Czuwający i gotowi na przyjście Pana

Homilia na 19 niedzielę zwykłą roku C

Ukrycie się i pozornie całkowita nieobecność Boga zawsze były ciężarem i próbą dla wierzących. Psalmista pyta się z bólem: „Gdzie jest twój Bóg?” (Ps 42, 4. 11). Wiele innych rzeczy dominuje na scenie życia. Ludzie i kontakty z nimi, siły natury, choroby, wydarzenia historyczne itd. wkraczają zdecydowanie w nasze życie i chcą nad nami zapanować. Wobec tych sił i mocy, tak dobitnie dostrzegalnych. Bóg jawi się jako ktoś daleki i słaby. Grozi nam znużenie: nasz związek z Bogiem zaczyna być coraz słabszy, ma coraz mniej widoczny wpływ na nasze życie. Istnieje niebezpieczeństwo, że odsuniemy zadanie, jakie On nam powierzył, i będziemy postępować nieodpowiedzialnie, wedle naszych kaprysów. Jezus za pomocą przypowieści chce nam uświadomić to niebezpieczeństwo, a jednocześnie powiedzieć, co Bóg da tym, którzy czuwają i są wierni.

Wspólnym elementem tych przypowieści jest nieobecność gospodarza. Mają nam więc one wskazać, co powinni czynić słudzy w czasie tej nieobecności. Ich pierwszym zadaniem jest czuwać i być gotowym na przyjście Pana. Według ówczesnego zwyczaju, kto ma zdjęty pas i nosi rozluźnione ubranie, ten szykuje się do odpoczynku i zawieszenia pracy. Kto zaś się przepasze, ten jest gotów do pracy lub do wyruszenia w drogę. Zapalona pochodnia umożliwia nawet w nocy nieprzewidziane działanie. Wymaga się więc gotowości o każdej porze. Następne porównanie z przyjściem złodzieja ma podkreślić, jak niespodziewane i nieoczekiwane może być przyjście Pana, tak że nie ma ani chwili, w której nie powinno się o Nim myśleć.

Przypowieści unaoczniają przede wszystkim, że pomiędzy nieobecnym a obecnymi istnieje relacja zwierzchnictwa i podporządkowania. Obecni nie są wolnymi panami samych siebie. Muszą regulować swoje zachowanie i działanie według woli gospodarza.

Nieobecność gospodarza powoduje, że niemal automatycznie słabnie związek z nim; jego wpływ staje się mniej zobowiązujący. My, ludzie, potrzebujemy obecności kogoś drugiego, nieustannego z nim kontaktu, żeby podtrzymać żywy i silny wzajemny związek. Zresztą przysłowie mówi „Co z oczu, to i z serca”. Fakt, że w przypowieściach wymaga się nieustannego czuwania i nieprzerwanej gotowości, ma wskazywać na intensywne i żywe ukierunkowanie na Pana. Nawet jeśli Pan jest poza zasięgiem naszego wzroku, powinien pozostawać w naszym sercu. Nasze serce powinno być Nim przepełnione. Nieobecny Pan pozostaje na różne sposoby obecny: w chlebie i winie eucharystycznym, jako w swoim Ciele i Krwi; w swoim Słowie; w potrzebujących, bo w nich spotykamy Jego samego (por. Mt 25, 31-46); w ludziach stworzonych na Jego podobieństwo i ukształtowanych w żywym spotkaniu z Nim. Przez to wszystko słudzy powinni dać się prowadzić gospodarzowi i trwać w żywym z Nim zjednoczeniu. Jeśli tak się dzieje, może On nadejść w jakimkolwiek momencie. Zawsze są czuwający i gotowi.

W sposób niebywały została opisana reakcja gospodarza na takie zachowanie jego sług. Zajmuje on ich miejsce. Przyjmuje rolę sługi i traktuje ich jako swoich gospodarzy. Każe im zasiąść do stołu i usługuje im. Tak bardzo ceni sobie gospodarz zachowanie swoich sług i okazuje im swoją radość i uznanie. Gospodarz pozostaje gospodarzem, i właśnie dlatego jego usługiwanie tyle znaczy; słudzy pozostają sługami, i z tego powo-du zaszczyt jest dla nich tak wielki. Widać od razu, że stosunek gospodarz-sługa nie jest nieludzki i bezosobowy. Gospodarz pragnie, aby jego słudzy byli trwale z nim złączeni więzią osobową i serdeczną, i potrafi docenić taką ich postawę. Słudzy powinni mieć w sercu swego nieobecnego gospodarza i pozwolić się prowadzić jego woli. Ale mogą być także pewni, że gospodarz ma dla nich serce.

Wszyscy słudzy powinni być gotowi, kiedy przybywa ich gospodarz. Ale jak to zostanie wyjaśnione po Piętrowym pytaniu, są słudzy, którzy mają szczególną odpowiedzialność. Im gospodarz powierzył zarządzanie w środowisku sług. Łączy się z tym szczególne niebezpieczeństwo, i dlatego też są odpowiedzialni w sposób szczególny. Są tylko zarządcami; nie są z własnego prawa zwierzchnikami. Wymaga się od nich wierności poleceniom gospodarza i bystrości. Powinni opiekować się innymi sługami i służyć im. Nie mogą absolutnie uwolnić się od związku z nieobecnym gospodarzem, ale powinni przeżywać ten związek w sposób szczególnie intensywny. Jeśli wykorzystują swoją pozycję i traktują despotycznie swoich towarzyszy, poniosą szczególną karę. Jeśli okażą się godni zaufania, gospodarz okaże im swoje szczególne uznanie i swoją wierność.

Niepozbywalne są więzy z gospodarzem i wierność zadaniu, które im powierzył. I trzeba tym żyć mimo trudności pochodzących z faktu, że obecność gospodarza jest mało widoczna i słabo odczuwalna. Powyższe wymagania, przedstawione w przypowieściach, nie są arbitralnym nakazem. Ukazują bowiem to, co jest wewnętrznie konieczne jako przygotowanie na przyjście i widoczną obecność Pana, jako przygotowanie do pełnej z nim wspólnoty.

Pytania

  1. Nasz stosunek do Jezusa jest opisany jako stosunek „słudzy-gospodarz”. Co to oznacza?
  2. Jak przeżywamy „nieobecność” Pana? Jakie są formy Jego obecności pośród nas? Co możemy zrobić, aby utrzymać żywy związek z Nim?
  3. Jaki jest związek „zarządców” z Panem? Jaka jest ich szczególna odpowiedzialność?

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama