Fragmenty książki "Być samemu nie znaczy być samotnym"
ISBN: 978-83-60703-08-3
wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007
Jednym ze sposobów nawiązania więzi ze swoją podświadomością i duszą może być poświęcenie uwagi i refleksji własnym snom. Sen umożliwia nam wgląd do wnętrza swojej głębi, do najskrytszej sfery duszy. To droga prowadząca bezpośrednio do podświadomości. Kto chce poczuć w sobie tę głębię i z niej skorzystać, by uporać się z tym, że jest sam lub samotny, powinien za pośrednictwem snów nieustannie utrzymywać kontakt ze swoją głębią.
Nasze sny to propozycje nawiązania kontaktu płynące z naszej głębi. Ktoś puka do naszych drzwi i ma nadzieję, że pozwolimy mu wejść. Można porównać je z aniołami, którzy chcą nam przynieść wieści z nieba. Według Zygmunta Freuda, sny stanowią bezpośrednią drogę do naszej podświadomości. Podczas snu, pisze żydowski pisarz Friedrich Weinreb, zanurzamy się w boskich korzeniach. Dlatego też w naszych snach w szczególny sposób może objawić się jakaś część boskiego źródła, może przemówić do nas Bóg. Psycholog Erich Fromm nazwał kiedyś sny listami od przyjaciela. Jeżeli ich nie otworzymy i nie przeczytamy, ominie nas coś pięknego i ważnego. Za pośrednictwem naszych snów jesteśmy ponadto związani z podświadomością, jaką dzielimy z innymi ludźmi. Napotykamy w nich obrazy, symbole, historie, których źródłem są ogromne zasoby ideowe, nagromadzone od zarania dziejów jako nasze wspólne dziedzictwo. Oznacza to, że elementy kształtujące moje sny są w pewnym sensie identyczne z elementami kształtującymi sny ludzi żyjących obok mnie. Jest to więc coś, co nas łączy. Dlatego też sny mogą dać nam poczucie przynależności, a ono może dodać otuchy osobom, które czują się samotne.
Sny unoszą się nad naszą świadomością jak poranne opary mgły nad ziemią. Wynurzają się z naszej głębi, należą do nas. Zanim zupełnie opadną i staną się dla nas, dla naszej świadomości, niewidoczne, zanurzamy się w nich, przysłuchujemy się im, próbujemy je uchwycić i jesteśmy otwarci na to, co chcą nam powiedzieć. Traktujemy sny jak obraz - przyglądając się, czekamy na to, że do nas przemówi. Mamy przy tym wiele możliwości. Jesteśmy otwarci na to, iż sny powiedzą nam coś zupełnie nowego, być może stanowiącego dla nas wyzwanie. Przy tym nie powinniśmy za wszelką cenę starać się dokładnie usłyszeć i zrozumieć tego, co sny chcą nam powiedzieć.
Już samo zwrócenie uwagi na sny, zgoda na to, by oddziaływały na nas i dotykały naszego wnętrza, przyczynia się do tego, że możemy pełniej doświadczyć samych siebie, wyraźniej odczuwać naszą głębię. Może nam to pomóc się ukorzenić, oprzeć się na naszym fundamencie, nawiązać więź z duszą świata. W rezultacie zyskujemy oparcie, niezależność, samodzielność, a następnie poczucie łączności, przynależności i sensu. Wtedy nic tak łatwo nie wytrąci nas z równowagi. To, co uprzednio robiło na nas wrażenie i odwodziło nas od nas samych, nie ma już na nas wpływu, bo teraz musi sprostać wymogom naszej wewnętrznej sfery. Ta zaś zna inne założenia i kryteria niż moja "powierzchowność". Najlepszą ochroną przed obciążającą samotnością jest poczucie łączności z samym sobą, z innymi ludźmi, ze stworzeniem, z Bogiem. Decydujące jest przy tym trwanie w relacji ze sobą, z innymi ludźmi, ze stworzeniem, z Bogiem. Nie wystarczy tylko wiedzieć, że jest to możliwe i chcieć to osiągnąć. Moje wnętrze, moje serce, moja dusza decydują o tym, czy faktycznie tego doświadczam. Czujne oczy mojej duszy muszą zbadać i wyczuć to doświadczenie, aby dotarło do mego serca, do mej duszy i zostało tam zarejestrowane.
opr. aw/aw