrodniczych prezentuje J.M. Bocheński. Uważa on, że nie jest możliwa nauka empiryczna składająca się z samych faktów. Nie byłaby wtedy nauką, lecz nieuporządkowanym zbiorem zdań. „Nie jest prawdą, że w jakiejś nauce empirycznej poza zdaniami obserwacyjnymi mogłyby występować tylko ich uogólnienia. (...) Każda nauka składa się z dwóch rodzajów zdań: ze zdań obserwacyjnych, które bezpośrednio opierają się na doświadczeniu, i z hipotez, praw, teorii itd., a więc ze zdań, które powstają dzięki myśleniu, za pomocą redukcji”82. Każda nauka typu indukcyjnego domaga się pewnej podstawy teoretycznej.
M. Ossowska nie przyjęła żadnej teorii jako podstawy teoretycznej swojej nauki o moralności. W konsekwencji ograniczyła swoje badania do podania tylko faktów, czyli tego, co ludzie uważają za dobre lub złe. Jedyny wniosek, jaki z tego wynikał, to prawda ogólna, że ludzie mają różne opinie na ten temat. Być może szukała takiego zaplecza teoretycznego, analizując kolejne systemy etyczne. Jednakże analizowane przez nią poglądy zostały zawsze zweryfikowane negatywnie. Konsekwencją było to, że negowała możliwość uprawiania etyki normatywnej typu indukcyjnego w sposób naukowy. Wydaje się to zrozumiałe w związku z wymaganiami stawianymi naukom indukcyjnym, z koniecznością posiadania zaplecza teoretycznego. Gdy takich podstaw nie ma, uprawianie danej dyscypliny jest niemożliwe. Można jedynie stwierdzić, że ludzie różnie oceniają te same rzeczy, choć jakiś element niezmienny w moralności istnieje. Brak założeń teoretycznych jest jakby samoograniczeniem badacza moralności z pozycji nauki o moralności.
W niniejszej pracy posługiwać się będziemy także metodami redukcyjnymi typu indukcyjnego. Za podstawy teoretyczne przyjmie się metafizykę moralności w wydaniu T. Stycznia, z uwzględnieniem zastrzeżeń T. Ślipki, że należałoby poszerzyć ją o cel i przeżycie wartości. Metafizyka moralności posłuży jako odpowiednie kryterium w interpretacji i uporządkowaniu materiału obserwacyjnego, jaki został nagromadzony przez M. Ossowską w nauce o moralności.
57 M. Ossowska, Uwagi o strukturze systemów etycznych, Sprawozdanie z czynnoœci i posiedzeń PAU 1951, w: O człowieku..., dz. cyt., s. 421.
58 M. Ossowska, Główne modele „systemów” etycznych, „Studia Filozoficzne” 4(1959), w: O człowieku..., dz. cyt., s. 465.
59 Tamże, s. 466.
60 Tamże, s. 466.
61 Tamże, s. 467.
62 M. Ossowska, Główne modele, dz. cyt., s. 468.
63 Tamże, s. 468.
64 Tamże, s. 468.
65 Tamże, s. 469.
66 Por. W Pawlik, O sposobach uprawiania refleksji indukcyjnej, „Studia Filozoficzne” 268(1988), nr 3, s. 69.
67 J.M. Bocheński, Współczesne metody myœlenia, Poznań 1993, s. 105.
68 Tamże, s. 474.
69 M. Ossowska, Uwagi o strukturze systemów etycznych, Sprawozdania z czynnoœci i posiedzeń PAU 1951, w: O człowieku..., dz. cyt., s. 422.
70 M. Rutkowski, Teoria idealnego obserwatora, „Studia Filozoficzne” 258(1987), nr 5, s. 75.
71 T. Styczeń, Zarys etyki, dz. cyt., s. 112.
72 Tamże, s. 113.
73 T. Œlipko, Zarys etyki ogólnej, dz. cyt., s. 27.
74 Tamże, s. 29.
75 S. Kamiński, Jak filozofować? Studia z metodologii filozofii klasycznej, Lublin 1989, s. 317.
76 Tamże, s. 317.
77 Tamże, s. 318.
78 Tamże, s. 318.
79 M. Ossowska, Główne modele, dz. cyt., s. 479.
80 Por. J. Łukasiewicz, O nauce i filozofii, „Studia Filozoficzne” 270(1988), nr 5, s. 131—135; tenże, O metodę w filozofii, „Studia Filozoficzne” 270(1988), nr 5, s. 135—137.
81 A. Paluch, Wstęp, w: B. Malinowski, Dzieła, t. 1, Warszawa 1984, s. 28.
82 J.M. Bocheński, Współczesne..., dz. cyt., s. 109.
opr. aw/aw