Między mitem a prawdą

O mitach i prawdach w historii Polski i ich roli w kształtowaniu świadomości Polaków

Społeczeństwa żyją mitami, „odżywiają się” nimi. To mity pozwalają koić ból, rozgoryczenie, krzepią i poprawiają samopoczucie, wzbogacają tradycję, której trudno się wyrzec. Mity sprawiają, że historia daje społecznościom więcej powodów do dumy. Są więc mity, których nie poddaje się redukcji. Czy słusznie — nie nam sądzić. Są jednak i takie mity, z którymi należy się zmierzyć chociażby w imię prawdy historycznej.

Zacytowane powyżej słowa dr. Jacka Kurka z Uniwersytetu Śląskiego wyrażają jedną z największych tęsknot historyka jaką jest

dążenie do prawdy historycznej.

Nie jest to zapewne łatwe. Polska na przestrzeni dziejów zdobyła szczególne doświadczenie jeśli chodzi o odkłamywanie historii. Jej udziałem jest wyjątkowy los kraju, permanentnie przez kilkaset lat zagrożonego, którego obywatele czują się także niepewni swego bytu. Ta sytuacja trwa od XVII wieku, a najdramatyczniejsze rozmiary przybiera w następnych, aż po wiek XX. Okoliczności te sprawiają, że w polskim myśleniu dominuje silny wątek patriotyczny. Takie właśnie wartości przekazywały przez pokolenia matki swoim dzieciom, nauczyciele uczniom, księża wychowankom. Podziały społeczne, ze współczesnego punktu widzenia raczej szkodliwe niż pożyteczne, przebiegały według kryterium czy ktoś był bohaterem, czy nim nie był. W ten sposób rodziły się mity wielkich postaci. One to każą nam widzieć historię Polski przez pryzmat przelanej krwi i to bez względu na to, czy się zwyciężyło czy przegrało. Klęska wręcz przydawała aureoli męczeństwa, będąc pożywką dla wielkiej epopei naszego cierpienia. Mit bohaterstwa, niewątpliwie piękny i szlachetny, zapładniał sztukę i kulturę, ale jednocześnie kładł się swoistym cieniem na polskich losach. Ten rodzaj mitu tkwi silnie w naszym społeczeństwie do dzisiaj.

Gdyby zapytać przeciętnego Polaka, kto dla niego jest bohaterem, to z pewnością wymieniłby właśnie postacie wielkich wodzów narodowych. Wystarczy zresztą wejść chociażby do jakiegokolwiek muzeum polskiego malarstwa, by zorientować się, co stanowiło treść życia. Konie i bitwy zajmują naczelne miejsce w polskim panteonie. Statystyczny Polak, pytany o malarzy, wymieni Matejkę, a ze znanych dzieł Bitwę pod Grunwaldem czy Panoramę Racławicką. Tymczasem wchodząc do muzeum w Holandii, oglądamy stare sztychy przedstawiające martwą naturę, bukiety kwiatów, mieszczan przy oknach. Trudno nie zgodzić się z opinią historyka, że te przykłady doskonale odzwierciedlają, czym żyje naród. Nie sposób przy tym oprzeć się smutnej refleksji, że Polacy sprowadzili swą kulturę i świadomość do jednego wątku. Nasze wyobrażenia i przyzwyczajenia, niestety, są źródłem dramatycznych problemów po uzyskaniu wolności. Przykładem może być okres międzywojenny, a także obecne czasy, kiedy owe mity okazują się jałowe, a przynajmniej niewystarczające w nowej sytuacji.

Historia nie jest biało-czarna

i nie będzie, bo życie nie jest biało–czarne — twierdzi Jacek Kurek. — W ten sposób powstają bardzo szkodliwe mity, albowiem całe epoki potrafią skwitować jednym krótkim określeniem — kluczem, takim jak np. czasy saskie. Są one dla nas synonimem pijaństwa, pieniactwa, przekupstwa, korupcji, zrywanych sejmów i powszechnego marazmu. Kto pamięta, że w 1705 r. za sprawą Augusta II Rzeczpospolita zyskała swój pierwszy i dziś ciągle ceniony Order Orła Białego? W 1707 r. opublikowano tekst nabożeństwa Gorzkich Żalów. W roku 1711 wyruszyła do Częstochowy pierwsza piesza pielgrzymka warszawska, stanowiąca podziękowanie za wybawienie od zarazy. W 1717 r. koronowano obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, co stało się początkiem tradycji następnych podobnych koronacji. Czym byłaby polska kultura religijna bez tych kilku zaledwie wymienionych elementów? Skwitowanie siedemdziesięciu lat dziejów kraju jednym określeniem jest nieporozumieniem. To mit, że owe „czasy” były jednorodne, monolityczne, ciągle takie same. Mitem jest przeświadczenie o ich globalnej kryzysowości. Takie mity szkodzą, mącą obraz przeszłości. Utrwalają fałsz i zasłaniają drogę do prawdy.

Praca historyka powinna zatem polegać na mądrym, sensownym, dalekim od sensacji tłumaczeniu historii jako życia, dziejów mających jasne, jak i ciemne strony, podobnie jak w każdym z nas jest skłonność do dobrego i złego. Klasycznym przykładem jest Tadeusz Kościuszko, postać wręcz nieszczęsna, ale spróbujmy powiedzieć coś krytycznego na jego temat. Podobnie król Jan III Sobieski, bóg wojny, w opinii ludzi i historii całkowicie nieskazitelny, podczas gdy poza kilkoma bitwami, kiedy to wykazał się niewątpliwym talentem, jego panowanie było pasmem tragicznych klęsk, niejednokrotnie przez niego zawinionych. Nie wolno mu jednak tego wypominać. Można wymienić wiele mitów, które wpłynęły na pojmowanie naszej historii. Znany wiersz Adama Mickiewicza „Reduta Ordona” zawiera historyczny fałsz. Każe bohaterowi zginąć, gdy tak naprawdę żył bardzo długo. Jednak bez tragicznego zakończenia utwór nie miałby siły, nie spełniłby swej funkcji. 100 lat później K.I. Gałczyński pisze o poległych żołnierzach z Westerplatte, którzy „do nieba czwórkami szli”. Tymczasem wielu z nich przeżyło wojnę. Z kolei w postaci Wokulskiego zawarł Bolesław Prus najbardziej charakterystyczny obraz polskiej mitologii. Człowiek, który nie umiera za ojczyznę, lecz dla niej pracuje, musi ponieść życiową klęskę.

Tworzenie mitów należy do literatury i sztuki. Czy jednak historykowi wolno taić prawdę? Trzeba przyznać, że dziś odkłamywanie historii czy odsłanianie „białych plam” nie jest już niebezpieczne, jeśli przywołać z pamięci niedawny okres, gdy na siłę kreowało się bohaterów na użytek polityki i totalitaryzmu. Lansowało się klasyczne tradycyjne modele, a skutków przemiany mentalności człowieka doświadczamy do dziś, zwłaszcza za wschodnią granicą. W dużej mierze Polakom w kraju i na emigracji ten mitomański model udało się na szczęście odrzucić. Był na tyle nachalny i prymitywny, że zdołano zachować zdrowy rozsądek i właściwą ocenę. Bardziej niebezpieczne są jednak te mity, które przyjmuje się niejako dobrowolnie, które sączą się w duszę podstępnie. Obecnie takim jest

wszechobecny mit Ameryki.

W gruncie rzeczy zasada jest bardzo podobna jak w przypadku mitu sowieckiego. A przecież Ameryka bywa także tragicznym miejscem dla elit, dla świadomości. Przed takimi mitami należy chronić zwłaszcza młode pokolenie, bezkrytycznie przyjmujące atrakcyjnie „opakowane” wzorce. Są jednak mity, których nie trzeba się bać. Do nich należą podania, legendy, historie opowiadane ze łzą w oku i z uśmiechem. One niczym nie grożą, nie uzurpują sobie bowiem prawa do rzetelności naukowej, nie są zabarwione ideologią. Funkcjonowanie tej mitologii jest skądinąd przejawem miłości do własnego miasta, wsi, regionu. Prezentują ten drugi typ prawdy, bliższej historii sprzed wieków, kiedy nie była ona nauką o faktach i wydarzeniach, a nauką o mądrości życia. Celowo wyciągała lepsze jego strony na światło dzienne, a bohaterów kreowała na mitycznych, by uczyć postaw. W tej konwencji mieści się fantazja Kadłubka czy wykłady w XVI-wiecznych szkołach jezuickich. Zresztą sam „Pan Tadeusz” jest jednym wielkim przedstawieniem mitologii polskiej w najlepszym tego słowa znaczeniu. To klasyczne sarmackie dzieło ukazuje najpiękniejsze zakamarki duszy Polaka, jego najgłębsze wartości, ale i nie stroni od wytknięcia słabości, podłości i nijakości, które jednak nie burzą sentymentalnej całości obrazu.

— Mity, obiegowe prawdy, slogany, powtarzane w nieskończoność banały to część naszej codzienności i świadomości. Gdzieś pomiędzy mitem a prawdą toczy się nasze życie — podkreśla dr Jacek Kurek.

Może warto przy tym zweryfikować polskie przywiązanie do tych mitów, które każą nam patrzeć w przeszłość, a nie w przyszłość. Czy przypadkiem nie służą one usprawiedliwieniu naszej niemocy w myśl zasady, że Polak czerpie szczęście ze swego nieszczęścia. Jednocześnie musimy zadać sobie pytanie co przyjmą, a co odrzucą z naszego mitologicznego bagażu nasze dzieci, opanowane przez obrazkowe media, dla których trudność stanowi przeczytanie „Pana Tadeusza” w całości?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama