Kto?!

Jaka jest prawda o męczeńskiej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki?

„Stwierdziłem, że wszystko, co wiemy o tej zbrodni, wiemy od oskarżonych, wysoko wyszkolonych oficerów tajnej komunistycznej policji politycznej, którzy sami siebie oskarżyli o dokonanie mordu i opisali jego przebieg" - pisat niegdyś Krzysztof Kąkolewski w książce „Będziesz ukrzyżowany", poświęconej sprawie męczeńskiej śmierci sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki. I pomimo upływu 21 lat od tamtych tragicznych wydarzeń, należy ze smutkiem stwierdzić, że dziś wiemy na ten temat niewiele więcej...

W tej sprawie niewiele jest pewników. Wiadomo, że ks. Jerzy został uprowadzony 19 października 1984 roku koło Górska w województwie toruńskim w czasie powrotu do Warszawy po odprawieniu Mszy św. w bydgoskim kościele pw. Świętych Polskich Braci Męczenników. Wiadomo też, że jechał z nim kierowca Waldemar Chrostowski, któremu udało się uciec oprawcom.

Resztę wiemy z ustaleń oficjalnego śledztwa oraz zeznań oskarżonych i nielicznych świadków złożonych podczas całkowicie kontrolowanego przez komunistyczną władzę pokazowego procesu toruńskiego.

Bajka toruńska

Według oficjalnej wersji, ks. Jerzy był torturowany i zamordowany jeszcze tego samego dnia, w którym dokonano jego uprowadzenia. Następnie oprawcy wrzucili zwłoki kapłana do Wisły w okolicach Włocławka.

Zgodnie z ustaleniami procesu toruńskiego zbrodni miało dokonać trzyosobowe komando kapitana SB Grzegorza Piotrowskiego, działające w porozumieniu z ich bezpośrednim przełożonym pułkownikiem Adamem Pietruszką, zastępcą szefa IV Departamentu MSW.

Motywacja? Podobno osobista nienawiść do księdza i chęć wykazania się przed szefami. Co ciekawe, nie zachowały się żadne protokoły z posiedzeń Biura Politycznego KC PZPR dotyczące sprawy ks. Popiełuszki.

Po 1989 roku próbowano ustalić, kto był rzeczywistym mocodawcą zbrodni. Udało się nawet posadzić na ławie oskarżonych generałów Władysława Ciastonia i Zenona Płatka, którzy w latach 80. zarządzali Służbą Bezpieczeństwa i Departamentem IV MSW Proces obu generałów był jednak słabo udokumentowany, a na dodatek przeprowadzany w dużym pośpiechu. W rezultacie, w 2002 roku Ciastoń został uniewinniony, a proces Płatka zawieszono z powodu jego choroby.

Tymczasem w ostatnich latach nieustannie rosła ilość hipotez próbujących wyjaśniać sprawę śmierci ks. Po-piełuszki. Zupełnie poważnie mówiło się np. o inspiracji zbrodni ze strony KGB lub GRU.

Całkiem niedawno podejrzenia skierowały się w stronę generała Mirosława Milewskiego, byłego ministra spraw wewnętrznych i politycznego rywala gen. Kiszczaka, który w 1985 r. został usunięty z PZPR w związku z aferą „Żelazo". Zgodnie z tą hipotezą śmierć ks. Jerzego miała być elementem walk frakcyjnych w łonie partii.

Rozkaz: nakłonić

Najpełniejszy obraz wątpliwości, jakie pojawiły się po zakończeniu procesu toruńskiego, dał wspomniany na wstępie Krzysztof Kąkolewski. Na podstawie dostępnych materiałów procesowych wypunktował on z zegarmistrzowską precyzją wszelkie braki i nieścisłości w oficjalnych ustaleniach.

Kąkolewski nie tylko podważał całość zeznań z procesu toruńskiego, ale zasugerował, że mogą być one elementem drobiazgowo zaplanowanej fikcji stworzonej na potrzeby społeczeństwa. Jako przykład przywołał kulisy śledźtwa i wielkiej esbeckiej manipulacji, jaką okazał się proces w sprawie zabójstwa Grzegorza Przemyka.

Sugerował także, że śmierć ks. Jerzego - choć w ostateczności zakładana - była w gruncie rzeczy wielce niepożądana dla esbeków. „Nikt nie wydał rozkazu porwania i zabicia ks. Jerzego, tylko rozkaz porwania go i wszystkimi dostępnymi środkami zmuszenia do zgody na współpracę, nawet jeśli tortury, przekroczywszy pewną granicę, przyniosą ks. Jerzemu śmierć" - konkludował Kąkolewski w swojej książce.

Zdaniem autora nakłonienie kapłana do współpracy miało dla komunistów o tyle duże znaczenie, że coraz głośniej mówiło się o rychłym wyjeździe ks. Popiełuszki do Rzymu.

Bezpieka nie przewidziała wszak jednego: niezłomnej postawy i hartu ducha ks. Jerzego.

Jest trop?

- Wiele wątków związanych ze sprawą śmierci ks. Popiełuszki wskazuje na zupełnie nowy obraz wydarzeń sprzed 21 lat. Jednak nasze działania z punktu widzenia prawnego są ograniczone, ponieważ tamta sprawa zakończyła się prawomocnym wyrokiem. Aby weryfikować oficjalne ustalenia, trzeba byłoby wznowić proces toruński, a o to muszą wystąpić sami zainteresowani - mówi prokurator Ewa Koj, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach.

Dlatego właśnie śledztwo katowickiego IPN, który od niedawna zajmuje się sprawą ks. Popiełuszki, ogranicza się jedynie do kwestii sprawstwa kierowniczego najwyższych organów.

Ten wątek podjęły niedawno połączone siły dwóch redakcji: Telewizji Polsat i tygodnika „Wprost". Po kilkumiesięcznym śledztwie dziennikarze wysnuli hipotezę sugerującą, że inspiratorami zabójstwa ks. Popiełuszki byli bezpośrednio najwyżsi peerelowscy dygnitarze państwowi.

- Na dziś nie mamy dowodów pozwalających na postawienie przed sądem generałów Kiszczaka i Jaruzelskiego. Nie przeczę jednak, że natrafiliśmy na poszlaki wskazujące na możliwy udział w sprawie wysokich funkcjonariuszy PRL - mówi prokurator Ewa Kój.

Śledztwo katowickiego IPN trwa więc nadal, ale do przejrzenia pozostają cały czas kilometry akt. Czy tym razem przyniesie ono wreszcie jakieś rezultaty? Dziś trudno to przewidzieć. Oby nie spełniły się więc przepowiednie Zbigniewa Herberta, który już na początku lat dziewięćdziesiątych przewidywał, że zapewne nigdy nie dowiemy się, na czyje polecenie zamordowano księdza Jerzego. i

System zbrodni

Z dr. hab. Janem Żarynem, historykiem IPN, specjalistą w dziedzinie historii Kościoła w czasach PRL, rozmawia Łukasz Kaźmierczak

Według najnowszych doniesień gen. Jaruzelski miał powiedzieć do gen. Kiszcza-ka: „załatw to, niech on nie szczeka". Chodziło o ks. Popiełuszkę...

- Nie wiemy, skąd autorzy sensacyjnych relacji wzięli to zdanie. Być może padło ono podczas zeznań procesowych Adama Pietruszki. Jeśli tak, to trzeba przyznać, że ten wątek był do tej pory bardzo mato wykorzystywany publicznie. Wiadomo, że Pietruszka byt bardzo rozżalony na Kiszczaka i Jaruzelskiego. Wspominał mi o tym, choćby ostatni więzień PRL Józef Szaniawski, który siedział przez jakiś czas w jednej celi z Pietruszką. Pułkownik opowiadał mu, że kiedyś przyszedł do niego Kiszczak i powiedział: „no, niestety, rozumiecie towarzyszu, trzeba będzie posiedzieć". Pietruszka miał więc być tamą, na której zatrzymać się miała odpowiedzialność za tę zbrodnię.

A zatem co z winą ówczesnych decydentów?

- Z pewnością można mówić co najmniej o winie pośredniej Jaruzelskiego i Kiszczaka. Obaj odpowiadają za bezkarność funkcjonowania w resorcie filozofii, która dopuszczała możliwość stosowania całej gamy represji wobec niepokornych kapłanów. Trudno jednak na tej podstawie stwierdzić, że Jaruzelski bezpośrednio ręcznie sterowa) Piotrowskim.

Wiadomo jednak, że istniało z jego strony ogólne przyzwolenie na to, co robiono w MSW.

A wątek walk frakcyjnych w łonie partii jako możliwy motyw zabójstwa ks. Popiełuszki?

- Niewątpliwie istniał konflikt polityczny na linii Jaruzelski - Kiszczak - Milewski, jednak nie łączyłbym go ze sprawą ks. Jerzego. Ten konflikt rozgrywał się na poziomie Warszawa-Moskwa. To nie był obszar, w którym mogłaby odgrywać jakąś rolę osoba zwykłego księdza, nawet tak niepokornego i niezwykłego jak kapłan z Żoliborza.

Moim zdaniem gen. Jaruzelski nadużywa tego argumentu, próbując oddalić od siebie zarzut o odpowiedzialności za praktyki stosowane przez funkcjonariuszy MSW: inwigilację, szykany, stosowanie prowokacji, oczernianie i w końcu bicie, w tym ze skutkiem śmiertelnym. Jaruzelski i Kiszczak stali na czele władz, które pozwalały na stosowanie takich praktyk wobec ludzi, których chciano uciszyć.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama