Trudno zrozumieć logikę myślenia i działania współczesnego świata, który przedkłada finansowanie zbrojeń nad niesienie pomocy ludziom umierającym z niedożywienia i głodu
Trudno zrozumieć logikę myślenia i działania współczesnego świata, który przedkłada finansowanie zbrojeń nad niesienie pomocy ludziom umierającym z niedożywienia i głodu.
Każdego roku świat wydaje 1,5 bln dolarów na coraz nowocześniejsze metody unicestwienia człowieka, pytanie po co, skoro być może w niedalekiej przyszłości ludzkość wyginie z powodu niedożywienia i głodu. Na walkę z tą klęską bowiem światu brakuje już pieniędzy. Konsternacji dodaje fakt, że Światowy Program Żywnościowy z 6,7 mld dolarów przewidzianych w zeszłorocznym budżecie na zakup żywności dla 108 milionów ludzi w 74 krajach świata, otrzymał zaledwie 2,6 mld dolarów. Z powodu niedożywienia i głodu na całym globie ziemskim cierpi już ponad miliard ludzi i liczba ta, według ostatniego raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), opublikowanego w październiku ubiegłego roku, stale rośnie. W 2009 r. głodujących ludzi było o sto milionów więcej niż w roku poprzednim, czyli jedna szósta ludzkości cierpi głód i niedożywienie, jest to największa liczba od czterdziestu lat. Według danych FAO, najwięcej głodujących zamieszkuje region Azji i Pacyfiku - 642 mln, Afryki subsaharyjskiej - 265 mln, a następnie Ameryki Łacińskiej - 53 mln, Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej - 42 mln. W krajach rozwiniętych głód i niedożywienie cierpi 15 mln ludzi. FAO zauważa, że choć na świecie produkuje się wystarczającą ilość żywności, najuboższych ludzi nie stać na drożejącą pszenicę oraz ryż. Jak wynika z danych tej organizacji, w ciągu ostatnich dwóch lat żywność podrożała na świecie średnio aż o 60 proc. To statystyczne tempo wzrostu, bowiem za kilogram ryżu, który jest podstawą diety dla ponad 3 mld ludzi, trzeba nawet zapłacić o 80 proc. więcej niż dwa lata temu, a pszenicy nawet o 130 proc.
Kukurydza, pełen bak i głód...
Ryszard Kapuściński po powrocie z Afryki napisał poruszające, jakże prawdziwe słowa — „Ludzie nie głodują dlatego, że na świecie nie ma żywności. Jest jej pełno, w nadmiarze. Ale między tymi, którzy chcą jeść, a pełnymi magazynami stoi wysoka przeszkoda: gra polityczna.(...) Kto ma broń, ten ma żywność. Kto ma żywność, ten ma władzę. Obracamy się tu wśród ludzi, którzy nie myślą o transcendencji i istocie duszy, o sensie życia i naturze bytu. Jesteśmy w świecie, w którym człowiek, czołgając się, próbuje wygrzebać z błota kilka ziaren zboża, żeby przeżyć do następnego dnia”. Żyjemy w świecie, w którym tonami wyrzuca się żywność na śmietnik. Można odnieść również wrażenie, że niektórzy propagują brak poszanowania pożywienia. Wystarczy popatrzeć, z jaką nonszalancją traktuje jedzenie wielu bohaterów amerykańskich filmów, którzy niemal pełne talerze nieskonsumowanych dań beztrosko wyrzucają do śmieci. Dziwi ten kinematograficzny lekceważący sposób ukazywania odnoszenia się do pożywienia, gdy Departament Rolnictwa rządu federalnego USA podaje do publicznej informacji fakt, że ponad 49 mln obywateli tego kraju miało w ubiegłym roku trudności ze zdobyciem wystarczającej ilości pożywienia. Sytuacja w tej sferze znacznie się pogorszyła w porównaniu z rokiem 2008, kiedy nie dojadało ponad 36 mln Amerykanów, a około jednej trzeciej z nich od czasu do czasu była głodna. Ponadto liczba mieszkańców Stanów Zjednoczonych korzystających z pomocy w formie specjalnych bonów żywnościowych wzrasta systematycznie, by w połowie ubiegłego roku przekroczyć liczbę 36 mln osób.
Te liczby najwyraźniej wzięła sobie do serca żona obecnego prezydenta USA Michelle Obama, która wychodząc z córkami po kolacji z rzymskiej restauracji, poprosiła kelnerów o tzw. doggy bag, czyli zapakowanie resztek jedzenia do torebki. Za ten gest, który odnotowały niemal wszystkie media świata, otrzymała słowa uznania od stowarzyszenia włoskich rolników Coldiretti, które stwierdziło w oświadczeniu: „To bardzo ważny znak w obliczu skandalu z marnowaniem żywności, które w krajach wysoko rozwiniętych osiąga pułap 30 proc. całego kupowanego jedzenia”.
Okazuje się, że na pogarszanie się światowego bilansu żywnościowego ma także produkcja biopaliw. Gdy trzy lata temu rozwój tej produkcji ONZ-owski ekspert Jean Ziegler nazwał „zbrodnią przeciw ludzkości”, gdyż w jego ocenie może ona doprowadzić do śmierci milionów osób i z tego względu domagał się pięcioletniej przerwy w produkowaniu biopaliw, bardzo krytycznie odniesiono się do jego opinii. ONZ-owski ekspert najbardziej atakuje wykorzystywaną głównie w Stanach Zjednoczonych technologię produkcji bioetanolu z kukurydzy. Jak twierdzi, do napełnienia takim paliwem ok. 50-litrowego baku samochodowego potrzeba ok. 200 kg kukurydzy. Jego zdaniem taka ilość kukurydzy pozwoliłaby wyżywić jedną osobę przez cały rok. Niedługo później podobne przekonanie wyraził wyższy przedstawiciel Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Stefan Tangermann, szef dyrektoriatu handlu i rolnictwa tej organizacji, skrytykował działania państw wysoko uprzemysłowionych na rzecz zwiększania produkcji biopaliw, która wpływa negatywnie na globalny bilans żywnościowy. Tego typu opinie wyrażane są coraz częściej.
Czyny trudniejsze od słów
Na całym świecie jest wielu ludzi, którzy zamiast narzekać i załamywać ręce nad rozszerzającą się klęską głodu, biorą się za konkretne czyny, żeby skutecznie jej przeciwdziałać. Powołują do życia organizacje charytatywne, których celem jest wdrażanie różnych programów pozwalających ludziom, samodzielnie produkować potrzebną żywność. Bądź wspierają różnego innego rodzaju przedsięwzięcia, dzięki którym mogą zarobić na jedzenie. I tak np. jedną z większych organizacji wspomagającą mieszkańców Senegalu jest CNCR (Conseil National de Concertaion des Ruraux), której zadaniem jest działanie na rzecz poprawy warunków życia i pracy bardzo licznych tam niewielkich gospodarstw rodzinnych. Organizacja ta wraz z dziewięcioma analogicznymi stowarzyszeniami z innych krajów stworzyła międzynarodową organizację ROPPA (Reseau des Organisations Paysannes et des Producteurs d'Afrique de l'Ouest) w celu zdobycia znaczącego głosu w światowych dyskusjach na temat handlu żywnością. W Brazylii bardzo prężnie działa organizacja Mouvement des Paysans sans Terre, dzięki której uprawia ziemię blisko 300 tysięcy rodzin. Fundacja ta również pomaga rolnikom poznać ich prawa, współpracuje z drobnymi gospodarstwami w innych krajach, a także dba o edukację najmłodszych. W Tajlandii działa prężnie organizacja Yadfon współpracująca z mieszkańcami małych wiosek, która uczy miejscową ludność wykorzystywania zasobów naturalnych. Z pomocy tej organizacji skorzystało już ponad 45 tysięcy osób.
Analizując dramatyczną walkę z głodem, warto spojrzeć na ten problem z perspektywy wiary, do czego bardzo zachęcał nas Jan Paweł II. Ojciec Święty podkreślał, że rozwiązanie problemu niedożywienia i głodu na świecie jest przede wszystkim problemem moralnym i duchowym. Papież Polak wskazał też konkretną drogę do walki z głodem — wystarczy zmienić swoje życie.
opr. mg/mg