Jezus żyje - 2 niedziela po Bożym Narodzeniu

Homilia na 2 Niedzielę po Bożym Narodzeniu ze zbioru "Jezus żyje"

Jezus żyje - 2 niedziela po Bożym Narodzeniu

Ks. Zdzisław Wietrzak SJ

JEZUS ŻYJE

Homilie niedzielne i świąteczne - Rok A

NIHIL OBSTAT. Prowincja Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego, ks. Adam Żak SJ, prowincjał. Kraków, 14 V 2001 r., l.dz. 92/01.



2. NIEDZIELA PO NARODZENIU PAŃSKIM

A-B-C

Syr 24, 1-2. 8-12; Ef 1, 3-6. 15-18; J 1, 1-18

Na początku było Słowo... i Bogiem było Słowo... Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi... A Słowo stało się Ciałem i zamieszkało wśród nas.

WPROWADZENIE

Trwa radość ze świąt Bożego Narodzenia, radość z zamieszkania Jezusa wśród nas. Z tego to powodu chcemy być dobrzy dla drugich, bo Bóg jest dobry dla nas.

Liturgia czytań nawiązuje dziś do istoty tajemnicy Wcielenia. Oto Słowo - druga osoba boska - stało się człowiekiem. Tym, którzy to Słowo przyjęli, dało moc, by mogli stać się dziećmi Bożymi.

Powtarzajmy jak ufne dzieci często: Jezu, ufam Tobie.

Przeprośmy Jezusa za brak zaufania Mu...

HOMILIA

Zatrzymać dziecięctwo Boże.

Mimo że kończy się już okres Bożego Narodzenia z całą swoją liturgią, bo cóż, jeszcze przyjdą Trzej Królowie w święto Objawienia Pańskiego. Jeszcze będzie niedziela Chrztu Pańskiego i - koniec obchodów świątecznych w liturgii. Nastąpi czas zwykły, choć w Polsce dalej śpiewać będziemy kolędy i trzymać choinkę. A więc - żal żegnać Dziecię-Emanuela, Boga tak ludzkiego, Boga naszego, przebranego niejako za człowieka. I żal tej odchodzącej serdecznej atmosfery, tak ciepłej i świątecznej.

No to próbujmy ją zatrzymać w sobie i dokoła siebie.

A Słowo Ciałem się stało.

Bardzo pomaga zatrzymać Boże Narodzenie dzisiejsza ewangelia - Prolog św. Jana - wstęp, pisany w stylu odmiennym niż pozostałe ewangelie i jego własna czwarta ewangelia.

Przypomnijmy:

Św. Marek (najstarsza ewangelia) w ogóle pomija opis narodzenia Pana Jezusa, bo najważniejsze dla niego było głoszenie śmierci i zmartwychwstania Pańskiego.

Św. Mateusz zaczyna swoją ewangelię od narodzenia Jezusa w Betlejem.

Św. Łukasz poprzedza ten opis zwiastowaniem Maryi.

Obydwaj zaczynają od początku, od przyjścia na świat Jezusa z Nazaretu.

Św. Jan natomiast rozpoczyna swą ewangelię od tzw. preegzystencji drugiej osoby Trójcy Świętej - Słowa, czyli od istnienia Jej przed przyjściem na świat, przed Wcieleniem, a potem opisuje ją po Wcieleniu. Używa do tego znanego sformułowania: „Na początku było Słowo i Bogiem było Słowo". A więc - Jan sięga najdalej i najgłębiej.

Biskup Pietraszko(9) zauważył, iż Jan zwraca uwagę na to, że w widzialnym narodzonym Jezusie jest coś nieskończenie więcej niż ludzkie narodziny w Betlejem, niż Jego człowieczeństwo. Jan na pierwsze miejsce wysuwa odwieczne narodziny z Boga Ojca. Jezus więc jest prawdziwym Bogiem z Boga prawdziwego (por. Credo). Przez Niego wszystko się stało. Boskie Przedwieczne Słowo stało się Ciałem, by człowiek stał się niejako Bogiem, bo inaczej nie wejdzie do nieba.

Pięknie o tym mówi druga prefacja (hymn pochwalny) o narodzeniu Pańskim:

On będąc niewidzialnym Bogiem, ukazał się naszym oczom w ludzkim ciele. Zrodzony przed wiekami, zaczął istnieć w czasie, aby podźwignąć wszystko, co grzech poniżył, odnowić całe stworzenie i zbłąkaną ludzkość doprowadzić do królestwa niebieskiego.

Ale św. Jan mówiąc o przyjściu Słowa skarży się: „Przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli". Nie przyjęli, bo byli bardzo zajęci sobą (uczeni w Piśmie) i swoją władzą (Herod). Dziś skarżyłby się słowami kolędy: „A dzisiaj czemu wśród ludzi tyle łez, jęków, katuszy? Bo nie ma miejsca dla Ciebie w niejednej człowieczej duszy". Nie ma miejsca, bo na tronie ludzkiego serca zamiast Boga jest nasze własne „ja". Bóg jest poza tronem, poza sferą zainteresowań albo jest u stóp tronu ludzkiego serca, jest na dalszym miejscu, ledwo żyje, jest środkiem do celu. Straszna skarga.

Wszystkim, którzy Je przyjęli, dało moc.

Na pocieszenie mówi dalej w swym Prologu św. Jan: „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi".

Być dzieckiem Bożym... A więc - ufać Bogu bezgranicznie, prosto, szczerze, nie po faryzejsku. A więc - być nim przez łaskę i czuć się dzieckiem Bożym. A więc - po upadku płakać i biec do Jezusa, pokazywać Mu to stłuczenie, pozwolić Mu je niejako pogłaskać i w żalu przytulić się do Niego. A Jezus przyjmie, podniesie z upadku i przywróci do godności dziecka Bożego.

Pisze s. Faustyna:

O Boże, jak bardzo pragnę być małą dzieciną. Tyś Ojcem moim, Ty wiesz, jak jestem maleńką i słabą, przeto Cię błagam, utrzymuj mnie przy sobie we wszystkich chwilach życia mojego, a szczególnie w śmierci godzinę (Dz 242).

Zakończenie

Jesteśmy wdzięczni św. Janowi Ewangeliście za dzisiejszy fragment Prologu. Jesteśmy wdzięczni za ukazanie nam prawdy, że druga osoba boska - Słowo - stało się człowiekiem - Ciałem, dało nam łaskę i moc, byśmy mogli przyjąć Je i stać się dziećmi Bożymi.

Teraz jest Ono Ciałem, teraz jest miłosierdziem.

Ale nie przestaje być Słowem, nie przestaje być sprawiedliwością.

Jezu, Słowo Odwieczne, miej miłosierdzie dla nas i całego świata. Amen.

PRZED ROZESŁANIEM

Dobrze nam jest w bliskości Dzieciątka. Odwieczny Bóg ukrył swe bóstwo i stał się nam taki bliski, że chcemy Go wziąć w ramiona, cieszyć się Nim i być Jego dziećmi. Oby już nigdy nie skarżył się na nas, że przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama