Spotkanie, które uzdrawia

Homilia na 23 niedzielę zwykłą roku B

Doświadczamy tego nie od dzisiaj, że podstawą chrześcijańskiej wiary nie jest świat cudów i zjawiska, których nie sposób zrozumieć, lecz spotkanie z Jezusem z Nazaretu, Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym, który jest Drogą człowieka ku Bogu. I tylko ten, kto uzna w Nim Syna Bożego posłanego na świat dla naszego zbawienia, może dobrze widzieć... Jedynie Jezus łączy w sobie „przychodzenie Boga” i „widzenie spraw życia” po Bożemu. W dziejach ludzkich zmagań o Boga krzyżują się dwie drogi i obydwie wydają się być równie uprawnione. Z jednej strony bogactwo daru życia, które uświadamia, że jest ono darem otrzymanym od Boga i mającym określony kierunek i sens, a z drugiej strony — niewystarczalność człowieka, objawiająca się tajemnicami cierpienia i śmierci. Zarówno więc i nędza, jak i bogactwo ludzkiej natury wskazują na Boga i wołają o Zbawiciela. Bóg dał odpowiedź przez słowa i czyny swojego Jednorodzonego Syna.

Cuda Jezusa nie miały nigdy charakteru spektakularnego, lecz podprowadzały do jeszcze większej tajemnicy działania Bożego i osobistej odpowiedzi na pytanie: kim jest Jezus z Nazaretu? Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam spotkanie Jezusa z ludźmi, którzy przyprowadzają do Niego człowieka głuchoniemego. I nie ulega wątpliwości, że dla Jezusa nie był to zwykły przypadek choroby cielesnej, lecz pewna metafora odnosząca się do Narodu Wybranego, a przez niego i do całej ludzkości, aby „otworzyła się na Zbawiciela”. Albowiem w pewnym sensie każdy człowiek, każdy z nas, jest głuchoniemy w sprawach odkupienia. I tylko Jezus otwiera nas na Boga. W Nim — jak zapowiadał już prorok Izajasz — „sam Bóg przychodzi, aby nas zbawić” (35,4nn). Poprzez swojego Ducha Jezus daje nam łaskę, abyśmy usłyszeli słowo Boże i przyjęli je ufnym sercem, a ponadto pozwala nam mówić do Boga i do ludzi o sprawach Bożych.

Święty Marek Ewangelista przedstawiający nam Jezusa spoglądającego z westchnieniem w niebo, wskazuje na jeszcze większą tajemnicę, jaką jest jedność Jezusa z Ojcem i Duchem Świętym. Jest to wielkie misterium, że w konkretnym „Jezusie z Nazaretu” jest obecny Bóg jako Stwórca i Zbawiciel. On nas zbawia z miłości, w sposób wolny i historyczny. „I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12). Bez osobistego spotkania z Jezusem nikt z ludzi nie może się zbawić, jakkolwiek może nie być chrześcijaninem, może nie słyszeć o tym imieniu lub może tego imienia nie rozumieć... To dzięki spotkaniu z Jezusem — już od naszego zaistnienia, a zwłaszcza od momentu chrztu świętego — otrzymujemy imię własne, jedyne, niewymazalne, i otrzymujemy najbardziej odpowiadające nam miejsce i czas w Bożych planach świata i zbawienia. W swoim imieniu i w całej egzystencji „ku Ojcu” Jezus — jako Pierworodny wszelkiego stworzenia i Pierworodny spośród umarłych — wszystkich nas stworzył i odkupił. Wymawianie naszych imion przez Jezusa czyni nas „nowymi ludźmi, którzy widzą i słyszą wielkie dzieła Boże”; jest to wyzwalanie nas z anonimowości i wynoszenie na prawicę Ojca. Spotkanie z Jezusem — niezależnie od stanu czy wieku — woła do naszej duszy o najwyższą decyzję: „za” lub „przeciw”... Dlatego jedni idąc za Nim i wierząc w Niego, oddają swoje życie, drudzy zaś usiłują się wyrwać spod tego Imienia, spod Jego światła i twórczości, przyjmując jakieś „anty-imię” (por. ks. Cz. S. Bartnik, „Światło świata”, Lublin 1991, s. 157—159).

I tak przez wiarę w imię Jezusa jako Zbawiciela — już od 2000 lat — czynimy nasze życie chrześcijańskim, sensownym, a jednocześnie „dopełniamy” to, czego nie dostaje Jezusowi z Nazaretu historycznemu: historię osobistego życia, zmagania samych siebie, Kościół... W imieniu Jezusa spotykamy się wszyscy najgłębiej, nierozerwalnie i na zawsze. Dlatego nie zapominajmy o „znakach rozpoznawczych” wobec Jezusa i ludzi, jakimi są: odważne przeżegnanie się znakiem krzyża i pozdrowienie: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”. Przeżywając je, wyznajemy nasze chrześcijaństwo, nasze związanie się z Jezusem i przylgnięcie do Niego na czas obecny i na wieczność.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama