Zbiór homilii niedzielnych na rok C
NIHIL OBSTAT. Prowincja Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego, ks. Adam Żak SJ, prowincjał. Kraków 11 września 2002 r., l.dz. 179/02.
Syr 27,4—7; 1 Kor 15,54b—58; Łk 6,39—45
Jezus opowiedział uczniom przypowieść: „... Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?... Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata... Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo... Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta”.
Wytykanie wad, przejaskrawianie faktów i wypowiedzi, półprawdy, manipulacja informacją, przypisywanie ludziom złych intencji, nawet oczernianie... Zjawisko dość powszechne niestety. Jedni się tym fascynują, inni złorzeczą, jeszcze inni zaczynają wątpić w prawdomówność telewizji i gazet. A diabeł zaciera ręce i miesza w mętnej wodzie. Na szczęście jest jeszcze Bóg nad nami, Bóg cierpliwy i miłosierny, Bóg sprawiedliwy. Dziś słowami natchnionymi daje lekarstwo na rany zadane przez kłamstwo. Chcemy w te słowa Pisma Świętego wsłuchiwać się i brać natchnienie do życia.
Tymczasem przeprośmy Boga i siebie wzajemnie za przekręcanie prawdy, za kłamstwa i grzechy języka...
„Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata?”
Pamiętam pewną katechezę w klasie licealnej. Uczeń przyniósł gazetę, pełną skandali i afer. Akurat wywlekała ona brudy pewnego duchownego. Chłopak zachwalał to pismo, a nawet zachwycał się, że zawsze pisze prawdę. Słuchałem go cierpliwie, a potem powiedziałem pół żartem pół serio: no, to księża będą się mieć na baczności. I chłopak się nagle uspokoił. Przy tej okazji nasuwa się pytanie, dlaczego z lubością wywleka się czyjeś brudy? Dlaczego publiczne autorytety nie szanują, a wręcz niszczą przeciwników? Dlaczego nie mamy szacunku dla słowa? Dlaczego nie doceniamy zalet ludzi nam nieżyczliwych? Czy trzeba się dziwić, że lekceważy się ludzi kłócących się, a nawet obrzucających się błotem. Lekceważy się też tych, którzy to pokazują. Przecież częste pokazywanie zła rozbraja naród.
„Zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło”
Z miłością dotknijmy na chwilę ciemnych stron ludzkiej mowy, by je poddać trosce Boskiego Lekarza, Jezusa. Zwróćmy uwagę na dwie ułomności:
— Jedną z nich jest łatwość obrażania się, przesadna drażliwość. Rzuca się ona w oczy, toteż otoczenie reaguje i im bardziej ktoś próbuje się z tym ukryć, tym bardziej się pogrąża. A wystarczy przecież zażartować, dorzucić jakieś słowo i sytuacja zostaje rozładowana.
— Gorzej jest, gdy boleśnie dotknięci chowamy urazę. Wtedy często już nic dobrego u tej osoby nie widzimy. Wtedy ewangeliczne źdźbło urasta do wielkości belki, dotknięty nie panuje nad sobą, czyha na upadki, wyjawia je, publikuje, odgryza się. Inni się w tym nurzają, chcąc sobie zapewnić lepsze samopoczucie. Niestety tak to bywa, mimo że jesteśmy chrześcijanami. Gdy zaś świadomie się mścimy i naruszamy dobre imię bliźniego, do którego każdy ma prawo przyrodzone, naturalne, to skutki tego są bardzo złe, bo szerzy się cywilizacja śmierci, nienawiść. Odpowiedzialność przed Bogiem jest wielka. Wspomina o tym w swoim Dzienniczku siostra Faustyna:
Wspomnę tu, że współotoczenie nie powinno dodawać cierpień zewnętrznych, bo naprawdę dusza, kiedy ma kielich po brzegi, to czasami właśnie ta kropelka, którą my dorzucamy do jej kielicha, będzie akurat za wiele i przeleje się kielich goryczy. I kto za taką duszę odpowie? Strzeżmy się dorzucać cierpień innym, bo to się nie podoba Panu... (Dz 117).
„Dobry człowiek z dobrego skarbca... wydobywa dobro”
Przejdźmy do rzeczy pozytywnych. Postawmy sobie pytanie: Jacy ludzie przyciągają do siebie drugich? Czy pełni ironii? Czy wytykający zło? Na chwilę — tak, bo ironia budzi sensację, a w me- diach to się dobrze sprzedaje. Jednakże ludzie myślący czują się tym stylem mowy zabrudzeni, a nawet ubłoceni, i odsuwają się od niej. Przyciągają do siebie natomiast osoby radosne i życzliwe. Także audycje i wywiady z ludźmi czyniącymi dobro pociągają i budzą chęć naśladowania. Jak piękne były na przykład wypowiedzi po tragicznej śmierci Marka Kotańskiego tych, którzy się z nim zetknęli. Mówili o nim, że on nie umarł, że on w nich żyje, że jego dzieło nie upadnie i oni będą je kontynuować. Wrażenie — wielkie. Człowiek dobry zapala do dobra jak ogień zapala się od ognia. Prawdę o tym objawia nam Pan Jezus w słowach: „Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro”. Jeśli naszym skarbem będzie Jezus, Jego nauka, Jego sakramenty, to nie ma siły, by nasza wiara nie zaczęła się przekładać na życie codzienne. Łatwiej też wtedy przebaczyć, łatwiej pomóc drugiemu w potrzebie, łatwiej być miłosiernym. I wtedy Jezus w nas żyje, wtedy jest Panem naszego życia, a drugi człowiek, słaby i grzeszny i dla nas niemiły, jest dalej dzieckiem Ojca niebieskiego, odkupionym Krwią Jego Rany.
Zakończenie
Obok zła jest wiele dobra w ludzkich sercach. Są dobrzy ojcowie i dobre matki. Są dobre dzieci, choć nieraz krnąbrne. Są sprawiedliwi szefowie, są wrażliwe kobiety, ofiarni wychowawcy, katecheci, siostry zakonne. Dlaczego częściej tego nie pokazujemy? Dlaczego wstydzimy się o tym mówić? Przecież mamy działać w świecie jak zaczyn w cieście. Ale tę dobroć i cierpliwość może dać tylko Duch Święty. Módlmy się częściej do Niego, wtedy częściej będziemy rozbrajać dobrocią i cierpliwością, a nie wytykaniem czy osądzaniem.
Dotknij, Panie, moich oczu, abym przejrzał...
Niech Twój święty Duch dziś ogarnia mnie. Amen.
Ksiądz Piotr Skarga wołał w kazaniach sejmowych: „Złe heretyctwo, ale krew dobra”. Dziś też wołałby podobnie. Dziś liczy na nas. Bo drugiego mamy kochać, a poprawiać trzeba siebie. Poprawiając siebie, poprawiamy też drugiego i zmieniamy świat na lepszy. To przecież Boży świat, a my wszyscy jesteśmy dziećmi Ojca niebieskiego. My wszyscy błądzący.
opr. ab/ab