Rozmowa z bp Kazimierzem Nyczem, Przewodniczącym Komisji Wychowania Katolickiego KEP
Wasza Ekscelencjo - zapytam trochę z przekorą - czy młodzież, która jest nadzieją nie tylko Ojca Świętego, ale całego Kościoła, jest także nadzieją parafii?
Oczywiście, że jest. Zależy tylko od nas, czy będziemy potrafili umiejętnie ją do parafii wprowadzić. Jeżeli tak się nie stanie, to bardzo szybko w naszych parafiach zabraknie młodych ludzi. Inną sprawą jest, na ile w niektórych parafiach jest ona rzeczywiście oczekiwana. Prawdą jest też, że oczekiwania młodych wobec parafii są często rozbieżne z tym, co im parafia oferuje. To powoduje napięcia i rozczarowanie jednej i drugiej strony. Młodzież trzeba tak umiejętnie poprowadzić, aby odpowiadając na jej potrzeby, spowodować, by z upływem czasu uświadomiła sobie, że istota życia religijnego jest w Eucharystii, w sakramentach, bo tam następuje prawdziwe spotkanie z Chrystusem, a z tego powinno konsekwentnie wynikać życie codzienne. Przyznaję, że jest to duże wyzwanie dla wszystkich osób związanych z parafią oraz dla tych wszystkich, którzy są zainteresowani jej rozwojem. Jednak to wyzwanie jest możliwe do realizacji i warte trudu, jest przyszłością parafii.
Młodzież lubi słuchać, i przebywać z Ojcem Świętym, który jest dla nich największym, często jedynym autorytetem. Co roku młodzi i w wielotysięcznych tłumach przybywają pod lednicką Rybę, należą do różnego rodzaju duszpasterstw, ale w szkole i na uczelniach, jakby zapominali, kim są i jakim wartościom powinni być wierni.
To się zdarza również w religijności ludzi dorosłych. Akceptacja Ojca Świętego oraz jego nauczania na Błoniach Krakowskich podczas pierwszej, a także następnych pielgrzymek jest zawsze bezapelacyjna i pełna. Jednak, gdy nadchodzi moment zetknięcia z szarą rzeczywistością, zaczynają się problemy. Winne za ten stan rzeczy są słabość człowieka i grzech. Gdyby nie było naszych ludzkich słabości, nie byłoby grzechu i wówczas niepotrzebny byłby sakrament pojednania oraz Kościół. Tak więc niedorastanie do ideału jest zawsze obecne w życiu człowieka, zaś w przypadku młodzieży napięcie to ma większą intensywność. Bardzo ważnym jednak jest fakt, że młodzież przybywa na tego rodzaju spotkania, dzięki nim często następuje pierwszy moment zagłębienia w wierze. Gorąco w to wierzę, że przez spotkania z Ojcem Świętym wielu młodych spotyka się z Chrystusem. Często dopiero później następuje indywidualna wewnętrzna praca w gronie rówieśników. Nigdy nie jest tak, że wszyscy odnajdą drogę do Chrystusa, ale tego typu spotkania są szansą na dorastanie do człowieczeństwa, a także do wiary.
Jak zdaniem Księdza Biskupa można chronić młodzież od coraz liczniejszych zagrożeń moralnych?
Myślę, że tylko pobudzaniem sumienia, prawdziwego sumienia, tzn. takiego, które nie jest sędzią subiektywnym. Takiego, które pozwoli młodemu człowiekowi uznać, że to nie on tworzy prawo, nie on decyduje, co jest dobre, a co złe, tylko w głosie swojego sumienia, w głosie swojego rozumu praktycznego odkrywa to prawo, które jest w nim zapisane. Ono jest wcześniejsze, ono jest ponad nim i poza nim, jak mówi Kościół, a często przypomina Papież. Jeżeli ograniczymy się tylko do tego, że od dziecka będziemy człowieka zewnętrznie oklejać, w jakieś nakazy i zakazy, to nałożymy na niego coś w rodzaju gorsetu, który będzie go w końcu uwierał, a gdy będzie nie do wytrzymania, zostanie odrzucony. Jeśli człowiek ten nie będzie miał w sobie silnego, wewnętrznego, moralnego kręgosłupa, czyli sumienia i zinternalizowanych zasad moralnych, to wywróci się. Tak więc ważne jest nieustające usilne kształtowanie ludzkiego sumienia poprzez świadectwo rodziców, nauczycieli, katechetów, aby dorastający człowiek w pewnym momencie pojął, że właśnie w sumieniu jest dokładnie to samo, co w przykazaniach. Wówczas może samodzielnie i bezpiecznie wkraczać w dorosłe życie. Ale potrzebne mu zawsze będą ośrodki wsparcia, takie jak między innymi dobra parafia.
Miłość i seks są bardzo ważne dla młodego człowieka. Jednak na te tematy w dalszym ciągu niechętnie mówi się z młodzieżą zarówno w Kościele, jak i w domu.
To zawsze był trudny temat, a dzisiaj jest chyba jeszcze trudniejszy. Zawsze podkreślam w swoich wystąpieniach do księży i katechetów, że to co dotyczy miłości, seksu, a jest treścią szóstego przykazania, należy ukazywać młodym jako dar Boga Stwórcy, a zatem piękno seksu, miłości i ciała. Trzeba im tłumaczyć, że to wszystko zostało dane przez Pana Boga dla określonych celów. Pan Bóg nie chce niczego innego, jak tylko naszego dobra i szczęścia prawdziwego. Niedoścignionym dla nas wzorem w mówieniu i pisaniu o tych trudnych sprawach pięknym, teologicznym i zrozumiałym językiem jest Ojciec Święty.
Moim zdaniem, dość często przyczyną odrzucania autorytetu rodziców, nauczycieli, księży jest nadmiar paternalizmu, który często zastępuje myślenie mtodych ludzi, zastępuje ich wybory i decyzje, czyli po prostu nie rozwija w nich samodzielności. |
Młodzież zawsze była trudna i zbuntowana. Tylko że w poprzednich pokoleniach swoje przyszłe życie mogła budować dzięki wspaniałym i licznym autorytetom. Współcześni młodzi ludzie są w trudniejszej sytuacji, ponieważ coraz częściej ich autorytety - w domu, rodzinie, szkole, w życiu publicznym, a nawet w Kościele - upadają.
Upadek wielu poważnych autorytetów jest przykrym faktem. Jednak na szczęście w dalszym ciągu dla większości młodych ludzi prawdziwym autorytetem cieszą się rodzice. Bogu dzięki, istnieją też dla młodych poza-rodzinne autorytety, mimo że pokolenie dorosłych skutecznie obala kolejne autorytety. Moim zdaniem, dość często przyczyną odrzucania autorytetu rodziców, nauczycieli, księży jest nadmiar paternalizmu, który często zastępuje myślenie młodych ludzi, zastępuje ich wybory i decyzje, czyli po prostu nie rozwija w nich samodzielności. Jest to groźne, szczególnie wtedy, gdy w ten sposób próbuje się uzyskać autorytet. Zapominamy bardzo często, że na niego trzeba sobie ciężko i uczciwie zapracować. Zdobycie autorytetu nie jest łatwe, bo według tych wartości, o których się mówi, i których się wymaga, trzeba po prostu żyć.
Czy zgadza się Wasza Ekscelencja z opinią, iż do szkół trafiło zbyt wielu, niezbyt szczęśliwie dobranych świeckich katechetów, co niewątpliwie negatywnie odbiło się na relacji młodzież-Kościół?
Każdy świecki katecheta musi mieć ukończone studia teologiczne, które zakładają zarówno formację duchową, jak i daną postawę człowieka. Nie wszyscy, którzy posiadają tytuł magistra teologii są przez biskupa danej diecezji posłani do szkół. Jest zatem podwójny próg doboru. Zgadzam się jednak, że nie wszyscy katecheci skierowani do szkół powinni się tam znaleźć, bowiem nie każdy katecheta, który chce uczyć, do tego się nadaje. Myślę, że jest to też problem roku 1990, 1991. Wtedy do katechezy w poszczególnych diecezjach przyszło naraz zbyt dużo katechetów -niektórzy trochę z przypadku. Ufam, że życie cały czas weryfikuje tego typu problemy i będzie weryfikowało.
Zawsze podkreślam w swoich wystąpieniach do księży i katechetów, że to co dotyczy miłości, seksu, a jest treścią szóstego przykazania, należy ukazywać młodym jako dar Boga Stwórcy, a zatem piękno seksu, miłości i ciała. |
Młodzi ludzie odchodzą od Kościoła - to jest fakt. Gdzie zatem według Księdza Biskupa należy szukać przyczyn tego zjawiska i jak jemu przeciwdziałać?
Zjawisko odchodzenia wcale nie jest łatwe do oceny i opisania. Z jednej strony spadły wskaźniki praktyk religijnych młodzieży, spadła akceptacja norm moralnych zawartych w przykazaniach, zwłaszcza dotyczących czystości przedmałżeńskiej, aborcji, trwałości małżeństwa, z drugiej zaś strony liczba młodzieży katechizowanej wzrosła o przynajmniej trzydzieści procent. Więcej młodzieży niż 10 lat temu twierdzi, że sprawy wiary są dla niej ważne. Trzeba więc mówić raczej o poważnych zmianach w religijności młodych, o wzroście religijności selektywnej. Przyczyny? Z pewnością ogólna relatywizacja postaw we współczesnym świecie, zamknięcie na transcendencję, postawy nastawione na sukces materialny, w każdym razie doczesny. Pewnie i także nienadążanie Kościoła z nową ewangelizacją. Ważne jest, by dochodząc do przyczyn, wydobywać z nich nowe zadania dla duszpasterstwa, także dla duszpasterstwa młodych, w szkole, w parafiach, w duszpasterstwach akademickich, w grupach. Tę samą ewangelię ciągle głosić po nowemu. Stare wino w nowych bukłakach.
Dziękuję za rozmowę
opr. mg/mg