Fragmenty książki "Etyczny problem samobójstwa" oraz spis wybranych rozdziałów
Ks. prof. Tadeusz Ślipko SJ Etyczny problem samobójstwa |
Nie ma innego sposobu przeprowadzenia oceny krytycznej jakiegokolwiek stanowiska nie posługując się odpowiednimi kryteriami. Ale wtedy powstaje pytanie, gdzie tych kryteriów szukać. W wypadku definicji samobójstwa odpowiedź na szczęście nie jest trudna. Akt samobójczy jest jedną z wielu gatunkowo określonych kategorii działania ludzkiego, a przeto u podstaw jego dynamicznej struktury muszą być czynne te same prawa, które rządzą wszelkim w ogóle rozumnym aktem ludzkim. Definicja samobójstwa musi więc uwzględnić te prawa i w nich właśnie uznać podstawowe prawidła własnej poprawności i adekwatności. Wiadomo jednak, że wykrycie i sformułowanie podstawowych praw strukturalnych aktu ludzkiego należy do zadań etyki ogólnej. Wypracowana przez nią filozoficzno-etyczna wizja aktu ludzkiego stanowi przeto model, który służy za wzór przy budowaniu definicji poszczególnych kategorii aktów ludzkich, a równocześnie determinuje ich adekwatność. Tym samym punkt ciężkości dyskusji nad adekwatnością definicji samobójstwa przesuwa się w stronę jej ogólnofilozoficznych założeń.
Tu jednak sprawa poczyna się komplikować. Ogólnoetyczna teoria aktu ludzkiego jest również terenem pluralistycznych interpretacji, które doprowadziły do konfrontacji — między innymi — takich samych dwu przeciwstawnych stanowisk, z jakimi zetknęliśmy się przy omawianiu definicji samobójstwa. Chodzi tu o subiektywistyczną i obiektywistyczną teorię aktu ludzkiego, wyznaczających równocześnie w ciągu długich wieków linię podziału między kierunkami etyki laickiej z jednej strony, z drugiej zaś — etyki chrześcijańskiej. Prócz tego, jak wiadomo z historycznego rozwoju poglądów, spora grupa autorów chrześcijańskich przeszła na stronę subiektywistycznych ujęć aktu ludzkiego, przy czym stało się to w toku dyskusji, wskazującej na niekiedy uproszczone z ich strony, niekiedy zaś zgoła wypaczone przedstawienie poglądów tradycyjnej etyki tomistycznej. Sytuacja wygląda więc zupełnie podobnie jak w etyce seksualnej, o której była już mowa. Ponieważ jednak w dyskusji nad definicyjnymi założeniami aktu samobójczego z uwagi na jego specyficzne aspekty doszły do głosu nieco inne kwestie sporne, wobec tego nie pozostaje nic innego, jak podjąć ten temat na nowo i w miarę możności dokładniej go naświetlić. Rzecz w tym, aby twierdzenia, które dotąd były przedmiotem rekonstrukcji którejś z zastanych teorii, przekształcić w zdania, uznane za słuszne przez autora niniejszego studium, albo sformułować na ich miejsce inne. W ten sposób sprecyzowane zostaną metodologiczne założenia, na których oparte zostaną dalsze konstrukcje myślowe. Stanie się to w formie przypomnienia względnie uzupełnienia tez rozbudowanych w bardziej po temu odpowiednim miejscu.
a) Ogólne założenia definicyjne
Samobójstwo należy do kategorii działań charakteryzujących się nader złożoną strukturą właściwej sobie rzeczywistości. Wyniki badań socjologicznych ukazały jego kontekst społeczny w postaci zewnętrznych uwarunkowań samobójstwa w skali masowej, natomiast psychologia i etnologia odsłoniły świadomościowe i motywacyjne składniki poszczególnych aktów samobójczych, dzięki którym człowiek wie, co czyni i pod wpływem jakich pobudek to czyni. Na koniec wszystkie te nauki, a także doświadczenie potoczne mówią nam o określonych działaniach samobójczych, dzięki którym samobójstwo w ogóle może dojść do skutku. Kochać bliźniego czy samego siebie można wyłącznie w głębi swego serca, gdyż są to akty polegające na czysto duchowych przeżyciach woli i można je urzeczywistnić bez jakiegoś odpowiadającego im zewnętrznego dopełnienia. Z samobójstwem ma się rzecz inaczej. Niepodobna popełnić samobójstwa nie podejmując odpowiedniego zachowania zewnętrznego, np. zażywając truciznę, strzelając sobie w głowę czy rzucając się na bruk ulicy. Mamy zatem kilka różnych kategorii czynników wchodzących w skład całościowo wziętej rzeczywistości samobójstwa (uwarunkowania społeczne, motywy, zamierzone cele, czynności zewnętrzne) i trzeba rozstrzygnąć pytanie, czy w adekwatnie zbudowanej definicji samobójstwa należy uwzględnić je wszystkie, czy też należy dokonać odpowiedniego doboru.
Nie ulega wątpliwości, że postulowana przez etykę definicja samobójstwa winna zawierać w swej treści tylko te elementy jego dynamicznej rzeczywistości, które są niezbędne dla wyrażenia gatunkowej specyfiki, czyli istoty samobójstwa we właściwej jej integralności i autentyczności. Z tego też powodu łatwo się zgodzić co do tego że warunki społeczne, czy też motywacyjne pobudki (np. że ktoś popełnił samobójstwo pod wpływem zdenerwowania na wieść o stracie bliskiej osoby lub ujawnienia jego nadużyć) nie określają istotnego sensu samobójstwa jako pewnego zachowania, mimo że mogą mieć duże znaczenie z innego punktu widzenia. Z uwagi na to (i na inne jeszcze racje, o których będzie mowa w późniejszych częściach rozprawy) nie mogą wchodzić w treść definicji samobójstwa. Również za rzecz oczywistą można uznać twierdzenie, że w definicji samobójstwa musi się znaleźć element świadomości podmiotu, dzięki któremu zdaje on sobie sprawę z tego, co czyni, i sam decyduje się na podjęcie tego działania. Natomiast spotkać się można z opinią, że w definicji samobójstwa nie ma — zasadniczo rzecz biorąc — miejsca na czynności zewnętrzne, za pomocą których człowiek urzeczywistnia swój samobójczy zamiar. Istota samobójstwa polega bowiem na akcie ukierunkowanej woli, czyli intencji. W myśl tej opinii ustawienie definicji samobójstwa pod kątem intencji bardziej odpowiada ogólnej perspektywie aktu ludzkiego zarysowanej przez św. Tomasza, ponadto omija trudności związane z ustaleniem, które akty samobójcze powodują śmierć same ze siebie, niejako „z natury”, które zaś czynią to z powodu przyczyn przypadkowych.
Pomińmy na razie kwestię trudności tyczących kryteriów koniecznych do ustalenia, które akty samobójcze są takimi z natury, które zaś nimi nie są. Większej wagi jest problem, czy uwzględnienie w definicji samobójstwa czynności zewnętrznych rzeczywiście deformuje jego wewnętrzną rzeczywistość, czy wprowadza w tę rzeczywistość pierwiastki nieuzasadnionej eksterioryzacji ze szkodą dla celowo ukierunkowanego zamierzenia woli. Tradycyjna etyka tomistyczna definiując samobójstwo zawsze brała pod uwagę czynności zewnętrzne i przeciwko niej skierowany jest wspomniany zarzut.
Postawiony problem rozwiązuje się jednak nie drogą dyskusji, ale zwykłego sprostowania. Zbyt oczywistą bowiem jest rzeczą, że przypisywanie tradycyjnej koncepcji samobójstwa takiego pojmowania czynności zewnętrznych, o jakim mówi się we wspomnianym zarzucie, jest wynikiem grubego uproszczenia, czy też zwykłego nieporozumienia ze strony podtrzymującego go autora. Faktyczny sens tradycyjnej teorii jest zgoła inny. Rozpatrując czynność zewnętrzną jako integralną część aktu samobójczego (czy jakiegokolwiek innego aktu) bierze ją zawsze w odniesieniu do woli spełniającego tę czynność człowieka. W czynności zewnętrznej urzeczywistnia się zatem i urzeczywistniać się musi w całej rozciągłości duchowa treść voluntarium. Innymi słowy, czynność zewnętrzna wchodzi w strukturę aktu samobójczego o tyle tylko, o ile przedstawia się woli jako odpowiadające jej dobro, czyli jako cel zamierzony przez wolę osoby działającej. Etyka tradycyjna bierze bowiem za przedmiot swych analiz wyłącznie rozumne i dobrowolne przejawy ludzkiej aktywności, czyli działania, polegające ostatecznie na świadomym chceniu dobra-celu. W przeciwnym wypadku mielibyśmy do czynienia z tzw. „aktem człowieka”, polegającym na mechanicznym spełnianiu jakiejkolwiek czynności bez udziału rozumnie działającej woli. To ścisłe sprzężenie czynności zewnętrznej z zamierzeniem woli w jedną dynamiczną strukturę uprawnia etykę tradycyjną do posługiwania się w formule definicji samobójstwa jego zewnętrznymi elementami. Chodzi o to, że zgodnie z podanym wyjaśnieniem czynność zewnętrzna zawiera w sobie pełną wolitywną treść aktu ludzkiego i dlatego w niczym jego autentycznego kształtu nie narusza. Ma natomiast za sobą tę rację, że w strukturze aktu samobójczego stanowi element, który podpada bezpośrednio pod zewnętrzne doświadczenie człowieka i dlatego narzuca mu się w aktach jego dążenia na pierwszym miejscu, a więc jest jakoś bardziej widoczny i zrozumiały.
Naświetlenie wolitywnego aspektu czynności zewnętrznych rozwiązuje jedną trudność, ale przygotowuje równocześnie grunt pod drugą. Zakładając, że czynność zewnętrzna i zamierzenie woli stanowią dynamiczną jedność aktu samobójczego, można na tle zarysowanego uprzednio stanu poglądów postawić pytanie, jak mają się do siebie te jego dwa odmienne aspekty. Szczególnie chodzi o to, w którym z nich wyraża się podstawowy element definicyjny aktu samobójczego, czyli jego racja formalna. Czy, jak chcą jedne kierunki i niektórzy autorzy chrześcijańscy, racja ta utożsamia się z zamierzeniem woli (intencją), która dokonuje wyborów odpowiednich celów niezależnie od czynności zewnętrznej lub na zasadzie podporządkowania sobie tych czynności (pełnią one w tym wypadku tylko rolę „świadka w realizowaniu zamiaru woli”), czy też odwrotnie — idąc po linii koncepcji tradycyjnej — trzeba uznać, że najgłębszy sens i istota aktu samobójczego zasadza się na czynności zewnętrznej, której struktura i powodowane przez nią skutki decydują o kierunku zawartego w niej i z nią w jedną dynamiczną całość zrośniętego zamierzenia woli. W pytaniach tych ze szczególną siłą, ale już na gruncie systematycznych rozważań normatywnych dochodzi do głosu znany nam odwieczny spór między obiektywizmem i subiektywizmem etycznym. Należy przeto sformułować przynajmniej podstawową rację, która by odsłoniła kierunek jego rozwiązania.
Za punkt wyjścia posłuży nam stwierdzenie, że człowiek jako byt psychofizyczny działa w świecie materialnym i musi się stosować do praw rządzących jego własną rzeczywistością i rzeczywistością otaczającego go świata. Dotyczy to szczególnie aktów zewnętrznych, do których należy również samobójstwo. Choć więc w porządku psychologicznym pierwszy impuls do działania pochodzi od woli, która musi najpierw „chcieć”, aby człowiek mógł „działać”, mimo to jej chcenie napotyka od razu na intencjonalny obraz odpowiedniej czynności zewnętrznej o określonej strukturze i prawach działania. W tej to postaci wola „widzi” swoje działanie i w tej postaci je akceptuje. A przeto własna wewnętrzna treść zamierzenia woli napełnia się obiektywną zawartością czynności zewnętrznej i staje się taką lub inną treścią tego zamierzenia odpowiednio do wewnętrznej specyfiki zamierzonej czynności. Taka zaś rola w determinowaniu treści zamierzenia znaczy dla czynności zewnętrznej coś więcej, aniżeli „być świadkiem” czy „znakiem” w stosunku do zamierzenia woli. W gruncie rzeczy staje się ona podstawową zasadą twórczą, która swoją dynamiczną rzeczywistością określa egzystencjalny kształt zamierzenia woli i stanowi o jego gatunkowej tożsamości. W związku z tym wola w spełnianych przez siebie czynnościach zewnętrznych nie może krążyć dowolnie wśród otaczających ją dóbr i celów. Kierunek jej dążenia podlega wtedy determinacjom uwarunkowanym obiektywną strukturą podejmowanych działań. Człowiek zawsze działa dla jakichś celów, ale w działaniach zewnętrznych cele te znajduje w pewnym polu zakreślonym przez to działanie.
Zasada determinującej mocy zewnętrznej czynności w stosunku do zamierzenia woli sprawdza się co do joty w odniesieniu do aktów samobójczych. Dlatego nie intencja, ale obiektywna struktura zewnętrznego działania musi być uznana za podstawowy czynnik określający treść definicji samobójstwa. Odwrócenie tego porządku i przyznanie pierwszeństwa intencji nad strukturą czynności zewnętrznej nie oznacza wcale, jak sądzi ks. Sikorski, „pogłębionej refleksji nad celem osoby działającej”, ale raczej gruntowne zapoznanie autentycznego statusu człowieka i podejmowanych przez niego działań. Wspomniany uprzednio spór miedzy obiektywizmem a subiektywizmem etycznym należy rozstrzygnąć na korzyść obiektywizmu jako teorii opartej na bardziej integralnej i adekwatnej wizji świata, w którym człowiek żyje i w którym przychodzi mu urzeczywistniać sens swojej ludzkiej egzystencji.
Mimo wszystko zostaje jeszcze jedna sprawa do wyjaśnienia. Przesuniecie w definicji samobójstwa punktu ciężkości z intencji na czynność zewnętrzną pociąga za sobą konieczność poddania filozoficznemu badaniu tejże czynności celem stwierdzenia, jakim ona znowu podlega prawidłowościom. Wiąże się to z faktem, że czynność zewnętrzna z natury rzeczy prowadzi zawsze do urzeczywistnienia jakiegoś skutku lub też więcej skutków, które z kolei jako chciane przez wolę cele stają się przedmiotem zamierzeń tejże woli. A wtedy także te zamierzenia ulegają odpowiedniemu uwielokrotnieniu i zróżnicowaniu. W sumie odsłaniają się przed nami nowe pokłady wielostronnej złożoności zewnętrznego aktu ludzkiego. Zgodnie z poprzednimi ustaleniami zakłada się najpierw, że akt ten jest jednością elementów wewnętrznych i zewnętrznych, jak również, że czynność zewnętrzna określa gatunkową odrębność tego aktu. Mimo wszystko myśl filozoficzna staje w obliczu nowego problemu, który z celów realizowanych za pomocą czynności zewnętrznej poruszanej ruchem woli stanowi fundamentalny czynnik decydujący o dynamicznej tożsamości tego aktu i dzięki temu zajmuje centralne miejsce w jego definicji.
Wróćmy do aktu samobójczego. Zreferowane uprzednio dane psychologii doświadczalnej oraz etnologii, scalone i uogólnione w opisie filozoficznym samobójstwa ukazały najbardziej typowe postaci celów możliwych do osiągnięcia w akcie samobójczym: zniszczenie własnej egzystencji, ale równocześnie dążenie do wyzwolenia się z cierpienia względnie osiągnięcia jakiegoś dobra sakralnego, społecznego lub osobowego. Cele te nie zawsze układają się w harmonijne szeregi; niekiedy dochodzi między nimi do dramatycznych napięć i kolizji. Widać więc, że akt samobójczy od strony zewnętrznych elementów swej rzeczywistości przedstawia również strukturę wszechstronnie złożoną, a przeto sformułowane przed chwilą pytanie odnośnie do miejsca i roli tych celów w całokształcie budowy aktu zewnętrznego zachowują swą aktualność także na odcinku aktu samobójczego.
Stanowisko tradycyjnej etyki tomistycznej w tej sprawie stanowi konsekwencję ogólniejszej zasady, która strukturę człowieka oraz jego działania rozpatruje zawsze w perspektywie dwu zasadniczych kategorii elementów składowych. Jedna z nich obejmuje elementy zmienne, druga zaś — niezmienne. Pełny kształt egzystencjalny podejmowanych przez człowieka aktów wyraża się oczywiście w strukturalnym powiązaniu i przenikaniu się elementów zmiennych z niezmiennymi, niemniej jednak ich rola i znaczenie w określaniu gatunkowej swoistości tych aktów nie są jednakowe. Tak jak istotę człowieka określa niezmienny pierwiastek duchowy jego struktury, nie zaś takie czy inne układy zmiennych czynników akcydentalnych, również w budowie aktu zewnętrznego kryje się podobny niezmienny, stały pierwiastek, który pełni w niej rolę jakby głównego złącza i wyciska na całości swe znamienne piętno. Wyszukać ten pierwiastek i go dokładnie sprecyzować należy tedy do głównych zadań badania filozoficzno-etycznego, ponieważ dzięki temu można uchwycić istotny i najbardziej podstawowy element w strukturze aktu zewnętrznego, decydującego o jego gatunkowej specyfice, a zarazem dynamicznej tożsamości.
Aby wykonać to zadanie, etyka tomistyczna poddaje analizie różne skutki urzeczywistniane przez poszczególne kategorie aktów i dochodzi do wniosku, że należy wśród nich przeprowadzić bardzo zasadniczy podział. Mianowicie w dynamicznej strukturze każdego ludzkiego działania da się wykryć tzw. „skutek naturalny”, czyli skutek uwarunkowany od wewnątrz właściwą tej strukturze naturą. Ten sam skutek naturalny zwie się także „celem czynności”, o ile bierze się go w odniesieniu do zamierzającej go woli, względnie „przedmiotem aktu”, o ile rozpatruje się go od strony czynności zewnętrznej. Inne skutki możliwe do osiągnięcia w toku spełniania aktu zewnętrznego przy pomocy mechanizmów różnych od jego wewnętrznej dynamicznej struktury określa się jako „skutki uboczne” i zalicza się je do kategorii tzw. „celów sprawcy czynu”. W tym założeniu za podstawowy element definicji wszelkiego aktu zewnętrznego należy uznać jego przedmiot, czyli cel czynności jako obiektywny i stały czynnik gatunkowej specyfiki właściwej mu rzeczywistości. Natomiast inne elementy, czyli tzw. okoliczności aktu zewnętrznego, wśród nich cel czy też cele sprawcy czynu należą do rzędu elementów dopełniających lub modyfikujących fundamentalną treść przedmiotu aktu.
Teoria przyjmująca istnienie stałych i niezmiennych elementów strukturalnych określających gatunkową specyfikę wszelkiego działania ludzkiego stanowi niewątpliwie jedno z podstawowych założeń etyki tomistycznej jako wyraz jej metafizycznego myślenia i metody w podejściu do właściwego sobie przedmiotu badania. W tezie tej obiektywizm etyki tomistycznej przeradza się w jej absolutyzm. Etyka ta mimo uznania dla całego bogactwa i złożoności dynamicznych struktur ludzkiego działania dostrzega w nich także zasady nieugięcie te same, w których działanie to osiąga swój sens i kryteria swej tożsamości. Konsekwentnie przeciwstawny pogląd kierunków subiektywistycznych polegający na odrzuceniu obiektywnego uwarunkowania zamierzenia woli (a tym samym także idei celu czynności) przekształca je z konieczności w koncepcje relatywistyczne zmuszone do uzależnienia gatunkowej treści aktu ludzkiego od zmiennych układów możliwych do realizacji celów.
Przenosząc ustalone przed chwilą zasady na grunt teorii samobójstwa dochodzi się bez trudu do wniosku, że niezbędnym postulatem prawidłowo zbudowanej definicji samobójstwa jest ustalenie, co stanowi odpowiadający temu działaniu przedmiot, określający jego gatunkową specyfikę. Nie chodzi tu o to, aby przedmiot aktu samobójczego uznać za jedyny element wypełniający całą dynamiczną rzeczywistość samobójstwa z pominięciem innych występujących w nim celów. Tym bardziej nie chodzi o to, aby zaprzeczać przeżywaniu przez podmiot działania innych stanów psychologicznych doznawanych przezeń w akcie samobójczym. Z drugiej jednak strony myślenie filozoficzno-etyczne nie może się zatrzymać na zjawiskowej stronie przeżyć działającego podmiotu, ale musi z jego stanów świadomościowych wydobywać treści, zawarte w tych stanach, mimo że przeżywane są w konkretnych aktach świadomości w powiązaniu z innymi treściami duchowymi. W tym założeniu postulat sprowadzenia definicji samobójstwa na grunt określającego go od wewnątrz przedmiotu mówi tylko tyle, że wśród innych możliwych celów aktu samobójczego przedmiot jako cel tej czynności zajmuje w obiektywnej strukturze tego aktu miejsce podstawowe i decydujące dla określenia jego istotnego sensu. A przeto mamy do czynienia z samobójstwem w ścisłym tego słowa znaczeniu wówczas, gdy akt samobójczy polega na podjęciu czynności określonej w swojej najgłębszej istocie przez właściwy samobójstwu cel czynności, którym jest zniszczenie własnej egzystencji. Jeżeli zaś w jakimś przypadku działanie człowieka nie wykazuje w swej budowie istnienia tego celu, w takim razie nie może być uznany za samobójstwo w tym samym znaczeniu, co poprzednie działanie, mimo że z jakichś innych racji prowadzi również do spowodowania śmierci działającego podmiotu.
Oczywiście, powyższe sformułowanie nie mówi jeszcze, przy pomocy jakich kryteriów można by w jednoznaczny a precyzyjny sposób ustalić cel czynności samobójczej, czyli jej przedmiot i odróżnić go od celów sprawcy czynu. W tradycyjnych ujęciach etyki tomistycznej wymienia się w tym kontekście dwa kryteria, mianowicie „naturę” czynności względnie „jedyność” skutku czynności samobójczej. Czy wyjaśnienia te są zadowalające, o tym przekonamy się za chwilę. Na razie można poprzestać na ogólnym stwierdzeniu, że niezależnie od tego, jak się uściśli kryteria rozpoznawcze przedmiotu aktu samobójczego, samo pojecie przedmiotu (celu czynności) jako fundamentalnego, wewnętrznego i niezmiennego czynnika w strukturze tego aktu stanowi niezbędny element, który musi być uwzględniony zarówno przy formułowaniu poprawnej z punktu widzenia filozoficzno-etycznego definicji samobójstwa, jak też przy ocenie stanowisk przeciwnych.
Przeprowadzony wywód pozwolił ustalić podstawowe założenia definicji samobójstwa. Wobec tego można już przystąpić do krytycznej oceny zreferowanych poprzednio stanowisk w tej sprawie. Na pierwszym miejscu zostaną uwzględnione koncepcje autorów niechrześcijańskich, którzy — ogólnie biorąc — opierają proponowane przez siebie definicje na odmiennych od etyki tomistycznej kryteriach, z chrześcijańskich zaś — Van Vyve'a reprezentującego zupełnie identyczną orientację filozoficzną. Z kolei przedmiotem oceny krytycznej staną się definicje tomistycznych autorów tradycyjnych, którzy odwołują się do obiektywnej struktury czynności zewnętrznych i zawartego w niej przedmiotu aktu. Jednakowoż w dalszych tego pojęcia interpretacjach jedni wysuwają ideę „czynności z natury samobójczej”, inni natomiast szukają wyjaśnienia w pojęciu „jedynego skutku” czynności samobójczej. Te właśnie interpretacje zostaną poddane krytycznej refleksji.
b) Ocena definicji autorów niechrześcijańskich oraz Van Vyve'a
Zaraz na wstępie należy stwierdzić, że jest to grupa autorów (Durkheim, Halbwachs, Delmas, Deshaies, Van Vyve), których poglądy w sprawie definicji samobójstwa dosyć się między sobą różnią pod względem treściowym. Z uwagi na to niepodobna oceny krytycznej na ich temat wyrazić za pomocą jednej obejmującej wszystkich formuły. Prócz tego zauważyć wypada, że poza Van Vyve'm wszyscy reprezentują nauki szczegółowe, przede wszystkim psychologię i socjologię, wskutek czego konstruowali swoje definicje z innego punktu widzenia, aniżeli czyni to etyk-tomista. Krytyczna ocena tych propozycji ma zatem na oku tylko ich ewentualną przydatność do rozważań filozoficzno-etycznych, prócz tego może uwzględnić pewne ogólne reguły definicji obowiązujące zarówno w naukach szczegółowych, jak i w filozofii.
Wychodząc z tych założeń wydaje się rzeczą celową rozpocząć refleksję krytyczną od zastanowienia się, czy jednak omawiane definicje nie wykazują jakichś punktów stycznych, które w ocenie krytycznej dałyby się sprowadzić do wspólnego mianownika. Szczególnie interesująco z tego punktu widzenia zapowiada się sprawdzenie, w jakim stopniu zdradzają one tendencje obiektywistyczne, względnie subiektywistyczne w pojmowaniu samobójstwa. Zaznajomienie się z treścią poszczególnych definicji przekonuje, że dwie z nich, Van Vyve'a i Halbwachsa, oparte są expressis verbis na założeniach subiektywistycznych, ponieważ odwołują się do idei intencji podmiotu działającego jako głównego elementu definicyjnego. U Delmasa centralne miejsce zajmuje akt wyboru, czyli decyzji, a zatem element bardzo bliski aktowi intencji. Dlatego można Delmasa uważać również za autora przyjmującego w definicji samobójstwa założenia subiektywistyczne. Różny od poprzednich typ definicji reprezentują ujęcia Durkheima i Deshaiesa, wskutek czego muszą być potraktowani osobno, owszem, ponieważ sprawa przedstawia się tu prościej, omówimy ich koncepcje na pierwszym miejscu.
Definicja Durkheima, choć (nie wiadomo dlaczego) przez niektórych autorów została uznana za „klasyczną”, nie wykazuje, jak się zdaje, większych walorów naukowych. Została skonstruowana na podstawie kryteriów, które się odnoszą do zgoła niejednorodnych klas desygnatów, tak że w jej obrębie znalazłoby się miejsce zarówno na samobójstwo Goebbelsa, jak i śmierć męczenników za wiarę. Z uwagi na tę zbytnią „rozciągliwość” zakresową ocenia się ją jako zbyt szeroką i (poza socjologami) na ogół odrzuca.
Co do propozycji Deshaiesa można powiedzieć, że zawiera ona w sobie elementy nader pozytywne. Poza tym, że nie uściśla terminu „podjęcia śmierci jako środka lub jako celu” (co ze stanowiska filozoficzno-etycznego jest konieczne), wyraża ten kierunek definiowania samobójstwa, który zostanie podjęty w dalszym ciągu naszych rozważań i odpowiednio do potrzeb etyki rozbudowany.
Wobec tego całą uwagę należy obecnie skoncentrować na definicjach Van Vyve'a, Halbwachsa i Delmasa zawierających w swej treści więcej lub mniej wyraźne akcenty subiektywistyczne. Ale też stwierdzenie tego faktu wystarczy, aby uświadomić sobie zasadniczą rację, w imię której muszą być one en bloc uznane za nieadekwatne. Racja ta zawiera się w rozwiniętym uprzednio szerzej postulacie domagającym się przyznania w definicji samobójstwa prymatu czynności zewnętrznej (i tkwiącego w niej celu czynności, czyli przedmiotu) nad zamierzeniem woli zwracającej się ku dowolnie poza strukturą czynności wybranym celom, czyli nad intencją. Subiektywistyczna orientacja tych teorii stawia je w opozycji do obiektywnej rzeczywistości i dlatego muszą być uznane za błędne.
Prócz tego można jeszcze poczynić pewne uwagi szczegółowe. Np. Delmas wprowadza w definicję samobójstwa zgoła arbitralny element „konieczności moralnej”, którą utożsamia z pobudkami samobójstwa wymuszonymi krańcowymi sytuacjami życiowymi. Tak rozumiana „konieczność moralna” naraża jego koncepcję na większe jeszcze trudności, aniżeli jego poprzedników. Wydaje się bowiem rzeczą nader problematyczną, aby nadzwyczajne nawet trudności życiowe stwarzały wystarczające podstawy do odmówienia cechy samobójstwa czynności, która poza tymi trudnościami uchodzi bez żadnych wątpliwości za samobójstwo.
Natomiast u Van Vyve'a i Halbwachsa oderwanie się od praw obiektywnego porządku działania stało się zaczątkiem dalszych niedostatków ich koncepcji samobójstwa, może nie tak zasadniczych, ale mimo to nie pozbawionych wszelkiego znaczenia. Jeżeli by dla określenia istotnej treści aktów samobójstwa wymagane było i wystarczało jedynie samo zamierzenie odpowiedniego dobra ze strony osoby działającej, wtedy każdy akt samobójstwa mógłby być zależnie od tego, ku czemu zwraca się zamierzenie zainteresowanej osoby, uznany za samobójstwo bezpośrednie, kiedy indziej — za samobójstwo pośrednie. A tymczasem potoczne doświadczenie ludzi, ponadto poparte filozoficzną refleksją stwierdza, że są pewne akty samobójcze, które w każdej sytuacji niezależnie od takiego czy innego kierunku nastawienia woli działającego, uchodzą i muszą uchodzić za samobójstwo bezpośrednie, np. strzał z rewolweru wymierzony we własną skroń. Jeżeli się bowiem założy, że dana osoba świadomie i dobrowolnie spełnia tego rodzaju czynność, to jakie są podstawy, aby twierdzić, że postępując w ten sposób mimo wszystko w pewnych przypadkach własnej swej śmierci nie zamierza ani jako celu, ani jako środka, ale ją tylko ze względu na inny cel wbrew swojej woli przewiduje i dopuszcza (i dzięki temu popełnia samobójstwo tylko pośrednie). W rzeczywistości zachodzi tu wyraźna sprzeczność. Mielibyśmy bowiem sytuację, w której określony podmiot działania zamierza własną śmierć aktem woli dokonania czynności, w której ta śmierć jest immanentnie zawarta, i równocześnie jej nie zamierza, ponieważ jej nie chce, a chce czegoś innego. Słusznie bowiem podkreślają autorzy tradycyjni, że niektóre czynności są takie, że niepodobna ich zamierzać, nie zamierzając równocześnie własnej śmierci, do której one nieuchronnie prowadzą. W sumie otrzymujemy szereg absurdalnych konsekwencji, wynikających z przyjętej przez Van Vyve'a definicji samobójstwa, co stanowi najlepszy dowód, że oparta została na błędnych założeniach.
Definicja samobójstwa przedłożona przez Van Vyve'a okazuje się ostatecznie w treści swej nieokreślona i arbitralna, pozbawiona zrozumienia i szacunku dla obiektywnej rzeczywistości tego aktu. Ujawnione braki każą się ustosunkować negatywnie do jego inicjatywy, a równocześnie potwierdzają krytyczną ocenę wszystkich innych prób definicji samobójstwa opartych na tych samych, co u Van Vyve'a subiektywnych, z celem działającego związanych kryteriach. Van Vyve, zapewne wbrew własnym zamierzeniom, ale siłą logiki przyjętych przez siebie założeń przeszedł przy definiowaniu samobójstwa na stronę pozycji obcych całej dotychczasowej tradycji filozofii chrześcijańskiej. Wskutek tego pozbawił się możności ujęcia tego działania w pełnym jego wymiarze, co dla etyki normatywnej oznacza zawsze zapowiedź znacznych powikłań teoretycznych. W tym kryje się niebezpieczeństwo jego inicjatywy, a zarazem konieczność zdecydowanej wobec niej opozycji.
c) Krytyka definicji tradycyjnej opartej na kryterium skutków czynności
Odrzuciwszy subiektywistyczne koncepcje samobójstwa należy zwrócić się w stronę jego tradycyjnej koncepcji. Występują w niej dwie odmiany, które mimo wspólnego założenia, że zasadą konstytutywną definicji samobójstwa winny być elementy zewnętrznej czynności samobójczej, różnią się co do ich interpretacji. Z tego względu muszą być traktowane osobno.
Pierwsza z nich ujmuje zewnętrzną czynność samobójstwa od strony jej skutków. Nie ma potrzeby ponownie jej streszczać, gdyż niedawno była przedmiotem naszej uwagi. Wystarczy tylko zaznaczyć, że definicja ta przygotowuje grunt, do zastosowania ogólnej zasady o podwójnym skutku (principium de duplici effectu), sformułowanej już przez św. Tomasza i cieszącej się dużym wzięciem wśród katolickich etyków i teologów. Jednak w wypadku samobójstwa droga ta nie prowadzi do zadowalających rezultatów. Przede wszystkim biorąc pod uwagę złożony charakter działania ludzkiego, jego powiązania z całym układem otaczających je czynników, stwierdzenie, czy określona czynność powoduje jeden tylko skutek samobójczy czy też więcej skutków, a zwłaszcza ustalenie, w jakim stopniu są one sprawczo zależne od danego podmiotu działania, które z nich są bezpośrednie, a które nie, jest rzeczą niemożliwą bez uwzględnienia wewnętrznego mechanizmu samego działania, czyli jego natury. Pominięcie zaś tego czynnika daje pole do nader arbitralnych i sztucznych interpretacji, zupełnie podobnych, jak w ujęciach subiektywistycznych.
Weźmy pod uwagę najbardziej chyba w tym względzie wymowny przykład, polegający na porównaniu dwu aktów: samobójstwa z poświęcenia oraz samoobrony czynnej. Żołnierz lub spiskowiec zagrożony torturami strzela sobie w głowę, aby uratować towarzyszy „przed śmiercią. Jego czynność — tłumaczą zwolennicy tej orientacji — ma jeden tylko skutek bezpośredni, własną śmierć, ocalenie zaś towarzyszy jest skutkiem dalszym, wtórnym, względem którego własna śmierć jest tylko środkiem. Wobec tego jest to akt bezpośrednio samobójczy i zakazany. Równocześnie jednak ten sam człowiek w wypadku agresji równie celnie strzela w głowę przeciwnika, aby siebie ratować przed śmiercią. Ci sami etycy i teologowie mówią, że śmierć napastnika i własne ocalenie są skutkami bezpośrednimi i równoczesnymi, i byle intencja sprawcy czynu miała na oku zachowanie własnego życia, a nie cudzą śmierć, czyn będzie dopuszczalny.
Zakładamy, że strzał w obu omówionych wypadkach pod względem fizycznym jest jednakowo wymierzony i celny, tyle tylko, że raz zwrócony jest przeciwko sobie (celem ratowania innych), drugi zaś raz zwrócony jest przeciwko komuś innemu (celem ratowania siebie). Jasne jest również, że za każdym razem wspomniana para skutków (śmierć — ocalenie) realizuje się w jednostkach od siebie fizycznie odrębnych (zabijam siebie ratując innego, zabijam innego, ratując siebie). W takich jednak warunkach trudno zrozumieć, w jaki sposób zmiana kierunku kuli przeinacza porządek i następstwo skutków. Dlaczego w wypadku samobójstwa z poświęcenia oba zaistniałe w nim skutki (własna śmierć i ocalenie drugiego) mają się tak do siebie, że jeden z nich (własna śmierć) jest bezpośredni i wcześniejszy, drugi zaś (ocalenie drugiego) jest pośredni i wtórny, natomiast w wypadku samoobrony czynnej te same skutki tej samej czynności (śmierć drugiego i własne ocalenie) są jednakowo bezpośrednie i równoczesne?
To, że raz chodzi o zabicie siebie samego, drugi zaś raz — kogo innego, jest bez znaczenia, bo w obu wypadkach mamy do czynienia z człowiekiem, któremu z natury przysługuje prawo do życia. Tak samo ze ściśle teoretycznego punktu widzenia nie ma znaczenia, że przy samoobronie ma miejsce zabicie napastnika, a więc człowieka, który zachowaniem swoim realnie zagroził życiu sprawcy czynu (jest wobec niego „winny”), podczas gdy w samobójstwie z poświęcenia sprawca czynności takim napastnikiem w stosunku do samego siebie w ogóle być nie może (w tym znaczeniu jest wobec siebie „niewinny”). Momenty te bowiem, mimo całej swej wagi, są dla nas o tyle nieistotne, że określają tylko etyczną wartość przedmiotów tych czynności (czyli osób zabijanych) względem ich podmiotów (czyli osób zabijających), ale nie przesądzają w niczym kwestii struktury zachowania się tychże podmiotów (tzn. osób zabijających) względem wspomnianych przedmiotów (a więc osób zabijanych). Po prostu z faktu, że napastnik postępuje niegodziwie atakując życie napadniętego, nie wynika eo ipso, że napadnięty postępuje dobrze, pozbawiając napastnika jego własnego życia. Mutatis mutandis w wypadku samobójstwa z poświęcenia chęć ratowania drugiego człowieka kosztem siebie samego nie decyduje ani o moralnym ani też o niemoralnym charakterze tegoż samobójstwa. Innymi słowy fakt „winy” napastnika przy samoobronie czynnej, a „niewinności” sprawcy własnej śmierci w samobójstwie z poświęcenia stawia tylko na porządku dziennym problem moralnej wartości tych czynów, ale go nie rozwiązuje. Rozwiązanie tego problemu jest już sprawą innej procedury. Autorzy, z którymi aktualnie polemizujemy, sprowadzają je na grunt zasady o podwójnym skutku. Tę wszakże zasadę, jak wiadomo, można stosować tylko tam, gdzie zachodzi czynność o skutkach powodowanych bezpośrednio i równocześnie. Przeprowadzona analiza dowiodła jednak, że stwierdzenie w przypadku samobójstwa, kiedy mamy do czynienia z takimi właśnie skutkami, kiedy zaś nie, natrafia na ogromne trudności i nie prowadzi do zadowalających rezultatów.
Wróciliśmy zatem do tego samego punktu dyskusji, który opuściliśmy przed chwilą. Wbrew opinii wielu poważnych autorów wydaje się, że kryterium jedności względnie wielości skutków wzięte w izolacji od natury czynności jest jednostronne i niewystarczające. Staraliśmy się to wykazać na przykładzie dwu kategorii aktów: samobójstwa z poświęcenia i samoobrony czynnej. Mając na uwadze fakt, że układy istotnych składników fizycznych obu tych czynności są zupełnie analogiczne, nie widać żadnej podstawy, aby przyjąć, że przy samoobronie czynnej oba skutki są bezpośrednie i równoczesne, w samobójstwie zaś z poświęcenia jeden z nich (śmierć) jest w porównaniu z drugim uprzedni i bezpośredni. Chcąc być konsekwentnym należałoby przyjąć, że sposób wynikania skutków w obu wypadkach jest jednakowy. A więc albo następują one bezpośrednio i równocześnie, albo sama tylko śmierć (własna lub drugiego człowieka) jest bezpośrednia i uprzednia, ocalenie zaś (siebie samego czy bliźniego) jest czymś wtórnym i pośrednim. W takim jednak razie należałoby również zgodzić się na wypływające stąd dalsze konsekwencje moralne: obie kategorie czynności również musiałyby uchodzić za czynności jednakowo bezpośrednio zabójcze, a więc zakazane albo też za czynności jednakowo pośrednio zabójcze, a więc dopuszczalne. W rzeczywistości, jak się to pokaże przy innym podejściu do zagadnienia, trzeba powiedzieć, że obie czynności są „bezpośrednie”: jedna bezpośrednio zabójcza, druga — bezpośrednio samobójcza. Natomiast trudności w ustaleniu tego faktu przy założeniach omawianych autorów służą za wskazówkę, że w przyjętych przez nich kryteriach kryją się jakieś błędy i dlatego muszą być one poddane rewizji. W żadnym wypadku nie można uciekać się do arbitralnego przykrawania obiektywnego stanu rzeczy do uprzednio przyjętych założeń; byłoby to deformowaniem rzeczywistości na użytek teorii.
Podobnych przykładów sztucznych „operacji” przy kwalifikowaniu, ile i jakie skutki posiadają określone czynności, znaleźć można wiele u moralistów. Jeżeli mimo to przy formowaniu moralnych ocen odnośnych czynności wykazują na ogół trafność sądu, można z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że rolę zasadniczą gra tu trzeźwa, chrześcijańską tradycją moralną wyostrzona intuicja moralna, która szuka racjonalnego uzasadnienia stawianych przez siebie twierdzeń etycznych, ale z powodu wadliwego narzędzia teoretycznego, jakim się posługuje, musi się nieraz uciekać do bardzo ryzykownych manipulacji.
Kruchość omawianej wersji wychodzi na jaw w innym jeszcze oświetleniu. Leclercq trafnie zauważa, że nawet gdy chodzi o formułę samobójstwa pośredniego, jej zwolennicy zakładają, że „drugi skutek jest przynajmniej równie bezpośredni jak i śmierć: znaczy to tyle, co przyznać, że śmierć może być skutkiem bezpośrednim w samobójstwie, które nazywa się pośrednim. A zatem samobójstwo to jest pośrednie wyłącznie w intencji... Ale nazywać pośrednim samobójstwo, które takim jest tylko w intencji, nie będąc nim koniecznie również w akcie, staje się źródłem pomieszania pojęć”. Wobec tego niektórzy autorzy robią uwagę, że akt, z którego wynikają dwa skutki bezpośrednie, musi być „przynajmniej obojętny”, „czymś jeszcze obojętnym” (adhuc saltem indifferens, aliquod adhuc indifferens). Oznacza to jednak przerzucenie zagadnienia na inną, etyczną płaszczyznę, ponadto niczego nie wyjaśnia. Bo w rzeczy samej, jak określić ową obojętność aktu uprzednio i niezależnie od skutków przez niego wywołanych, na jakich się oprzeć kryteriach? Mglistość tego pojęcia ogromnie utrudnia posługiwanie się nim w teoretycznych rozważaniach. Nic więc dziwnego, że prowadzi ono bądź do naszkicowanej przed chwilą arbitralności w operowaniu pojęciem czynności pośrednio samobójczej, bądź do sformułowań o skłóconej logicznie treści. Za przykład niech posłuży wypowiedź w 185 numerze cytowanego już podręcznika Schustera. Znajduje się tam następująca definicja samobójstwa pośredniego: „czynność (przynajmniej jeszcze obojętna), z której — jak można przewidzieć — wynika równie bezpośrednio podwójny skutek np. nadzieja uratowania jakiegoś człowieka i własna śmierć”. W świetle tych słów zdaje się nie ulegać wątpliwości, że autor albo uprzednio do wymienionych dwu skutków przyjmuje jeszcze jakiś inny skutek wcześniejszy i obojętny, albo też przypisuje tej czynności charakter obojętny, nie wiadomo na jakich oparty podstawach.
d) Krytyka definicji tradycyjnej opartej na kryterium natury czynności
Uwagi te nie wyczerpują w pełni kwestii, ale są dosyć chyba przekonujące, aby nastroić nieufnie do próby definiowania samobójstwa za pomocą skutków odnośnych czynności. Wzmacnia to niewątpliwie szansę drugiej wersji definicji samobójstwa, która istotę samobójstwa bezpośredniego zakłada na naturze czynności. Mimo wszystko sprawy nie można uznać za ostatecznie załatwioną. Nawet wśród zwolenników wspomnianej definicji samobójstwa daje się zauważyć niezadowolenie z jej aktualnego sformułowania. Należy do nich jeden ze współczesnych etyków B. Alaimo. I przyznać trzeba, że nie dzieje się to bez kozery. Przede wszystkim przeglądając prace autorów operujących pojęciem czynności „z natury” czy „wewnętrznie” samobójczej, niełatwo natrafić na precyzyjne określenie, jakie są istotne składniki tego pojęcia, co ono właściwie wyraża. Poza tym, co gorsza, zwolennicy tego stanowiska popełniają wyraźną niekonsekwencję, uprzednio już im wytkniętą przy referowaniu ich poglądów. Samobójstwo bezpośrednie sprowadzają do natury czynności, pośrednie zaś — do jej podwójnego skutku. W filozofii trudno jest zachować równowagę siedząc na dwu stołkach. Zawsze znajdzie się ktoś, kto jeden z nich poruszy, a wtedy chwieje się całość konstrukcji. Skoro więc omawiani autorzy samobójstwo pośrednie usiłują definiować przy pomocy czynności o podwójnym skutku, nic dziwnego, że ściąga to na nich cały balast zarzutów, które w bardzo umiarkowanym wyborze zostały już przed chwilą przedłożone. Zwalnia to z obowiązku ich powtarzania. Jeżeli są słuszne — a wszystko przemawia za tym, że tak jest w istocie — w takim razie ostateczna ocena drugiej wersji definicji samobójstwa posiadać musi charakter złożony: nie zaprzeczając teoretycznej wartości definicji samobójstwa bezpośredniego opartej na pojęciu czynności z natury samobójczej, odrzucić trzeba dołączoną do niej definicję samobójstwa pośredniego. W stwierdzeniu tym wyraża się nie tylko konkluzja dokonanej już analizy krytycznej. Zawiera ona również najogólniejszą wytyczną dalszego kierunku pracy. Praca ta pójść musi po linii realizacji dwu postulatów:
1) pogłębienia i uściślenia pojęcia czynności z natury swej samobójczej jako podstawowego elementu definicji samobójstwa bezpośredniego, oraz
2) odpowiedniego przekształcenia pojęcia samobójstwa pośredniego w oparciu o te same przesłanki co poprzednio.
Można żywić przekonanie, że jest to niezbędny warunek skonstruowania konsekwentnej i przekonującej teorii samobójstwa na gruncie założeń etyki tomistycznej.
UWAGA! W wersji internetowej nie zachowano przypisów
opr. aw/aw