Werset 10,10

Homilia na 4. niedzielę Wielkanocną roku A

Jan 10,1-10

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych». Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił.

Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości.

Mam w pamięci trzy wersety Ewangelii, które są dla mnie numerami telefonicznymi do Boga.

  • Łukasz 1,37: Dla Boga nie ma nic niemożliwego.
  • Mateusz 25,40: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.
  • Jan 10,10: Przyszedłem po to, aby ludzie mieli życie i mieli je w obfitości.

Z chwilą, kiedy myślimy o wersecie 10,10, z chwilą, gdy stajemy z nim twarzą w twarz, myśl o tym obfitym życiu powinna napełnić nas modlitwą zachwyconego nasycenia. Do Boga przychodzimy najczęściej po to, żeby się skarżyć albo żeby prosić. W wersecie 10,10 widzimy Ojca, Syna i Ducha, którzy są szczęśliwi, mogąc nas nasycić.

Świadomość tego, że Bóg może nam dać pełnię życia, jest bardzo częsta w Biblii – istnieje na ten temat wiele tekstów – ale sądzę, że do wersetu 10,10 najlepiej pasuje psalm 64.

Podwoje Zachodu i Wschodu są pełne radości.
Nawiedziłeś ziemię i nawodniłeś,
ubogaciłeś ją obficie.
Strumień Boży wodą jest wezbrany,
Zboże im przygotowałeś,
pobłogosławiłeś płodom ziemi.
Rok uwieńczyłeś swymi dobrami
i Twoje ślady opływają tłustością.
stepowe pastwiska są pełne rosy,
a wzgórza przepasują się weselem.
Łąki się stroją trzodami,
doliny okrywają się zbożem,
wznoszą okrzyki radości, a nawet śpiewają.

Wiem, że wielu ludzi ma – niestety – powody, by napisać całkiem inny psalm, który będzie skargą na życie zbyt ciężkie, pozbawione śmiechu i płodności. Ale nie mogę uwierzyć, że werset 10 miałby być tylko piękną bańką, która pryska w zetknięciu z rzeczywistością. Jeżeli Jezus przyszedł, "aby owce miały życie w obfitości", trzeba to zdanie rozważać ze wszystkich stron, aż w końcu zobaczymy, w jaki sposób jest ono nadzieją, którą możemy złożyć w każde ręce. Dla Jezusa nie ma szczęściarzy i pechowców, Jezus dla wszystkich jest szansą. Różną dla różnych ludzi, ale jest to zawsze szansa życia najpełniejszego.

Czemu zatem tak wielu ludzi prowadzi życie anemiczne? Ponieważ, choć są chrześcijanie, którzy naprawdę całkowicie zanurzeni są w wierze, to jednak wielu innych zanurza w niej jedynie niezdecydowany czubek palców. Taka postawa bardzo bolała i gniewała Jezusa, gdyż wiązała Mu ręce: "Niedowiarki! Mogę wszystko, ale dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23).

Przyjrzyjcie się ludziom, którzy mają wiarę potężną, a przekonacie się, że wszystko staje się możliwe dla tego, kto wierzy do tego stopnia. Odkrywamy, że życie "obfite" istnieje w każdej sytuacji. I myślę tu o sytuacjach najgorszych: kiedy przygniatają nas troski materialne, kiedy wchodzimy w tunel ciężkiej choroby, kiedy zostajemy zdradzeni, kiedy nie mamy już darów przyciągających przyjaźń i sukces. Myślę o tej niepełnosprawnej osobie, która mówiła mi: "Dla mnie życie może być już tylko coraz trudniejsze". Dla niej, i dla nas wszystkich, którzy zmagamy się z różnymi ograniczeniami, mówię, że werset 10,10 świętego Jana stanowi część Objawienia – oczekuje naszej wiary. Nawet i przede wszystkim stawiającej pytania.

– Przyszedłem, żebyś żył pełnią życia.

– Panie, wierzę Ci, ale pokaż mi, w jaki sposób mogę wraz z Tobą napełnić moje życie. Widzisz, że rozsypuje się, że utknęło w miejscu, że coraz większa w nim pustka.

To samo doświadczenie (to samo!) jednego miażdży, drugiemu zaś pozwala w pewnym sensie narodzić się na nowo, wiara potrafiła zdobyć potrzebne łaski – widziałem to. Ale najczęściej – i powiem tu rzecz straszną – ludzie mówią, że modlą się, ale tak naprawdę w to nie wierzą.

W zrozumieniu tego, co próbuję tu opisać, może nam pomóc Lourdes. Mało tam uzdrowień, ale ileż istnień zniewolonych – ciał i serc – powraca stamtąd wyzwolonymi. Ich pokój i uśmiech mówią, że odtąd weszli w szczególną pełnię. Ośmielam się tu powtórzyć: z Chrystusem zawsze można próbować od nowa, wzrastać albo przynajmniej trwać istniejąc bardziej. Nareszcie znaleziono sposób, żeby istnieć więcej, kochając więcej. A tą miłością można pomóc żyć ludziom wokół nas. Czyż nie to oznacza "żyć w obfitości"?

 

ANDRÉ SÈVE, Homilie niedzielne Kraków 1999


opr. ab/ab


Werset 10,10
Copyright © by Wydawnictwo "m"

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama