Fenomen Dwunastu

Homilia na 15 niedzielę zwykłą roku B

Człowiek, który patrzy na rzeczywistość Kościoła z perspektywy naszej polskiej współczesności, obserwując na przykład w telewizji przy okazji pielgrzymek papieskich miliony katolików ze wszystkich prawie krajów świata, może odnieść wrażenie, że chrześcijaństwo jest jakimś fenomenem przez ludzkość zastanym, że jest oczywistym i naturalnym składnikiem kultury globalnej. Oczywiście, sprawa wygląda inaczej z głębi Azji, czy nawet - paradoksalnie - Ziemi Świętej. Ale czy ktoś z nas jest dzisiaj w stanie pojąć, że wszystko zaczęło się od symbolicznego grona Dwunastu, których Jezus Chrystus zebrał w jednym z najmniejszych i najuboższych krajów świata?

To "zebranie" było oczywiście raczej "wybraniem", chociaż ani konkursu świadectw, ani egzaminów wstępnych nie było. Wybrał tych, "których sam chciał", ale tylko spośród tych, którzy byli gotowi pójść za Nim. Oczywiście, że Chrystusowi zależało na najlepszych. Trafił Mu się nawet taki idealny kandydat: młody, zdolny, porządny (zachowywał wszystkie przykazania), materialnie niezależny i do tego pragnący być doskonałym. I do niego powiedział Chrystus sakramentalne "Pójdź za mną!". Ale ten właśnie nie poszedł. Miał bowiem "wiele posiadłości". Za wiele, aby to porzucić.

Z innymi poszło Chrystusowi łatwiej. Czy tylko dlatego, że posiadali mniej i nie mieli specjalnie czego żałować? Ale przecież i od tych dwunastu, którzy poszli za nim, Chrystus żądał, aby "porzucili wszystko". Przecież ich łodzie znad jeziora Genezaret, sieci, czy choćby komora celna - to było dla nich prawdziwe bogactwo, ich cały świat, a przynajmniej jakaś skromna gwarancja, że z głodu nie zginą. A jednak "zostawili wszystko i poszli za Nim".

I można oczywiście spekulować, dziwić się, a nawet gorszyć, że z powodu niedoboru idealnych kandydatów znalazł się w tym gronie niestały w uczuciach Piotr, niewierny Tomasz, "synowie gromu" Jakub i Jan, a nawet Judasz. Nie wiemy, jak wypadłyby w tej kompanii testy na inteligencję, a ich poziom wykształcenia nie mógł być wysoki. Jakieś tam talenty mieli, ale raczej ukryte i dopiero zesłanie Ducha Świętego pozwoliło im je ujawnić.

Do środków technicznych i operacji finansowych, a zwłaszcza do miecza sam Chrystus nie miał specjalnego zaufania: "przykazał im, żeby nic ze sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie". Cały ich ekwipunek to laska, sandały i jedna suknia. A oprócz tego już "tylko" wiara, nadzieja i miłość. I świadomość, komu zaufali. I głębokie przekonanie, że On, Jezus Chrystus, ma rację i że oni powinni dać temu świadectwo.

Aż strach pomyśleć, jaki dziś byłby obraz świata, gdyby im nie wyszło, gdyby stchórzyli lub doszli do wniosku, że w tak małym gronie nie będą się trudzić dla sprawy królestwa Bożego, skoro miliony ludzi już świetnie zorganizowanych, lepiej wykształconych i dobrze wyposażonych nie robią dla tej sprawy nic. A przecież - tak praktycznie i po ludzku rozumując - to nie miało prawa się im udać. Sukcesem dla nich mogło już być zgromadzenie wokół siebie kilkudziesięcioosobowej grupy. Zapytajmy siebie samych: mamy do dyspozycji najbardziej nowoczesne środki społecznego przekazu, dobrze zorganizowaną i coraz gęstszą sieć parafii, mamy katolicką prasę, katolickie rozgłośnie, katolickie uczelnie i prześwietne kurie biskupie, a ilu potrzebujemy lat, by jednego chociaż ateistę lub po prostu człowieka cierpiącego na "problem Boga" przekonać do chrześcijaństwa, przekonać, że również jego Bóg wybrał "przed założeniem świata, aby był święty i nieskalany przed Jego obliczem", i że również jego z miłości przeznaczył dla siebie, jako przybranego syna przez Jezusa Chrystusa". Albo zapytajmy inaczej: co ja czynię dla sprawy misji i nowej ewangelizacji? Czy żyje na tej ziemi chociaż jeden taki człowiek, o którym mógłbym powiedzieć, że dzięki mojemu świadectwu w Jezusie rozpoznał Chrystusa?

A ich było na początku tylko dwunastu. Lecz dzięki ich posłudze już w ciągu pierwszych kilkudziesięciu lat cały Basen Morza Śródziemnego usłyszał radosną nowinę o zbawieniu dokonanym w Chrystusie i zaczynał jednoczyć się "w Chrystusie jako Głowie". Oto fenomen Dwunastu, którzy poddali się mocy Ducha Świętego.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama