9 małżeńskich porad, a każda warta milion dolarów

Porada nr 1 - Bądźcie dla siebie mili

9 małżeńskich porad, a każda warta milion dolarów

Mark Gungor

9 małżeńskich porad, a każda warta milion dolarów

ISBN: 978-83-7829-136-7
wyd.: Vocatio 2014

Mark Gungor, znany z bestsellerowego i cenionego seminarium Przez śmiech do lepszego małżeństwa tym razem powraca jako autor bardzo sympatycznej książki 9 małżeńskich porad, a każda warta milion dolarów. Z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru pisze o relacjach małżeńskich, przytaczając barwne i niezwykle zabawne epizody z własnego życia. Tak więc zasady, które pokazuje, nie są radami jakiegoś tam doradcy czy terapeuty, który sam nie obronił swojego małżeństwa, ale radami szczęśliwego od ponad 38 lat męża, który wie, o czym pisze! Każdy, czytając tę książkę, będzie się doskonale bawić, a przy okazji pozna kilka tajemnic skutecznego wprowadzania trwałych, pozytywnych zmian w swojej relacji małżeńskiej!

Porada nr 1

BĄDŹCIE DLA SIEBIE MILI!

Ogromna większość małżeństw zyskałaby na jakości, gdyby współmałżonkowie po prostu byli dla siebie mili.

        Ogromna większość małżeństw zyskałaby na jakości, gdyby wspołmałżonkowie po prostu byli dla siebie mili. To dziwne, ale wielu ludzi uważa, że po ślubie mogą przestać być sympatyczni. To tak, jakby w ich akt małżeństwa wpisano pozwolenie na złośliwość. Mało kto się do tego przyzna, jednak zachowanie wielu partnerów jest godne pożałowania.

        Ludzie, którzy nawet muchy by nie skrzywdzili, ludzie, którzy ryzykują lądowanie w rowie, żeby nie przejechać wiewiórki, którzy ochoczo przeprowadzą staruszkę przez jezdnię, którzy uśmiechają się do kasjerek w spożywczaku, którzy śpiewają w kościele, trzymając się za ręce, i przytakują kaznodziei... ci sami przemili ludzie, kiedy tylko znajdą się w domu, warczą na siebie i obrzucają się obelgami. Powtórzę: to tak, jakby uważali, że akt małżeństwa daje im prawo do chamskiego zachowania i braku cierpliwości przy pierwszej lepszej okazji. Myślą, że akt ślubu uwalnia ich od obowiązku chrześcijańskiego życia. „Nie muszę być miły/miła — jestem przecież po ślubie!”.

9 małżeńskich porad, a każda warta milion dolarów

        Źródłem takiego zachowania jest pewne składające się z pięciu słów zdanie, uważane za wyborną radę dla całych pokoleń małżeństw: „POWIEDZ MI SZCZERZE, CO CZUJESZ”. Spośród wszystkich amatorskich, idiotycznych i błędnych porad, których można komuś udzielić, ta na pewno znajduje się na podium. „Powiedz mi szczerze, co czujesz”! Jasny gwint! Nic dziwnego, że jednemu z drugą wydaje się, że mają prawo, a nawet moralny obowiązek, emocjonalnego wymiotowania na siebie nawzajem. Opacznie zrozumieli to zdanie i sądzą, że nie tylko mają prawo do wylewania na siebie jadu, ale że ta czynność przyczyni się do poprawy ich związku. Czy może dziwić, że najczęściej kończy się to rozwodem? Nasze mamy miały rację: jeżeli nie masz nic dobrego do powiedzenia, ZAMKNIJ BUZIĘ NA KŁÓDKĘ!

        Jestem mężem mojej żony od czterdziestu lat. Ludzie zawsze pytają: „Jak wam się udaje tak długo być ze sobą?”. Odpowiadam: „Bo nie mówimy szczerze tego, co czujemy!”. „Powiedz mi szczerze, co czujesz”. A fe! Musiał to wykombinować jakiś błazen z doktoratem. Wiem, wiem. Bywa tak, że czasem musimy szczerze pogadać o trudnych sprawach i że są problemy, nad którymi należy się wspólnie pochylić... Ale ja nie o tym. Mam na myśli ludzi, którym wydaje się, że sam Bóg dał im prawo do nikczemności i ubliżania innym, tylko dlatego, że są w związku małżeńskim! 

        Jedynie na płaszczyźnie związku małżeńskiego jesteśmy tak niepojęcie i bezgranicznie głupi. W żadnej innej dziedzinie życia nie pozwolilibyśmy sobie na podobną bezmyślność. Czy potrafimy wyobrazić sobie, że ktoś miałby podjąć decyzję o pójściu do pracy na podstawie tego, jak się czuje z samego rana? „Dzień dobry, szefie. Naprawdę chciałbym przyjść dziś do pracy, ale muszę szczerze powiedzieć, co czuję i — z ręką na sercu — nie czuję się dziś chętny do pracy. Aha, przy okazji, chciałbym szczerze wyznać, że uważam pana za skończonego osła”. Wypowiedzenie gwarantowane.

        Wyobraźmy sobie żołnierzy na linii frontu, którzy słyszą rozkaz „Do ataku!”, po czym jeden z nich wstaje i mówi: „Yyy... słuchajcie, chłopaki, bardzo chciałbym z wami trochę poatakować tu i tam. Wiecie oczywiście, że generalnie opowiadam się za atakowaniem wroga i że musztra wychodzi mi jak ta lala, ale szczerze wam powiem, że dzisiaj jakoś się nie palę do szarżowania. Nie czuję bluesa”. Jak nic kulka w łeb. Prawda jest taka, że nasza zdolność do odnoszenia sukcesów w życiu jest odwrotnie proporcjonalna do posłuchu, jaki dajemy własnym odczuciom. Czy zawsze chce ci się uczyć? A może czujesz, że osiemnaście godzin z rzędu w pracy to wyśmienity sposób spędzenia dnia? A co powiesz na doskonalenie gry na fortepianie od rana do wieczora?

        Prawdziwi zwycięzcy mają gdzieś to, jak się czują. Wielcy uczeni wkuwają dzień i noc, ludzie odnoszący sukces w biznesie nie liczą godzin pracy, a najlepsi koncertujący pianiści zasuwają po klawiszach, aż im mózg drętwieje.

        Wiesz, kto podąża za swoimi odczuciami? Ci, którzy nie kończą szkół, bo nagle przerasta ich ilość zadanych do domu prac. I ci, którzy uciekają z lekcji gry na fortepianie, bo czują, że figle-migle z podwórkowymi kumplami to zdecydowanie lepszy pomysł. Uległość wobec własnych odczuć jest tym, co oddziela przegranych od zwycięzców. Ludzie, którzy ulegają uczuciom, doznają porażki. Ludzie, którzy potrafią się im oprzeć, świętują zwycięstwo. Koniec, kropka! Ta sama prawda odnosi się do par, które ze sobą zostają lub się rozwodzą. Na miłość Boską — BĄDŹCIE DLA SIEBIE MILI! To najlepsze rozwiązanie w przypadku problemów nurtujących wasz związek.     

9 małżeńskich porad, a każda warta milion dolarów

„Czy muszę z nią jechać w odwiedziny do irytujących teściów?”. — Tak! I bądź miły! „Co zrobić, kiedy moja żona zrzędzi jak najęta?”. — Bądź miły!

„Czy nie mam prawa krytykować mojego męża, kiedy nie składa ubrań tak, jak mu kazałam?”. — Nie! Zamiast tego bądź miła!

„Czy muszę pomagać żonie nawet wtedy, kiedy wracam zmęczony z pracy?”. — Tak. I bądź przy tym miły!

„Co mam zrobić, kiedy teściowa mi ubliża?”. — Ty bądź miła!

„A jeśli mój mąż zawsze zapomina wynieść śmieci, nigdy nie opuszcza deski klozetowej i zwykle zostawia na podłodze swoje gacie tuż przed wizytą gości!?”. — Weź tabletkę na uspokojenie i BĄDŹ MIŁA!

Małżeństwo bywa rzeczą trudną, ale recepta na nie jest mało skomplikowana. Chcecie, żeby wasze małżeństwo miało głębię? BĄDŹCIE DLA SIEBIE MILI! Chcecie, aby było pomyślne aż do końca? BĄDŹCIE DLA SIEBIE MILI!

opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama