Dyskusja nad przywróceniem kary śmierci odwołuje się do nauczania Kościoła często w sposób bardzo wybiórczy, zniekształcając jego sens. Warto wiedzieć, czego naprawdę naucza Kościół
W ostatnich tygodniach głośnym echem odbiła się wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który zapowiedział, że jego partia będzie dążyć do tego by w Polsce przywrócono karę śmierci. Politycy i dziennikarze na wyścigi zaczęli komentować te słowa, przekrzykując się w dokonywaniu wykładni moralności a nawet w interpretowaniu nauczania Kościoła na ten temat. Osoby, które przysłuchiwały się tej dyskusji, mogą mieć teraz poważny zamęt w głowie. Zastanówmy się więc jak jest naprawdę? Czy stosowanie kary śmierci jest moralnie uzasadnione? I szerzej: Czy wolno pozbawić drugiego człowieka życia?
W Encyklice Evangelium Vitae Papież Jan Paweł II pisał: „Ludzkie życie jest rzeczywistością świętą, która zostaje nam powierzona, abyśmy jej strzegli z poczuciem odpowiedzialności i doskonalili ją przez miłość i dar z siebie ofiarowany Bogu i braciom.” Życie ludzkie jest święte. Wydawać by się mogło, że pozbawiane drugiej osoby tej świętej rzeczywistości zawsze będzie czymś złym... Tak jednak do końca nie jest. W pewnych okolicznościach podejmowanie działań w wyniku których druga osoba może stracić życie, jest nie tylko moralnie dopuszczalne, ale wręcz moralnie nakazane. Jeżeli ktoś napadnie na moje dzieci, jeśli te dzieci będą zagrożone, to ja mam prawo wyjąć pistolet i zacząć strzelać w ich obronie. To będzie mój moralny obowiązek jako opiekuna tych dzieci. Zabicie drugiej osoby może być też moralnie uzasadnione w sytuacji obrony koniecznej, czy sytuacji wojny. Ksiądz Dariusz Kowalczyk trafnie zauważa, że „tych, którzy np. podczas powstania warszawskiego zabijali Niemców, nie nazywamy mordercami, ale bohaterami”.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego przeczytamy „Miłość samego siebie pozostaje podstawową zasadą moralności. Jest zatem uprawnione domaganie się przestrzegania własnego prawa do życia. Kto broni swojego życia, nie jest winny zabójstwa, nawet jeśli jest zmuszony zadać swemu napastnikowi śmiertelny cios. Uprawniona obrona może być nie tylko prawem, ale poważnym obowiązkiem tego, kto jest odpowiedzialny za życie drugiej osoby, za wspólne dobro rodziny lub państwa” Jan Paweł rozwijając tą myśl napisał: „Zdarza się niestety, że konieczność odebrania napastnikowi możliwości szkodzenia prowadzi czasem do pozbawienia go życia. W takim przypadku spowodowanie śmierci należy przypisać samemu napastnikowi, który naraził się na nią swoim działaniem”
Jak widać istnieją przypadki kiedy wolno pozbawić życia drugą osobę. Te przypadki łączy jednak jedna wspólna cecha - osoba, którą pozbawiamy życia jest agresorem, który zagraża nam, naszym bliskim, naszej społeczności. Czy kara śmierci pod ten przypadek się kwalifikuje? W zdecydowanej większości przypadków — nie. Zbrodniarz, którego chcemy ukarać owszem był agresorem, ale jeśli został złapany i można go odgrodzić od społeczności to nie powinien stanowić już dla niej zagrożenia. Kara śmierci spełniałaby wspomniany warunek tylko wtedy jeśli nie istniałaby możliwość skutecznego odizolowania przestępcy od innych ludzi — na przykład w czasie wojny, czy w państwach w których wymiar sprawiedliwości funkcjonuje w sposób bardzo ułomny.
W podobny sposób do problemu kary śmierci podchodzi Kościół, który nie wyklucza jej stosowania, ograniczając je jednakże do skrajnych przypadków, które w cywilizowanych krajach już nie występują. W Katechizmie Kościoła przeczytamy „Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania kary śmierci, jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem. Jeżeli jednak środki bezkrwawe wystarczą do obrony i zachowania bezpieczeństwa osób przed napastnikiem, władza powinna ograniczyć się do tych środków, ponieważ są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej. Dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy, przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy "są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale".
Dlaczego karę śmierci — tak jak każde inne pozbawienie kogoś życia — dopuszczam jedynie w sytuacji występowania bezpośredniego agresora? Przecież tu nie chodzi o zabicie niewinnej osoby, a bestialskich zbrodniarzy? Przecież wprowadzenie kary śmierci, może odstraszyć potencjalnych kolejnych morderców i w ten sposób przyczynić się do ochrony społeczeństwa? Dostrzegam trzy fundamentalne argumenty przeciwko jej stosowaniu. Po pierwsze żaden człowiek nie powinien mieć prawa do bawienia się w Boga (lub w przypadku osób niewierzących: ingerowania w naturę) i decydowania o życiu kogoś innego: jego kreowaniu czy terminowaniu. To zawsze niesie za sobą pola do bardzo niebezpiecznych nadużyć. Historia powinna nas już tego nauczyć. Po drugie miarą godności człowieka powinna być szansa dla niego na zmianę swojego postępowania, skruchę. Jeśli wyjdziemy z chrześcijańskiego punktu widzenia to także szansa na nawrócenie. Odsiadując wyrok dożywocia, ktoś mógłby się nawrócić po 20, czy 30-latach. W przypadku szybkiego pozbawienia go życia, taka możliwość jest mu ograniczana. W końcu zawsze istnieje ryzyko skazania niewinnej osoby. O ile w przypadku kary więzienia można to jeszcze choć częściowo naprawić, to w przypadku zabicia kogoś — już nie. Nawet jeśli kara śmierci odstraszałaby potencjalnych przestępców, to jeśli ceną za to byłaby śmierć choć jednej niewinnej osoby, to takiej ceny świadomie nie można zapłacić.
Chciałbym na koniec podkreślić, że mimo że jestem przekonany że w Polsce kodeks karny nie powinien przewidywać stosowania kary śmierci, to uważam, że absolutnie nie można stawiać znaku równości między nią a zabójstwami, aborcją czy in-vitro. Student, który nie nauczy się na egzamin musi się liczyć z tym że go obleje. Dwoje ludzi współżyjących seksualnie musi się liczyć, że mogą zajść w ciążę. Seryjny morderca w kraju w którym obowiązuje kara śmierci musi się liczyć z tym, że zostanie na nią skazany. Jak oblejemy egzamin, zajdziemy w ciąże, zostaniemy skazani na karę śmierci to będzie w dużej mierze konsekwencja naszych wyborów. W przypadku zabicia niewinnej osoby nie możemy tego powiedzieć. Co więcej kara śmierci w założeniu pełni też funkcję prewencyjną, może odstraszyć innych potencjalnych morderców. Zabijanie nienarodzonych dzieci natomiast pełni funkcję odwrotną - czyli zachęcająca do tego by to czynić częściej. W tym kontekście obłudna jest postawa tych, którzy potępiają w czambuł osoby opowiadające się za karą śmierci i skwapliwie cytują wypowiedzi ostatnich Papieży na ten temat, jednocześnie pozostając zwolennikami aborcji czy in-vitro.
opr. mg/mg