Filozofia nauki a technika

Wprowadzenie do filozofii techniki (fragmenty)

Filozofia nauki a technika

Val Dusek
tłumacz: Zbigniew Kasprzyk

Wprowadzenie do filozofii techniki

ISBN: 978-83-7505-548-1
wyd.: WAM 2011

Wybrane fragmenty
Wstęp
Filozofia nauki a technika
Problem(y) indukcji

FILOZOFIA NAUKI A TECHNIKA

W XIX i XX wieku filozofowie techniki najczęściej nie uwzględniali w swoich rozważaniach spostrzeżeń z zakresu filozofii nauki ani się do nich nie odwoływali. Wynikało to z pewnych teoretycznych założeń, które przeważnie przyjmowano z milczącą aprobatą. Skoro nauka jest tylko bezpośrednim, niepoddanym interpretacji opisem rzeczy samych w sobie, opisem, którego nie skaziły społeczne i kulturowe uprzedzenia, to jest ona zwykłym odbiciem rzeczywistości. Co więcej, skoro technika jest wyłącznie nauką stosowaną i — zasadniczo rzecz biorąc — jest dobra, to nie istnieją żadne szczególne problemy filozoficzne dotyczące samej techniki. Innymi słowy, ramy rozwoju technicznego i jego odbiór nie są warte zainteresowania. Problemy natury etycznej pojawiają się tylko w przypadku niewłaściwego zastosowania osiągnięć technicznych i można je rozważać wyłącznie post factum. Jednak najnowsze podejścia do filozofii nauki dowodzą, że nauka jest obciążona presupozycjami natury filozoficznej, a gros feministek, ekologów i innych społecznych krytyków nauki twierdzi, że nauka zawiera również ukryte założenia natury społecznej. W najnowszych ujęciach filozofii techniki nierzadko dominuje pogląd, zgodnie z którym technika nie jest przede wszystkim nauką stosowaną, a nawet nie jest nią w ogóle.

Na początek zrobimy krótki przegląd koncepcji rozwijających się w ramach głównego nurtu filozofii nauki od wczesnego okresu nowożytnego do połowy XX wieku, a następnie omówimy niektóre najnowsze stanowiska filozoficzne i zbadamy, w jaki sposób wpływają one na nasze rozumienie techniki.

Najbardziej znanym i akceptowanym prądem myślowym w filozofii nauki jest indukcjonizm (zasady rozumowania indukcyjnego często przedstawia się nawet we wprowadzeniach do tekstów naukowych). Jednym z pierwszych orędowników społecznych wartości nauki (zob. rozdział 3), a zarazem jednym z najważniejszych propagatorów metody indukcyjnej był FRANCIS BACON (1561-1626). Rozumowanie indukcyjne rozpoczyna się od obserwacji jednostkowych przypadków, na podstawie których wyciąga się wnioski dotyczące przebiegu podobnych przypadków w przyszłości. BACON dostrzegł i sklasyfikował tak zwane idola, czyli występujące powszechnie złudzenia (zarówno społeczne, jak i indywidualne), które uniemożliwiają człowiekowi czystą, wolną od uprzedzeń obserwację i logiczne formułowanie teorii. Zdaniem BACONA jedną z grup takich złudzeń były spekulacje filozoficzne.

Indukcja polega na wywodzeniu ogólnych praw z obserwacji jednostkowych przypadków. Im więcej indywidualnych przypadków odpowiada danemu uogólnieniu, tym bardziej to uogólnienie staje się prawdopodobne.

Między XVII a XX wiekiem brytyjska filozofia miała głównie charakter indukcyjny. W wiekach XVIII i XIX rozumowanie indukcyjne rozpowszechniło się również w innych krajach. W XIX wieku siła oddziaływania indukcji była już tak ogromna, że przypisywano ją nawet tym filozofom, którzy jej nie stosowali. Jako przykład można podać MICHAELA FARADAYA (1791-1867), fizyka zajmującego się teorią pól elektromagnetycznych. W pierwszym dziesięcioleciu XIX wieku powszechnie przedstawiano go jako „Kopciuszka nauki” (określenie JOSEPHA AGASSIEGO, 1971), czyli jako biednego chłopaka, który dokonał wielkich odkryć dzięki starannym, obiektywnym obserwacjom oraz zastosowaniu indukcji. Tymczasem prowadzone w XX wieku badania dowiodły, że FARADAY wykorzystywał romantyczne idee filozoficzne, a w swoich zapiskach prowadził wiele metafizycznych rozważań, które stały się podstawą jego przemyśleń na temat elektryczności (WILLIAMS, 1966; AGASSI, 1971). Nawet twórca teorii ewolucji, KAROL DARWIN (1809-1882) twierdził, że pracuje w oparciu „o prawdziwie baconowskie zasady, nie odwołując się do jakiejkolwiek teorii”, chociaż w rzeczywistości jego metoda polegała na tworzeniu hipotez i dedukowaniu z nich określonych wniosków (GHISELIN, 1969).

W opinii publicznej indukcja wciąż prawdopodobnie jest najpowszechniej uznawaną metodą naukową (chociaż jej pozycja nie jest już tak dominująca). Tymczasem wiąże się z nią sporo logicznych problemów. Najbardziej fundamentalnym z nich jest problem HUME'a, czyli problem uzasadnienia indukcji. Jest to kwestia natury technicznej i osobom niezwiązanym z filozofią może wydawać się dzieleniem włosa na czworo, ma ona jednak na tyle duże znaczenie, że z jej powodu wielu filozofów nauki (a także naukowców, którzy zastanawiali się nad tym zagadnieniem) odeszło od bezpośredniego indukcjonizmu (zob. aneks 1.1).

W latach trzydziestych XX wieku narodził się pozytywizm lologiczny. Jest to prąd filozoficzny, który rozwinął się w Europie Środkowej (głównie w Wiedniu, gdzie grupa filozofów i naukowców utworzyła tak zwane Koło Wiedeńskie), a następnie rozszerzył się na Stany Zjednoczone, kiedy wielu jego głównych przedstawicieli zdecydowało się na emigrację po dojściu nazistów do władzy. Pozytywizm logiczny przejął wiele z ducha wcześniejszej pozytywistycznej filozofii COMTE'a, rezygnując jednak z jej quasi-religijnego aspektu i jednoznacznie sformułowanej teorii społecznej (zob. omówienie poglądów AUGUSTA COMTE'a w rozdziale 3). Zwolennicy pozytywizmu logicznego — podobnie jak ich pozytywistyczni poprzednicy — uznawali naukę za najwyższą, a w zasadzie jedyną prawdziwą formę wiedzy. Twierdzili, że zdania, których nie można potwierdzić empirycznie, nie mają znaczenia. Zgodnie z określoną w ten sposób zasadą weryfikowalności (weryfikacyjną teorią znaczenia) sensowne są tylko te twierdzenia, które można zweryfikować (sprawdzić doświadczalnie, czy są prawdziwe). To kryterium miało wykluczyć zdania teologiczne i metafizyczne z zakresu twierdzeń posiadających sens ze względów poznawczych. Przedstawiciele pozytywizmu logicznego dopuścili się jednak logicznego błędu definicji perswazyjnej: w techniczny sposób zdefiniowali pojęcie bezsensowności (niedorzeczności), ale następnie używali tego terminu w pejoratywnym, lekceważącym znaczeniu, jako równoważnika słów „bezwartościowy” czy „absurdalny”.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama