W obliczu sądu ostatecznego

Do wieczności trzeba się przygotować, nie można biernie na nią czekać. Homilia na 33 niedzielę zwykłą C

W obliczu sądu ostatecznego

33 Niedziela zwykła, rok C (Ml 3,19—20a;2 Tes 3,7—12; Łk 21,5—19)

1. Pod koniec roku liturgicznego mnożą się w czytaniach mszalnych pouczenia o rzeczach ostatecznych, co jest zrozumiałe: rok obrazuje życie i dzieje zbawienia. Ale ta nauka opiera się na tekstach często z pozoru dalekich od nas, a więc obcych. Takimi się mogą one wydać na skutek odległości w czasie: w zamierzchłej przeszłości lub nieznanej przyszłości. Dawno bowiem zostały one napisane i w sposób niezbyt dla nas zrozumiały. Odnoszą się do zdarzeń bądź już minionych, jak zburzenie Jerozolimy, bądź jeszcze dalekich jak paruzja. Takie reakcje na te teksty, choć po ludzku zrozumiałe, świadczą o pewnym niedostatku wiary. Mianowicie nie liczą się one z prawdziwą sytuacją ludzi, których dosięga kres czasów. Ponadto oddalają nas od dynamiki historiozbawczego i liturgicznego „teraz”, obecnego w Słowie Bożym i w sakramentach, co stale Kościół stawia nam przed oczyma.

2. Urywek z Księgi Malachiasza, ostatniego z tzw. Mniejszych Proroków, odsłania kontrastowe cechy dnia Pańskiego, a ściślej — sądu, który w nim nadchodzi. Może dla proroka nie jest to jeszcze sąd dosłownie ostateczny, lecz z pewnością związany z przyjściem upragnionego Mesjasza (por. 3,2). Wyrok tego sądu będzie krańcowo różny w zależności od stanu moralnego tych, którzy tego dnia doczekają. Zupełną zagładę poniosą pyszni i wyrządzający krzywdę. Pierwsi — to lekceważący Prawo Pańskie, drudzy — uciskający ubogich. Natomiast dla czczących imię Jahwe wzejdzie słońce sprawiedliwości, dla niektórych Ojców Kościoła symboliczne imię Mesjasza (por. litanię do Imienia Jezus). Jest to raczej synonim Bożej sprawiedliwości. W promieniach (tak w tekście liturgicznym), a dosłownie: w skrzydłach (BT), trzeba widzieć symbol opieki lub poetycki wyraz ruchu słońca po niebie.

Drugi List św. Pawła do Tesaloniczan napisany został celem zażegnania niepożądanych skutków poprzedniego nauczania Apostoła o paruzji. Jednym z tych skutków było to, że niektórzy z wiernych zaprzestali pracować, pasożytując na innych członkach wspólnoty. Dlatego Apostoł najpierw przypomina adresatom swoją postawę z czasów swojej ewangelizacji w Tesalonice. Choć jako apostoł miał pełne prawo do utrzymania przez wiernych, poręczone powagą Pana (por. Mt 10,10) sam z zasady z niego nie korzystał (por. 1 Kor 9,4—18). W bezinteresowności bowiem upatrywał argument za autentycznością swego apostolstwa. Toteż będąc wśród nich pracował zapewne w swoim zawodzie (por. Dz 18,3) w trudzie i umęczeniu, we dnie i w nocy. To mu pozwalało głosić zasadę właściwej postawy moralnej wobec powszechnego obowiązku pracy. Lenin po wiekach ją powtórzył, błędnie opuszczając słowo chce.

Łukaszowa wersja mowy o zburzeniu Jerozolimy i końcu świata nieco różni się od pozostałych Synoptyków. Wyraźniej oddziela ona oba te fakty, nadto zawiera szczegóły własne. Podkreślona wspaniałość świątyni mocniej uwydatnia kontrast z późniejszą jej ruiną. W przestrogach przed zwodzicielami pojawia się ich hasło: nadszedł czas oraz po cytacie z Daniela uściślenie: nie zaraz. Prześladowanie uczniów wyprzedzi w czasie znaki kosmiczne, czyli potrwa aż do paruzji, a będzie to sposobność do składania świadectwa. W tym celu Pan zapewnia im wymowę i mądrość nie do odparcia. Paradoks słów: niektórych z was o śmierć przyprawią w zestawieniu z: włos z głowy wam nie zginie dawniej wyjaśniano, że niczym jest utrata życia doczesnego wobec zyskania nieba, teraz częściej tłumaczy się różnicą źródeł tradycji ustnej. Wytrwałość potrzebna do ocalenia wskazuje na długi „czas Kościoła” (H. Schlier) do paruzji.

3. Myśl zasadnicza pedagogii eschatologicznej Jezusa, jaka ma być nasza postawa w obliczu nieuniknionego sądu ostatecznego, da się tak ująć na podstawie wszystkich trzech czytań: mamy się poważnie liczyć z dwoma obliczami tego sądu, tęskniąc za obliczem radosnym i przygotowując je zwolna już tutaj. Ta bowiem daleka z pozoru przyszłość wpisuje się w sposób równie nieunikniony w naszą doczesną teraźniejszość, w nasze obowiązki. Dwa z nich zostały dziś uwydatnione. Jako pierwszy został wyeksponowany powszechny obowiązek pracy. Poważne bowiem liczenie się z sądem wyklucza z góry wszelką panikę i wnioski jednostronne lekceważące doczesność z jej obowiązkami życia społecznego. Drugi obowiązek wynika stąd, że dla uczniów Pana cała doczesność aż do końca będzie naznaczona również prześladowaniami. A te przedstawiają dla nich walor świadectwa wymownego dzięki poparciu daru mądrości od Pana. Ostateczne ocalenie jest w wytrwałości.

4. Homilia po linii myśli głównej (pkt 3) rozwinie w praktyce zasady poważnego liczenia się z dwoma obliczami sądu ostatecznego, co wyrazi się w naszym solidnym stosunku do różnych obowiązków życia społecznego. Zwłaszcza bogata treść dzisiejszej Ewangelii pozwala na to, by poruszyć zależnie od znanych duszpasterzowi potrzeb słuchaczy takie tematy, jak: 1) złudna wielkość doczesności nawet w dziedzinie sakralnej (czy budować kościoły jak pałace?), 2) zagrożenie ze strony fałszywych proroków (sekty, New Age), 3) właściwa postawa wobec prześladowań: nie trzeba się ich bać, bo dzięki nim składa się świadectwo Ewangelii, a „krew męczenników jest nasieniem chrześcijan” (Tertulian), 4) na wytrwałość, która ocala, składają się łaska Pana i współpraca z nią, 5) dowartościować trzeba codzienny trud pracy zarobkowej tym cenniejszy, im bardziej jest on bezinteresowny.

Augustyn Jankowski OSB, Przy stole Słowa, tom 4 (Okres zwykły: od 18 do 34 niedzieli) Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama