O zawodzie górnika i problemach związanych z restrukturyzacją przemysłu górniczego
Górnictwo kojarzy się dziś głównie z restrukturyzacją, wysokimi odprawami dla zwalnianych, silnymi związkami zawodowymi i wpływowym lobby w kręgach władzy, z zamykaniem kopalń. Pełna sprzeczności branża, która traci uprzywilejowaną pozycję sprzed lat. Mało kto pamięta, że przez 45 lat górnictwo było głównym źródłem dopływu dewiz dla polskiej gospodarki i odegrało fundamentalną rolę, zwłaszcza w okresie powojennym, w stabilizacji życia gospodarczego w całym kraju. Zbliżająca się Barbórka, jak zwykle, skłania do refleksji nad obecną kondycją górnictwa. Tym razem próbujemy poznać opinie na temat górnictwa i górników u reprezentantów innych zawodów oraz regionów kraju niezwiązanych bezpośrednio z przemysłem wydobywczym. Nie zawsze są to sądy sprawiedliwe, często nie uwzględniają faktu, że również w latach 90. górnictwo płaciło wielką cenę - jako "hamulcowy inflacji" - za transformację całej gospodarki. Opinie te wyrażają jednak pewien stan społecznych emocji, które powinny być brane pod uwagę przez wszystkich zaangażowanych w rozwiązanie problemów górnictwa.
Wokół tematyki górniczej narosły liczne nieporozumienia. Mity o konsumpcyjnym trybie życia, uogólniane z upodobaniem przez media banały o odprawach. Jakie są rzeczywiste opinie o tych, którzy przyczynili się do zmiany systemu, a potem najwięcej na tym stracili? Czy wykraczają poza uwagi o bezmyślnych "grubiorzach", chętnie zaglądających po robocie do kielicha albo o tradycyjnej śląskiej rodzinie, w której mąż pracuje na kopalni, a żona pilnuje domowego ogniska? Co przychodzi na myśl zwykłemu Polakowi, gdy słyszy hasła: "górnik", "kopalnia", "węgiel"...? Niektóre z przytoczonych opinii świadczą nie tylko o tym, jak postrzegani są górnicy, ale - wypowiadane w kontekście przykrych problemów dotykających każdego regionu - obnażają ogólny stan naszego państwa.
Paweł Michalak z Koszalina, działacz podziemnej "Solidarności": W czasie stanu wojennego jednym z zamordowanych w kopalni Wujek był koszalinianin... Postawa górników bardzo wówczas przyczyniła się do podtrzymania ducha w narodzie. Należy się im za to pokłon. Silne poczucie solidarności między górnikami wynika z ich ciężkiej pracy w warunkach zagrożenia życia. To się przekłada na walkę o prawa, ale także o przywileje. Górnicy stracili na przemianach, ale stracili także pracownicy PGR-ów, budżetówki, służby zdrowia, administracji w likwidowanych województwach. Górnicy są jednak siłą, która jest w stanie wywalczyć dla siebie wiele. Tego nie potrafią inne, słabsze, mniej liczne i bardziej rozproszone grupy.
Anna Jarmuła, nauczycielka z okolic Sandomierza: Zawód ten wprawdzie jest ryzykowny, ale gros górników ma z biedą ukończone zawodówki. Osoby te w większości prezentują żenująco niski poziom kultury, często piją, palą i sprawiają problemy swym żonom i rodzinom. Nieustanne kłótnie o podwyżki dla nich uważam za absurdalne.
Jerzy Pilecki, rolnik z województwa lubelskiego: O górnikach mówi się za dużo. Nie znaczy to, że ich problemy są nieważne, ale problemy Polski to nie tylko górnicy. A co z rolnikami, którym nikt nie daje odpraw? Szczerze mówiąc, Śląsk jest od nas daleko. Nie wątpię, że są tam poważne sprawy do rozwiązania, ale tzw. ściana wschodnia to ciągle Polska "B", mniej tu kapitału, mniej możliwości pracy, większa bieda. Mógłbym powiedzieć: co mnie obchodzą górnicy, skoro moje dzieci nie mają butów na zimę. Ale to byłoby niesprawiedliwe. Nie wiem, jak pomóc Ślązakom, jak pomóc górnikom, ale życzę im jak najlepiej.
Władysław Kowalik, mieszkaniec Łęcznej, województwo lubelskie: Ja górników mam w swojej rodzinnej miejscowości. Wielu z nich przyjechało w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat ze Śląska. Powszechnie mówi się o nich "ryle". To, co ryle zmienili w naszej Łęcznej, to droga od kopalni do przystanku. Wprowadzili zwyczaj, że po każdej "szychcie" idzie się na piwo. W związku z tym na trasie kopalnia-przystanek pojawiły się budki z piwem. Nie jesteśmy z tego zadowoleni, bo generalnie Łęczna się rozpiła. Ale również mamy problemy z kopalnią, więc solidaryzujemy się z górnikami ze Śląska.
Paweł Jachimek, nauczyciel z Radłowa, województwo podkarpackie: Ja patrzę na problemy górnictwa z perspektywy człowieka, który pracuje w branży budżetowej i którego żona także pracuje w budżetówce. Nauczyciele i służba zdrowia borykają się z wielkimi problemami. Z mojego punktu widzenia bulwersujące są ogromne odprawy górnicze, ale staram się dostrzec i pozytywny aspekt tej sprawy. Wydaje się pieniądze na odprawy, aby nie wydawać ich na utrzymywanie wysokiego zatrudnienia w kopalniach. Stworzyło to jednak błędne koło roszczeń.
Jurand Lubas, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tarnobrzegu: Dzisiaj najbardziej potrzeba ustalenia nowych zasad, zgodnie z którymi płace górników byłyby adekwatne do trudu i niebezpieczeństwa związanego z ich zawodem. Uważam, że ludzie ci zarabiają o wiele za mało w stosunku do charakteru wykonywanej pracy. Ale co ma powiedzieć doświadczony psycholog, o wysokich kwalifikacjach, który pracuje w kierowanej przeze mnie instytucji za sześćset złotych miesięcznie i musi się cieszyć, że w ogóle ma pracę.
Mieszkanka Chełma: Mam wrażenie, że górnicy zajęli postawę egoistyczną. Jest ich dużo, więc stanowią siłę i mogą głośno krzyczeć, a ja zwyczajnie nie mam na czynsz. Kiedyś w Chełmie, podczas Barbórki gościli górnicy ze Śląska, bo przecież tu też jest kopalnia, tyle że odkrywkowa, oraz cementownia. Od lat już nie przyjeżdżają. Cementownia prawie upadła. Z kilkunastu tysięcy ludzi, którzy tam pracowali, zostało kilkuset. Reszta to bezrobotni, którzy żadnych odpraw nie dostali. Chełm niemal umiera. Ludzie stracili już prawo do zasiłku, a ci którzy jeszcze go otrzymują, czekają ze spuszczonymi głowami na trzysta złotych i nie czują się ludźmi. Więc niech górnicy pocieszą się, że nie mają najgorzej.
Bolesław Biernat, pracownik jednego z urzędów w Lublinie: Byłem w tym roku na Śląsku i zadziwiło mnie, skąd ludzie mają pieniądze na takie domy. Od kilku miejscowych usłyszałem, że górnicy lokują tu swoje odprawy. Czy był ktoś z owych górników u nas, na wschodzie? Czy widział wioski pod Zamościem, czy ktoś widział biedę w okolicy Horodła? Tam rzadko można zobaczyć murowany dom, tam są drewniane chałupy kryte strzechą i sami starzy ludzie.
Zenon Kaczmarek z Bobolic, województwo zachodniopomorskie, przewodniczący Stowarzyszenia Byłych Pracowników PGR: Górnicy to tacy sami ludzie jak my. Między ich a naszą pracą postawiłbym znak równości. Górnik nie chce być na łasce biurokratów, ale walczy o swoje. Trzeba zastosować tę zasadę do wszystkich, bo konstytucja daje nam równe prawa i powinniśmy być traktowani tak samo. O górników rząd dba, bo się ich boi. My się uczymy od górników, że w jedności siła.
Tomasz Wójcik, doradca ubezpieczeniowy, Tarnów: Górnicy są poważną siłą polityczną. W tym chyba tkwi źródło i powód tych ogromnych odpraw górniczych. Chodzi o gwarancję spokoju na Śląsku. Jednak w porównaniu chociażby z pracownikami PGR-ów, których łudzi się obietnicami finansowego wsparcia, z pieniędzy wypłacanych górnikom coś pozytywnego może wyniknąć. Znane są śląska religijność, etos pracy i więzi rodzinne. Na tych wartościach można budować nową rzeczywistość, przedsiębiorczość.
Michał Misiaszek, osiemdziesięciodwuletni emeryt z Dąbrowy Tarnowskiej: Odprawy, z punktu widzenia górników, są dobrem, ale trzeba pamiętać, że są posunięciem jednorazowym. Raz dostaną, a potem będą musieli sobie radzić. Ja się na państwo nie obrażam z powodu odpraw górniczych. Dla nich jedynym rozsądnym sposobem na polepszenie własnej sytuacji jest zaradność i rozwijanie przedsiębiorczości. Natomiast w głowie mi się nie mieści, że kopalnie są nierentowne. Myślę, że dzieje się tak z powodu błędnej struktury tego przemysłu i złego zarządzania".
* * *
Opinie o górnikach nie muszą bazować na stereotypach. Owszem, są w nich oceny, które sugerują "żenująco niski poziom kultury" górników, eksponują ich postawę roszczeniową itp. Częściową odpowiedzialność za nie ponoszą sami górnicy i sami Ślązacy. Dziś eksponowanym modelem śląskiej kultury jest model masowy, popularny. Jego symbolem są kufel piwa i karczma z niewybrednymi żartami. "Uważam jednak - i to jest pozytywnym zaskoczeniem - że w tych skojarzeniach wątek odwołujący się do stereotypu stanowi mimo wszystko margines. Odpowiedzi, które analizujemy, opierają się przede wszystkim na ocenie sytuacji. Dokonują jej - co bardzo ważne - ludzie znajdujący się w podobnej sytuacji, borykający się również z problemami restrukturyzacji. Tyle że rozwiązania zastosowane wobec nich, czy w ich miastach, są znacznie mniej korzystne" - prof. Wojciech Świątkiewicz, socjolog regionalista, w ten sposób tłumaczy obecny w wypowiedziach znaczny krytycyzm wobec górnictwa. Uwagę zwracają wypowiedzi dotyczące środków finansowych, które są rekompensatą za opuszczenie pracy w górnictwie węgla kamiennego. W tej sprawie opinie są bardzo zróżnicowane. Ktoś mówi, że lepiej dać teraz, niż utrzymywać w nieskończoność zbyt drogie miejsca pracy. Są też obawy o spożytkowanie odpraw, ale jest również mowa o górnikach jako ludziach umiejących wzbudzić przedsiębiorczość. Szeroki wachlarz wypowiedzi i raczej pogłębione podejście do tematu odpraw górniczych wydają się rozwiewać opinie, że myślenie Polaków o górnictwie jest zdecydowanie stereotypowe. Nierozwiązany pozostaje jednak problem sprawiedliwości. "Poczucie niesprawiedliwości wyziera czasem gdzieś spomiędzy wierszy - twierdzi prof. Świątkiewicz. - Jak można porównać biedę na Śląsku z biedą w Horodle, biedą bezrobotnego z Chełma, czy byłego pracownika upadłego PGR-u w okolicach Koszalina. I to też skłania do głębszej refleksji, gdyż tak naprawdę bieda ma różne oblicza. Bieda mieszkańca drewnianej chatynki czy rolnika, który nie ma na buty zimowe dla dziecka, jest biedą na inną skalę niż bieda górnika, który odchodzi z pracy (na Śląsku nie ma normalnych zwolnień z kopalni bez zgody pracownika), dostaje odprawę i może coś z nią jeszcze zrobić". To, że bieda ma różne oblicza, warto byłoby uświadomić górnikom, którzy występują z dalszymi żądaniami. Górnicza "bieda" polega na znalezieniu się w sytuacji gorszej niż poprzednio, a bieda rolnika czy "budżetowca" to nierzadko stan bliski beznadziejności. Oczywiście nie wolno uogólniać, bo każda sytuacja życiowa jest indywidualna.
opr. mg/mg