Zerwijmy z grzechem

7 minut na ambonie - homilie na rok B

J 1,6—8,19—28

Prorok Malachiasz przepowiedział, że Bóg wyśle posłańca, który przygotuje ludzi na przyjście Mesjasza. Kiedy pojawił się nad Jordanem Jan, przypominający wyglądem i stylem życia proroków, mówiący o Mesjaszu, tłumy cisnęły się do niego. Wszyscy zastanawiali się: „Kim on jest? Prorokiem? A może samym Mesjaszem?”. Dlatego pytali go: „Kim jesteś? Co mówisz sam o sobie?”. Jan nie mógł milczeć i odpowiedział: „Jam głos wołającego na pustyni: prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz” (J 1,22—23).

Aby dobrze zrozumieć słowa Jana Chrzciciela o przygotowaniu drogi dla Pana, musimy pamiętać, że w starożytności nie było zbyt wielu dobrych dróg wyłożonych żwirem czy kamieniami. W większości były to wyboiste, pełne dziur, błotniste ścieżki. Dlatego też kiedy starożytni królowie planowali odwiedzić jakieś miejsce w swoim państwie, wysyłali przed sobą heroldów, którzy oznajmiali ich przybycie. Mieszkańcy mieli zatem czas, aby odpowiednio przygotować się na wizytę władcy.

Rolą heroldów było nie tylko przypomnienie poddanym o konieczności naprawy dróg, ale także pouczenie ich, w jaki sposób mają przyjąć króla z należnymi mu honorami. To, co Jan Chrzciciel chciał przekazać cisnącym się do niego tłumom, a także nam, żyjącym współcześnie, można więc ująć w kilku zdaniach: „Ja nie jestem Mesjaszem. Jestem tylko jego posłańcem przygotowującym Mu drogę. Dlatego bądźcie gotowi! Bo On nadchodzi!”.

Prorok znad Jordanu nazywa siebie tylko „głosem wołającym na pustyni”. Wyznaje w ten sposób wielkość Mesjasza, którego poprzedza, i swoją małość. Mówi: „Ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała” (J 1,27). Jan zaświadczył o Chrystusie całym swoim życiem: słowami, czynami, postawą pełną prawdy i pokory, a wreszcie męczeńską śmiercią. My również powołani jesteśmy do tego, aby w czasie tegorocznego Adwentu świadczyć o Chrystusie całym naszym życiem. Świadomi jesteśmy naszych wad i grzechów. Odnajdujemy w sobie kręte ścieżki zakłamania i skały egoizmu i pychy. Starajmy się je przy pomocy Bożej łaski usunąć, wyprostować, wyrównać. Bo do Boga prowadzi jedynie droga nawrócenia, prawdy i pokory.

Wielu ludzi chciałoby przeżywać Boże Narodzenie bez adwentowego przygotowania. Wielkanoc bez wielkopostnego umartwienia i Chrystusowego cierpienia. Szczęście bez poświęcenia. Pokój bez sprawiedliwości. Niebo bez konieczności nawrócenia.

Jan Chrzciciel przypomina nam, że Boże Narodzenie to nie tylko czas świętowania, ale także moment naszej duchowej odnowy dzięki łasce Chrystusa. Jeżeli zatem pragniemy, aby ludzie na świecie żyli w prawdziwej harmonii, to czy jesteśmy gotowi poświęcić nasz egoizm i pychę po to, aby taki świat budować? Jeśli marzymy o świecie ludzi żyjących w prawdziwym pokoju, toczy sami staramy się czynić pokój? Jeśli chcemy świata ludzi żyjących w uczciwości, to czy sami próbujemy być uczciwi i mówić zawsze prawdę? Jeśli śnimy o świecie, w którym szanowana jest godność każdego człowieka, toczy jesteśmy gotowi troszczyć się o jej poszanowanie od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci?

W swoich Ćwiczeniach duchowychśw. Ignacy Loyola umieścił głębokie rozważanie o Chrystusowym Wcieleniu. Zachęca nas w nim, abyśmy wyobrazili sobie w duchu Trójcę Świętą patrzącą z nieba na wszystkich ludzi. W tym miejscu Ignacy zaczyna opisywać ludzkość w całej jej brutalnej rzeczywistości — wszystkie grzechy, niedopatrzenia, zło i przewrotność — i to, jak Trójca Święta widzi swój Boski obraz straszliwie przez nas zniszczony i zdeformowany. Niemniej jednak decyduje się odnowić i zbawić rodzaj ludzki. Boża miłość ukazuje się nie w faworyzowaniu świętych, tylko w odkupieniu grzeszników.

Część głębokiej adwentowej i bożonarodzeniowej radości pochodzi z wiary, że Mesjasz przyszedł na ziemię, aby przynieść życie umarłym z powodu win ludzkim sercom, odnowić żywotność dobra w duszach i usunąć z naszego życia pustynię grzechu. Syn Boży, którego Jan Chrzciciel był posłańcem, nie przyszedł walczyć z Rzymianami, tylko z mocami zła i grzechu. Ta walka odbywa się nie na ziemiach Palestyny, ale w każdym ludzkim sercu, inie tylko w czasach Chrystusa, lecz we wszystkich pokoleniach.

Aby zatem dobrze przygotować nasze serca na przyjście Chrystusa, musimy się przede wszystkim nawrócić. Oznacza to zejście z drogi zła i grzechu, która prowadzi w kierunku duchowej śmierci, i wstąpienie z powrotem na drogę miłości i dobra, prowadzącą do życia.

Zakończmy to rozważanie modlitwą:

„W tym adwentowym czasie pomóż nam, Chryste, nie tylko czytać Twoje słowa, lecz także wprowadzać je w życie. Wspomagaj nas, abyśmy nie tylko podziwiali Twoją naukę, ale i byli jej posłuszni. Umacniaj nie tylko naszą wiarę w Ciebie i miłowanie Twojej Ewangelii, lecz pomóż wiarą i Ewangelią żyć”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama