Przewodnik po dziełach

Recenzja: Przewodnik po literaturze filozoficznej XX wieku, pod redakcją Barbary Skargi przy współpracy Stanisława Borzyma i Haliny Floryńskiej-Lalewicz, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1994, tom 1

 

Czytelnika Przewodnika po literaturze filozoficznej XX wieku nachodzą najpierw dwie refleksje smutne. Pierwsza dotyczy tego, że sporo dzieł filozoficznych, które zostały w nim omówione, nie odnotowano w porę w polskim czasopiśmiennictwie filozoficznym. O niejednym napisano teraz w Polsce po raz pierwszy. Przyczyną tego opóźnienia nie jest tylko to, iż niekiedy nie od razu było wiadomo, że chodzi o dzieło rzeczywiście ważne. Dużo ważniejsze wydaje się to, iż były lata, kiedy w Polsce czasopiśmiennictwa filozoficznego w ogóle nie było lub nie było takiego czasopiśmiennictwa, które zapewniałoby wszechstronną informację o tym, co dzieje się w filozofii światowej. Dość długo nie było też dostatku ludzi, którzy byliby w stanie kompetentnie na ten temat pisać. Przewodnik winien więc posłużyć za przestrogę i zachętę dla redaktorów pism filozoficznych w XXI wieku. Ponadto, dostarcza im on wielu dobrych wzorów pisania o książkach filozoficznych w taki sposób, aby czytelnik dowiedział się, co w nich jest, a nie tylko poznał gusty recenzenta.

Druga refleksja dotyczy tego, jak wiele ważnych dzieł filozoficznych napisanych w naszym stuleciu nie zostało przetłumaczonych na polski lub doczekało się przekładu dopiero po upływie bardzo długiego czasu. Zdaję sobie sprawę, że z przekładami nie było w Polsce tak źle, jak mogło być i jak było i jest w wielu innych krajach. Niemniej jednak Przewodnik uświadamia nam, że nie brak zaległości, a dzieła współczesne niejednokrotnie docierają do nas jako dzieła historyczne. Nie znaczy to, że nieaktualne i pozbawione siły oddziaływania. Ich wpływ na kulturę filozoficzną byłby wszakże zupełnie inny, gdyby przekład oddzielało od oryginału lat kilka, nie zaś kilkanaście lub kilkadziesiąt. Niechaj nikt nie mówi, że byliśmy za biedni. W tym samym czasie ukazywały się dziesiątki książek, które nadają się tylko na makulaturę.

Przewodnik jest przeto niewątpliwie bilansem opóźnień, zaniedbań i zaległości. Nie jest to jego cel główny, ale warto czytać go również pod tym kątem. Jest bezcenną pomocą naukową dla wszystkich, którzy chcą zaległości odrabiać: nauczycieli filozofii, tłumaczy, wydawców i, oczywiście, także odbiorców literatury filozoficznej, chcących wypełnić luki w swym wykształceniu.

Rozmiar wydawnictwa jest imponujący. Pierwszy tom zawiera 60 haseł, czterotomowa zaś całość obejmie ich około 250. Na jedno hasło przypada średnio pół arkusza wydawniczego. O doborze haseł trudno na razie cokolwiek powiedzieć, albowiem nie jest jeszcze znana pełna ich lista, a ich "przydział" do tego lub innego tomu jest wyłącznie sprawą przypadku: nie rządzi nim ani alfabet, ani chronologia. Recenzentowi pierwszego tomu nie jest więc dana największa radość recenzentów publikacji encyklopedycznych, która polega na wytykaniu redaktorom, że jakieś pozycje istotne zostały przez nich pominięte. Może on tylko podejrzewać, iż takich pominięć będzie niewiele i haseł będzie raczej za dużo niż za mało. Myślę, że od przybytku głowa nie boli. Zwłaszcza w przypadku literatury najnowszej trzeba było zaryzykować pewien nadmiar, nie ma bowiem niezawodnych kryteriów wyboru. Wskazane w przedmowie kryteria to częstość cytowania, wpływ i zasięg wywołanych przez dane dzieło dyskusji. To są dobre kryteria, ale nie można za ich pomocą stwierdzić, kiedy chodzi o osiągnięcie o trwałej wartości, o przyszłą klasykę, kiedy zaś tylko o przelotne mody, jakie zdarzają się przecież w filozofii. Jestem wdzięczny redaktorom Przewodnika, że nie śpieszyli się, aby to przesądzić. Stworzyli panoramę, a nie kanon, na który jeszcze za wcześnie.

Koncepcja Przewodnika jest dość oryginalna, jest to bowiem encyklopedia dzieł, a nie autorów, kierunków czy pojęć. Tego rodzaju encyklopedie spotyka się stosunkowo rzadko. Rzadko w ogóle zdarzają się książki przedstawiające (jak np. Les grandes oeuvres politiques de Machiavel à nos jours Jean-Jacques Chevaliera) jakąś dziedzinę poprzez stworzone w niej dzieła. Niepodobna powiedzieć, iż jest to formuła najlepsza, nic jednak nie wskazuje na to, aby była gorsza od innych. Encyklopedia dzieł nie zastąpi encyklopedii innego typu, ale ma bez wątpienia zalety, jakich one nie mają. Historia filozofii składa się nade wszystko z książek. Dzieło filozoficzne posiada wartość autonomiczną; nie jest tylko elementem biografii filozofa czy też stworzonego przezeń systemu. Tym bardziej nie można go traktować w taki sposób, jak gdyby było tylko ilustracją takiego lub innego "-izmu", ponieważ na ogół jest tym więcej warte, im trudniej je zaklasyfikować. Niekiedy bywa i tak, że spokojnie można sobie darować studiowanie kierunku, do jakiego jest przypisywane, nie należy natomiast pomijać dzieła samego. Skłonny jestem sądzić, że - na przykład - Philosophy and the Mirror of Nature Richarda Rorty`ego bardziej zasługuje na uwagę niż postmodernistyczna filozofia jako taka. Przede wszystkim, spojrzenie na filozofię od strony dzieł daje najlepszy wgląd w jej różnorodność, która łatwo ulega zatarciu wówczas, gdy zajmujemy się kierunkami i szkołami, a nawet pojedynczymi autorami. Należy też pamiętać, że wpływ filozofów jest zazwyczaj wpływem ich poszczególnych dzieł, nie zaś osób czy też ich pism wszystkich.

Prezentowanie dzieł ma więc niewątpliwie zalety. Bałem się jednak trochę, że Przewodnik okaże się monumentalnym "brykiem" czyli zbiorem streszczeń na użytek ludzi, którym nie chce się czytać. Oczywiście, nie lekceważę streszczeń i nie łudzę się, że w naszych czasach można znać wszystko z pierwszej ręki. Dobre streszczenia potrzebne są choćby po to, iżby wiedzieć cokolwiek o tym, czego nigdy się nie przeczyta, lub upewnić się, że nie popełniło się błędu, rezygnując z lektury. Jednym z dobrych uczynków Leszka Kołakowskiego było streszczenie w Filozofii pozytywistycznej Leninowskiego Materializmu i empiriokrytycyzmu w taki sposób, że młodsze pokolenia mogą tę książkę znać, nie zadając sobie bólu jej czytania.

Jest wszakże różnica między streszczeniem zastępującym lekturę a takim, które stanowi zaproszenie i wprowadzenie do lektury. Takie przede wszystkim streszczenia znajdujemy w Przewodniku. Autorom większości haseł udało się znaleźć formułę omówienia dzieła, które daje wprawdzie pewne wyobrażenie o jego zawartości, ale nie usiłuje jej wyczerpać przez wyliczenie najważniejszych tez. Formuła ta nie jest zresztą nadmiernie ujednolicona. Są w Przewodniku hasła-recenzje, są hasła, będące małym esejem o dziele i jego autorze, są hasła zbliżone swą poetyką do analitycznego spisu rzeczy. I bardzo dobrze! O dziełach tak różnych nie należało pisać według jednego kwestionariusza. Również dzięki tej różnorodności Przewodnik jest książką do czytania, a nie tylko encyklopedią, którą na wszelki wypadek trzyma się na półce. Wspólną cechą wszystkich haseł jest ogromna powściągliwość ocen. Jest ona zauważalna nawet tam, gdzie z perspektywy lat widać już wyraźnie, że dane dzieło nie było wcale takie bardzo ważne, a wywołany przez nie ruch myśli był w dużym stopniu ruchem pozornym. Obiektywizm taki ma swoje dobre strony, a w przypadku encyklopedii jest zapewne cnotą kardynalną. Co prawda, chciałoby się czasem wiedzieć, czy dane dzieło jest dla filozofa lekturą obowiązkową, czy też jest to raczej materiał dla historyka filozofii i kultury filozoficznej XX wieku, którego interesują nie tylko autentyczne osiągnięcia, lecz również pomyłki i nieporozumienia. Lepsza jednak niepewność w tej sprawie niż przyswojenie sobie powierzchownych cenzurek, jakich nie brak w literaturze filozoficznej wszelkich denominacji. Kto chce wiedzieć, niechaj sam studiuje.

Ze źródeł nieoficjalnych dotarła do mnie wiadomość, że na następne trzy tomy Przewodnika nie trzeba będzie czekać bardzo długo i nawet najstarsi z nas mają szansę z nich skorzystać. Oby tak rzeczywiście było! Pojawienie się tego dzieła, które zawdzięczamy niestrudzonej profesor Barbarze Skardze i jej współpracownikom, otwiera przed miłośnikami filozofii zupełnie nowe możliwości.

 

JERZY SZACKI, ur. 1929, socjolog, historyk idei, profesor UW i PAN, ostatnio wydał Liberalizm po komunizmie (1994).

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama