Dziewięćkroć błogosławieni

Homilia na Uroczystość Wszystkich Świętych

Mateusz 5,1-12

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:

«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.

Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.

Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami».

"Czy kiedykolwiek uroczystość Wszystkich Świętych stanie się tym, czym jest naprawdę, to znaczy świętem radości i szczęścia? A przecież Ewangelia przeznaczona na ten dzień jest tak wymowna! Dziewięćkroć "błogosławieni”*. A do tego jeszcze:

"* Francuskie słowo "heureux” oznacza zarówno "błogosławieni” jak i "szczęśliwi” (przyp. tłum).

"Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie”.

"Pierwszym cieniem przysłaniającym radość tego święta jest czas przyszły: "Będziecie... Dostąpicie... Będziecie oglądać...”. Tego typu obietnicami zawsze oszukiwano ludzi nieszczęśliwych. Bez trudu dostrzeżemy tu podobieństwo do podłych morałów wygłaszanych przez... Napoleona! "Jeśli człowiek umiera z głodu, a tuż obok niego drugi człowiek opływa we wszystko, to nie jest on w stanie zgodzić się na istnienie tak wielkiej różnicy, o ile jakiś autorytet nie powie mu: Bóg tak chce; na tym świecie muszą istnieć biedni i bogaci, ale potem i przez całą wieczność podział będzie inny”.

"Błogosławieństwa są właśnie tym szczęściem w czasie przyszłym i tym uderzającym odwróceniem porządku: pierwsi będą ostatnimi. Ale nie tak jak myślał Napoleon, w sensie zwykłej redystrybucji i tylko w przyszłości. Szczęście dane jest wszystkim już teraz w dwojaki sposób: jako podążanie ku doskonałej radości i jako podążanie już radosne. Dobrze by było, gdyby chrześcijanie dawali tego świadectwo swoim promiennym życiem i twarzą pełną radości! Dobrze by było, gdyby dzień Wszystkich Świętych stał się dla nich co roku dniem rozmyślania o nadziei.

"Jesteśmy ludźmi nadziei, ludźmi Dobrej Nowiny. Kiedyś w Palestynie pewien człowiek zabrał głos, żeby oznajmić: Królestwo jest bliskie! Tym królestwem jest zbawienie ofiarowane przez Boga wszystkim ludziom; od tamtej pory każde ludzkie życie może się stać podążaniem ku szczęściu opisanemu na ostatniej stronie Biblii: "I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową. I usłyszałem głos mówiący: Oto przybytek Boga z ludźmi. I będą oni Jego ludem, a On będzie Bogiem z nimi. I otrze z ich oczu wszelką łzę, i śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły”. (Ap 21,1-4)

"W dniu Wszystkich Świętych weselimy się właśnie z powodu tego nowego świata niezmierzonej radości, do której wszyscy jesteśmy wezwani. Ale trzeba mówić i stale powtarzać, że ludźmi tej przyszłości jesteśmy już teraz. Nie zawsze dość jasno rozumiemy, czym jest ta ciągłość pomiędzy ziemią i niebem. Nie otrzymamy jakiegoś kawałka ciastka niebieskiego odmierzonego i zapłaconego naszym życiem, trudami, troskami i cierpieniami. Będziemy wieczną możnością radości, którą pogłębiamy w sobie tu, na ziemi, będziemy ludźmi radości, których już teraz w sobie kształtujemy. Nieba się nie zdobywa, niebem się stajemy.

"Stajemy się poprzez Błogosławieństwa. Są one duchem i obrazem. Są duchem królestwa Bożego, jego klimatem, obyczajami. I są obrazem założyciela, króla, wzoru: Jezusa. To On był tym ubogim, tym cichym, tym niosącym pokój, tym czystym i tym prześladowanym. Kiedy mówi: "Błogosławieni”, wie, o czym mówi, o tym krzyżowaniu się teraźniejszości i przyszłości, które ma nas uczynić tak szczęśliwymi, jak szczęśliwym był On sam. Jezus szczęśliwy jako człowiek – ciekawe, że tak mało się o tym mówi.

"Każdy z nas już teraz może stać się "błogosławionym”, rozsiadając się, że ośmielę się tak wyrazić, w nadziei. W nadziei bardzo szczególnej, która nosi miano "teologalnej”, ponieważ łączy nas ona z Bogiem, podtrzymując w pewności, że Bóg chce naszej radości i zrobi wszystko, aby uczynić nas szczęśliwymi: "To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15,11).

"A zatem Błogosławieństwa zapewniają nas przede wszystkim, że Bóg jest z nami. Ale uczą nas także Jego upodobań i tu pojawia się zakłopotanie: czyżby Bóg miał upodobanie w nieszczęściu? Dlaczego wyżej stawia ubogich, upokorzonych, prześladowanych?

"Sądzę, że odpowiedzi należy szukać w bogactwie serca ludzi ubogich. Bóg szuka synów i znajduje ich przede wszystkim w tych trudnych sytuacjach. To nie jest teoria, to fakt. Powtarzając dziewięciokrotnie "błogosławieni”, Jezus opisuje swoje własne doświadczenie. On, który we wszystkim chciał podobać się Ojcu, doświadczył, że człowiek może stać się prawdziwym synem Bożym jedynie w pewnym ubóstwie, w cierpliwej łagodności, w wierności, w głodzie świętości i w odwadze.

"Spróbujmy zatem doświadczenia Błogosławieństw. Tylko widziane z daleka wywołują śmiech lub wybuch złości, ale ci, którzy próbują nimi żyć, przekonują się i głoszą innym: są szczęśliwi... że są szczęśliwi tak jak Chrystus.

ANDRÉ SÈVE, Homilie niedzielne Kraków 1999


opr. ab/ab


Dziewięćkroć błogosławieni
Copyright © by Wydawnictwo "m"

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama