Zbliża się wasze odkupienie

Czujność, stała gotowość jest konieczna, nie da się bez niej osiągnąć świętości. Homilia na 1 niedzielę Adwentu (C)

Zbliża się wasze odkupienie

1 Niedziela Adwentu, rok C (Jr 33,14—16; 1 Tes 3,12 — 4,2; Łk 21,25—28.34—36)

1. Adwentowy apel do czujności otrzymuje w tę niedzielę uzasadnienie wyrażone powyższym tytułem, zaczerpniętym z Ewangelii. Mówi ona tylko o paruzji, niosącej finał naszego odkupienia. Dzieje każdego z nas oraz dzieje całego Kościoła — to nie jest tylko jakaś część historii świeckiej, zdążającej do niewiadomego celu. Pismo Święte, ujmowane jako całość, kreśli przed nami jedną świętą historię zbawienia, której zaledwie częścią jest tak zwana (niesłusznie zresztą!) historia świecka. Stary Testament zapowiada dalszy ciąg dziejów ludzkiego zbawienia, a Nowy — mimo że jest zamkniętą w 27 księgach całością — nie zamyka bynajmniej biegu historii. Zamknie go dopiero paruzja, kres dzieła odkupienia, jak zapowiadają proroctwa Nowego Testamentu, głównie Apokalipsa św. Jana. Prorok dziś zapowiada mesjańskie zbawienie, Ewangelia ukaże jego dopełnienie w paruzji, a środkowe czytanie poda zawsze aktualne znamiona czujności pierwszego pokolenia chrześcijan.

2. Jeremiasz, tragiczny prorok klęski niewiernego Izraela, więziony swego czasu przez króla, zmienia dawną tonację: na czasy po powrocie repatriantów z wygnania. Na przekór ich dawnej niewierności zapowiada przyszłe działanie Boga, zawsze wiernego swemu przymierzu. Za czasów proroka politycznie i moralnie przegrana dynastia Dawida otrzyma jeszcze w przyszłości „po­tom­stwo sprawiedliwe” (por. Iz 11,1, ale tu raczej zbiorowo pojęte w kontraście do Jr 23,5n). To ono Izraelowi i jego stolicy Jerozolimie zapewni „pokój”, sumę dóbr ery mesjańskiej. Sprawi to wszystko Boża, a nie ludzka, „sprawiedliwość”, zawarta w symbolicznym, a triumfalnym, imieniu stolicy. „Sprawiedliwość Boża” to nie tyle nasze katechizmowe przydzielanie nagród i kar, lecz Boża wierność obietnicom, zwłaszcza tej, którą swego czasu otrzymał sam król Dawid (2 Sm 7,8—16), a którą Bóg stale podtrzymywał mimo niewierności następców (1 Krl  11,35; 15,4; 2 Krl 8,19; 19,34; 20,6).

Święty Paweł pochwaliwszy macedońską wspólnotę w Tesalonice, niedawno przez siebie założoną, za „wzajemną miłość i dla wszystkich”, śle wiernym tego Kościoła życzenie — modlitewną prośbę o spotęgowanie tej właśnie podstawowej cnoty chrześcijan oraz o utwierdzenie ich w nienagannej świętości, skoro mają być oni nieustannie gotowi na paruzję. Związek obu postaw jest konieczny. Nieodłączny od paruzji jest sąd ostateczny, który „bada serca” (1 Tes 2,4). Ów „trybunał Chrystusa” (2 Kor 5,10) będzie wszystkich rozliczał głównie z przykazania miłości okazanej Chrystusowi w bliźnich (Mt 25,31—46). Tę zaś „można utrzymać tylko rozdając” (T. Merton). Dlatego Apostoł usilnie zachęca adresatów do stawania się coraz doskonalszymi w dążeniu do tego, by „podobać się Bogu”, i to w myśl wskazań, jakich im ustnie udzielił Apostoł.

Ewangelia — wyjęta z drugiej Łukaszowej mowy eschatologicznej — mówi wprost o paruzji i wysnuwa wnioski z tej zapowiedzi. Barwy obrazu są właściwe dla gatunku apokaliptycznego, znanego już ze ST, co wskazuje na to, że nie należy ich brać dosłownie, poza ogólnym stwierdzeniem, że jakieś zmiany kosmiczne będą znakami końca obecnej postaci świata i że paruzję poprzedzi ciężkie dla ludzkości doświadczenie. Jednakże, w kontraście do tego przerażającego obrazu, słowa Zbawiciela zachęcają do otuchy, co wyraża realistycznie nakaz podnieście głowy, gdyż paruzja Syna Człowieczego niesie wiernym pełne i nieutracalne odkupienie. Niemniej wnioskiem prawidłowym z rozważania tego kontrastowego obrazu jest wskazana w końcowym apelu czujność wobec pokusy szaleńczego pogrążenia się w doczesność. Groźna bowiem jest paruzja Chrystusa tylko wówczas, gdy spada na człowieka znienacka.

3. Wszystkie czytania układają się w adwentową syntezę pełną powagi w ocenie sytuacji, ale również pełną radości, gdyż zbliża się finał dziejów zamierzony przez Boga: Zbawienie u Boga naszego, Zasiadającego na tronie, i u Baranka (Ap 7,10). To, co całoroczny cykl liturgiczny czytań rozwija powoli przed naszymi oczami, to dziś ukazuje się streszczone do koniecznego minimum. Świadomi miłosiernych Bożych zamiarów, potwierdzanych głosami proroków ST w sprawie biegu i celu dziejów ludzkich, mamy zarazem trzeźwo oceniać zagrażające nam niebezpieczeństwo zagubienia się bez reszty w doczesności. Ta bowiem taka, jak ukazuje się nam teraz, skończy się z przemianą kosmosu. Odwrotnie — trzeba nam z ufnością „podnosić głowy” ku Chrystusowi Zbawcy przychodzącemu w swojej paruzji, zarówno tej powszechnej, jak też indywidualnej (tzn. w godzinę śmierci). Czas pozostający do niej mamy gorliwie wypełniać czynami wciąż rosnącej miłości bliźniego, która nigdy nie ustaje (1 Kor 13,8).

4. Hasło umieszczone w tytule dotyczące przyszłości mamy realizować w życiu jako naszym dziejowym adwencie. „Zbliża się odkupienie”, bo taki jest Boży plan zbawienia. Ale nie godzi się na ów ostateczny finał czekać z założonymi rękoma. Taka postawa mogłaby nas łatwo pogrążyć bez reszty w sprawach doczesnych: tak w przyjemnościach, jak w troskach. „Zbliża się odkupienie” dla nas przez udział w Eucharystii, którą sprawujemy, aż Pan przyjdzie (1 Kor 11,26). Jak z jednej strony Eucharystia, będąc przeistoczeniem materii kosmicznej, przybliża także wewnętrzną przemianę wszechświata, tak z drugiej strony — jako sakrament Miłości rozdającej się — winna nas nieustannie pobudzać do coraz gorliwszego świadczenia czynnej miłości bliźniego. Wówczas nie zachodzi obawa, by przyjście Syna Człowieczego na sąd mogło spaść na nas znienacka.

Augustyn Jankowski OSB, Przy stole Słowa, tom 1 (Adwent, Boże Narodzenie) Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama