Ciemnogród istnieje naprawdę

Czym jest państwo wyznaniowe i czy rzeczywiście można Polskę określać takim mianem?

Kraje, w których większość społeczeństwa tradycyjnie wyznaje katolicyzm, kojarzone są często z państwami wyznaniowymi. Trudno jednak znaleźć takie państwo, w którym religia katolicka miałaby status oficjalnej religii państwowej. Zupełnie inaczej dzieje się w przypadku Kościołów protestanckich powstałych na gruncie reformacji. Mało kto bowiem wie, że w niektórych państwach zachodnioeuropejskich mają one status oficjalnej religii państwowej.

Czym jest państwo wyznaniowe? Ksiądz prof. Józef Krakowski w pracy zbiorowej „Problemy współczesnego Kościoła" definiuje tradycyjny model państwa wyznaniowego. Charakteryzuje się on afirmacją przez państwo określonej doktryny religijnej jako jedynie prawdziwej oraz formalnym uznaniem w ustawie konstytucyjnej lub umowie konkordatowej jednej religii lub jednego Kościoła, jako religii oficjalnie panującej lub Kościoła państwowego, subwencjonowaniem przez państwo określonej religii czy też instytucji określonego Kościoła, formalnym zakazem wyznawania innych religii poza oficjalną lub tylko tolerowaniem ich przez państwo.

Patrząc przez pryzmat tej definicji, nie sposób przywołać jakichkolwiek przykładów współczesnych państw wyznaniowych w krajach, w których katolicy stanowią większość. Można wręcz powiedzieć, że po Soborze Watykańskim II takich państw już nie ma.

Mimo to przeciwnicy Kościoła katolickiego bardzo często szermują hasłami, że oto w kolejnym kraju „zacofany" katolicyzm wprowadził państwo wyznaniowe. Z tego typu argumentacją mamy do czynienia od kilkunastu lat w Polsce. A przecież jest to ewidentna nieprawda. Niektórzy najwyraźniej zapominają o tym, że obowiązująca w naszym kraju konstytucja odwołuje się zarówno do wierzących w Boga, jak i do Polaków nie podzielających tej wiary.

Natomiast zupełnie inaczej sytuacja wygląda w Wielkiej Brytanii oraz w państwach skandynawskich, które z katolicyzmem nie mają przecież wiele wspólnego.

Premier? Tylko anglikanin...

W Anglii od XVI wieku Kościół anglikański jest Kościołem narodowym, którego głową jest król noszący tytuł „obrońcy wiary". Katolicy stanowią zaledwie 13 proc. mieszkańców Wielkiej Brytanii, zdecydowana większość to protestanci (anglikanie i prezbiterianie). W kraju tym katolicy byli dyskryminowani jeszcze w XIX wieku. W 1673 roku Parlament angielski uchwałił Test Act, ustawę zobowiązującą każdego urzędnika państwowego do zeznania pod przysięgą, że nie wyznaje katolicyzmu i nakazującą złożenie deklaracji wierności zasadom Kościoła anglikańskiego. Ustawa uniemożliwiała katolikom sprawowanie urzędów państwowych oraz prawo do zasiadania w Parlamencie. Dopiero w 1829 roku uchwalono Catholic Emancipation Act, który znosił zapisy zawarte w Test Act.

Nie oznacza to jednak, że wszystko wróciło do normy.

Oczywiście katolicy w Wielkiej Brytanii są dziś traktowani na równi z innymi obywatelami, cieszą się też pełnią swobód religijnych, niemniej po dziś dzień obowiązuje prawo z 1701 roku zakazujące katolikowi wstąpienia na brytyjski tron oraz poślubienia monarchy. Katolik nie może być również brytyjskim premierem. Jak to się zatem ma do rzekomo ultrakatolickiej i nietolerancyjnej Polski, w której premierem do niedawna był ewangelik Jerzy Buzek?

O wyjątkowej pozycji Kościoła anglikańskiego w Wielkiej Brytanii świadczy również fakt, że anglikańscy biskupi, którzy otrzymują swoje nominacje z rąk szefa rządu, zasiadają jednocześnie w Parlamencie jako członkowie Izby Lordów. Obrady Parlamentu i samorządów są zawsze poprzedzone modlitwą, natomiast przysięgi przed sądami składa się na Biblię.

A w Skandynawii luteranie

Szczególnie długo model protestanckiego państwa wyznaniowego utrzymywał się w krajach skandynawskich.

W Szwecji dopiero w 1997 roku przeprowadzono rozdział Kościoła ewangelicko-augsburskiego od państwa, w wyniku którego utracił on status Kościoła państwowego (w Finlandii jeszcze później, bo w 2000 roku). Niemniej do tej pory Szwedzi, którzy wypisują się z Kościoła luterańskiego, zmuszeni są płacić obowiązkowy podatek kościelny.

W kraju tym 89 proc. społeczeństwa stanowią luteranie, katolików zaś jest jedynie 1,7 proc. (ok. 160 tyś. osób).

Aż do 1952 roku w Szwecji konwersja z luteranizmu na katolicyzm była zabroniona przez prawo państwowe. Dokonanie takiej konwersji traktowane było jako przestępstwo i surowo karane przez sąd (w skrajnych przypadkach nawet wydaleniem z kraju).

Do 1953 roku zakazane było istnienie na terenie Szwecji hierarchii Kościoła katolickiego (pierwsze takie biskupstwo powstało jednak dopiero w 1998 roku).

Ustawa o wolności religijnej została uchwalona dopiero w 1951 roku, ale i tak przez wiele lat katolicy byli dyskryminowani (np. aż do końca lat 60-tych nie mogli studiować na państwowych wyższych uczelniach). Dziś są pełnoprawnymi członkami szwedzkiego społeczeństwa.

Wolność religijna w Danii została wprowadzona w 1849 roku. Od tego czasu inne wyznania mają prawo prowadzić działalność duszpasterską na terenie kraju, niemniej oficjalną religią państwową pozostaje Kościół ewangelicko-augsburski zwany Folkekirke (Kościołem Ludowym) . W duńskiej konstytucji ma on status Kościoła narodowego oraz zagwarantowane wsparcie i utrzymanie ze strony państwa. Parlament zaś uchwala ustawy dotyczące organizacji wewnętrznej Folkekirke. Inny z zapisów duńskiej konstytucji mówi wyraźnie o tym, że królem może być jedynie członek tego Kościoła.

Podobnie wygląda sytuacja w Norwegii. W kraju tym aż do 1959 roku istniał jesuittloven - zapis w konstytucji zakazujący wstępu na teren Norwegii członkom zakonu jezuitów.

Norweska konstytucja w dzisiejszej wersji mówi, że wszyscy Norwegowie mają swobodę praktyk religijnych, ale religia ewangelicko-augsburska pozostaje oficjalną religią państwa. Mieszkańcy ją wyznający są zobowiązani do wychowywania w niej swoich dzieci. Król oraz więcej niż połowa członków Rady Państwa są zobowiązani stale wyznawać oficjalną religię państwową.

Państwo (bez)wyznaniowe

Skrajnym przeciwieństwem Wielkiej Brytanii i państw skandynawskich jest Francja. Całkowita - wręcz wroga - separacja Kościoła od państwa jest tam tak obsesyjnie przestrzegana, że można zaryzykować twierdzenie, iż mamy w tym kraju do czynienia z całkowicie nowym modelem państwa - państwa, które ze świeckości uczyniło wręcz nową religię... Każdy nawet najdrobniejszy przejaw religijności w szkole, urzędzie publicznym czy podczas uroczystości państwowych, jest postrzegany jako zagrożenie dla „najświętszych" zdobyczy rewolucji francuskiej. Tak wygląda „duma" wszystkich Francuzów: bezwyznaniowe państwo wyznania świeckiego, które hołubi się i ochrania niczym anglikanizm w Wielkiej Brytanii...

Prawo francuskie zabrania nauczania religii w szkołach publicznych, kościoły są własnością samorządów lub państwa, a przedstawiciele władz publicznych nie mogą oficjalnie uczestniczyć w uroczystościach religijnych.

Kilkanaście dni temu francuska świeckość przybrała wręcz absurdalny wymiar, a to za sprawą prezydenta Francji Jacquesa Chiraca, który opowiedział się za jak najszybszym uchwaleniem ustawy, zakazującej noszenia we francuskich szkołach publicznych muzułmańskich kobiecych chust na głowę, żydowskich jarmułek i dużych chrześcijańskich krzyży.

Zdaniem Chiraca, zgoda na symbole religijne oznaczałaby złamanie obowiązującej od prawie stu lat zasady rozdziału religii od państwa. Francuski prezydent „wspaniałomyślnie" dopuścił, by uczniowie nosili „dyskretne symbole" swej wiary.

Ciekawe zatem, gdzie się podziały zapisy obowiązującej - było nie było od 1789 roku - francuskiej Deklaracji praw człowieka i obywatela, stanowiące, że nikt nie powinien być niepokojony z powodu swoich przekonań, także religijnych, pod warunkiem, że ich wyrażanie nie zakłóca porządku publicznego ustanowionego na podstawie ustawy.

Bo zagrożeniem porządku publicznego nie jest chyba mały chłopiec paradujący z krzyżem po szkolnych korytarzach?

Współcześnie trudno mówić o klasycznych państwach wyznaniowych w Europie.

Najbliższa tej definicji jest dziś chyba Grecja, gdzie prawosławie jest de facto Kościołem państwowym, a wyznawcy innych religii spotykają się z przypadkami prześladowań.

Jednak w krajach zachodnioeuropejskich podejście do wyznawców religii odmiennych od oficjalnie obowiązujących stało się w ostatnich latach daleko bardziej liberalne niż dawniej.

Zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w krajach skandynawskich mniejszości religijne mają całkowitą swobodę wyznawania swojej wiary, nie są obiektem prześladowań i ograniczania najważniejszych praw. To jednak nie zmienia faktu, że kraje te pozostają państwami wyznaniowymi. Bowiem nawet najmniejsze i czysto hipotetyczne obostrzenia (takie jak niemożność piastowania funkcji premiera) wobec pewnej grupy mieszkańców danego kraju, sprowadzają ich tak czy inaczej do roli obywateli drugiej kategorii.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama