W jaki sposób rozwijać swe ciało w harmonii z innymi sferami człowieczeństwa
Dzięki cielesności człowiek może wyrażać miłość w widzialny sposób, czyli przez fizyczną obecność, ofiarną pracowitość i odpowiedzialną czułość.
Nabycie dojrzałej postawy wobec własnego ciała oraz wobec cielesności innych ludzi stanowi istotny element wychowania personalistycznego. W perspektywie materialistycznej nie ma istotnej różnicy między ciałem człowieka a ciałem zwierzęcia, podobnie jak nie ma istotnej różnicy między człowiekiem a zwierzęciem. Z kolei wychowanie w duchu spirytualizmu dąży do odcięcia wychowanka od kontaktu z jego cielesnością, traktując tę sferę jako coś obcego człowiekowi, jako rodzaj więzienia dla duszy.
Dominujące obecnie trendy kulturowe i cywilizacyjne promują zaburzoną i ambiwalentną postawę wobec ludzkiej cielesności. Z jednej strony stawiają cielesność w centrum uwagi, głoszą kult młodości, zachęcają do zdrowego odżywiania i trybu życia. Sprawiają, że ludzie koncentrują się na trosce o zewnętrzny wygląd, sprawność fizyczną, zaspokojenie wszelkich potrzeb cielesnych. Z drugiej strony obecna kultura coraz częściej w drastyczny sposób lekceważy ludzką cielesność. Typowym przykładem w tym względzie jest modne obecnie wprowadzanie rozróżnienia między zdradą „psychiczną” a „fizyczną” w małżeństwie i traktowanie tej ostatniej jako mało istotnej. Mamy wtedy do czynienia z chorobliwym rozdarciem człowieka, który neguje swoją odpowiedzialność za to, co czyni z własnym ciałem, jakby cielesność nie była częścią jego rzeczywistości. Inny przykład lekceważenia ludzkiego ciała to traktowanie cielesności jako rzeczy czy towaru, z czego można czerpać łatwy zysk (np. przez prostytucję czy pornografię).
Dojrzałą postawę wychowanków wobec ludzkiego ciała mogą kształtować tylko te systemy pedagogiczne, które opierają się na personalistycznej koncepcji człowieka. W tej perspektywie nie można bowiem redukować człowieka ani do jego cielesności, ani do jego duchowości. Błędem byłoby zarówno troszczenie się o ciało kosztem ducha, jak też dążenie do rozwoju duchowego kosztem ciała i jego podstawowych potrzeb.
Biblia w radykalny sposób ukazuje cielesny wymiar ludzkiej natury stwierdzając, że człowiek pochodzi z prochu ziemi (por. Rdz 2,7). Mimo to w antropologii biblijnej ciało ludzkie jest tak ważne, że na zawsze pozostaje integralnym elementem człowieka – także po jego śmierci fizycznej. Według Księgi Rodzaju ciało wyraża przynależność człowieka do świata widzialnego. Chociaż nietrwałe i porównywalne do gliny (por. 2 Kor 4, 7), ciało człowieka jest jedyne i niepowtarzalne. Kto dotyka mojego ciała, ten dotyka mnie jako osoby. Kto wyrządza mi cielesną krzywdę, ten krzywdzi mnie całego, a nie tylko moje ciało. Kto ulega jakimś uzależnieniom czy nałogom w sferze cielesnej, ten nie tylko ma zniewolone ciało, ale okalecza cały swój sposób bycia osobą. Nowy Testament podkreśla, że ciało stało się nie tylko sposobem widzialności człowieka, ale także miejscem grzechu, znakiem odejścia od Ducha Bożego. To właśnie w swej cielesności w szczególny sposób człowiek doświadcza kruchości samego siebie i własnego losu.
Ciało ludzkie wyraża to, co jest tajemnicą człowieka, a nie tajemnicą ciała. Nasze zachowania cielesne wyrażają to, kim jesteśmy, jakie wyznajemy wartości, w jaki sposób rozumiemy sens życia i kim chcemy być dla innych ludzi. Jan Paweł II podkreśla, że ludzkiej cielesności nie można pozbawić aspektu moralnego. Sfery tej nie wolno wyłączyć z trudu wychowania, gdyż ludzkie ciało jest miejscem wypowiadania się człowieka. Kto poniża swoje ciało, ten poniża samego siebie. Kto przezwycięża słabości własnego ciała, ten odnosi zwycięstwo nad samym sobą. Kto w sposób świadomy i odpowiedzialny kieruje własnym ciałem, ten jest człowiekiem rozumnym i wolnym (por. Jan Paweł II, Mężczyzną i niewiastą stworzył ich, Watykan 1986, s. 253–334).
Po grzechu pierworodnym wszyscy, chociaż w różnym stopniu, przeżywamy trudności w zrozumieniu sensu ludzkiego ciała i w odpowiedzialnym kierowaniu własną cielesnością. Nie jest sprawą przypadku, że pierwszą konsekwencją pierworodnego nieposłuszeństwa człowieka było zaniepokojenie się jego cielesną nagością (por. Rdz 3, 10). To właśnie od odkrycia cielesności niemowlę zaczyna kontakt z samym sobą. Ciało jest tą częścią ludzkiej rzeczywistości, która od początku naszego życia „najgłośniej” sygnalizuje swoje istnienie i swoje potrzeby. Normalnie funkcjonujący człowiek jest w nieustannym kontakcie z własnym ciałem. Dla małego dziecka ciało jest jedynym wymiarem, przez który odkrywa ono i doświadcza samego siebie. Gdy rozwój dziecka jest prawidłowy, wtedy stopniowo poszerza ono odkrywanie własnej tajemnicy. Świadomość własnego ciała zostaje zintegrowana ze świadomością myślenia, z odczuwaniem emocjonalnym, z rodzącą się wrażliwością moralną, duchową, religijną i społeczną.
W przypadku zaburzonego rozwoju zdarza się, że poczucie tożsamości danego człowieka zostaje ograniczone niemal wyłącznie do świadomości na poziomie cielesnym. W przypadku prawidłowego rozwoju znaczenie sfery cielesnej ulega stopniowemu zmniejszaniu się w miarę, jak dany wychowanek odkrywa pozostałe wymiary własnej rzeczywistości. Coraz ważniejsza dla niego staje się wtedy jego wrażliwość emocjonalna i moralna, jego zdolność myślenia i wewnętrzna wolność, jego pozytywne więzi z Bogiem, z drugim człowiekiem i z samym sobą.
Zajęcie dojrzałej postawy wobec ciała nie jest ani czymś spontanicznym, ani łatwym. W sposób spontaniczny każdemu wychowankowi grożą postawy skrajne i zaburzone. Jedna skrajność to redukowanie siebie do sfery cielesnej, co prowadzi do uzależnienia się od ciała. Człowiek staje się wtedy niewolnikiem ciała i fizycznych nacisków. Uleganie dyktaturze ciała doprowadza do zaburzeń psychicznych, niepokojów sumienia, bolesnych konfliktów międzyludzkich. Nierzadko dochodzi do brutalnych przestępstw kryminalnych.
Ktoś, kto staje się niewolnikiem ciała, doprowadza do sytuacji, w której jego cielesność staje się rodzajem nowotworu, zagłuszającego i niszczącego inne sfery życia. Nic więc dziwnego, że podporządkowanie się ciału często prowadzi do popadnięcia w drugą skrajność, czyli do sytuacji, w której człowiek ucieka od swego ciała, brzydzi się nim i buntuje się wobec cielesności. Taka postawa grozi zarówno tym ludziom, którzy zostali skrzywdzeni w sferze cielesnej, jak również tym, którzy krzywdzą samych siebie. W obu przypadkach chcą „pozbyć się” ciała jako źródła ich nieszczęść, słabości czy cierpień.
W obliczu powyższych zagrożeń można wskazać podstawowe warunki zajęcia dojrzałej postawy wychowanka wobec własnej cielesności w perspektywie pedagogiki personalistycznej. Pierwszym z tych warunków jest odkrycie sensu ludzkiego ciała. Dopóki wychowanek nie wie, jaki jest sens jego cielesności, dopóty nie ma szans, by w sposób świadomy i odpowiedzialny kierować tą sferą. Wcielenie Syna Bożego rzuca pełne światło na tajemnicę ludzkiego ciała. Stwórca obdarzył nas cielesnością nie po to, byśmy się jej podporządkowali lub byśmy od niej uciekali, lecz po to, byśmy dzięki ciału mogli – tak jak Chrystus – kochać miłością widzialną, czyli wcieloną w konkretne słowa i czyny. Żadna religia, żaden system filozoficzny nie ma tak mocnej podstawy dla szacunku wobec ludzkiej cielesności, jak chrześcijaństwo, które od dwóch tysięcy lat głosi światu, że Bóg stał się ciałem. Żaden system religijny czy filozoficzny nie ukazuje tak ścisłego związku między miłością i cielesnością, jak czyni to chrześcijaństwo. Poprzez tajemnicę wcielenia Syn Boży upewnia nas, że sens ludzkiego ciała jest dokładnie taki sam, jak sens całego człowieka jako osoby. A sensem tym jest wyrażanie i przyjmowanie miłości.
Istnieją trzy podstawowe sposoby okazywania miłości za pośrednictwem ciała: obecność, pracowitość i czułość. Pierwszym sposobem wyrażania miłości jest fizyczna obecność w życiu drugiego człowieka. Kochać to być obecnym, także fizycznie obecnym. Czytelną ilustracją tej zasady jest miłość rodzinna. Gdy ktoś z małżonków jest przekonany, że kocha współmałżonka i swoje dzieci, ale nie ma dla nich czasu, nie przebywa z nimi fizycznie, gdy unika domu i spotkań z najbliższymi, to wtedy jego miłość jest pustą deklaracją.
Jednak sama obecność nie wystarczy, jeśli jest to obecność bierna, która nie staje się działaniem na rzecz tych, których kochamy. Miłość wymaga konkretnych słów i czynów. Wymaga aktywności, zaangażowania, pracowitości na rzecz drugiego człowieka. Wymaga poświęcenia mu własnego czasu, własnych sił, własnego zdrowia. Niezwykłym przykładem takiej właśnie miłości aktywnej i ofiarnej jest miłość kobieca. Żona i matka w dzień i w nocy ofiarowuje najbliższym swoją pracowitą obecność. Ona chroni, karmi, pielęgnuje, wychowuje, wspiera własnym przykładem, modlitwą i nadzieją. Ludzie leniwi i egoistyczni nie są zdolni, by dojrzale kochać. Nie jest bowiem zdolny do miłości ktoś, kto nie ma władzy nad własnym ciałem, kto ulega cielesnym zniewoleniom i kto kieruje się pożądaniami ciała.
Miłość wyrażana za pośrednictwem ciała wymaga nie tylko fizycznej obecności i ofiarnej pracowitości, ale także odpowiedzialnej czułości. Jeśli ktoś odnosi się do nas z obojętnością, jeśli nie okazuje żadnej radości na nasz widok, to trudno jest nam uwierzyć w to, że nas kocha. Czułość jest więc trzecim – obok obecności i pracowitości – ważnym sposobem okazywania miłości. W niniejszym kontekście słowo „czułość” użyte jest w najszerszym z możliwych znaczeń. Obejmuje ono życzliwy uśmiech, radosne spojrzenie, miły ton głosu, przyjazne podanie dłoni, serdeczny uścisk.
Dojrzała miłość wymaga nie tylko okazywania czułości, lecz także umiejętności dostosowania formy czułości do rodzaju więzi, które łączą danych ludzi. Przejawy czułości powinny być zawsze proporcjonalne do istniejącej więzi. Najsilniejszą z więzi międzyludzkich jest małżeństwo. Miłość małżeńska wymaga nie tylko największego stopnia wzajemnej obecności i pracowitości, lecz także największego stopnia wzajemnej czułości. Ponieważ więź małżeńska oznacza miłość wierną i wyłączną, to również najbardziej intymne przejawy czułości między małżonkami muszą być wierne i wyłączne, czyli ograniczające się wyłącznie do samych tylko małżonków. Odnosi się to nie tylko do współżycia seksualnego, lecz także do wszelkich innych form fizycznej bliskości, właściwej dla więzi małżeńskiej.
Dojrzały wychowanek rozumie, że podstawowe wyrazy ludzkiej czułości (życzliwe spojrzenie, miły ton głosu, uśmiech, podanie dłoni) pełnią istotną rolę we wszystkich rodzajach więzi międzyludzkich. Zdaje też sobie sprawę z tego, że czułość należy okazywać dla dobra drugiej osoby i ze względu na jej, a nie ze względu na nasze potrzeby. Odpowiedzialna czułość jest bezinteresownym darem i mądrą odpowiedzią na sytuację drugiej osoby, a nie sposobem zaspokajania własnych potrzeb czy oczekiwań. Taka czułość to zatem jedna z form pracowitości na rzecz innych ludzi. To postawa, która na co dzień kosztuje sporo wysiłku i dyscypliny. W wielu sytuacjach uśmiech, życzliwy ton głosu, miły gest czy cierpliwość to zachowania, które nie przychodzą spontanicznie, lecz wymagają mobilizacji i siły woli.
Dojrzałe wyrażanie miłości oznacza, że istnieją właściwe proporcje między pracowitością a czułością. Ktoś, kto jest tylko pracowity, ale zupełnie niezdolny do okazywania czułości, będzie miał trudności w upewnieniu najbliższych sobie ludzi, że ich kocha. Podobnie ktoś, kto łatwo i często wyraża swoją czułość wobec innych, lecz jednocześnie okazuje się człowiekiem leniwym i lekceważącym swoje obowiązki wobec tych osób, nie przekona ich, że naprawdę kocha. Chrystus jest najdoskonalszym wzorem takiej miłości, która wyraża się przez fizyczną obecność, ofiarną pracowitość i odpowiedzialną czułość. Od świtu do nocy był On obecny dla ludzi. Spotykał się z nimi, rozmawiał, uzdrawiał, umacniał, wzywał do nawrócenia. Brał w objęcia dzieci. Pozwalał, by przytulali się do Niego jawnogrzesznicy i chorzy.
Zajęcie dojrzałej postawy wobec ludzkiego ciała wymaga od wychowanków nie tylko odkrycia jego sensu oraz nauczenia się pracowitej i czułej obecności. Wymaga także nauczenia się szacunku wobec cielesności człowieka. Skoro ciało jest mi potrzebne po to, bym mógł wyrażać miłość, to nie jest ono czymś zbędnym czy drugorzędnym. Przysługuje mu ta sama godność, która przysługuje człowiekowi jako osobie. Do ludzkiego ciała należy odnosić się z szacunkiem i z uwzględnieniem zasad moralnych, które odnoszą się do człowieka. Każda próba wyłączenia ludzkiej cielesności z godności i powołania człowieka jest przejawem niedojrzałości, głębokiego kryzysu lub cynizmu. Brak szacunku dla ludzkiego ciała charakteryzuje każdą cywilizację śmierci. Przez hitlerowskich nazistów ludzkie ciało było traktowane jak rzecz, surowiec do produkcji mydła czy szczotek. Podobnie w czasach komunistycznej przemocy ludzkie ciało było bezlitośnie maltretowane i poniżane. Z kolei w liberalnych demokracjach zostało ono nie mniej bezlitośnie potraktowane jak zwykły towar na sprzedaż.
Podstawowym przejawem szacunku wobec cielesności jest troska człowieka o swoje ciało. Skoro ciało umożliwia wyrażanie widzialnej miłości, skoro uczestniczy w godności osoby ludzkiej, to należy dbać o zdrowie fizyczne, o prawidłowe odżywianie, o odpowiedzialny tryb życia. Trudno jest przecież kochać spotykanych ludzi, gdy nasze ciało jest przemęczone, chore czy zaniedbane. Trudno wtedy o życzliwą obecność, o wytrwałą pracowitość, o cierpliwą czułość. Minimum troski o ciało wyraża się w respektowaniu przykazania: nie zabijaj, nie wyrządzaj krzywdy w sferze cielesnej ani samemu sobie, ani drugiemu człowiekowi. Można w tej dziedzinie podać bardzo konkretne wskazania: nie pal nikotyny, nie sięgaj po narkotyki, nie pij alkoholu w wieku rozwojowym, nie nadużywaj alkoholu w wieku dorosłym. Nie sięgaj po substancje chemiczne, które niszczą równowagę hormonalną twego organizmu (np. tabletki antykoncepcyjne czy odchudzające). Nie przejadaj się, ani nie doprowadzaj do niedożywienia organizmu. Nie wyrządzaj sobie krzywdy niezdrowym trybem życia: niedostatkiem snu, przemęczeniem, brakiem ruchu czy świeżego powietrza.
Jednak troska o ciało to coś więcej niż tylko powstrzymywanie się od wyrządzania sobie krzywdy. To także dążenie do zachowania zdrowia oraz do osiągnięcia dobrej kondycji fizycznej. Troska w tym pozytywnym znaczeniu ważna jest zwłaszcza w wieku rozwojowym, gdyż okres ten w dużym stopniu decyduje o stanie fizycznym naszego organizmu w dorosłym życiu. Troska o zdrowie to odpowiedzialne odżywianie się, to dostosowanie aktywności i trybu pracy do płci i wieku danej osoby. To właściwy tryb życia, który zapewnia równowagę wysiłku, odpoczynku i snu. To troska o ekologię ciała – o to, by nie tylko powietrze, ziemia i woda były czyste, lecz także by nasze najważniejsze środowisko naturalne, czyli nasza cielesność nie była zatruta fizycznie, chemicznie czy psychicznie.
Warto przypominać zwłaszcza dziewczętom, że powinny dbać o właściwy rozwój fizyczny nie tylko ze względu na odpowiedzialność za własne zdrowie, lecz także ze względu na zdrowie ich przyszłych dzieci. Przypominanie tego faktu przez rodziców i innych wychowawców okazuje się dla wielu dziewcząt skutecznym argumentem, by nie wyrządzać sobie fizycznych szkód, np. przez czynne lub bierne palenie papierosów, przez sięganie po substancje zawierające hormony, przez picie alkoholu czy niewłaściwe odżywianie.
Kolejnym warunkiem zajęcia dojrzałej postawy wobec ludzkiej cielesności jest rozumienie języka ciała. Ciało „mówi” do nas nieustannie. Pierwszym zadaniem jest wsłuchanie się w to, co komunikuje nam nasze ciało, aby w odpowiedzialny sposób respektować jego słuszne potrzeby (potrzeba pokarmu, snu, ruchu, odpoczynku). Ludzkie ciało mówi nam także o naszej sytuacji pozacielesnej, np. o problemach psychicznych, moralnych czy społecznych. Oczywiście ciało komunikuje się wtedy z nami na swój sposób, np. poprzez trudności z oddychaniem, astmę, bóle głowy, stałe poczucie zmęczenia, nadciśnienie, wrzody na żołądku czy też poprzez zaburzenia w trawieniu (nadmierny apetyt albo jadłowstręt). Grozi nam wtedy, że skoncentrujemy się na dolegliwościach fizycznych i że nie zwrócimy uwagi na to, co ciało chce nam rzeczywiście „wykrzyczeć”.
Dojrzała postawa wobec cielesności wymaga zatem wysiłku, by nie dopuszczać do somatyzacji – musimy na tyle odważnie obserwować własne życie i postępowanie, aby nie uciekać od prawdy o sobie i aby szybko korygować ewentualne błędy. Wtedy ciało nie będzie przez nas zmuszane do „wykrzyczenia” tych problemów, których nie potrafimy czy też nie chcemy dostrzec i przezwyciężyć. Dojrzałość wymaga ponadto odwagi, by w obliczu trudności czy zaburzeń zdrowotnych zastanowić się, czy nie mówią one czegoś o naszej sytuacji pozacielesnej, którą należy zmienić.
Ostatnim z istotnych zadań wychowawczych w odniesieniu do ludzkiego ciała jest mobilizowanie dzieci i młodzieży do stawiania sobie wymagań i do zachowania dyscypliny w tej sferze. Jest to zadanie trudne nie tylko dlatego, że sprzeciwia się ono naturalnym skłonnościom człowieka do wygodnictwa i egoizmu, lecz także dlatego, że żyjemy w czasach, w których wielu nieodpowiedzialnych wychowawców wręcz namawia młodych, by żyli spontanicznie i bez wysiłku, by kierowali się poruszeniami ciała i by niczego „nie tłumili”. W konsekwencji współcześni wychowankowie na ogół mało wymagają od siebie w sferze fizycznej. Łatwo ulegają lenistwu. Szybko się męczą i zniechęcają. Nie odkrywają radości z podejmowanego trudu, z wykonanej pracy, z wytrwałości w wysiłku.
Wychowawcy–personaliści nie tylko zachęcają wychowanków do czujności i dyscypliny w sferze cielesnej, ale także wyjaśniają, że panowanie nad sobą staje się zrozumiałe i możliwe do osiągnięcia jedynie w kontekście miłości. Tylko miłość do Boga, do człowieka i do samego siebie może być skutecznym motywem do pracy nad sobą i daje wychowankowi wystarczającą siłę, by zapanować nad popędami i poruszeniami fizycznymi, by nie podporządkować się instynktom oraz by brakiem dyscypliny i czujności nie skrzywdzić samego siebie i innych ludzi.
W czasie jednego ze spotkań z młodzieżą pewien nastolatek zapytał mnie, dlaczego miałby panować nad swoim ciałem i nad swoim popędem seksualnym? Moja odpowiedź była prosta: ze względu na inne aspiracje, które posiadasz! W pedagogice personalistycznej panowanie nad cielesnością czy popędami nie wynika z zewnętrznych nakazów czy zakazów, lecz z wewnętrznych aspiracji człowieka. Wychowanek ma przecież nie tylko pragnienie, by się najeść, wyspać czy zaspokoić fizjologiczne popędy. Ma także pragnienie, by kochać i być kochanym, by wspierać tych, którzy mu ufają, by nie skrzywdzić siebie i innych, by być odpowiedzialnym, cierpliwym, wytrwałym, by mieć czyste sumienie i szacunek do własnego zachowania. I właśnie ze względu na te osobiste, głębsze aspiracje wychowanek stoi w obliczu potrzeby panowania nad cielesnością i rezygnowania z określonych zachowań czy doraźnych przyjemności, aby nie zniszczyć radości znacznie większej niż ta, jaką może zaoferować mu jego ciało.
Zajęcie dojrzałej postawy wobec ciała jest jednym z podstawowych celów w pedagogice personalistycznej także dlatego, że sposób odnoszenia się do cielesności określa w dużym stopniu sytuację życiową danego człowieka, jakość jego więzi międzyosobowych, jego zdolność do miłości i odpowiedzialności, a także granice jego wewnętrznej wolności.
Dojrzały człowiek to ktoś, kto jest panem własnej cielesności. To ktoś, kto poprzez swoją cielesność wyraża miłość i odpowiedzialność oraz buduje więzi, które nie mieszczą się ani w logice, ani w możliwościach ciała. Dojrzałość to odkrycie, że ludzkie ciało czerpie sens z tajemnicy człowieka jako osoby, a nie z instynktów czy z własnej struktury chemicznej i anatomicznej. Dla przykładu, ręka człowieka jest słabsza i mniej sprawna od kończyn niektórych zwierząt. Ale tylko ludzka dłoń potrafi pisać poezję, grać na fortepianie, wyrażać znaki miłości, rozgrzeszać. To samo dotyczy całego ludzkiego ciała. Posiada ono sens i możliwości, które wynikają z włączenia ciała w powołanie i godność człowieka. Tylko ludzkie ciało dysponuje największą siłą w kosmosie: siłą miłości, gdyż jest ciałem człowieka.
Wspominając heroiczny wysiłek fizyczny swego przyjaciela–lotnika, walczącego w Andach o przetrwanie, Antoine de Saint-Exúpery pisze: „Tego, co zrobiłem, możesz mi wierzyć, nie zrobiłoby nigdy żadne zwierzę. Myślę ciągle o tym zdaniu, najpiękniejszym, jakie znam, zdaniu, które wyznacza miarę człowieka, podnosi go i przywraca prawdziwą hierarchię wartości. Zasnąłeś wreszcie, świadomość twoja została unicestwiona, ale wraz z obudzeniem miała odrodzić się w tym ciele znużonym, zniszczonym, udręczonym, spalonym i panować nad nim na nowo. Ciało jest więc tylko dobrym narzędziem, ciało jest tylko sługą”.
W podobnie niezwykły, heroiczny sposób potrafi posługiwać się ciałem ktoś, kto kocha i kto wie, że jest kochany. Tak posługuje się własną cielesnością każda matka, która ofiaruje swój wysiłek, a także część ciała i krwi, by narodził się nowy człowiek. Tak potrafią posługiwać się ciałem wszyscy dojrzali ludzie tej ziemi: żony, matki, siostry, zakonnice, mężowie, ojcowie, kapłani, przyjaciele. Wychowawca–personalista to ktoś, kto potrafi pomóc wychowankowi, by stał się panem własnego ciała i by uczynił z niego narzędzie dojrzałej miłości.
opr. mg/mg