Fragmenty książki "Pedagogika przeżyć" omawiającej kluczowe zagadnienia dotyczące przeżyć, metod ich opisu i sposobu wdrożenia zdobytego doświadczenia w życie codzienne
Werner Michl PEDAGOGIKA PRZEŻYĆ ISBN: 978-83-7505-667-9 |
|
Na początku tego rozdziału sięgniemy do podstaw niektórych pojęć mają- cych znaczenie dla pedagogiki przeżyć. Następnie prześledzimy niektóre myśli będące przygotowaniem i podstawą dla pedagogiki przeżyć.
Torsten Fischer oraz Jörg Ziegenspeck próbowali w „Handbuch Erlebnispädagogik” — „Podręczniku pedagogiki przeżyć” (2000) w przekonywujący sposób ująć historię samej idei pedagogiki przeżyć. Zatem ten, kto chciałby się bardziej skoncentrować na historii, może sięgnąć do tego dzieła (por. Michl/Schödlbauer 1999).
Pedagogika: Pojęcie pedagogiki pochodzi z języka greckiego i składa się z pais (chłopiec, dziecko) oraz z agogos (towarzysz, przewodnik). W starożytnych Atenach byli to niewolnicy, którzy towarzyszyli chłopcom w drodze do szkoły. Interesujące jest to, że świat zachodni przekazał to towarzyszenie, względnie tę drogę, w sensie wychowania, nie jako słowo dla określenia szkoły. To mówi trochę o charakterze pedagogiki. Tkwi w niej wspólne chodzenie, wspólne bycie w drodze, towarzyszenie, milczenie i mówienie, prowadzenie i ochrona — czyli wszystko, co wiąże się z pedagogiką przeżyć.
Peripatos: Greckie słowo oznaczające kuluary. Szkoła filozoficzna Arystotelesa nosiła taką nazwę, ponieważ wykłady odbywały się w kuluarach. Chodzenie i filozofowanie były ze sobą wzajemnie powiązane. Rafael przedstawił to w przekonujący sposób na obrazie „Szkoła Ateńska”. Kairos: W mitologii greckiej to bóg szansy, szczęśliwego zbiegu okoliczności. W tym kontekście można zrozumieć powiedzenie „chwila podarowana przez bogów”. W pedagogice przeżywamy wiele takich chwil. Wiemy, że często staramy się o jakąś zmianę u dzieci i młodzieży, nie widząc efektów. Nagle pewnego dnia pojawia się punkt zwrotny, zmiana zachowania — podarunek bogów.
Przykład
Wychowawcy przebywają z grupą młodzieży w Szwecji. Są w drodze z plecakami i śpiworami. Mają zamiar przez sześć tygodni przedzierać się przez dzikie tereny Szwecji. Młodzież nie ma na to ochoty; dwoje całkowicie wycofuje się i odrzuca wszelki kontakt z wychowawcami. Milczą, są przekorni i w żadnym razie nie chcą rozmawiać z tymi zwariowanymi pedagogami. Po pięciu dniach, rano, ta dwójka woła przed namiotem wychowawców: „Możecie wstawać, przygotowaliśmy dla was kawę!”. To jest właśnie kairos, jedna z tych chwil, którą jako pedagog można przegrać lub wykorzystać. Jeśli pedagodzy powiedzą: „Nie, jesteśmy jeszcze zmęczeni”, wtedy przegapią dogodną okazję do zbudowania relacji. Jeśli jednak przyjmą propozycję, mogą obalić mury, które zbudowali ci młodzi ludzie.
Do szczęśliwych zbiegów okoliczności należy więc także to, czy pedagodzy dostrzegą te chwile i wykorzystają je. Uzasadnione jest twierdzenie, że takie momenty mogą częściej wystąpić na łonie przyrody niż w innych okolicznościach.
Carpe diem: Pojęcie to stało się ponownie szerzej znane za sprawą filmu „Stowarzyszenie Umarłych Poetów”. Najczęściej tłumaczy się je jako „chwytaj dzień”. Nie jest to jednak zbyt trafne tłumaczenie; lepsze tłumaczenie brzmi „pielęgnuj dzień”, ponieważ Carpo była boginią urodzaju i żniw. Dlatego carpe diem wskazuje na to, aby każdego dnia zbierać owoce, które już dojrzały i które należy już zebrać. Ten, kto jest w drodze z młodzieżą pośród natury, wie, że każdy dzień oferuje dojrzałe owoce, które można wspólnie zebrać.
Początek drogi: Niezależnie od tego, czy chodzi o wycieczkę rowerową, czy o dłuższą podróż, początek drogi oznacza najpierw pakowanie. Z tym zewnętrznym początkiem drogi może być jednak związany początek drogi w znaczeniu wewnętrznym. Może bowiem okazać się, że wraz z przedsię- wzięciem rozpoczyna się coś, co już długi czas było w nas stłumione; coś, o czym zapomnieliśmy; coś, co odrzuciliśmy od siebie.
Przykład
Uniwersytet letni 2007, Erlebnistage w Harzu. Stoję z piętnastoma studentami przed starym ciemnym wejściem do sztolni. Napięcie przed wyprawą w ciemność rośnie. Zakładamy na siebie stare ciepłe i nieprzemakalne ubrania. Obok mnie jedna ze studentek zaczyna płakać. Pocieszam ją i mówię, że może zostać i poczekać na nas na zewnątrz, w tym ciepłym letnim lesie. Ona zaprzecza, koniecznie chce iść z nami. Płacze także w ciemnej sztolni, idę obok niej lub w jej pobliżu, ona dalej płacze. Byliśmy w tej sztolni dwie godziny, ale ona nie uspokoiła się. Dopiero po wyjściu na światło dzienne mogła zaczerpnąć świeżego powietrza i opanować się. W drodze powrotnej zaczęliśmy rozmawiać. Szybko okazało się, że dziewczyna ta przeżywa głęboki kryzys życiowy. Jej związek partnerski rozpadał się, źle działo się na studiach, kończyły się finanse, mieszkanie było już wymówione. Ciemna sztolnia wyzwoliła w niej to wszystko, co z dużym trudem wyparła ze swojej świadomości. Teraz to wszystko mogło być przepracowane.
Outward Bound: Pojęcie to pochodzi z angielskiej terminologii marynistycznej i oznacza statek gotowy do opuszczenia portu. Pojęcie to wprowadził do pedagogiki Kurt Hahn (patrz rozdział 2). Opisuje on dokładnie jego użycie: Można powiedzieć, że dziecko stoi jeszcze w porcie i wyrusza w okres dojrzewania. Tam będą sztormy, burze i niepogoda, a pedagog bę- dzie towarzyszył dziecku od okresu dojrzewania, aż do stania się dorosłym.
UWAGA
Jeśli wyczuwa się znaczenie niektórych pojęć i wyrażeń, takich jak pedagogika, peripatos, carpe diem, początek drogi i Outward Bound, to przychodzą na myśl niektóre odniesienia do uczenia się zorientowanego na działanie i przeżycie. Pod tym względem pedagogika przeżyć prezentuje ciągłe odkrywanie tych filozoficznych i pedagogicznych korzeni. Dzisiaj w szkole i na uczelni przeważnie mamy do czynienia z pewnego rodzaju „pedagogiką siedzącą”, która zapomniała o tych korzeniach.
W 1993 roku wraz z Berndem Heckmairem w pierwszym wydaniu książki „Przeżywanie i uczenie się. Wprowadzenie do pedagogiki przeżyć” określiłem Jana Jakuba Rousseau (1712-1778) oraz Henry'ego Davida Thoreau (1817-1862) jako prekursorów pedagogiki przeżyć, co z czasem stało się kanonem i jest nawet cytowane w „Wikipedii”. Myśl Rousseau i Thoreau pozostaje nadal aktualna. Rousseau sformułował filozofię państwa, w której człowiek pasujący do jej założeń powinien być uformowany przez wychowanie. Rousseau filozofował o przyrodzie oraz życiu w samotności i prostocie, Thoreau wcielił to w czyn.
Rousseau, czyli prawo do dzieci ństwa. Rousseau, ten „egocentryczny myśliciel w filozofii” (Weischedel 1974, 192), obiera drogę, która później w romantyzmie stanie się powszechna. Dzięki jego ideom oświecenie doświadcza pierwszego pęknięcia. W „Wyznaniach” z 1770 roku, niczym w jakiejś psychoanalizie, przedstawia bezlitośnie swoje wnętrze. Chodzi mu o zwrócenie się w kierunku indywidualności, o wsłuchiwanie się w wewnętrzne odczucia. Znane zdanie Kartezjusza (1596-1650) „Myślę, więc jestem” zgodnie z ideą Rousseau można by sformułować jako: „Przeżywam, więc jestem”.
W 1762 roku ukaza ły się główne dzieła Rousseau „Umowa społeczna, czyli podstawy prawa państwowego” oraz „Emil, czyli o wychowaniu” (Rousseau 1975). W filozofii Rousseau dotyczącej państwa i społeczeństwa pedagogika i polityka są ze sobą ściśle powiązane, dlatego potrzebują one nowego człowieka, którego Rousseau opisuje w „Emilu”.
„Wszystko, wychodząc z rąk Stwórcy, jest dobre, wszystko wyrodnieje w rękach człowieka” (Rousseau 1975, 9) — tak brzmi pierwsze zdanie „Emila”. Celem jest wychowanie bez wychowawcy, pewien rodzaj minimalnego wychowania, w którym nie pedagog, lecz własne doświadczenia i naturalne kary, tzn. negatywne skutki i niestosowne zachowania, kształtują człowieka. Wpływ na nasze wychowanie mają „przyroda lub rzeczy albo ludzie” (Rousseau 1975, 10), przy czym przyrodzie przypisuje największe znaczenie, a wychowanie przez wychowawcę powinno służyć tylko do tego, aby umożliwić kształtowanie przez przyrodę i przez rzeczy. Wychowawca jest jedynie adwokatem naturalnych potrzeb dzieci.
„ Życie nie jest oddychaniem, życie jest działaniem” (Rousseau 1975, 15). Emil jako dziecko poznaje otoczenie i przyrodę. On nie ma doświadczać teoretycznie, lecz odkrywać naukę wtedy, kiedy sam tego potrzebuje. „Zamiast przywiązywać dziecko do książki, zajmuję je warsztatem, gdzie jego ręce pracują nad wykorzystaniem ducha; staje się ono filozofem i wierzy, że jest tylko robotnikiem” (Rousseau 1975, 104). Rozmowy, pouczanie, książki — to wszystko Rousseau odrzuca. Emil ma jednak czytać książkę, ponieważ „jeśli ma się odkryć jakąś sytuację, gdzie wszystkie naturalne potrzeby człowieka przedstawią się w sposób zrozumiały dla dziecięcego ducha, a środki do ich zaspokojenia byłyby łatwo rozpoznawalne, to trzeba by żywo zaangażować jego siłę wyobraźni”. Książką, która taką sytuację prezentuje i spełnia koncepcję wychowania Rousseau, jest „Robinson Crusoe” (1719) Daniela Dafoe (1660-1731).
Rousseau zaleca działanie, doświadczenie i przeżycie także nauczycielom:„Myślcie o tym, że na wszystkich przedmiotach musielibyście nauczyć więcej przez działanie niż przez słowa. Ponieważ dzieci łatwo zapominają to, co same powiedziały, i to, co się im powiedziało, ale nie to, co zrobiły lub co im zrobiono” (Rousseau 1975, 80).
W epoce o świecenia chciano wychowywać do rozsądku. Na lekcjach zdobywa się wiedzę; myślenie i ratio stoją w punkcie centralnym. Rousseau dodaje do tego nowe aspekty: uczucie, zmysły oraz zmysłowość, przeżycia i własne doświadczenia. Tak brzmi definicja wychowania rozumianego w sposób bardzo romantyczny: człowiek wychowany to taki, który „najlepiej potrafi znieść radości i cierpienia tego życia” (Rousseau 1975, 15). Rousseau chodzi o przeżycia:
„Nie ten, kto jest najstarszy, najwięcej przeżył, lecz ten, kto najmocniej przeżył. Niektórych chowa się w wieku stu lat, ale oni umarli już przy swoim porodzie. Byłoby to zwycięstwo, gdyby on umarł jako dziecko, żyjąc przynajmniej do tego czasu” (Rousseau 1975, 16).
Taka pochwa ła uczuć i emocji, przeżyć i doświadczeń doprowadza do apelu o uczenie się zorientowane na działanie: „Odczucia są pierwszymi elementami jego poznania. [...] Dziecko chce wszystko poruszyć, wszystkiego dotknąć. Ten niepokój nie przeszkadza. [...] Poznaje ono, co to jest ciepło, zimno, twardość, ciężar, lekkość ciała, ocenia wielkość, ocenia kształt i wszystkie przymioty, oglądając je, czując i słuchając” (Rousseau 1975, 41).
UWAGA
Rousseau odkrył etap życia, jakim jest dzieciństwo. Przeżycia i przygody na łonie natury oraz zmaganie się z nią stają się siłą napędową wychowania. Uczenie się bezpośrednie i aktywne w optymalny sposób wspiera dziecko. Dzięki temu Rousseau stworzył fundamenty uczenia się zorientowanego na przeżycie i na działanie.
Henry David Thoreau lub „Into the Wild”. Sean Penn (ur. 1960) kilka lat temu sfilmował powieść „Into the Wild” (2007) Jona Krakauera (ur. 1954), który opisuje tragiczne wycofanie się młodego człowieka do natury. Zarówno Krakauer, jak i Penn oraz młody bohater filmu zainspirowani zostali przez Thoreau.
Dwie jego najwa żniejsze książki „Walden, czyli życie w lesie” (1854) oraz „O obowiązku nieposłuszeństwa wobec państwa” (1849), łączą w sobie, jak u Rousseau, praktykę pedagogiczną ze światopoglądem politycznym. Po jednej stronie znajdują się cierpienie z powodu państwa i sprzeciw przeciw niesprawiedliwemu państwu, po drugiej pojawia się przyroda jako wielka wychowawczyni i nauczycielka. Autor chce dać przykład i opuszcza swoje miasto rodzinne Concorde 4 lipca 1845 roku, w dniu święta niepodległości Stanów Zjednoczonych. Dwa i pół roku mieszka w zbudowanej przez siebie chacie nad jeziorem Walden.
Thoreau wi ąże ze swoim życiem na łonie natury różne cele. Przede wszystkim chce wykazać, że można osiągnąć niezależność przez dobrowolnie wybrane ubóstwo i życie w prostocie. Nie potrzebuje ani komunistycznej utopii, ani ideologii kapitalistycznej. Następnie zainspirowany przez Ralpha Waldo Emersona (1803-1882) stawia sobie podstawowe pytania filozoficzne o wolność i postęp, stosunek człowieka do przyrody, do właściwych potrzeb człowieka, o religię i duchowość. Po trzecie, jego pobyt nad jeziorem Walden jest także modelem ekonomicznym; dwa i pół roku żyje w zbudowanej przez siebie chacie dzięki handlowi wymiennemu, w świecie bez pieniędzy. W końcu po czwarte, mógł on określić czas swojego wycofania jako terapię pustyni. Samotność ma mu w jakiś sposób pomóc poradzić sobie ze śmiercią brata. Sam w duchu prawie średniowiecznym przygotowuje się na swoją śmierć, chce nauczyć się ars moriendi.
„Wyprowadziłem się do lasu, ponieważ miałem takie życzenie, aby żyć przemyśleniami, aby zbliżyć się do właściwego i rzeczywistego życia, aby zobaczyć, czy nie mógłbym się nauczyć tego, co miałem się nauczyć, abym, gdy przyjdzie czas umierania, nie miał poczucia, że nie żyłem” (Thoreau 1971, 184).
W ten sposób staje się krytykiem rzeczywistości i pustelnikiem, anarchistą, który odrzuca państwo, staje się twórcą idei nieposłuszeństwa obywatelskiego, a dla współczesnych ekologów, ruchów pokojowych oraz outsiderów jest wzorem. Jego samotna chata nad jeziorem Walden chroni go przed odrzuceniem i pośpiechem miasta. W oddaleniu od cywilizacji zbliża się do swojej prawdy:
„To, co najczęściej zawiera się w słowie «luksus», i wiele innych tak zwanych wygód życiowych nie jest czymś, bez czego nie da się żyć, lecz są to właśnie przeszkody dla wzrostu człowieczeństwa” (Thoreau 1971, 26).
Jego krytyczne pytania dotycz ące postępu technicznego są jeszcze dzisiaj aktualne: „Bardzo się spieszymy, aby skonstruować połączenie telegraficzne pomiędzy Maine a Teksasem, ale być może Maine i Teksas nie mają żadnych ważnych spraw do omówienia” (Thoreau 1971, 61).
Thoreau pokazuje, że można zmienić swoje życie z dnia na dzień, nie czekając na lepsze czasy, które obiecują komunizm i kapitalizm. Przy czym jego droga do natury i lasów jest zawsze drogą w głąb samego siebie. To romantyk, który pozwolił zainspirować się przez jezioro Walden, ale jest też jednocześnie badaczem, który dochodzi do istoty rzeczy: „Brzegi są wargami jeziora, na których nie wyrasta żadna broda, jezioro oblizuje je od czasu do czasu” (Thoreau 1971, 184); „Zadziwiające jest, jak długo ludzie pielęgnują w sobie wiarę w to, że jezioro jest bezdenne, nie podejmując trudu, aby je zmierzyć. [...] Bez trudu dokonałem pomiaru głębokości przy pomocy nici i kamienia o wadze około 1 kg, dzięki temu mogłem dokładnie powiedzieć, kiedy kamień opuścił dno, ponieważ musiałem mocniej ciągnąć, zanim woda wpłynęła pod niego i mi pomagała” (Thoreau 1971, 280).
Dążenie do bogactwa Thoreau traktuje jako społeczną neurozę. Praca tworzy dobrobyt, budzą się potrzeby i rośnie konsumpcja — a to wszystko dzieje się w coraz szybszym tempie. Kto się zadłuży, staje się zależny od systemu. Dlatego Thoreau postuluje: „Potrzeby życiowe duszy nic nie kosztują” (Thoreau 1971, 319).
W jego myśli pedagogicznej znajduje się wiele podobieństw do myśli Rousseau: „Każde dziecko w pewnym sensie rozpoczyna świat od początku i najchętniej przebywa na wolnym powietrzu, także w deszczu i w zimnie” (Thoreau 1971, 119). Tak jak w przypadku Emila i Robinsona Crusoe'a łowiectwo i zbieractwo powinno odgrywać główną rolę: „Można żałować tylko takiego chłopca, który nigdy nie mógł wystrzelić z fuzji; nie jest on przez to bardziej humanitarny, nie, jego wychowanie zostało bardzo zaniedbane” (Thoreau 1971, 212). Jednak dzieci także w zabawie pojmują rzeczywistość i poznają naturalne prawa: „Te dzieci, które bawią się w życie, pojmują jego zasady i relacje bardziej prawidłowo niż dorośli, którym nie udaje się żyć godnie, którzy jednak przez swoje doświadczenie, to znaczy przez niepowodzenie swoich planów, uważają się za mądrych” (Thoreau 1971, 103).
UWAGA
Thoreau był outsiderem, pedagogiem, poetą, a w ostatecznym rozrachunku dziewiętnastowiecznym psychologiem głębi, który chciał odrzucić cały niepotrzebny balast cywilizacyjny na drodze do nieświadomości, do poznania i do szczęśliwego życia. Działał przede wszystkim przez przeżycia i poznanie, które przedstawił w swoim dzienniku. Jego wycofanie się nad jezioro Walden stało się później wzorem dla tzw. Solo-Experience, czyli doświadczenia solo: spędzanie kilku dni i nocy samemu na łonie natury. Jest on zakotwiczony bardzo głęboko w świadomości amerykańskiej Adventure Education.
opr. ab/ab