Zbiór homilii niedzielnych na rok C
NIHIL OBSTAT. Prowincja Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego, ks. Adam Żak SJ, prowincjał. Kraków 11 września 2002 r., l.dz. 179/02.
... [Jezus] mówił: „Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże. Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni. Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie. Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą i gdy was wyłączą spośród siebie... cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie...
Natomiast biada wam, bogaczom... Biada wam, którzy teraz jesteście syci... Biada wam, którzy się teraz śmiejecie... Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą”...
Łatwo jest wartościować drugich, klasyfikować ich na dobrych i złych. Ma nam to dać lepsze samopoczucie. A przecież sąd nasz powinien iść najpierw przez nasze serce. Tam bowiem jest ukryty samowystarczalny bogacz, obywający się bez Boga. Jednakże świadomość, że Bóg jest miłosierny dla nas, czyni nas wrażliwymi na naszych bliźnich. Wtedy spotyka nas błogosławieństwo. Także błogosławieństwo Boże. I o tym jest mowa w dzisiejszych czytaniach.
Przeprośmy Boga za chęć bycia samowystarczalnymi...
„Przeklęty mąż... błogosławiony mąż”
Dlaczego Jeremiasz i Jezus stawiają na ostrzu noża bogactwo i nędzę? Dlaczego ten kontrast; „błogosławiony—przeklęty”, jakby pośrodku nikogo nie było? Czy bogaty jest zawsze bez serca, bez potrzeby Boga? Nie zawsze. Czy każdy biedak ufa Bogu i jest wrażliwy na biedę drugiego biedaka? Nie każdy. Możemy powiedzieć: dość często, bardzo często. Wszystko bowiem zależy od jego wrażliwości, od wiary w Boga, czyli od jego serca. Bogactwo jest tylko okazją do błogosławieństwa czy przekleństwa. Dlatego należy zwracać uwagę na ubóstwo w duchu, na ufność w Bogu, a nie na stan majątkowy. Należy przestrzegać przed lokowaniem swego szczęcia w fałszywych wartościach.
A dlaczego taki kontrast i stawianie sprawy na ostrzu noża, skoro jednak są bogaci błogosławieni i biedni przeklęci? Jest tak dlatego, że Pismo Święte, a więc natchnione Słowo Boże, lubi pewną przesadę, by nami wstrząsnąć, ostrzec przed niebezpieczeństwem zgubienia się, wprowadzić na wąską ścieżkę, gdyż jesteśmy skłonni wchodzić na drogę szeroką prowadzącą ku zgubie. Chętniej przecież kłaniamy się bogatym niż biednym. Przypatrzmy się bliżej tym błogosławieństwom i przekleństwom.
„Błogosławieni jesteście wy, ubodzy... płaczący”
Do nauki Jezusowej od początku lgnęli ludzie biedni materialnie, biedni duchowo, wydziedziczeni, niewolnicy. Lgnęli oni do chrześcijaństwa, bo znajdowali tam pociechę. Nie przeczymy, że przyjmowali ją także ludzie z wyższych klas, gdy ich serce nie było jeszcze zepsute i dostrzegali piękno Jezusowej nauki i życia. Mimo bogactwa ich serce było pokorne, wrażliwe, wewnętrznie wolne. Zadziwiali tych, dla których znaczenie mają tylko bogactwo i znajomości. Również nas dzisiaj wzruszają ludzie na stanowiskach, którzy są wewnętrznie wolni.
W 1997 r. przyjechał do Opola kardynał Vlk z Pragi, by wyświęcić kilku kleryków z diecezji opolskiej do pracy w Czeskiej Republice (już od kilku lat wielu księży z Polski pracowało w Czechach). W czasie homilii Prymas Czech powiedział wzruszające słowa: „Przyjechałem do was, by podzielić się z wami swoim ubóstwem”. Wyznał szczerze, że katolicy czescy mają za mało kapłanów. Takich słów nie słyszy się często, bo człowiek wstydzi się swego ubóstwa. Ale tutaj przemawiał człowiek ubogi, człowiek u Boga, z prostotą i wewnętrzną wolnością.
I tak dochodzimy do istoty błogosławieństwa ubóstwa: jest nią serce przy Bogu, serce ufające Bogu, wrażliwe na biedę drugiego. Bo te rzeczy zawsze się łączą ze sobą. Przecież najbardziej ofiarni to często ludzie niezamożni, biedni renciści, ubogie wdowy. Zdarzają się oczywiście bogaci sponsorzy, oddani są ludzie szczerze nawróceni. Oni wszyscy znajdują szczęście w ufności Bogu i w dawaniu siebie. Posłuchajmy wyznania niewidomej Beaty:
Urodziła się przedwcześnie, zbyt długo leżała w inkubatorze i przez to straciła wzrok. Nie rozumiała, dlaczego jest inna. Z czasem znalazła się w zakładzie niewidomych dzieci w Laskach k. Warszawy.
Oddalona od swoich, płakała przy każdych odwiedzinach, pytając, dlaczego ona musi tu zostać, a nie jej zdrowa siostra bliźniaczka. Matka odpowiadała, że Jezus ją wybrał i ukochał. Na co ona: „Dlaczego właśnie mnie wybrał?”. Beata dopiero z czasem uwierzyła dzięki wychowawczyni, która pomagała dzieciom modlić się do żywego Boga. Uwierzyła i pokochała Boga mimo długiego leżenia w inkubatorze. Dziś Beata wyznaje: „Pokochałam mojego Boga i przestałam pytać, dlaczego. Oddałam mu swoje oczy i rozstanie z mamą i siostrami. Teraz doznaję nieustannie Jego łaski. Jezus przysyła mi często cierpiących, nad którymi się modlę i — uwierzcie mi! — mogę im przekazywać radość krzyża26.
Prawdziwie błogosławiona dziewczyna, podobna do słynnej niepełnosprawnej Joni Eareckson. Po płaczu przyszedł uśmiech. A co dopiero będzie tam, u Boga?
„Natomiast biada wam, bogaczom”
Jezus mówi także o bogaczach, o ludziach samowystarczalnych, zaślepionych posiadaniem, używaniem, ambicją, nieczułych, niewrażliwych. Mówi o obywających się bez Boga, dających niestety zły przykład własnym dzieciom. Samolubne to życie, egoistyczne, nieciekawe.
Ale, ale... jak przypatrzymy się sobie, to tam też dostrzeżemy bogacza i to niemałego. Błogosławiona ta chwila przejrzenia. Chętnie śpiewamy wtedy, powtarzając za Maryją: „Wyniosłych złożył z tronu, znikczemnił wielmożne — Wywyższył, uwielmożnił w pokorę zamożne”. Może trzeba będzie jeszcze sporo czasu na oddanie Bogu różnych przywiązań. Może będzie nas to wiele kosztować, ale nie żałujmy tej ofiary dla Boga. W końcu uwolnimy się od samych siebie. Błogosławiona to wolność! Łaska Boża dopomoże.
Zakończenie
Dobry komentarz do dzisiejszych czytań daje nam siostra Faustyna. Posłuchajmy:
W pewnym dniu ujrzałam dwie drogi: jedna droga szeroka, wysypana piaskiem i kwiatami, pełna radości i muzyki, i różnych przyjemności. Ludzie szli tą drogą, tańcząc i bawiąc się —dochodzili do końca, nie spostrzegając, że już koniec. Ale na końcu tej drogi była straszna przepaść, czyli otchłań piekielna. Dusze te na oślep wpadały w tę przepaść; jak szły, tak i wpadały. A była ich tak wielka liczba, że nie można było ich zliczyć.
I widziałam drugą drogę, a raczej ścieżkę, bo była wąska i zasłana cierniami i kamieniami, a ludzie, którzy nią szli, [mieli] łzy w oczach i różne boleści były ich udziałem. Jedni padali na te kamienie, ale zaraz powstawali i szli dalej. A w końcu drogi był wspaniały ogród, przepełniony wszelkim rodzajem szczęścia, i wchodziły tam te wszystkie dusze. Zaraz w pierwszym momencie zapominały o swych cierpieniach (Dz 153).
Niech naszym największym bogactwem będzie Jezus, a dobra doczesne niech służą nam do dziękowania Bogu i do czynienia miłosierdzia względem naszych bliźnich.
Błogosławieni ufający Panu i dzielący się chlebem z będącymi w potrzebie. Amen.
Trzymać z Bogiem, pielęgnować przyjaźń z Nim, przetrzymać z Jego pomocą chwile doświadczeń, to nie zginiemy. Będziemy błogosławieni. Już tutaj, na ziemi, będziemy czuli się szczęśliwi. Przywiązywać natomiast zbytnią wartość do rzeczy materialnych jest wielką życiową pomyłką. Nie daj Boże — tragedią, przed którą przestrzega nas dziś Pan Jezus.
26 „Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym” nr 2 (32), Kraków 1999, Wydawnictwo M, ss. 71—72.
opr. ab/ab