Twórcza moc zaufania

Czy rzeczywiście postawa nieufności jest zdrowa i twórcza?

Ufamy coraz rzadziej i coraz niechętniej, przekonani że tego wymagają okoliczności. Ujawniający się deficyt zaufania stanowi jednak poważny problem, sprawia on, że człowiek lęka się otwarcia, zamanifestowania swojego „ja”, zamyka w sobie i buduje wokół nieprzebyte mury. Konsekwencją takiego procesu może być postępujący zanik komunikacji międzyludzkiej, a nawet rozpad społeczeństwa, które ze wspólnoty przeobraża się w zbiorowisko odizolowanych jednostek. Być może jednak postawa taka jest w pełni uzasadniona, a nieufność stanowi jedyną właściwą strategię obronną przed podstępnym i nieprzyjaznym otoczeniem? Fala terroryzmu po 11 września 2001 roku, kłamstwo w życiu politycznym, nadużycia w sferze ekonomicznej, a wreszcie codzienne drobne nieuczciwości, których łupem padamy, zdają się taką tezę potwierdzać. Celem niniejszego tekstu jest polemika z takim stanowiskiem. Paradoksalnie, to właśnie siła samego zaufania może stać się lekarstwem na trapiące nas problemy społeczne, nieufność zaś okazuje się najczęściej kosztowną pomyłką, postawą chybioną i pozbawioną racji w sferze ekonomicznej, społecznej i moralnej.

Na początku warto ustalić podstawowy fakt: zaufanie opłaca się. Trudno jest przecenić znaczenie zaufania dla harmonijnego rozwoju społeczeństwa. Niewątpliwie jest ono znaczącym czynnikiem jednoczącym: wzmacnia intensywność kontaktów, ułatwia porozumienie, sprzyja tworzeniu osobistych więzi. Ponadto zaufanie opłaca się całkiem dosłownie, jest ono bowiem potężną siłą jednoczącą cnoty ważne dla prawidłowego funkcjonowania sfery ekonomicznej. W tym sensie, jak uważa amerykański filozof społeczny Francis Fukuyama, może ono być źródłem bogactwa narodów przewyższającego zasoby naturalne. Uczciwość, lojalność, prawdomówność składają się na zaufanie, które przybiera kształt kapitału społecznego danej zbiorowości1. Wysoki poziom zaufania sprzyja szybszemu wzrostowi gospodarczemu i obniża koszty ekonomicznych przedsięwzięć. Natomiast niedobór zaufania odwraca uwagę od kwestii wytwórczych i powoduje przesunięcie znacznej części sił i środków na ochronę przed możliwym wiarołomstwem.

Jednakże zaufanie posiada również swoją ciemną stronę związaną z doświadczeniem zdrady. Wydaje się, że czas obecny nacechowany jest właśnie wzrastającą obawą przed powierzeniem swych spraw drugiemu. Wyznacznikiem współczesności staje się lęk będący pochodną niewiary w moralne kwalifikacje drugiego człowieka. Coraz bardziej powszechne jest przekonanie, iż stale kurczy się sfera ludzi uczciwych, którym można byłoby zaufać. Świat bez zaufania jest wprawdzie nie do pomyślenia, ale czy funkcjonować może świat, w którym następować będzie ciągła regresja zaufania? Czy nie będzie on skazany na nieuchronny rozpad pod ciężarem rosnącej podejrzliwości, która przecież skutecznie tłumi wszelką możliwość współpracy?

Chcielibyśmy zaufać, ale rodzi się pytanie czy naprawdę możemy, czy zaufanie nie obróci się przeciwko nam - czy nie zostaniemy oszukani, nie zasmakujemy goryczy zdrady? Świadomość społeczna posiada wypracowany przez lata obraz samej siebie, w którym odpowiedzi na te pytania zajmują miejsce szczególne. Związane są one z oceną wiarygodności otoczenia. Stopień zaufania uzależniony jest od naszego przekonania czy żyjemy wśród ludzi godnych zaufania, czy też w środowisku zdominowanym przez oszustów i manipulantów. Problem zaufania jest zatem ściśle związany z pytaniem jak postrzegamy świat wokół siebie.

Jak zatem przedstawia się nam społeczna rzeczywistość i na ile nasze wyobrażenia o niej zgodne są z faktami? Zgłębiając ten problem warto przywołać przemyślenia kanadyjskiego socjologa i etyka Alexa Michalosa. Jest on autorem interesującej klasyfikacji możliwych światów, w której kryteriami podziału są ufanie i bycie godnym zaufania2. Kombinacje powyższych dwóch wyróżników prowadzą do czterech możliwych wariantów.


(1) Świat w którym ludzie są godni zaufania i sobie ufają,

(2) świat w którym ludzie są godni zaufania, ale sobie nie ufają,

(3) świat w którym ludzie nie są godni zaufania i mimo tego sobie ufają,

(4) świat w którym ludzie nie są godni zaufania i sobie nie ufają.



Pierwszy przypadek nazywa Michalos Prawdziwym Rajem. Zaufanie, jakie ludzie do siebie żywią, jest w pełni potwierdzone przez rzeczywistość. Ta najbardziej pożądana możliwość bliższa jest jednak światu literackiej fikcji, tylko tam liczyć można bowiem na tak wspaniałą zgodność pomiędzy gotowością zaufania i pełną nań odpowiedzią w postaci jego dotrzymania w każdych okolicznościach.

Drugi przypadek określany jest przez autora jako Piekło Głupców. Ludzie nie ufają sobie mimo tego, że mogliby to bez obaw uczynić, że żyją wśród osób, które by nie zawiodły ani nie zdradziły. Mimo tego, że nieufność nie jest dla nich przyjemna, kurczowo trzymają się jej w obawie przed domniemanym wiarołomstwem.

Trzeci z omawianych światów to, w obrazowej terminologii Michalosa, Raj Głupców. Wbrew najoczywistszym dowodom, że zaufanie jest raz po raz nadużywane, mieszkańcy tego świata bezkrytycznie go udzielają.

Czwarta możliwość jest najmniej zachęcająca, to Prawdziwe Piekło, ponury i odstręczający świat pełen wzajemnej podejrzliwości, która co gorsza jest w pełni uzasadniona. To świat, w którym człowiek nie może zaufać drugiemu, gdyż po prostu mogłoby się to dlań zakończyć tragicznie.

Michalos zestawiając powyższe warianty, zastanawia się nad wyborami jakich możemy dokonać. Preferując podejrzliwość skazujemy się na niewesołą alternatywę Prawdziwego Piekła bądź Piekła Głupców. Będąc zaś bardziej otwartym i ufnym wybieramy mimo wszystko pewien rodzaj raju. Z drugiej strony może to być Raj Głupców, który również nie przedstawia się jako obiecująca propozycja.

Z podziałem takim polemizuje Trudy Govier3, zdaniem którego podana przez Michalosa klasyfikacja jest niepełna i nie obejmuje kilku ważnych możliwości. Govier wskazuje na dwa konkurencyjne warianty: Raj Epistemiczny oraz Raj Mądrości i Nadziei. Pierwsza z powyższych propozycji opisuje świat, w którym każdemu członkowi społeczeństwa ufa się dokładnie w takim stopniu, w jakim jest on tego zaufania godny. Osobom, które reprezentują wysokie standardy moralne ufają wszyscy, tym którym można ufać tylko w wybranych kwestiach, ufa się właśnie tylko w tych kwestiach, a oszustom i nadużywającym zaufania nie ufa nikt. Istnieje więc pełna zgodność pomiędzy społecznym obrazem człowieka a jego zachowaniem. W tym modelu rzeczywistości zaufanie nie jest związane z żadnym ryzykiem, gdyż staje się ono tylko sprawą aktualnej wiedzy, skąd też bierze się jego nazwa.

Nieco bardziej wymagający jest Raj Mądrości i Nadziei. W świecie takim ufa się drugiej osobie w stopniu nieznacznie przekraczającym jej prawdopodobną, czyli subiektywnie zakładaną przez nas, wiarygodność. Również podejrzliwość jest odrobinę osłabiona w stosunku do tej, która zdaje się logicznie uzasadniona przez okoliczności. Podmioty opierają swe zaufanie na doświadczeniach spotkania z drugą osobą, ale tłumaczą niejasności w swej wiedzy o niej i własną niepewność na jej korzyść. W taki sposób Prawdziwy Raj, który wydawał się jedyną możliwością, ku której należałoby zdążać, znajduje godnych siebie rywali w postaci dwóch opisanych powyżej światów - konkluduje Govier.

Za wyborem jednej z tych opcji przemawiałyby rezultaty nader interesującego eksperymentu dokonanego właśnie przez Michalosa. Uczony ten przedstawiał swoim studentom różnorodne scenariusze, których celem było porównanie ich własnych deklarowanych reakcji z przypuszczalnym zachowaniem innych osób. W jednym z nich opisuje on sytuację znalezienia portfela z niewielką sumą pieniędzy i dokumentami. Zadane pytania były następujące: czy sądzisz, że prawdopodobnie usiłowałbyś zwrócić portfel właścicielowi? Czy uważasz, że większość ludzi usiłowałaby zwrócić portfel właścicielowi4?

Wyniki okazały się zdumiewające - ponad 90% odpowiadających wyraziło gotowość usiłowania zwrotu zguby, ale niespodziewanie tylko około połowy sądziła, że tak samo postąpiłaby większość osób. Bardzo podobny wynik otrzymał autor tego artykułu przeprowadzając mini-sondę wśród Polaków. Konkluzją, narzucającą się po zapoznaniu z opisanym badaniem jest to, że ludzie mogliby bez obaw pokładać większą ufność w innych, o ile tylko przyjęliby do wiadomości, że owi inni są prawdopodobnie uczciwi w takim samym stopniu jak oni.

Rezultaty ankiety Michalosa dają do myślenia. Ujawniają one, że w większości nie doceniamy ofiarności, lojalności i gotowości do poświęceń bliźnich w otoczeniu których przychodzi nam egzystować. Tkwi w nas silne przekonanie, że tylko my jesteśmy godni zaufania i zdolni do jego dotrzymania, inni zaś w przeważającej większości zawiodą. Paradoks polega na tym, że ci inni myślą dokładnie to samo, a w efekcie nieuzasadniona nieufność zatacza coraz szersze kręgi, stając się głównym motywem działań. Okazuje się więc, że być może w codziennych wyborach kierujemy się nietrafnym obrazem rzeczywistości, ulegając powszechnej tendencji dewaluowania wzajemnego wizerunku etycznego. A przecież sposób, w jaki postrzegamy najbliższe środowisko społeczne, wpływa na nasze zachowania. My sami zatem w znacznym stopniu kreujemy świat w jakim żyjemy, a dostosowując postępowanie do naszych negatywnych wyobrażeń umacniamy określoną „gorszą” jego wersję. Niszcząca wiarygodność znikoma mniejszość nie może narzucić nam negatywnego nastawienia do całego społeczeństwa. Opieranie się złu nie polega na odwracaniu się plecami do świata, ale na pełnej ufności współpracy z dobrem, które jest w większości. Chrześcijański sens wspólnoty, bycia i działania razem, określony jest przez takie właśnie wzajemne zaufanie, będące aktywną solidarnością członków społeczności, którym leży na sercu dobro wspólne.

Prawdą jest jednak, że udzielając zaufania wystawiamy się na poważne niekiedy ryzyko. Trudno zachęcać do większej ufności kogoś, kto padł ofiarą rozboju, został zgwałcony, czy stracił wszystkie swoje oszczędności w wyniku oszustwa. Obecność zła we współczesnym świecie jest faktem nie podlegającym dyskusji, pytaniem otwartym jest natomiast, w jaki sposób można zmieniać ten stan rzeczy na lepsze. Francis Fukuyama jest zdania, że żadne instytucjonalne czy organizacyjne rozwiązania nie są w tej sprawie potrzebne, gdyż już rozpoczął się samorzutny i oddolny proces rekonstrukcji norm moralnych, widać pierwsze ślady nowych zachowań prospołecznych, a odradzanie z moralnego nieładu zaowocuje wkrótce wzrostem społecznego zaufania i powszechnym dobrobytem5.

O ile zgodzić by się można ze stwierdzeniem, że strukturalne działania nie są najefektywniejsze, to nietrafne wydaje się opisywanie przez Fukuyamę zaufania tylko jako swoistego produktu ubocznego cnoty6. Działając na rzecz etycznego odrodzenia, my jako jednostki, które realizują owe spontaniczne odbudowywanie norm moralnych, zacząć musimy właśnie od zaufania. Nie jest ono prostą konsekwencją, końcowym efektem procesu odrodzenia, ale raczej pierwszym impulsem, który umożliwi jego zainicjowanie. Nasza aktywność wartościotwórcza nie może przecież odbywać się w sposób całkowicie nieskorelowany, musi ona opierać się na współpracy, wzajemnej lojalności i solidarności, jednym słowem na zaufaniu, które pozwala dostrzec w drugiej osobie sojusznika na rzecz twórczej przemiany rzeczywistości.

Stajemy więc przed niełatwym pytaniem, w jaki sposób budować wokół siebie ten, jakże pożądany, klimat zaufania. Ideałem, ku któremu warto byłoby zmierzać, jest z pewnością Raj Epistemiczny Goviera, czyli świat, w którym każdej osobie ufa się dokładnie w takim stopniu, na jaki ona zasługuje. Niestety jest on wyłącznie konstruktem teoretycznym. Bliższy natomiast realizacji i zgodny z duchem takiego ideału jest świat Mądrości i Nadziei. Ile jednak powinno być w nim mądrości, czyli ostrożności, a ile nadziei?

Zauważmy przede wszystkim, że Model Goviera nie lekceważy niebezpieczeństw jakie czyhają na nas ze strony tych, którzy chcieliby nadużyć naszego zaufania. Mądrość zaproponowanego przezeń raju podpowiada, aby na początku zaufanie dotyczyło „rzeczy małych”, było wstępem do nawiązania bliższych relacji, dotyczącym zrazu spraw niewielkich. Mądre zaufanie to nie ślepe zaufanie ani zachęta do tego, by zdobywać się na wyjątkową odwagę, poświęcać swe bezpieczeństwo. U swych początków ma ono po prostu stać się jednoczącym gestem dobrej woli. Postrzeganie świata jako Raju Mądrości i Nadziei wpisuje się z jednej strony w posłanie otwartości Kazania na Górze, z drugiej zaś zdaje się właściwie uwzględnić twardą prozę życia. Dwa podstawowe argumenty przemawiają szczególnie silnie za przyjęciem postawy, którą ta wizja świata znamionuje. O pierwszym wspominaliśmy już powyżej - w świetle ankiet Michalosa warto uzmysłowić sobie istnienie w nas samych efektu krzywego zwierciadła, który powoduje, że niesłusznie umniejsza się ów „średni” etyczny poziom otoczenia. Trafniejszym zatem od przesadnej ostrożności, osiąganej poprzez stałe podwyższanie progu nieufności, jest postępowanie w myśl reguły ufaj innym (w drobnych na początku sprawach) w takim stopniu jak chcesz by ufali tobie. Fakt, że nie zajmuje się w społeczeństwie pozycji wyjątkowej pod względem moralnym, powinien zachęcać do niewielkiego naddatku zaufania nad nieufnością.

Po wtóre warto preferować Świat Mądrości i Nadziei w związku z występowaniem zjawiska, które nazwać można samopodtrzymywaniem się zaufania7. Udzielając drugiemu zaufania wyrażamy naszą wiarę, że okaże się tego godny. Przekonaniu takiemu towarzyszy pozytywne nastawienie – osobom, którym ufamy okazujemy ciepło, sympatię, akceptację. Wybór zaufania sprzyja otwartości i często rodzi wzajemne zrozumienie i przyjaźń. W taki oto sposób dokonują się kolejne obroty swoistej spirali: ktoś wychodzi naprzeciw drugiemu i ofiaruje swą ufność wraz z całą gamą związanych z tym zachowań, obdarzony zaś odwzajemnia tę postawę i reaguje otwartością i życzliwością. Dotrzymanie zaufania w określonych kwestiach procentuje zbliżeniem w kolejnych kontaktach. Zaufanie, które początkowo ograniczało się do drobiazgów, zaczyna obejmować coraz szersze kręgi. Zjednoczeni nim ludzie dobrej woli współdziałają coraz owocniej. Oblicze świata powoli się odmienia.



Składam gorące podziękowania księdzu profesorowi Helmutowi Jurosowi, mojemu nauczycielowi i mistrzowi, który wprowadził mnie w pasjonującą problematykę zaufania.


Przypisy:

1 Por. F. Fukuyama, Zaufanie. Kapitał społeczny a droga do dobrobytu, Warszawa - Wrocław 1997.

2 Por. A. Michalos, A Pragmatic Approach to Business Ethics, London-New Delhi 1995, s. 84 oraz tegoż, The Impact of Trust on Business, International Security and the Quality of Life, Journal of Business Ethics, 1990, s. 619-638.

3 Por. T. Govier, Is It a Jungle Out There? Trust, Distrust and the Construction of Social Reality, Dialogue (Canada), Spr 1994, nr 33 (2), s. 246.

4 Por. A. Michalos, A Pragmatic Approach..., s. 74.

5 Por. F. Fukuyama, Wielki Wstrząs, Warszawa 2000, s. 245-250.

6 Tamże, s. 54.

7 Por. T. Govier, Is It a Jungle ..., s. 242.


Pierwotnie opublikowane w: Universitas Gedanensis 2001, nr 24, s. 13-17.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama