Życie za życie [GN]

Oskarżenia Grossa względem Kościoła i Polaków, jakoby byli bierni wobec zagłady Żydów, są niezgodne z faktami i głęboko krzywdzące

Katolicy w Polsce nie tylko pomagali Żydom w czasie zagłady, ale wręcz oddawali za nich życie. W świetle faktów oskarżanie przez prof. Jana Tomasza Grossa Kościoła o bierność wobec ludobójstwa Żydów w czasie II wojny światowej jest nie tylko nieprawdziwe, ale głęboko krzywdzące.

Według Grossa, Kościół katolicki jest „Wielkim Nieobecnym Zagłady polskich Żydów”, duchowni byli bierni i milczeli, a przedwojenny katolicyzm był wręcz źródłem antysemityzmu. Choć te tezy rozmijają się z faktami, jednak zyskały tak dużą popularność we współczesnej przestrzeni publicznej, że dla wielu stają się obowiązującą „prawdą”. Dlatego dla rzetelnego obrazu relacji między Polakami i Żydami w czasie wojny warto przypomnieć fakty pokazujące heroiczną pomoc, jaką m.in. z pobudek religijnych okazywali Polacy Żydom.

Terror wobec Kościoła

Opisując stosunek Kościoła do Żydów w czasie wojny, nie można pominąć kontekstu, a więc bezwzględnej, fizycznej eksterminacji, jakiej ze strony Niemców poddawani byli duchowni. Na terenach włączonych do Rzeszy Niemcy realizowali plan całkowitej germanizacji Kościoła, np. na Górnym Śląsku i Pomorzu, albo wręcz jego zniszczenia, np. w tzw. Kraju Warty. W efekcie z 2400 księży czynnych na tych terenach w 1939 r., w 1944 r. funkcje duszpasterskie pełniło zaledwie 60. Kapłani byli mordowani i trafiali do obozów koncentracyjnych. Przez największy, w Dachau, przeszło łącznie 1746 księży i zakonników.

Mniejsze straty dotknęły Kościoła na terenie Generalnej Guberni, gdzie Niemcy stosowali bardziej ograniczone represje i nie dążyli do zniszczenia kościelnych struktur. Mimo to w samej archidiecezji warszawskiej ponad 11 procent księży zostało zamordowanych.

W skali ogólnopolskiej duchowieństwo było grupą społeczno-zawodową, która poniosła największe straty. Z ponad 10 tys. księży diecezjalnych zginęło prawie 2 tys., w tym siedmiu biskupów, a także ok. 850 zakonników oraz ok. 300 sióstr zakonnych. W niektórych diecezjach straty księży wynosiły ponad 50 procent stanu sprzed wojny.

Pomoc duchownych

Pomimo tak olbrzymiego terroru, a na niektórych obszarach realnej groźby utraty życia za samo bycie księdzem, Kościół katolicki aktywnie uczestniczył w pomocy Żydom. Jej zakres i różnorodność wskazują, że była to postawa dominująca.

Faktem jest, że nie było wystąpień przedstawicieli Kościoła wprost potępiających ludobójstwo Żydów, ale w czasie okupacyjnego terroru otwarte przeciwstawienie się Niemcom równało się śmierci. Duchowni przyjęli strategię, polegającą na ratowaniu życia konkretnych osób. Działania te odbywały się na różnych płaszczyznach. Najpowszechniejsze było ukrywanie Żydów w budynkach kościelnych, przede wszystkim w klasztorach. Według historyków praktycznie w każdym żeńskim domu zakonnym przechowywani byli Żydzi. Irena Sendlerowa podała, że w akcję pomocy 1200 żydowskich dzieci z warszawskiego getta włączyło się prawie 200 klasztorów. Jedno Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Maryi, z przełożoną Matyldą Getter na czele, przyjęło około 500 dzieci. Także biskupi ukrywali Żydów, np. arcybiskup lwowski Bolesław Twardowski przechowywał w swoim pałacu żydowską rodzinę.

Biskupi, np. metropolita krakowski abp Adam Sapieha, zezwalali też na wydawanie fałszywych zaświadczeń parafialnych, a gdy Żyd chciał przejść na katolicyzm, zgadzali się na przyspieszone kursy przygotowania do chrztu. Związany z endecją biskup łomżyński Stanisław Łukomski w swoim nauczaniu podczas wojny zdecydowanie zabraniał patologicznych zachowań, np. grabieży cudzego mienia czy zabójstw wpisujących się w politykę okupanta. W archiwach kościelnych są też dokumenty, w których liczni biskupi, np. biskup kielecki Czesław Kaczmarek, częstochowski Teodor Kubina, sandomierski Jan Kanty Lorek czy w Warszawie abp Antoni Szlagowski, zwracali się do podległego im duchowieństwa, aby pomagali Żydom.

W wydanej w 2009 r. w Kanadzie obszernej książce Marka Paula pt. „Ratowanie Żydów przez polskie duchowieństwo katolickie w czasie wojny. Świadectwa ocalonych”, która niestety jest dostępna jedynie w języku angielskim, autor zgromadził kilkaset świadectw Żydów uratowanych przez polskie duchowieństwo.

Wśród blisko 23 tysięcy osób odznaczonych przez instytut Yad Vashem medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata za ratowanie Żydów z Holocaustu jest ponad 6 tysięcy Polaków. Mało kto wie, że wśród tych Polaków jest 21 księży oraz 40 sióstr zakonnych.

„Antysemici” ratują Żydów

Postawa duchownych wobec Żydów w czasie wojny przeczy tezie, że polski katolicyzm był jednym z głównych źródeł antysemityzmu. Niewątpliwie przed wojną stosunki między katolikami a wyznawcami judaizmu były napięte. Trzeba jednak rozróżnić antysemityzm, u którego podłoża leżał nacjonalizm i nienawiść rasowa, od budzących napięcia różnic religijnych czy konfliktów na tle ekonomicznym. Źródeł postaw antysemickich trzeba szukać w narastającym w latach 30. ub. wieku w Polsce i w Europie nacjonalizmie. Problem polega na tym, że często środowiska prezentujące taką ideologię przedstawiały się jako obrońcy wiary katolickiej. Tymczasem w oficjalnych wystąpieniach Episkopatu postawa nienawiści wobec Żydów jest potępiana. W liście pasterskim z 1936 r. prymas Hlond z jednej strony krytykuje Żydów za istniejące wśród nich naganne postawy, np. za to, że „walczą z Kościołem”, czy, że stanowią awangardę „ruchu bolszewickiego”, a jednocześnie twardo broni Żydów jako ludzi: „Przestrzegam przed importowaną z zagranicy postawą etyczną, zasadniczo i bezwzględnie antyżydowską. Jest ona niezgodna z etyką katolicką. (...) Nie wolno na Żydów napadać, bić ich, kaleczyć, oczerniać. Także w Żydzie należy uszanować i kochać bliźniego (...)”.

W polskim społeczeństwie przed wojną oba nurty — antysemityzm i postawa krytyczna, ale wzywająca do szacunku — ścierały się ze sobą. W obliczu zagłady Żydów niewątpliwie zwyciężył nurt drugi. To z inicjatywy katolickiej inteligencji powstała w 1942 r. w konspiracji Rada Pomocy Żydom. Bezpośrednią inspiracją do jej utworzenia była odezwa „Protest” znanej pisarki oskarżanej przed wojną o antysemityzm Zofii Kossak-Szczuckiej, w której odwołując się do chrześcijańskiego miłosierdzia, wzywała ona Polaków, aby nie pozostawali obojętni wobec zbrodni na Żydach i udzielali im pomocy. Taka postawa znajdowała oddźwięk w polskim społeczeństwie, które — mimo terroru i groźby utraty życia — według szacunków uratowało co najmniej 100 tys. Żydów. Trzeba tu zaznaczyć, że katolicyzm nie był jedyną przesłanka pomocy Żydom, robili to ludzie o bardzo różnych światopoglądach. W Radzie Pomocy Żydom działali katolicy i ludzie ze środowisk lewicowo-liberalnych, m.in. z żydowskiej partii lewicowej Bund.

Symbolicznym przykładem pomocy Żydom z pobudek ewangelicznych jest ks. Marceli Godlewski, proboszcz parafii Wszystkich Świętych, która znajdowała się na granicy warszawskiego getta. Ten kapłan, uważany przed wojną za antysemitę, na olbrzymią skalę rozwinął pomoc Żydom z getta: ukrywał ich na plebanii, pomagał w ucieczce, fałszował dokumenty czy w przyspieszonym tempie chrzcił i przyjmował do Kościoła. Za te działania został pośmiertnie odznaczony medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Podobnym przykładem jest postawa św. Maksymiliana Kolbe. Niesłusznie jest on oskarżany o niechęć do Żydów, choć niewątpliwie uważał, że żyją w błędzie i powinni się nawrócić na chrześcijaństwo, jednak analiza jego pism wskazuje, że traktował ich z ewangeliczną miłością. Gdy wybuchła wojna, o. Maksymilian dał świadectwo tej miłości, przyjął na teren Niepokalanowa około 1,5 tysiąca Żydów, co było bezpośrednim powodem jego aresztowania, a potem męczeńskiej śmierci.

Oddać życie z miłości

W chrześcijaństwie wyrazem największej miłości jest oddanie życia za drugiego człowieka. I polscy katolicy dawali w czasie wojny heroiczne świadectwa miłości do Żydów, oddając za nich życie. Przykładem takiej postawy może być sześć osób z grona 108 męczenników II wojny światowej, beatyfikowanych przez Jana Pawła II 13 czerwca 1999 r. we Włocławku. Warto ich przypomnieć.

Siostra Ewa Noiszewska była dyrektorką szkoły prowadzonej przez niepokalanki w Słonimiu, a jednocześnie lekarzem. W czasie okupacji udzielała w szpitalu pomocy prześladowanym, w tym także Żydom. Została aresztowana przez policję nazistowską w nocy 18 grudnia 1942 r., a następnego dnia rozstrzelana w pobliżu Słonimia. Miała 57 lat. Druga z sióstr niepokalanek, Marta Wołowska, była przełożoną klasztoru w Słonimiu. Za pomoc ofiarom represji i Żydom została rozstrzelana wraz z s. Noiszewską 19 grudnia 1942 r. Miała 63 lata.

Ks. Józef Pawłowski był rektorem seminarium duchownego w Kielcach i bardzo ofiarnym duszpasterzem. Został aresztowany w lutym 1941 r. za działalność duszpasterską, a zwłaszcza za organizowanie pomocy dla Żydów, za co Niemcy wydali na niego wyrok śmierci. Wykonano go 9 stycznia 1942 r., w obozie w Dachau, przez powieszenie. Przeżył 52 lata.

Ks. Michał Piaszczyński był profesorem seminarium duchownego w Łomży, promotorem dialogu religijnego z judaizmem. Już w początkach lat 30. używał w odniesieniu do Żydów tytułu: „starsi bracia w wierze”. Aresztowany 7 kwietnia 1940 r., był przetrzymywany w więzieniu w Suwałkach, potem przebywał w obozach koncentracyjnych w Działdowie i w Sachsenhausen, gdzie zmarł 18 grudnia 1940 r., w wieku 55 lat. Przebywający w tym samym bloku obozowym więźniowie podkreślali, że był on duchowym przewodnikiem więźniów, a słabszych, w tym Żydów, wyręczał w pracach obozowych. Współwięzień, ks. prałat Kazimierz Hamerszmit, zostawił świadectwo, w którym opisuje, jak ks. Piaseczyński podzielił się swoją porcją chleba z żydowskim adwokatem z Warszawy o nazwisku Kott. Kiedy Żyd odbierał ofiarowany chleb, powiedział: „Wy katolicy wierzycie, że w waszych kościołach w chlebie jest żywy Chrystus; ja wierzę, że w tym chlebie jest żywy Chrystus, który ci kazał podzielić się ze mną”.

Na niezwykły akt heroizmu zdobyła się dominikanka s. Julia Rodzińska. Aresztowana przez gestapo w lipcu 1943 r. trafiła do obozu zagłady w Stutthoffie. Tu dobrowolnie zgłosiła się do opieki nad umierającymi na tyfus żydowskimi więźniarkami. Sama zaraziła się tą chorobą, w wyniku czego zmarła 20 lutego 1945 r., w wieku 46 lat.

Za chronienie w klasztorze żydowskich dziewczynek i uciekinierów oddała życie urszulanka Unii Rzymskiej s. Klemensa Staszewska. Podczas wojny była przełożoną domu zakonnego w Rokicinach Podhalańskich. Za pomoc Żydom została zesłana do obozu w Oświęcimiu, gdzie zmarła 27 lipca 1943 r., w wieku 53 lat.

Nienarodzony męczennik

Podawane przykłady pomocy Żydom przez katolików dotyczą głównie osób duchownych. Nie można jednak zapominać, że taką postawą, łącznie z ofiarą życia, odznaczali się katolicy świeccy, a u źródeł ich motywacji była ewangeliczna postawa miłości wobec bliźniego.

Symboliczna jest tu wstrząsająca historia rodziny Józefa i Wiktorii Ulmów ze wsi Markowa koło Łańcuta. W swoim domu od 1942 r. ukrywali ośmioro Żydów. 24 marca 1944 r. doszło do tragedii, bowiem miejsce ukrycia Żydów zostało zdradzone nazistom. Rankiem Niemcy dotarli do zabudowań Józefa Ulmy, najpierw zabili Żydów, w tym małą dziewczynkę. Następnie wyprowadzili z domu gospodarzy — Józefa i Wiktorię i ich rozstrzelali. Po czym taki sam los spotkał sześcioro ich dzieci. W chwili śmierci Wiktoria była w 9. miesiącu ciąży z siódmym dzieckiem. Początkowo ciała zamordowanych pogrzebano w pobliskim sadzie, gdy później przenoszono je na pobliski cmentarz okazało się, że już po zakopaniu zwłok rozpoczął się poród, gdyż z łona matki wystawała główka i klatka piersiowa dziecka. Obecnie trwa proces beatyfikacyjny całej rodziny Ulmów, zakończony został etap diecezjalny. Rodzina Ulmów otrzymała pośmiertnie medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Tragiczne losy rodziny Ulmów to tylko jeden z licznych przykładów Polaków, którzy zginęli ratując Żydów. 6 grudnia 1942 roku w Ciepielowie oddziały Waffen SS za pomoc udzielaną Żydom zastrzeliły lub spaliły żywcem 33 osoby, wśród nich Bronisławę i Adama Kowalskich wraz pięciorgiem dzieci.

Nie wszystkie akty pomocy Żydom miały tak tragiczny przebieg, szereg zakończyło się pomyślnie. Liczne świadectwa udanej pomocy, także z pobudek religijnych, znajdują się w przygotowywanej przez prof. Jana Żaryna w IPN książce pt. „Dobre sąsiedztwo”. Jest w niej ponad 800 relacji o ratowaniu Żydów przez kilka tysięcy Polaków.

Podane przykłady, a także ich skala, pokazują, że pomaganie Żydom przez polskich katolików było w czasie wojny zjawiskiem powszechnym, a twierdzenia o rzekomej bierności katolików wobec zagłady Żydów w czasie wojny są po prostu nieprawdziwie i głęboko krzywdzące.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama