Coście wyszli oglądać na pustyni?

Homilia / rozważanie na 3 niedzielę adwentu, rok A

Moda na duże zgromadzenia i mnożenie się różnego typu manifestacji to nie tylko znak, że coś ludzi łączy lub że chcą poczuć siłę, która bierze się z samego faktu bycia razem. Ilość tzw. idoli, którzy przez ekran telewizora i przy pomocy kolorowych gazet wdzierają się w nasze codzienne życie, zmusza wielu do wyjścia z domu, by na pustyni miasta szukać prawdziwego proroka.

Kilka dni temu wróciłem ze swoich kapłańskich rekolekcji. Spośród konferencji wysłuchanych w tych dniach, dotknęła mnie szczególnie ta, która była poświęcona profetyzmówi. Potrzeba nam wciąż proroków. Nie tylko dzisiaj, nie tylko w tzw. naszych czasach, ale wciąż. I nie tylko kapłani, ale wszyscy, którzy noszą na sobie znamię chrztu świętego, muszą poczuć i odkrywać w swym sercu wezwanie do autentycznego profetyzmu, a więc do wołania całym życiem: Bóg jest! Bóg żyje! Każdego dnia muszą realizować powołanie do takiego życia, które jest ciągłym zmaganiem się o ukazanie Boga w codzienności. Niekiedy nawet bardzo trudnej codzienności - takiej, która potrzebuje głębokiej przemiany ludzi, miejsca i czasu.

Tygodnie na przełomie października i listopada były okazją, by przypomnieć postać ks. Jerzego Popiełuszki.

Wielu - tak jak rekolekcyjny kaznodzieja - podkreślało, że na pierwszy rzut oka, w myśl wszelkich racjonalnych przesłanek oraz ze względu na nie najlepsze zdrowie, ks. Popiełuszko powinien był stać w szeregu, pracować cicho, spokojnie i bez jakiegokolwiek rozgłosu. Bóg jednak poprowadził go swoimi drogami. Nie zważając na młody wiek i słabość ciała, właśnie jego wybrał sobie na proroka. By przemawiał z mocą i rozpalał serca.

Tak oto na wiele sposobów i dzięki rozmaitym ludziom wciąż na nowo ożywa oczekiwanie na proroka, który przypomni, że jest Bóg. Ta obecność proroka wyrywa z sideł bierności i przełamuje obojętność. Poprzez zwykle, proste pytanie - „Coście wyszli oglądać?", uświadamia, że bierność i obojętność nie leżą w naszej naturze. Wewnętrznie czujemy się wezwani, by podążać inną drogą. Nawet gdy to wezwanie zdaje się nas przerastać, wiemy, że nie wolno nam stać w miejscu. Razem z nim trzeba wołać: Bóg jest! Bóg żyje!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama