O działalności społecznej i patriotyzmie Hanki Ordonówny
„Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40). Krótko mówiąc, synteza wszelkich działań ludzkich to podanie kromki chleba czy kubka wody w imię Pana Jezusa Chrystusa każdemu bliźniemu, który jest w potrzebie. Wśród tych, którzy pamiętali o tak istotnej prawdzie życiowej, tak istotnym sprawdzianie życiowym każdego człowieka, była Hanka Ordonówna — aktorka. Można o niej powiedzieć, że była osobą pełną miłosierdzia.
Urodziła się w Warszawie, w biednej rodzinie mieszczańskiej, 25 września 1902 roku. Nazywała się Maria Anna Pietruszyńska. Jej ojciec był kolejarzem. W dzieciństwie uczęszczała do szkoły baletowej przy Teatrze Wielkim w Warszawie, a mając 16 lat rozpoczęła występy w teatrzyku kabaretowym „Sfinks”. Początki jej kariery aktorskiej były trudne, ale zapalone do tegoż zawodu młode dziewczę pokonywało wszystkie trudności, a co najważniejsze, umiało z uporem wciąż się uczyć, by wszystko wykonywać coraz lepiej. Kiedy otrzyma pseudonim artystyczny Anna Ordon, już tak będzie zawsze nazywana. Taka już pozostanie w naszej pamięci.
Szczególnie nabierze wiary w siebie, w swoje wielkie możliwości, gdy rozpocznie występy w teatrze Wesoły Ul w Lublinie. Dużo pracuje, czyta i ćwiczy. Tam zapisuje się do szkoły wieczorowej. Tam też porywa publiczność piosenkami, które do dziś ujmują za serce: „O mój rozmarynie”, „Rozkwitały pęki białych róż”, czy „Ułani, ułani”.
Jej wielka radość życia znika jednak jak bańka mydlana, gdyż teatr ów po kilku programach przestaje istnieć. Hanka Ordonówna wraca do stolicy, gdzie rozpoczyna pracę w kabarecie Miraż. Tutaj zostanie zauważona przez reżysera kabaretu Qui Pro Quo — Fryderyka Járosy'ego. To on poświęci wiele czasu, troski, aby z Hanki Ordonówny zrobić wielką aktorkę. Przejdzie wówczas wiele, bardzo wiele, ale w końcowym efekcie jej każdy występ będzie ogromnie oklaskiwany, a i recenzenci użyją znaczących słów, by na nią, jako aktorkę, zwrócić szczególną uwagę. Piosenki wykonywane przez Hankę Ordonównę stają się przebojami. Występy za granicą, również przyczyniają się do jej rozgłosu i wielkiej sławy, a występuje wówczas w Paryżu, Berlinie i w Wiedniu. Można powiedzieć, że podziwia ją ówczesny wielki świat.
Również role filmowe przyczyniają się do jej rozgłosu, a piosenka „Miłość ci wszystko wybaczy” jest popularna nawet dziś. To wszystko sprawia, że ówcześni wielcy poeci i satyrycy, jak Tuwim czy Lechoń, z ogromną satysfakcją piszą dla niej teksty. To wszystko nie zmieni jednak jej życia w jakiś szczególny sposób. Nadal będzie ono przebiegało zwyczajnie, aż któregoś dnia pozna hrabiego Michała Tyszkiewicza, zaśpiewa piosenkę ułożoną dla niej przez niego pt. „Uliczka w Barcelonie” i zostanie jego żoną. Ślub odbędzie się w kościele Świętego Krzyża w 1931 roku. Hanka Ordonówna jest więc teraz hrabiną i aktorką. Na krótki czas udaje się w różne podróże z mężem, ale wraca i nadal śpiewa, występuje w kabaretach, a także w rewii cyrkowej — gdzie jeździ konno.
Ta wytężona praca przyczynia się do powrotu choroby płuc, ale szczególna opieka męża i lekarzy powoduje szybki powrót do zdrowia naszej aktorki. Teraz rozpocznie szczególny cykl koncertów zagranicznych w Stanach Zjednoczonych. Kiedy powróci do ojczyzny, będzie wojna, bo to przecież jesień 1939 roku. Ona, tak wrażliwa osoba, nie pominie możliwości, aby zaśpiewać na pożegnanie żołnierzom wyjeżdżającym na front. Sama stara się o akordeon, bo ten śpiew — w jej pojęciu — musi być przy akompaniamencie, znajduje też akompaniatora. Teraz wszystko przeżywa bardzo ciężko, ale w końcu dociera do swojego męża, który przebywa w Wilnie, dając schronienie wielu aktorom i pisarzom z Warszawy. Ale i tu los nie zatrzyma jej na dłużej, bo oto jej mąż Michał Tyszkiewicz zostaje wywieziony w głąb Rosji, a ona również — do obozu ciężkiej pracy w Uzbekistanie.
Tam, z racji nieludzkich warunków życia, głodu, zimna i ciężkiej pracy, powraca choroba płuc. Hanka Ordonówna dociera do polskiego ośrodka w Tocku. Zorganizuje tu teatr, zacznie śpiewać, ale bardzo szybko zrozumie, że ma inną rolę do spełnienia — musi zapewnić opiekę osieroconym dzieciom wygnańców. Troską macierzyńską obejmie je teraz wszystkie — będzie im matką, szczególną opiekunką, wnikającą we wszystkie ich potrzeby. Wprawdzie w krótkim czasie, ze względu na stan zdrowia, zostaje wysłana do Taszkientu, ale już teraz wie, co ma czynić dalej, aby zlecona jej od Pana Boga misja wydała owoce.
Niespodziewane spotkanie z mężem nie przesłoni jej kontynuacji rozpoczętej misji. Wreszcie jest z polskimi sierotami w okolicach Bombaju, gdzie można żyć jak ludzie, ale teraz trzeba przeżywać straszne wspomnienia wojenne, z Pawiaka, z obozu pracy czy początki organizowania opieki nad dziećmi.
Gruźlica, która stała się teraz jej głównym problemem, przyczynia się do tego, że musiała zacząć się poważniej leczyć, opuszczając dzieci, które tak pokochała. Wraz z mężem zamieszkała w Bejrucie, dając czasem koncerty dla rodaków, malując obrazy, czy przygotowując do druku swoje piosenki, a także książkę pt. „Tułacze dzieci”.
Maria Anna Pietruszyńska Tyszkiewiczowa — Hanka Ordonówna zmarła 7 września 1950 roku w Bejrucie. Jej prochy sprowadzono do kraju w maju 1990 roku i spoczęły one w Alei Zasłużonych na Powązkach.
opr. mg/mg