Abstynencja dzieci i młodzieży powinna być wspólną troską rodziny, państwa, Kościoła i samorządów
Z ks. dr. Markiem Dziewieckim, psychologiem i terapeutą, członkiem Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych, rozmawia Jolanta Krasnowska-Dyńka.
Proszę Księdza, przed nami kolejny sierpień - miesiąc abstynencji. Jego tegoroczne hasło brzmi: „Szczęśliwe dzieci w trzeźwych rodzinach”. W apelu wystosowanym z tej okazji przez Zespół Apostolstwa Trzeźwości przy Konferencji Episkopatu Polski czytamy m.in., że abstynencja najmłodszych powinna być troską rodziny, państwa, Kościoła, samorządu. Jak poszczególne instytucje wywiązują się z tego zadania?
Najpierw warto wyjaśnić, że dla dzieci i młodzieży abstynencja to jedyna forma trzeźwości. Nawet małe dawki piwa dla nastolatka to poważna krzywda w rozwoju i ryzyko szybkiego wchodzenia w uzależnienie. Każda z wymienionych w pani pytaniu instytucji ma swoją specyficzną odpowiedzialność w tym względzie i każda z nich powinna zintensyfikować swoją troskę o wychowanie dzieci i młodzieży w wolności od wszelkich uzależnień. W wychowaniu młodego pokolenia rodziny oraz Kościoła nikt nie zastąpi, jednak państwo i samorządy mają w tej mierze także wielką odpowiedzialność, proporcjonalną do środków, jakimi dysponują. Państwo i samorządy posiadają ekspertów, wpływ na media, przynajmniej publiczne, spore fundusze. Dlatego mogą i powinny tworzyć coraz lepsze ustawy oraz konsekwentnie egzekwować prawo, które chroni nieletnich przed kontaktem z alkoholem, a dorosłych przed jego nadużywaniem i wszystkimi dramatycznymi konsekwencjami nietrzeźwości dorosłych, jakie spadają głównie na dzieci i młodzież.
Niestety, wszyscy wciąż za mało robimy w zakresie ochrony młodego pokolenia przed nieodpowiedzialnością nietrzeźwych dorosłych, a także w zakresie wychowania do miłości, której warunkiem jest wolność od wszelkiego zła, zniewoleń i nałogów. W Polsce ponad 90% 15-latków ma za sobą inicjację alkoholową. Jedna trzecia 15-letnich chłopców i jedna czwarta 15-letnich dziewcząt upija się co jakiś czas. To prawdziwa pandemia, nieporównywalnie groźniejsza od pandemii koronawirusa. Sierpień, miesiąc abstynencji, to szansa na rachunek sumienia i na konkretne postanowienia każdego z nas: rodzica, księdza, polityka, samorządowca.
Powiedział Ksiądz, że nikt nie zastąpi rodziny. Byłam świadkiem, jak rodzice pozwalali dziecku na popijanie piwa z ich kufla lub próbowanie wina. Czy można przymykać oko na takie zachowania rodziców?
To prawdziwy dramat, gdy w rodzinie dziecko jest wprowadzane w zło zamiast w dobro. Kto je wtedy może obronić przed dramatycznymi zagrożeniami? Chyba już tylko Bóg poprzez ludzi, którzy odważnie demaskują zło i są świadkami życia w wolności i radości dzieci Bożych. Pozwalanie przez rodziców na choćby symboliczny kontakt nieletnich z alkoholem to wyrządzanie własnemu dziecku poważnej krzywdy, to wielka wina moralna, a także naruszanie prawa, co może prowadzić wręcz do utraty praw rodzicielskich. Rozmawiajmy o tym otwarcie z tymi rodzicami wśród naszych krewnych i znajomych, którzy - zwykle z braku wiedzy czy odpowiedzialności - krzywdzą własne dzieci. Od samych siebie wymagajmy stanowczego i roztropnego działania na rzecz katolickiego wychowania młodego pokolenia. Im bliżej dane dziecko jest Boga, im częściej karmi się sakramentami, im bardziej angażuje w katolickie grupy formacyjne, tym większą ma szansę na wybieranie drogi błogosławieństwa i życia, czyli drogi całkowitej abstynencji w wieku rozwojowym.
Dane statystyczne mówią, że aż trzy miliony dorosłych Polaków pije ryzykownie i szkodliwie. Blisko jeden milion to ludzie uzależnieni. Kilka milionów dzieci żyje w rodzinach obarczonych dramatem pijaństwa czy alkoholizmu. Każdy polski podatnik przeznacza co roku ok. 800 zł na pokrycie strat wynikających z nadmiernego spożycia alkoholu. Jak wynika z dostępnych danych, Polacy piją coraz więcej, zwłaszcza ludzie młodzi. Dlaczego jest tak źle?
Najkrótsza odpowiedź jest taka: jest aż tak źle, gdyż coraz mniej ludzi kocha. Coraz mniej doświadcza też miłości, a coraz więcej przeżywa poważny kryzys. Gdy nie okazujemy miłości bliskim albo gdy nie czujemy się przez nich kochani, wtedy życie staje się nieznośnym ciężarem, przed którym chcemy uciekać. A najłatwiej „zapomnieć” o tym, że życie bardzo boli właśnie poprzez sięganie po alkohol czy inne substancje psychotropowe. One przynoszą chwilę ulgi, a następnie uzależniają i zabijają na raty. Sama wiedza o szkodliwości alkoholu czy narkotyków nikomu nie wystarczy do ocalenia. Ratunkiem jest miłość - ta przyjmowana i ta okazywana przez nas innym. Znam sporo nastolatków z rodzin obciążonych problemem alkoholowym, którzy szczerze przysięgali Bogu i sobie, że nie sięgną po używki, by nie powtarzać dramatów swoich bliskich, a kilka miesięcy później sami zaczęli się upijać, bo w ich życiu zabrakło doświadczenia miłości. Przed nałogami, podobnie jak przed każdą formą zła, najlepiej chroni miłość.
Co Ksiądz sądzi o odpowiedzialności Kościoła za trzeźwość Polaków?
Odpowiedzialność Kościoła jest równie wielka jak odpowiedzialność rodzin. Kościół to przecież wspólnota rodzin, które powinny stanowić Kościoły domowe. Parafie powinny być bardziej niż dotąd miejscem, gdzie moralnie zdrowe i trzeźwe rodziny aktywnie pomagają tym małżonkom i rodzicom, którzy z jakichś względów nie radzą sobie z własnym życiem i katolickim wychowaniem swoich dzieci. Także księża powinni znacznie częściej niż dotąd podejmować w codziennym duszpasterstwie sprawy związane z troską o trzeźwość dorosłych i o abstynencję nieletnich. Warto tworzyć nowe ruchy abstynenckie i aktywizować te, które już istnieją. Podstawą owocności takich działań jest abstynencja księży i świeckich. Im więcej będziemy mieli tych, którzy z miłości do Boga i ludzi rezygnują z alkoholu, tym więcej będzie trzeźwych dorosłych oraz nastolatków, którzy zachowując abstynencję, będą wzrastać w łasce i mądrości u Boga i ludzi.
Czy, Księdza zdaniem, duszpasterze trzeźwości i katolickie stowarzyszenia abstynenckie dobrze wypełniają swoją rolę?
Duszpasterze zaangażowani całym sercem w pracę trzeźwościową oraz katolickie stowarzyszenia abstynenckie podejmują błogosławioną pracę dla dobra naszego narodu. Tak tę posługę określił św. Jan Paweł II w czasie Mszy św. w moim rodzinnym mieście Radomiu 4 czerwca 1991 r. Błogosławione owoce przynosi działające od dziesięcioleci dzieło Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Błogosławione są nowo powstające stowarzyszenia abstynenckie. Osobiście ogromnie cieszę się tym, co czyni diecezjalny duszpasterz trzeźwości diecezji gorzowskiej ks. Henryk Grządko. Wraz z grupą kompetentnych, stanowczych i ofiarnych świeckich przemienia całą lokalną społeczność: rodziny, parafie, polityków, samorządy. Podobnie błogosławione dzieła trzeźwościowe powstają w diecezji łomżyńskiej z inicjatywy bp. Tadeusza Bronakowskiego, przewodniczącego Zespołu Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych przy Konferencji Episkopatu Polski. To konkretne przykłady, na których możemy się uczyć.
A jak Ksiądz ocenia działania samorządów?
W tej dziedzinie jest bardzo różnie. Nowe rozwiązania legislacyjne zwiększyły autonomię samorządów w zakresie troski o trzeźwość. Niektóre z nich skorzystały z tych nowych regulacji po to, by zmniejszyć liczbę punktów sprzedaży alkoholu, a jednocześnie zwiększyć działania na rzecz promowania trzeźwości u dorosłych i abstynencji u dzieci i młodzieży. Nadal sporo jest, niestety, takich samorządów, które okazują się skrajnie nieodpowiedzialne, przyznają nowe koncesje na sprzedaż alkoholu i zupełnie lekceważą dobro lokalnej społeczności. W tej sytuacji konieczny jest nacisk ludzi dobrej woli na władze i korzystanie ze wszelkich narzędzi społecznej kontroli. Pamiętajmy też o tym, że każdy z nas jest samorządowcem w najważniejszym znaczeniu tego słowa, bo przecież każdy z nas sam zarządza własnym życiem i własnym losem. Podjęcie daru abstynencji w miesiącu sierpniu to szansa na lepsze niż dotąd czy na jeszcze lepsze zarządzanie własnym życiem i postawami naszych bliskich.
Dziękuję za rozmowę.
Echo Katolickie 31/2020
opr. mg/mg