Dystrybucjonizm. Czy to w ogóle jest możliwe?

Ideał społeczno-ekonomiczny, o którym śnił Chesterton, to więcej niż teoria ekonomiczna, to system oparty na moralności i zdrowej antropologii. Czy Polska mogłaby być pierwszym krajem, w którym ten system się sprawdzi?

Dystrybucjonizm. Czy to w ogóle jest możliwe?

Samoutrzymujące się społeczności, które dbają o siebie nawzajem bez wtrącania się w państwa. Własność nie dla własności, lecz jako narzędzie w utrzymywaniu rodziny i pielęgnowaniu cnót. Dystrybucjonizm, to nie tylko teoria ekonomiczna, lecz przede wszystkim moralna antropologia. To ideał, o jakim śnił Gilbert Chesterton, a miejscem jego ziszczenia była Polska, którą stanowił katolicki, rolniczy i wolny Naród.

Przesłanie tego angielskiego pisarza ponownie zabrzmiało wśród przedstawicieli polskiej elity, podczas dwóch konferencji jemu poświęconych pt. „Chesterton, Dystrybucjonizm i Polska”. Okazją do przypomnienia nauki twórcy dystrybucjonizmu był jubileusz czterdziestolecia G.K. Chesterton Institute for Faith and Culture oraz The Chesterton Review. Jego myśl przywrócono w opracowaniach i wystąpieniach naukowców z Polski i z zagranicy na Uniwersytecie Warszawskim (13 października 2014) i Uniwersytecie Jagiellońskim (16 października 2014).

Gilbert Keith Chesterton (1874-1936) odwiedził Polskę w 1927 roku. W księdze pamiątkowej polskiego PEN Clubu napisał wtedy: Gdyby Polska nie narodziła się ponownie, umarłyby wszystkie chrześcijańskie narody. Chesterton był konwertytą. Porzucił anglikanizm i dołączył do wiernych Kościoła katolickiego, co było odczuwalne w jego nauczaniu, w którym zdecydowanie stawiał na wartości. Jego zdaniem podróż ku prawdziwemu życiu człowieka wymaga odnowionego zobowiązania na rzecz wspólnot budowanych na skalę ludzką, w oparciu o rodzinę, wioskę, naród, dom. Dlatego tak bardzo cieszył się, kiedy w 1918 roku Polska odzyskała Niepodległość. W naszej wolności dostrzegał szansę za ziszczenie się jego największego marzenia - realizacji snu o idealnym systemie, jakim był dystrybucjonizm.

Podstawową zasadą dystrybucjonizmu jest to, że życie publiczne istnieje dla życia prywatnego, które to życie ma chronić. Wszelkie działania mają być skierowane na dobro rodziny, która jest podstawową komórką społeczną. Chesterton stawał w opozycji do socjalizmu i kapitalizmu. Jego zdaniem oba te systemy prowadzą do centralizacji własności. W przypadku kapitalizmu, który siłą rzeczy przepoczwarza się w plutokrację - własność jest w rękach oligarchii, a w przypadku socjalizmu - w rękach państwa. W obu systemach nie istnieją ideały, jest jedynie rachunek ekonomiczny. Co ciekawsze, zdaniem Chestertona, socjalizm sprzyja kapitalizmowi. Jak to możliwe? Socjalizm, który jest systemem dużo bardziej labilnym, jest tak daleki od poglądu właściwego, od ładu, który daje możliwość trwałej regulacji stosunków między ludźmi, że w pewnym momencie i tak upadnie. Wówczas kapitalizm plutokratyczny będzie się jawić jako rzeczywistość normalna.

Chesterton zawsze był po stronie zwykłych ludzi. Dlatego krytykował kapitalizm, ponieważ - jego zdaniem - w systemie tym, relacja między człowiekiem, a jego pracą; człowiekiem a jego narzędziami; człowiekiem a jego dziełem są odrealnione. Ci ludzie sami są używani jak narzędzia; są kupowani i sprzedawani dokładnie tak, jak wytwarzane przez nich produkty. Twórca dystrybucjonizmu wykazał, że marzeniem kapitalistów nie jest, aby było więcej rywalizacji, ale mniej konkurencji. Ostatecznym celem jest monopol, a nie wolna przedsiębiorczość. Tymczasem Chesterton pragnął wolności dla zwykłych ludzi, a zagwarantować ją mogła jedynie rozdystrybuowana własność.

Powszechna własność i jej moralny urok

Zarówno w przypadku socjalizmu jak i państwowego kapitalizmu władza jest w rękach niewielkiej grupy, której bezpieczeństwo gwarantuje ustalone dla stworzenia tych systemów prawo. Zgodnie z założeniami dystrybucjonizmu jedyną alternatywą tego niewolniczego systemu jest państwo małej własności rolniczej i cechów rzemieślniczych. Dlatego, zdaniem Chestertona, własność powinna być przekazywania nie tle jednostkom, co przede wszystkim rodzinom, ze względu na konieczność utrzymania tych rodzin.

Chesterton mawiał: „Najemnik ucieka, ponieważ jest najemnikiem, ale dobry pasterz odda życie za swe owce”. To zdanie idealnie oddaje sens zawarty w jego nauczaniu. Chodzi o to, że mając własny kawałek ziemi, z większym szacunkiem do niej podchodzimy, niż w przypadku, kiedy mielibyśmy pracować 'na cudze'. Powszechna własność niesie za sobą także pewien moralny urok. Kiedy uprawiamy rolę, uprawiamy siebie, własną duszę. Kiedy utrzymujemy farmę rodzinną, utrzymujemy rolnictwo. Dystrybucjonizm jest więc próbą wyrażenia podaży i popytu; wizją społeczeństwa cnotliwego, w którym samo utrzymujące się społeczności, dbają o siebie nawzajem bez wtrącania się w państwa. Jest to inny rytm życia.

Czy ten pełen ideałów model ekonomiczny jest w ogóle możliwy? A może jest jedynie piękną utopią? Przecież w naturze człowieka są też takie cechy jak chciwość, żądza władzy. Instynkty te są tak silne, że dla ich zaspokojenia powstały totalitaryzmy, które odebrały człowiekowi jego własność oraz zniszczyły rodzinę, stanowiącą największą konkurencję dla władzy. Ukochana tak przez Chestertona Polska została tym szczególnie dotkliwie doświadczana. I nadal jest. Wolnością cieszyliśmy się niedługo, zresztą sam Chesterton przewidział rok 1939. I przestrzegał przed zagrożeniem dla katolickiej kultury Polski, która znajdowała się pomiędzy ostrzem bizantyjskiej tradycji Moskwy i brutalnym materializmem Prus. Po wybuchu II wojny światowej wszystko się zawaliło. Właściciele ziemscy zostali pozbawiani swoich majątków, a po 1945 roku własność zastąpiono PGR-ami. Przez dziesiątki lat nachalna propaganda obrzydziła ludziom uprawianie ziemi i zajmowanie się rzemiosłem. W konsekwencji młodzi pouciekali do miast. W wielkich aglomeracjach dali się wciągnąć w niewolnictwo, jakie zafundowały im korporacje z Zachodu. Obecny system odebrał też ludziom możliwość swobodnego zakładania rodziny. Grupa trzymająca władzę nie tylko załatwiła więc dla siebie profity, które daje im obecny system, ale też wyeliminowała największą konkurencję, jaką jest podstawowa komórka społeczna, czyli rodzina.

Sytuacja wydaje się więc beznadziejna, wielu wręcz powie, że nie możliwa do odwrócenia. Po rewolucji we Francji stary świat się zawalił. Jednak przed tym - jakże wrogim ludzkości czasem - chestertonowki sen, który dziś może wydawać się utopią, był możliwy. Udało się go przecież także ziścić - choć na krótko - w międzywojennej Polsce. Nic nie jest przesądzone. Złe systemy mają to do siebie, że prędzej, czy później upadają. Przed 1914 r. nikt w Polsce nie marzył, że za kilka lat odzyskamy wolność. Warto więc mieć na uwadze, że historia może ponownie nam dopomóc. Dlatego miejmy na uwadze też to, czym obecne totalitaryzmy będziemy mogli wtedy zastąpić.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama