Materiały do homilii na 28 niedzielę zwykłą, rok C
„Gdy wchodził do pewnej wioski, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali".
Pismo Święte często wspomina trąd, chorobę zakaźną skóry i nerwów, od tysiącleci atakującą człowieka. Jeszcze dziś - według niektórych źródeł - cierpi na nią ok. 15 milionów ludzi, głównie w ubogich krajach o ciepłym klimacie, w Afryce i w Azji. Trąd był plagą ludu izraelskiego w czasie wędrówki po pustyni, nazywaną saraat i uznawaną za karę Bożą, napiętnowanie. Księga Kapłańska stosuje słowo saraat (trędowaty) również w odniesieniu do psujących się przedmiotów - szat i domów (Kpł 14, 55).
Bibliści nie są zupełnie zgodni, czy hebrajskie saraat, przetłumaczone na język grecki jako lepra, czyli trąd, było typowym trądem, czy raczej rodzajem uleczalnego schorzenia, przypominającego jedynie śmiertelną w skutkach chorobę. Księga Kapłańska wspomina bowiem o uleczonych z tej choroby, gdy tymczasem trąd jeszcze w czasach Pana Jezusa uchodził za nieuleczalny. Słowo lepra wskazuje na skutki schorzenia - pochodzi bowiem od lepros, czyli chropowaty.
Trędowatych izolowano ze społeczności, uważając ich za nieczystych. Zabraniano im zbliżać się do ludzi zdrowych, a oni sami musieli wyraźnie informować krzykiem o swojej chorobie. Nie dziwi więc zachowanie trędowatych w Ewangelii, którzy zbliżyli się do Jezusa tylko na pewną odległość i głośno zawołali. Izolacja była z pewnością uzasadniona obawą rozprzestrzeniania się choroby, choć może ważniejszy nawet był motyw nieczystości rytualnej. Trędowaty uważany był za człowieka dotkniętego karą za grzechy, a zatem był wyłączony ze społeczności i nie było w niej dla niego miejsca.
Podobnie jak choroba trądu stwierdzana była przez kapłana, tylko kapłan mógł potwierdzić fakt jej ustania. Uzdrowiony musiał też złożyć ofiarę.
opr. mg/mg