Niech każdy, proszę was, wyznaje swój grzech, dopóki żyje na świecie
Nawracajmy się do Pana…
Niech każdy, proszę was, wyznaje swój grzech, dopóki żyje na świecie, kto zgrzeszył, dopóki może być dopuszczony do wyznawania [grzechów], dopóki zadośćuczynienie i odpuszczenie przez kapłanów miłe jest u Pana. Nawracajmy się do Pana wszelką myślą, a wyrażając pokutę za grzech prawdziwą boleścią, błagajmy Boga o miłosierdzie. Niech dusza korzy się przed Nim, niech Jemu w smutku zadośćuczyni, niech w Nim pokłada całą nadzieję. On zaś sam mówi, jak mamy prosić: „Nawróćcie się do Mnie z całego waszego serca w poście, w płaczu i w żalu, i rozdzierajcie serca wasze, a nie wasze szaty” (Jl 2,12n.). Wracajmy do Pana z całego serca, gniew Jego łagodźmy postami, płaczem i żalem, jak On sam nam nakazuje…
Gdybyś kogoś ze swych drogich utraciła przez śmierć, wzdychałabyś boleśnie i płakała, dawałabyś wyraz smutkowi skromną postacią, zmianą szaty, zaniedbanymi włosami, smutną twarzą i zaciśniętymi ustami. Jesteś nędzna, utraciłaś duszę swą, umarłaś duchowo, zaczęłaś przeżywać tu siebie i chodząc, nosisz własnego trupa. I nie narzekasz gorzko, nie wzdychasz bez ustanku, nie okrywasz się wstydem zbrodni ani nie zasłaniasz się ciągłym płaczem? Oto jeszcze gorsze rany grzechu, oto większe przewinienie zgrzeszyć, a nie czynić zadość, zabłądzić, a błędów nie opłakiwać…
Tak postępowali cisi, prości, niewinni, zdobywając sobie zasługę wobec Bożego majestatu; teraz zaś wzbraniają się zadośćuczynić Panu ci, którzy zaparli się Pana! Proszę was, bracie, używajcie zbawiennych środków, słuchajcie lepszych rad, z naszymi łzami łączcie wasze łzy, do naszego wzdychania dodajcie wasze. Prosimy was, byśmy Pana za wami prosić mogli, te same prośby kierujemy do was, którymi modlimy się do Boga, by się ulitował. Czyńcie pełną pokutę, czynem okażcie smutek bolejącej i żałującej duszy.
św. Cyprian
CYPRIAN, św. (200-258). Pisarz łaciński. Męczennik. Był biskupem Kartaginy i organizatorem życia religijnego w Afryce w IV w. i obrońcą jedności Kościoła. Jego bogata korespondencja daje dobry obraz życia Kościoła w II w. Pozostawił ponad to traktaty moralne, a jego dzieło O jedności Kościoła do dziś nie straciło na swej aktualności.
Śmierć ciała i śmierć duszy
Śmierci ciała lęka się każdy człowiek, śmierci duszy – niewielu. O śmierć ciała, która niewątpliwie kiedyś przybędzie, wszyscy się troszczą, aby nie przyszła, toteż o to się starają. Stara się człowiek, który ma umrzeć, aby nie umarł, a człowiek, który ma żyć wiecznie, nie stara się o to, aby nie grzeszył. A jeśli zabiega o to, żeby nie umarł, to daremnie się trudzi; o to się stara, aby jak najbardziej odwlec, a nie, żeby jej uniknąć. Jeżeli bowiem nie chce grzeszyć, to nie potrzebuje się trudzić, a żyć będzie na wieki. Obyśmy mogli pobudzić ludzi, a z nimi również i siebie nakłonić, abyśmy tak miłowali trwałe życie, jak ludzie kochają życie przemijające. Czego to człowiek nie czyni w niebezpieczeństwie utraty życia? Gdy miecz nad ich karkami zawiśnie, ludzie oddają wszystko, cokolwiek dla utrzymania życia zachowali. Któż natychmiast nie oddaje wszystkiego, aby go nie zabito? A może po oddaniu tego i tak zostanie zabity? Któż dla zachowania życia nie zgodzi się stracić to, z czego żył, przenosząc życie żebracze nad rychłą śmierć? Kto, gdyby mu powiedziano: odpłyń, abyś nie umarł, nie uczyniłby tego, aby śmierć odroczyć? Kto, gdyby mu powiedziano: pracuj, aby śmierci uniknąć, byłby leniwy?
Natomiast łatwe rzeczy Bóg nakazuje, abyśmy żyli wiecznie, a o wypełnienie tego nie dbamy. Bóg nie mówi: strać wszystko, co masz, abyś żył przez krótki czas pracą zajęty, lecz: daj ubogiemu z tego, co posiadasz, abyś żył zawsze bez pracy bezpiecznie. Oskarżają nas miłośnicy doczesnego życia, którego właściwie nie mają, gdy chcą i jak długo chcą, a my się wzajemnie nie oskarżamy, iż jesteśmy tak leniwi, tak opieszali dla otrzymania wiecznego życia, które, jeśli zechcemy, będziemy mieli, gdy będziemy je posiadać, nie utracimy go; tę zaś śmierć, której się lękamy, choćbyśmy nie chcieli, mieć będziemy.
św. Augustyn
AUGUSTYN, św. (354-430). Pisarz łaciński. Doktor Kościoła. Największy teolog starożytności chrześcijańskich. Pochodził z Afryki, otrzymał wykształcenie retoryczne. Po burzliwej młodości nawraca się w Mediolanie pod wpływem św. Ambrożego – opis wydarzenia znajdziemy w autobiografii w Wyznaniach (por. Niedz. I Adwentu, do czyt. II). Powraca do Afryki, gdzie zostaje biskupem w Hipponie i staje się przywódcą episkopatu afrykańskiego. Napisał bardzo wiele dzieł. Odegrał ważną rolę w formowaniu teologii Trójcy św., łaski, sakramentów, teologii historii, egzegezy. Jego mowy uderzają pięknem i prostotą. Wywarł i wywiera dotąd wielki wpływ na myśl europejską.
W imię Chrystusa, pojednajcie się z Bogiem!
„W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!”. Te słowa wystarczają, aby zawstydzić nawet bardzo zatwardziałych ludzi. Najpierw bowiem [Apostoł] stwierdził, że po śmierci Chrystusa [Bóg] nie tylko nie rozgniewał się, lecz powołał nas jako posłańców dla przekonywania wszystkich ludzi, by uznawali Jego wielkoduszność, wstydzili się zamordowania Chrystusa i pojednali się ze Stwórcą, Bogiem i Panem. Dodaje jeszcze do powyższego zniewagę, jaką powoduje pożądliwość.
„On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy w Nim stali się sprawiedliwością Bożą”. Aby zmazać grzech ludzi, chociaż sam był wolny od grzechu, poniósł śmierć, jaką ponoszą grzesznicy, przyjąwszy nasze miano, nazwał nas tym, czym był sam. Udzielił nam bowiem bogactwa sprawiedliwości.
„Współpracując zaś napominamy was, abyście nie przyjmowali na próżno łaski Bożej”. Ponieważ stwierdził: „W imieniu Chrystusa przyjmujemy posłannictwo”, słusznie poucza, że pełniący posłannictwo współpracują z tymi, których napominają, aby czerpali oni korzyść z Bożej łaski i nie wskazywali na daremność i próżność czynionych [przez Boga] zabiegów, prowadząc sprzeczne z nimi życie.
„Mówi jednak [Pismo]: «W czasie pomyślnym wysłuchałem cię, w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą»”. [Apostoł] zwiększa zachętę powołując się na świadectwo Proroka (Iz 49,8). „Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień Zbawienia”. Życie zmierza do końca, a choćbyśmy teraz nie stali się uczestnikami zbawienia, po odejściu stąd nie będziemy go pozbawieni.
Teodoret z Cyru
TEODORET Z CYRU (ok. 390-ok. 466). Pisarz grecki. Biskup Cyru, jeden z wielkich teologów i najbardziej wszechstronnych pisarzy V w. Zwolennik Szkoły Antiocheńskiej, został potępiony na „synodzie zbójeckim” w Efezie (449 r.), zrehabilitowany na Soborze Chalcedońskim (451 r.), a fragmenty jego dzieł potępiono w sporze o tzw. Trzy Rozdziały (VI w.). Zostawił wiele ważnych dzieł z różnych dziedzin, m.in. ważne komentarze do Pisma Świętego ST i NT.
Poznanie grzechów i poprawa
Najlepiej jest nie grzeszyć wcale, a jeśli już zgrzeszymy, wiedzieć o tym i się poprawiać. A jeśli tacy nie będziemy, jakże będziemy prosić i błagać Boga o odpuszczenie grzechów, skoro nie mamy na nie żadnego względu? Jeśli ty sam, który zgrzeszyłeś, nie chcesz nawet wiedzieć, że grzeszyłeś, z jakimi grzechami będziesz się udawać do Boga? Czy z takimi, o których nie wiesz? Jak zrozumiesz wielkość dobrodziejstwa? Wyznaj więc szczegółowo swoje grzechy, byś poznał, za jakie przewinienia otrzymujesz odpuszczenie, byś w ten sposób okazał wdzięczność względem Dobroczyńcy.
Kiedy obrazisz człowieka, wtedy zwołujesz przyjaciół, sąsiadów, odźwiernych, wydajesz pieniądze i tracisz wiele dni chodząc i prosząc; choćby obrażony odtrącił cię raz, drugi czy setny, nie ustajesz, lecz stawszy się jeszcze bardziej aktywnym podwajasz prośby. A gdy obraziliśmy Boga, Pana wszechświata, jesteśmy opieszali, jemy, pijemy i robimy wszystko jak zwykle. A kiedy będziemy mogli uczynić Go łaskawym? Czy przez to nie rozgniewamy Go jeszcze bardziej? Bo bardziej niż grzech skłania Go do gniewu obojętność grzeszników. Dlatego zasługujemy na to, by ziemia nas z powrotem pochłonęła (Lb 16,31), byśmy nie ujrzeli słońca, nie oddychali powietrzem, skoro mając Pana tak łatwego do przebłagania, obrażamy Go, a obrażając nie podejmujemy nawrócenia. A przecież On, gdy się gniewa, czyni to nie z nienawiści i niechęci ku nam, lecz w tym celu, aby chociaż w taki sposób pociągnąć nas ku sobie. Gdyby zostawszy obrażonym, nadal czynił dobrze, wówczas lekceważyłbyś Go jeszcze bardziej. Aby tak się nie stało obraca się na chwilę, by cię mieć zawsze koło siebie.
Ufajmy więc Jego dobroci, czyńmy pokutę ze skruchą zanim nadejdzie ten dzień, który nie pozwoli nam z tego korzystać. Teraz wszystko zależy od nas, wtedy natomiast tylko sędzia będzie panem wyroku. „Przystąpmy z dziękczynieniem przed Jego oblicze” (Ps 95,2), płaczmy i bolejmy. Jeśli będziemy zdolni ubłagać Sędziego, aby przed owym dniem odpuścił nam grzechy, nie będziemy musieli już więcej się stawić. Gdy zaś to nie nastąpi, będzie nas sądzić w obecności całego świata i nie będziemy już mieć żadnej nadziei przebaczenia. Nikt bowiem z tych, którzy tu nie otrzymali odpuszczenia grzechów, przeniósłszy się tam nie będzie mógł uniknąć kary za nie; jak ci, którzy są prowadzeni w kajdanach przed trybunał, tak nasze dusze, gdy odchodzą stąd obciążone różnymi łańcuchami grzechów, są prowadzone przed ów straszliwy trybunał (Rz 14,10). Teraźniejsze życie nie jest lepsze od więzienia; gdy wejdziemy do tego budynku, widzimy że wszyscy są obciążeni kajdanami, podobnie i teraz jeśli odrzuciwszy zewnętrzną postać rzeczy wejdziemy w życie i w duszę każdego, a szczególnie wejrzymy w duszę bogaczy, ujrzymy, że jest ona obciążona jeszcze gorszymi kajdanami. Im większe otaczają ich bogactwa, tym bardziej są skrępowani. Jak bardzo litujesz się nad jeńcem, gdy ujrzysz go skutego na plecach, rękach a często i na nogach, tak też bogacza, gdy ujrzysz iż opływa w tysiączne dostatki, uważaj nie za bogatego, lecz za nieszczęśliwego właśnie z tego powodu. Oprócz tych więźniów ma on straszliwego dozorcę, którym jest niegodziwa żądza pieniędzy; nie dozwala mu wymknąć się z tego więzienia, lecz kładzie ona na niego niezliczone więzy, straże, drzwi, zapory a wtrąciwszy do najgłębszego lochu, nakłania go, by nawet cieszył się tymi więzami, by nie miał nawet nadziei zbawienia z tych gniotących go nieszczęść.
A gdy w myślach obnażysz jego duszę, ujrzysz, że jest nie tylko skrępowana ale i zeszpecona, cuchnąca, pełna wszy. Nie lepsze od tego są rozkosze cielesne, ba, nawet straszniejsze i bardziej gubią ciało wraz z duszą, sprowadzając na jedno i drugie tysiączne plagi chorób.
Z tych wszystkich przyczyn prośmy Odkupiciela naszych dusz, by zniszczył więzy, uwolnił nas od tego straszliwego stróża, a zdjąwszy z nas ciężar owych żelaznych kajdan, uczynił nasz umysł lżejszy od skrzydła. Prosząc Go zaś przynieśmy to, co do nas należy: gorliwość oraz dobre intencje i chęci. Tak będziemy mogli nawet w krótkim czasie uwolnić się od zła, które nas krępuje, zobaczyć, w jakim położeniu znajdowaliśmy się przedtem, i odstąpić odpowiedniej wolności, którą obyśmy wszyscy otrzymali z łaski i dobroci Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc na wieki wieków. Amen.
św. Jan Chryzostom
JAN CHRYZOSTOM [Złotousty], św., (ok. 350-407). Pisarz grecki. Doktor Kościoła. Był największym mówcą Wschodu chrześcijańskiego, stąd jego przydomek „Złotousty”. Otrzymał doskonałe wykształcenie retoryczne u poganina Libaniosa, następnie, po pobycie na pustyni, został kapłanem i kaznodzieją w Antiochii, gdzie zdobył sławę świetnego mówcy. Wiele mów to komentarze do ksiąg ST i NT (Listy Pawłowe). Tam powstał dialog O kapłaństwie. Dzięki sławie mówcy został powołany na arcybiskupa Konstantynopola, gdzie naraziwszy się dworowi cesarskiemu został skazany na wygnanie. Przepędzany z miejsca na miejsce umarł z wycieńczenia i chory ze słowami „Bogu za wszystko dzięki”.
opr. aś/aś