Fragmenty książki "Ekonomia i etyka"
|
Leszek Jasiński EKONOMIA I ETYKA ISBN: 978-83-7767-043-9 |
|
Przedstawiliśmy główne stanowiska dotyczące kształtowania się cen, czas uporządkować poglądy na temat moralnej oceny ich poziomu. Będziemy rozważać różne stanowiska etyczne, opisujące działanie człowieka wspołeczeństwie nakierowane na osiągnięcie, rozumianego niekoniecznie tak samo, dobra wspólnego. Wyróżnia się tu trzy główne nurty: liberalny, socjalistyczny i chrześcijański, przy czym rozróżnienie to nie pokrywa się z podziałem ugrupowań politycznych na liberalne, konserwatywne, socjaldemokratyczne, chadeckie i tak dalej, w praktyce bywa od niego odległy.
Nurt liberalny czerpie inspiracje z prac filozoficznych Johna Locke'a, Immanuela Kanta, Jeremy'ego Benthama i Johna Stuarta Milla, zakłada nieingerencję państwa w sprawy gospodarki, kultury, zrzeszeń obywateli, wychowania i rodziny. Maksymalny zakres swobody obywateli ma im umożliwić osiągnięcie maksymalnego szczęścia, największym dobrem jest bowiem — jak ujął to Bentham — „największa ilość przyjemności największej ilości istot”10. Stanowisko to rodzi wyraźne konsekwencje dla życia gospodarczego, które należy pozostawić bez ingerencji władz państwowych, po prostu laissez fair.
Koryfeusz liberalizmu w drugiej połowie XX wieku, Milton Friedman, pisał: „dowodem geniuszu Adama Smitha było jego odkrycie, że ceny, które wyłaniają się ze swobodnych transakcji kupna-sprzedaży — czyli, mówiąc krótko, na wolnym rynku — są w stanie skoordynować działanie milionów ludzi zabiegających o własny interes i to w taki sposób, że każdy na tym dobrze wychodzi”11. Ceny kształtujące się na wolnym rynku są więc nie tylko rozwiązaniem najbardziej efektywnym, ale też zasługują na pozytywną ocenę moralną.
W sferze rozstrzygnięć życia społecznego nurt socjalistyczny był w historii i pozostał bardzo niejednolity, czego powodem były zasadnicze różnice w sposobie rozumienia idei socjalizmu i w jej praktycznej realizacji. Dla tego nurtu myślenia charakterystyczne jest utożsamianie sprawiedliwości społecznej z równością oraz dążenie do różnie rozumianego uspołecznienia środków produkcji, mającego stanowić warunek osiągnięcia sprawiedliwości. Zasada powstawania cen na wolnym rynku bywa kwestionowana, przynajmniej przez część tej formacji, w imię różnie nazywanego dobra powszechnego. Tym samym na gruncie tej etyki powstało niejawne pojęcie ceny słusznej (sprawiedliwej) — niejawne, ponieważ socjaliści, podobnie jak liberałowie, nie używają tego terminu wprost. Obie grupy przyznają dodatnią ocenę cenom powstającym w ramach określonych rozwiązań systemowych, na wolnym rynku lub pod państwową kontrolą. Ta ostatnia, w praktyce i w teorii, przyjmowała w przeszłości formy rozmaite: od administracyjnego ustalania wszystkich cen przez obdarzo- ną pełnią władzy biurokrację po wprowadzanie poprawek do systemu wolnorynkowego, czyli ustalanie przez państwo tylko niektórych cen lub oddziaływanie na ich poziom ogólny. Forma kontroli cen wymieniona jako ostatnia znajduje się na granicy programów wychodzących ze wszystkich trzech nurtów etycznych.
W tym miejscu wrócimy do marksistowskiej teorii wartości stwierdzającej, że ceny towarów są w przybliżeniu równe ich wartościom wyznaczonym przez społecznie niezbędny nakład pracy abstrakcyjnej. Zaznaczyliśmy wcześniej, że tak rozumiana wartość towaru jest nieobserwowalna, dlatego poglądy Marksa robią wrażenie próby wyjaśnienia sposobu kształtowania się cen drogą konstrukcji teorii wewnętrznie zgodnej i odpowiadającej pewnym „odwiecznym intuicjom”, ale wolnej od wyraźnego kontaktu z rzeczywistością. Wspomniane „intuicje” wyrażają się w powszechnym przekonaniu, że wymiana dóbr i usług powinna być ekwiwalentna. Postulat moralny, na pewno klarowny i słuszny, został przedstawiony jako rzeczywistość i uczynił teorię wartości opartą na pracy prawdziwą w świetle koherencyjnej teorii prawdy, uznającej za prawdziwą każdą niesprzeczną konstrukcję myślową. Wewnętrzna zgodność tej teorii była również kwestionowana12, a obecność w niej elementów nieobserwowalnych uniemożliwiła marksistom zastosowanie jej w praktyce do budowy cen w gospodarce planowej.
W katolickiej etyce społecznej tematyka moralnej oceny kształtowania się cen zajmuje tradycyjnie ważne miejsce. Problem ten był przedmiotem głośnych w historii rozważań św. Tomasza z Akwinu, reprezentanta koncepcji ceny sprawiedliwej, iustum pretium. Podstawą takiej ceny mogą stać się jedynie nakłady poniesione podczas wytwarzania towarów, zawężane przez Akwinatę w zasadzie do pracy fizycznej, z tego powodu jego poglądy uznano z czasem za antycypację teorii wartości opartej na pracy. Pogląd ten wydaje się być przekonujący tylko częściowo, ponieważ średniowieczny filozof i teolog szukał wskazań moralnych dla prowadzących działalność gospodarczą, natomiast ekonomiści klasyczni zamierzali tę działalność opisać i wyjaśnić.
Stanowisko sformułowane przez św. Tomasza wskazuje właściwy sposób postępowania podmiotu rynkowego, nie jest natomiast oceną funkcjonowania rynku jako takiego. Oba te zagadnienia można zauważyć w pracach z etyki społecznej powstałych w XX wieku. Pojawia się w nich problem dodatkowy: czy wyniki działania mechanizmu rynkowego należy poddawać korekcie, a więc czy wskazana jest pewna ingerencja, modyfikująca kształtujące się samorzutnie rozmiary popytu i podaży oraz dostosowanie się do nich ceny. Przyjrzyjmy się niektórym opiniom w tej sprawie.
Ks. Jan Piwowarczyk uznał, że cena równowagi rynkowej staje się moralnie słuszna, gdy zbliża się do kosztów produkcji powiększonych o niewielki zysk osiągany w przedsiębiorstwie wytwarzającym najdrożej, ale utrzymującym się jeszcze na rynku13. W takiej sytuacji lepsze przedsiębiorstwa otrzymują, dzięki wytwarzaniu taniej, zysk nieco większy. Ekonomia teoretyczna zna zjawisko zbliżania się cen do kosztów własnych, jego warunkiem jest tak zwana konkurencja doskonała, kiedy funkcjonuje wielu sprzedawców, a na każdego z nich przypada niewielka część obrotów. W praktyce zjawisko to występuje rzadko, ponieważ konkurencja we współczesnej gospodarce rynkowej jest odległa od konkurencji doskonałej.
Ks. Józef Majka i Czesław Strzeszewski postulowali, by cena towaru była bliska jego wartości, rozumianej w sposób zbliżony bardziej do teorii użyteczności krańcowej niż do teorii czynników produkcji, w szczególności tej opartej na pracy14. Ks. Jan Piwowarczyk pisał przed laty o słusznej teorii wartości: „wartość gospodarcza polega na doskonałości wewnętrznej i zewnętrznej dobra gospodarczego, wyraża się użytecznością i rzadkością, jest zaś skutkiem dwóch przyczyn: przyrody i pracy ludzkiej”15.
W świetle poglądów części reprezentantów katolickiej etyki społecznej wolnorynkowe kształtowanie się cen jest zasadniczo właściwe, chociaż nie musi tak być w każdym przypadku. Jednocześnie nie podaje się wyraźnych kryteriów natury ekonomicznej pozwalających poznać, z jaką sytuacją mamy do czynienia. Trudno jest posługiwać się na co dzień ogólną zasadą: dobro wspólne może wymagać innej ceny niż ta, która równoważy popyt z podażą. Podobnie trudne do urzeczywistnienia i zweryfikowania jest dążenie, by cena ogniskowała się wokół wartości wyrażającej użyteczność towaru i koszty jego wyprodukowania. Co zatem robić? Jak postrzegać mechanizm rynkowy decydujący o wysokości cen?
W tym miejscu warto sięgnąć po encykliki papieskie. Problematyka cen nie była w nich przedstawiana w sposób bezpośredni, jeden tylko rodzaj ceny — płaca — był omawiany szeroko i wielokrotnie. Wypowiedzieli się o tym Leon XIII w Rerum Novarum, Pius XI w Quadragesimo Anno, Jan XXIII w Mater et Magistra i Jan Paweł II w Laborem Excercens. Nie przeciwstawili się oni rynkowemu kształtowaniu się płacy, ale uznali, że warunki, jakim powinna podlegać właściwie określona płaca, nie zawsze mogą być zabezpieczone przez mechanizm rynkowy. W encyklice Mater et Magistra Jan XXIII odniósł się do cen w rolnictwie: „jakkolwiek byłoby najwłaściwsze, by ochronę cen sprawowali sami zainteresowani, nakładając niejako sobie stosowne normy, to jednak kierownicze czynniki państw w żadnym wypadku nie mogą nie brać udziału w regulowaniu tej sprawy”16. Generalnie, ustalanie cen przez rynek nie zostało przez papieży zakwestionowane.
Zastanawiając się nad moralną oceną praktycznych sposobów kształtowania się cen, należy zwrócić uwagę na różną, właściwą im efektywność. Gospodarce planowej zarzucono, że nie może być racjonalna i tym samym wysoce efektywna, ponieważ została pozbawiona mechanizmu cenowego. Dostarcza on tysiącom uczestników życia gospodarczego prostego i obowiązującego wszystkich kryterium alokacji środków między konkurujące ze sobą cele. Wgospodarce planowej ceny ustalali pozbawieni miernika pieniężnego planiści, przez co ich decyzje cechowała dowolność, a całą gospodarkę marnotrawstwo. Na tę słabość zwrócił uwagę już wlatach dwudziestych XX wieku, krótko po rewolucji w Rosji, Ludwig von Mises; pomimo polemik jego krytyka zachowała po dziesięcioleciach doświadczeń pełną aktualność17. Poglądy von Misesa mają znaczenie etyczne: system zapewniający racjonalność gospodarczą i umożliwiający realizację głównego celu ekonomicznego, czyli optymalne wykorzystanie ograniczonych środków zaspokajania potrzeb, zasługuje na moralną aprobatę.
Na rynku występują podmioty zdolne wywierać duży wpływ na poziom cen, tak zwani cenodawcy, oraz podmioty pozbawione takich możliwości, cenobiorcy. Siła oddziaływania cenodawców na ceny jest zróżnicowana. Przedstawione uwagi mają odmienne znaczenie w przypadku obu tych grup — sprzedawców i nabywców.
Jak zatem można krótko określić „ceny moralne”, sprawiedliwe? Ponieważ system rynkowy zapewnia potencjalnie najkorzystniejszy rozwój gospodarki, powstające w jego ramach ceny są zasadniczo właściwe. Wyrażają istniejącą relację między popytem i podażą, siłami nadającymi procesowi gospodarczemu sensowność. Nie należy tego rozwiązania absolutyzować, pamiętając o nierzadkich przypadkach zawodności rynku, kiedy ingerencja państwa staje się uzasadniona, chociaż jej skuteczność jest niepewna. Zamiast poszukiwać ceny bliskiej wartości, rozumianej w sposób wyidealizowany, co często jest zadaniem nie do wykonania, warto przedłożyć praktykę cenową pod osąd sumienia. Wszczególności wypada unikać nadużywania korzystnej sytuacji na rynku, na przykład paskarstwa. Zadowolenie się godziwym zyskiem bez zawyżania ceny pozwala zachować czyste sumienie i ułatwia maksymalizację dochodu w długim okresie. Słuchanie podpowiedzi głosu wewnętrznego ułatwia jednoznaczną ocenę sytuacji złożonych, których analiza dyskursywna wymaga zastosowania wielu kryteriów, prowadzących do odmiennych rozstrzygnięć. „W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i czynienia dobra a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem: czyń to, tamtego unikaj”18.
Jak dziwne bywa kształtowanie się cen dowiadujemy się z opisu holenderskiego rynku obrazów na początku XVII wieku, przedstawionego przez Zbigniewa Herberta. Ten poeta i eseista ukończył krakowską Akademię Handlową, poprzedniczkę obecnego Uniwersytetu Ekonomicznego. Na rynku malarstwa holenderskiego w czasie jego rozkwitu obowiązywały reguły właściwe rynkowi towarów pozbawionych zupełnie walorów artystycznych.
„Ceny obrazów, osobliwe mechanizmy rynku, na który rzucano dzieła sztuki, są dość dobrze znane dzięki opublikowanym materiałom z przebogatych archiwów holenderskich.
Urodzaj talentów, setki pracowni w każdym niemal mieście Republiki sprawiły, że podaż obrazów była przeogromna i przewyższała znacznie popyt. Nie istniała krytyka artystyczna, warstwy oświecone nie narzucały jakiegoś oświeconego gustu, co było bardzo demokratyczne, ale w efekcie często prowadziło do tego, że malarz wybitny znajdował się w gorszej sytuacji materialnej od swego mniej zdolnego kolegi. [...]
W niedawno opublikowanej książce J. M. Montias, po zbadaniu pięćdziesięciu dwóch inwentarzy z lat 1617-1672 zachowanych w archiwach Delftu, obliczył, że przeciętna cena obrazu wynosiła 16,6 guldena (cena niesygnowanego 7,2 guldena).
Co stanowiło o wartości rynkowej obrazu? Nazwisko artysty, renoma jego warsztatu, ale w większym jeszcze stopniu — temat. Nie ma naprawdę powodów do oburzenia. Świat przedstawiony, opowieść o ludziach zawsze zaspokajają wrodzoną naszej naturze potrzebę poznania, a podziw dla udanej imitacji jest czymś bardzo naturalnym, na przekór prorokom jałowej czystości. [...]
W teorii znacznie niżej od malarstwa historycznego ceniono krajobrazy, sceny rodzajowe, martwe natury. Dlaczego więc w sztuce holenderskiej XVII wieku spotykamy taką obfitość, więcej, zdecydowaną dominację dzieł należących do tego «pośledniego» gatunku? Otóż silna konkurencja wymaga specjalizacji, takie jest prawo rynku. [...]
Jeżeli portrecista, pewnego pięknego dnia, doszedł do wniosku, że obrzydły mu tłuste, nalane twarze rajców, i odtąd postanowił malować — o ile wdzięczniejsze — kwiaty, brał na barki potężne ryzyko. Tracił bowiem dotychczasowych klientów i wchodził w obce rewiry tych, którzy od lat specjalizowali się w bukietach tulipanów, narcyzów i róż”19.
10 Cyt. za: W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, t. 2, PWN, Warszawa 1970, s. 198.
11M. Friedman, R. Friedman, Wolny wybór. Wypowiedź osobista, Kraków 1988, s. 21. Milton Friedman (1912-2006, Nobel 1976), koryfeuszmonetaryzmu,niezwykle wpływowa postać w ekonomii XX wieku.
12 Konsekwencje teorii wartości — teorie wartości dodatkowej i zmian jej stopy (tak zwanej stopy wyzysku) — analizował w latach pięćdziesiątych Paul Samuelson wskazując, że fałszywość i wewnętrzna niezgodność końcowych wniosków jest rezultatem fałszywości przesłanek (z prawdy może wynikać tylko prawda). Paul Samuelson (1915-2009, Nobel 1970), Amerykanin, jeden z najwybitniejszych ekonomistów XX wieku, zajmował się wieloma tematami w ekonomii. Był mistrzem precyzji i elegancji wywodów naukowych.
13 Ks. Jan Piwowarczyk (1889-1959), teolog znany z publikacji na tematy społeczne.
14 Ks. Józef Majka (1918-1993) i Czesław Strzeszewski (1903-1999), specjaliści w dziedzinie etyki społecznej.
15 Ks. J. Piwowarczyk, Katolicka etyka społeczna, Veritas, Londyn 1963, s. 166.
16 http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_xxiii/encykliki/mater_magistra_15051961.html [dostęp: 15 X 2011].
17 Ludwig von Mises (1881-1973), ekonomista austriacki, zwolennik rozwiązań wolnorynkowych. Z jego krytyką nieracjonalności gospodarki planowej z powodu nieobecności w niej cen równoważących popyt z podażą polemizował Oskar Lange (1904-1965), polski ekonomista pracujący przez długi czas w Stanach Zjednoczonych. Zdaniem Langego w gospodarce planowej decyzje na temat produkcji i konsumpcji powinni podejmować w sposób nieskrępowany producenci i konsumenci, natomiast ceny równowagi mogą zostać znalezione drogą kolejnych przybliżeń. Koncepcja ta nie doczekała się po II wojnie światowej ani realizacji, ani popularyzacji przez jej autora mieszkającego wtedy w Polsce.
18Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym, [w:] Sobór Watykański II. Konstytucje, dekrety, deklaracje, Pallottinum, Poznań 1968, s. 548.
19Z. Herbert, Martwa natura z wędzidłem, Zeszyty Literackie, Warszawa 2003, s. 26-28.
opr. ab/ab