Źródło: Ks. Marek Dziewiecki (red.), Nowe przesłanie nadziei, Warszawa 2000, s. 55-68
Problemy alkoholowe oznaczają różnorodne zagrożenia oraz negatywne zjawiska związane z używaniem alkoholu przez dzieci i młodzież oraz z nadużywaniem alkoholu przez dorosłych. Błędna postawa wobec alkoholu prowadzi do degradacji psycho-fizycznej a także duchowej, społecznej i ekonomicznej poszczególnych osób, rodzin i całych środowisk. Często prowadzi także do pojawienia się choroby alkoholowej, która w większości wypadków prowadzi do śmierci. Warto zauważyć, że problemy alkoholowe dotykają wielu krajów na całym świecie i to pomimo istotnych różnic w panujących tam ustrojach społeczno-politycznych czy warunkach ekonomicznych. W Polsce rozmiary problemów alkoholowych są obecnie tak wielkie, iż można je traktować jako epidemię społeczną, która w sposób bezpośredni czy pośredni dotyka większości Polaków. Przyczyny takiego stanu rzeczy są bardzo złożone. Związane są one z uwarunkowaniami historycznymi, społecznymi, prawnymi, obyczajowymi. Z drugiej strony problemy alkoholowe dotykają bezpośrednio konkretnych osób i mają ścisły związek z ich osobistą historią, z rodzajem więzi międzyludzkich, z ich sytuacją życiową. Wynika stąd, że można mówić zarówno o społecznym, jak i indywidualnym podłożu tego typu zagrożeń i problemów.
Zacznijmy od analizy podłoża i genezy problemów alkoholowych w wymiarze indywidualnego człowieka. Do głębokiej refleksji skłania fakt, że kilka milionów ludzi w Polsce regularnie nadużywa alkoholu mimo, iż prowadzi to do śmiertelnej choroby oraz do dramatycznej degradacji ich osobistego życia, a także do ogromnego cierpienia najbliższej rodziny. Poza skrajnymi przypadkami rozpaczy nikt świadomie i dobrowolnie nie chce postępować w niszczący go sposób, jeśli - przynajmniej subiektywnie - nie widzi w takim postępowaniu jakiegoś zysku, nadziei czy źródła ulgi. Stajemy zatem wobec bardzo konkretnego pytania: dlaczego dla wielu osób alkohol jawi się jako coś aż tak bardzo atrakcyjnego, że gotowi są mu podporządkować dosłownie wszystko: własne zdrowie i sumienie, całe życie osobiste i rodzinne, pracę, dobra materialne, pozycję społeczną? Adekwatna odpowiedź na to pytanie odsyła do tajemnicy człowieka, a zwłaszcza do pytania o jego naturę oraz o jego sytuację egzystencjalną. Przyjrzyjmy się bliżej temu zagadnieniu.
Antropologia biblijna ukazuje człowieka jako osobę. Być osobą to być kim świadomym samego siebie i własnego powołania. To żyć w sposób wolny i odpowiedzialny. To coraz lepiej poznawać oraz coraz dojrzalej kochać siebie i inne osoby: Boga i ludzi. Z drugiej strony Pismo Święte odsłania fakt, że być człowiekiem to być kimś zagrożonym w swoim rozwoju i szczęściu. Po grzechu pierworodnym łatwiej jest bowiem człowiekowi czynić zło, którego nie chce, niż dobro, którego pragnie. Żyjemy jakby na krzywej podłodze, która do tego stopnia pochylona jest w negatywnym kierunku, że łatwiej nam jest czynić zło, którego nie chcemy, niż dobro, którego szczerze pragniemy. To pochylenie ku złu wynika zarówno z tego, iż człowiek jest zagrożony z zewnątrz na skutek negatywnego wpływu środowiska, jak i z tego, że jest zagrożony od wewnątrz na skutek wewnętrznych konfliktów i słabości, na skutek naiwności, ignorancji, zawężenia pragnień i aspiracji, na skutek zniekształcenia hierarchii wartości i popadania w różne formy uzależnień od ludzi, rzeczy czy substancji chemicznych. Zjawiska te w sposób bardzo widoczny nasiliły się w naszym kraju w ostatnim dziesięcioleciu, na skutek gwałtownych przemian społecznych, politycznych, obyczajowych i ekonomicznych. Nigdy dotąd nie było w Polsce tak wiele osób chorych psychicznie, uzależnionych od alkoholu i narkotyków, samobójców, przestępców, rozwiedzionych, niezdolnych do miłości i odpowiedzialności.
Sytuację człowieka w świecie współczesnym — zwłaszcza w cywilizacji Zachodniej - bardzo czytelnie symbolizują dwie opowieści biblijne: historia Józefa, sprzedanego przez braci do Egiptu oraz historia syna marnotrawnego, który opuszcza kochającego go ojca. Józef, młody i szlachetny syn Jakuba jest zagrożony z zewnątrz, ze strony swych najbliższych, którzy mu zazdroszczą i którzy chcą go skrzywdzić. Niektórzy z nich są naiwni i ulegają namowom gorszych od siebie. Inni okazują się okrutni i bezwzględni. Nie zabijają Józefa tylko dlatego, że mogą zarobić pieniądze, sprzedając go do niewoli. Wiele osób, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży, znajduje się obecnie w podobnej sytuacji. Są krzywdzeni przez innych ludzi. Bywają krzywdzeni przez niedojrzałych czy naiwnie kochających rodziców. Bywają zagrożeni przez niekompetentnych czy powierzchownych nauczycieli. Bywają krzywdzeni przez cynicznych dorosłych, którzy chcą nimi manipulować i pragną szybko wzbogacić się ich kosztem. Mamy obecnie wśród polskich dziewcząt i chłopców — a także wśród niemałej liczby dorosłych - wielu Józefów sprzedanych w niewolę różnego rodzaju uzależnień, w niewolę popędów i agresji, w niewolę toksycznych programów telewizyjnych i radiowych, w niewolę psychicznie trujących książek, czasopism i obyczajów.
Opowiedziana przez Jezusa przypowieść o mądrze kochającym ojcu i o jego marnotrawnym synu ukazuje drugą prawdę o człowieku. Historia odchodzącego syna uświadamia nam fakt, że człowiek zagrożony jest nie tylko z zewnątrz, ale także od wewnątrz. Jest zagrożony przez samego siebie. Potrafi kierować się iluzjami i fałszywymi wartościami. Potrafi utracić wszystko: miłość, prawdę, zdrowie, radość życia, nadzieję na przyszłość. Człowiek potrafi kierować się szukaniem doraźnej przyjemności także wtedy, gdy prowadzi to do bolesnych konfliktów i krzywd. Syn marnotrawny nie został oszukany przez złych ludzi. Nie został przez nikogo sprzedany do niewoli. Miał szczęście rosnąć u boku kochającego go ojca. Ale również w takiej sytuacji człowiek pozostaje kimś zagrożonym. Jest bowiem wewnętrznie zraniony. Łatwiej jest mu wybierać drogę przekleństwa i śmierci niż drogę błogosławieństwa i życia. Łatwiej jest czytać te książki czy gazety, które nie stawiają wymagań niż te, które ukazują miłość i prawdę. Łatwiej jest integrować się z ludźmi, którzy są prymitywni niż z tymi, którzy są szlachetni. Łatwiej praktykować demokrację i tolerancję niż miłość i prawdę. Łatwiej rozumieć wolność jako czynienie tego, na co mam ochotę niż tego, co wartościowe i mądre. Łatwiej tak używać wolności w taki sposób, by ją utracić niż w taki sposób, by ją obronić i rozwinąć.
Człowiek jest jedynym bytem na tej ziemi, który może skrzywdzić nie tylko innych ludzi, ale także samego siebie. Nie czyni tego żadne zwierzę. Zwierzęta są bowiem zaprogramowane przez instynkty i popędy. Człowiek natomiast — będąc świadomym i wolnym - określa jakość swojego życia poprzez decyzje, które podejmuje. Będąc ograniczonym w swojej świadomości i wolności, ryzykuje, że będzie podejmować decyzje błędne i szkodliwe. W tej sytuacji człowiek potrzebuje Zbawiciela oraz wewnętrznej dyscypliny i czujności, aby żyć w miłości i wolności. Teologiczne spojrzenie na człowieka jest zatem realistyczne, gdyż ukazuje wielkość człowieka i jego najgłębsze aspiracje, a jednocześnie uświadamia nam naszą słabość, nasze wewnętrzne zranienia i konflikty oraz potrzebę czujności. Teologia katolicka wskazuje, że jednym z największych zagrożeń dla człowieka jest popadnięcie w różnego rodzaju uzależnienia. Powodują one utratę wolności i prawdy, kryzys wiary, nadziei i miłości, kryzys więzi i wartości. Można uzależnić się od określonych osób, rzeczy, substancji chemicznych czy sytuacji. Można uzależnić się od telewizji, leków, popędów czy emocji. Najbardziej rozpowszechnioną w naszym kraju formą zagrożeń w dziedzinie uzależnień są problemy alkoholowe.
Sięganie po alkohol przez dzieci i młodzież oraz nadużywanie alkoholu przez ludzi dorosłych, zachodzi zwykle w sytuacji, w której człowiek z jakichś względów nie chce lub nie potrafi w dojrzały sposób radzić sobie z własnymi trudnościami i bolesnymi emocjami. Bezpośrednia przyczyna błędnej postawy wobec alkoholu jest związana z problemami emocjonalnymi danego człowieka, gdyż alkohol może modyfikować tę właśnie sferę. Substancja ta ma niezwykłą władzę wobec człowieka: potrafi „poprawiać” mu nastrój bez potrzeby poprawiania życia i postępowania. W ten sposób alkohol zastawia na człowieka najbardziej wyrafinowaną i skuteczną pułapkę, jaką można w ogóle wymyślić: obiecuje łatwe szczęście. Dokładnie w tę samą pułapkę wpadł człowiek na początku historii. Adam i Ewa uwierzyli, że wystarczy przekroczyć jakiś zakaz, wystarczy zerwać zakazany owoc, by być szczęśliwym, by czuć się jak Bóg. Nadużywając alkoholu dany człowiek chce osiągnąć poprawę nastroju w oderwaniu od własnej sytuacji życiowej i własnego postępowania. Z tego względu alkohol okazuje się najbardziej atrakcyjny i groźny dla tych osób, które przeżywają stany lęku, niepokoju, rozgoryczenia, depresji, które cierpią na skutek kompleksów, niepewności, nieporadności, dla których własna sytuacja życiowa, szkoła, praca, codzienne obowiązki, relacje międzyludzkie, jawią się jako bolesny ciężar i stają się źródłem intensywnego bólu.
Jednak przeżycia i stany emocjonalne danego człowieka nie są czymś przypadkowym. Są one jakby psychicznym termometrem jego życia. Odsłaniają prawdę o całej jego sytuacji egzystencjalnej, o jego więziach międzyludzkich oraz o jego sposobie postępowania. Emocje nie są zatem ostateczną rzeczywistością. Nie wskazują na same siebie, lecz są informacją o sytuacji danej osoby. Z tego powodu interpretowanie zaburzonej postawy wobec alkoholu jako zjawiska związanego jedynie czy głównie z ludzkimi emocjami, jest zatrzymaniem się w połowie drogi ku pełnej prawdzie. Ostatecznym powodem sięgania po alkohol przez dzieci i młodzież oraz nadużywania alkoholu przez dorosłych nie jest ani zła wola, ani ignorancja, ani obciążenia genetyczne, lecz kryzys życia, sygnalizowany poprzez bolesne stany emocjonalne. Alkohol czy narkotyk jest psychicznym "lekarstwem" dla osób, które przeżywają kryzys, które rezygnują z trudu dojrzewania i kierowania życiem mocą własnej świadomości i wolności.
Człowiek jest rzeczywistością wielowymiarową. Przeżywa siebie w wymiarze fizycznym i psychicznym, duchowym i społecznym, moralnym i religijnym. Wszystkie te wymiary mogą wpływać na jego postawę wobec alkoholu. Istnieje, po pierwsze, niewątpliwie związek między cechami organizmu fizycznego danego człowieka a jego ewentualnymi problemami alkoholowymi. Część lekarzy zwraca uwagę na możliwość obciążeń genetycznych w tym względzie. W niektórych krajach wiąże się wielkie nadzieje z postępem badań w tej dziedzinie. Trzeba jednak od razu sprecyzować, iż w żadnym wypadku nie wchodzi w grę determinizm w sensie dziedziczenia alkoholizmu jako choroby. Innymi słowy nie istnieje wrodzony alkoholizm. Można natomiast mówić o zwiększonym ryzyku pojawienia się problemów alkoholowych u danej osoby. W tym kontekście lekarze i psycholodzy mówią zwykle o podwyższonej tolerancji na alkohol. Jest to stan zdradzający zwykle dziedziczne obciążenia alkoholowe u danego człowieka bądź konsekwencja osobistego nadużywania alkoholu przez dłuższy okres. Podwyższona tolerancja oznacza, że dana osoba może jednorazowo wprowadzać do organizmu stosunkowo duże ilości alkoholu bez specjalnych zaburzeń czy fizjologicznych reakcji obronnych. Wbrew więc przekonaniom rozpowszechnionym w wielu środowiskach, tzw. "twarda głowa" nie jest oznaką zdrowia fizycznego czy przejawem zapotrzebowania organizmu na alkohol, ale przeciwnie — jest sygnałem ostrzegawczym, iż dany człowiek należy do grupy osób o podwyższonym ryzyku popadnięcia w problemy alkoholowe.
Mówienie o podwyższonej tolerancji na alkohol jest jednak określeniem nieprecyzyjnym, chociaż bardzo popularnym. Jest ono nieprecyzyjne dlatego, że organizm fizyczny broni się przed alkoholem, gdyż jest to substancja toksyczna. Z tego powodu organizm każdego człowieka posiada wrodzoną obronę przed alkoholem. Różnica między poszczególnymi ludźmi polega jedynie na stopniu tej obrony. W normalnej sytuacji obrona ta jest na tyle silna i skuteczna, że nawet niewielka ilość spożytego alkoholu powoduje nieprzyjemne stany fizjologiczne: zwroty i ból głowy, spowolnienie refleksu, złe samopoczucie fizjologiczne. U osób, których rodzice czy dziadkowie nadużywali alkoholu lub które same przez dłuższy czas nadużywają alkoholu, obrona ta jest nieco zmniejszona, ale dalej istnieje. Także ich organizm broni się przed nadużywaniem alkoholu, tyle tylko, że obrona ta nie jest tak szybka i ewidentna, jak u innych ludzi. To zatem nie organizm fizyczny jest tym miejscem w człowieku, w którym alkohol szuka swego sprzymierzeńca i w którym znajduje punkt zaczepienia. Z drugiej strony organizm człowieka nie jest tym miejscem, w którym rozstrzyga się postawa danego człowieka wobec alkoholu. Żaden bowiem organizm nie broni się przed alkoholem aż tak bardzo skutecznie, by człowiek go nigdy nie nadużywał, ani aż tak mało skutecznie, by ktoś w sposób fizjologiczny skazany był na nadużywanie alkoholu czy alkoholizm.
Mówienie o podwyższonej tolerancji na alkohol zamiast o zmniejszonej obronie przed tą substancją jest nie tylko nieprecyzyjne, gdyż jest odwróceniem logiki myślenia. Jest także niebezpieczne wychowawczo. Może bowiem — zwłaszcza u ludzi niedojrzałych — powodować złudzenie, że alkohol jest w jakimś stopniu potrzebny ich organizmowi lub powodować lęk, że są fizjologicznie skazani na alkoholizm, jeśli ich rodzice czy dziadkowie nadużywali tej substancji. Z kolei dla alkoholików mówienie o zwiększonej tolerancji na alkohol czy o genetycznych skłonnościach do alkoholizmu (zamiast mówienia o zmniejszonej obronie przed alkoholem) może być pretekstem do naiwnego usprawiedliwiania się ze wszystkich przypadków nadużywania alkoholu. . Czynniki organiczne mogą mieć istotny wpływ na to, co będzie się działo, gdy ktoś zacznie nadużywać alkoholu, ale to głównie od czynników psychicznych zależy czy do takiej sytuacji w ogóle dojdzie. Z drugiej strony stanowcze podkreślanie faktu, że każdy organizm broni się przed nadużywaniem alkoholu może ułatwić tym, którzy to czynią, odkrycie prawdziwych motywów sięgania po alkohol i zajęcie dojrzałej postawy wobec tej substancji.
Drugą — obok ciała — sferą ludzkiej rzeczywistości jest psychika. Wymiar psychiczny oznacza całokształt procesów i mechanizmów związanych ze sferą intelektualną oraz emocjonalną danego człowieka. Psychika to przede wszystkim właściwy dla danego człowieka sposób interpretowania oraz przeżywania samego siebie i otaczającego go świata. Tak rozumiany wymiar psychiczny w zasadniczy sposób wpływa na całość zachowań, przekonań i postaw danego człowieka. Człowiek dojrzały psychicznie i zrównoważony emocjonalnie zachowuje się głównie w oparciu o racjonalną analizę jego aktualnej sytuacji i jego więzi międzyludzkich, w oparciu o świadomość własnych powinności, aspiracji, życiowych planów. W takiej sytuacji nie dochodzi zwykle do zachowań czy postaw o charakterze irracjonalnym, szkodliwym czy destrukcyjnym. W konsekwencji nie grozi też wtedy niewłaściwa postawa wobec alkoholu. Jeśli nawet doszłoby z jakiegoś względu do nadużycia alkoholu, to już jednorazowe doświadczenie negatywnych konsekwencji takiego zachowania stanowiłoby wystarczający motyw, by nie powtórzyć podobnego błędu w przyszłości.
Zupełnie inaczej kształtuje się zachowanie człowieka w sytuacji niedojrzałości czy kryzysu psychicznego. Tego typu sytuacja w sposób najbardziej bezpośredni i spontaniczny wyraża się w płaszczyźnie emocjonalnej, chociaż powoduje także istotne zaburzenia w sferze świadomości i motywacji. Staje się wtedy możliwe zachowanie irracjonalne i destrukcyjne. W płaszczyźnie emocjonalnej zaczynają dominować coraz silniejsze napięcia i bolesne nastroje, co w bezpośredni sposób może wpływać na postawę danego człowieka wobec alkoholu. Istnieje bowiem ścisły związek między tą substancją a emocjami. Stwierdziliśmy już wcześniej, że alkohol ma zdolność szybkiego i skutecznego — chociaż jedynie doraźnego - modyfikowania naszych stanów emocjonalnych, bez potrzeby modyfikowania życia i postępowania. Jest więc on subiektywnie tym bardziej atrakcyjny, im intensywniej dana osoba przeżywa bolesne stany emocjonalne, typu: lęk, niepokój, niepewność, agresywność, nienawiść, przerażenie, rozpacz, silne poczucie winy, bezradności, rozgoryczenia, itp. Nadużywanie alkoholu, pomimo coraz dotkliwszych konsekwencji takiego zachowania, zachodzi zatem zwykle w sytuacji, w której człowiek z jakichś względów nie potrafi radzić sobie inaczej z własnymi problemami i emocjami. Stopniowo może to przerodzić się w rodzaj wyuczonego mechanizmu czy coraz silniejszego automatyzmu sięgania po alkohol w obliczu trudnej emocjonalnie sytuacji. W ten sposób rozpoczyna się proces wchodzenia w chorobę alkoholową. Nie mamy już wtedy do czynienia z symbolicznym jedynie i kontrolowanym sięganiem po alkohol, ale ze spożywaniem go w takich ilościach oraz w takich okolicznościach, by mógł działać jak narkotyk, czyli by zmieniał nasze stany emocjonalne i stany świadomości.
W świetle powyższych analiz można stwierdzić, iż najbardziej bezpośrednia przyczyna nadużywania alkoholu jest związana z problemami emocjonalnymi, gdyż działanie alkoholu może bezpośrednio modyfikować tą właśnie sferę. Alkohol staje się subiektywnie atrakcyjny - a przez to bardzo groźny - dla tych osób, którym ich własna sytuacja życiowa, szkoła, praca, codzienne obowiązki, relacje międzyludzkie jawią się jako bolesny ciężar oraz źródło intensywnego bólu. Sięganie po alkohol w sytuacjach trudnych emocjonalnie, dla dodania sobie odwagi, poprawienia nastroju czy ukrycia braku potrzebnych kompetencji, stanowi jednoznaczny sygnał wkraczania na drogę uzależnienia. Paradoksalnie więc im chętniej dany człowiek sięga po alkohol (aspekt psychiczny) oraz im mniej się przed nim broni fizjologicznie (aspekt organiczny), tym bardziej powinien traktować to jako motyw do zachowania całkowitej abstynencji, gdyż należy do osób o wysokim ryzyku popadnięcia w problemy alkoholowe i w śmiertelne uzależnienie.
Oprócz wymiaru fizycznego i psychicznego również wymiar moralny posiada istotne znaczenie dla postawy danego człowieka wobec alkoholu. Potrzeba wrażliwości moralnej wynika z faktu, że człowiek potrafi skrzywdzić samego siebie. W tej sytuacji - będąc istotą inteligentną — ma zarówno potrzebę jak i możliwość odróżniania tych zachowań, które go rozwijają i prowadzą do szczęścia od tych zachowań, które go krzywdzą i prowadzą do różnych form kryzysu i cierpienia. Im większa zatem dojrzałość i wrażliwość moralna, tym większa szansa na dojrzałą i odpowiedzialną postawę we wszystkich dziedzinach życia, w tym także wobec alkoholu.
Również wymiar duchowy człowieka posiada bezpośrednie odniesienie do problemu alkoholowego. Duchowość bowiem to zdolność człowieka do zrozumienia samego siebie. To zdolność odkrycia sensu ludzkiej egzystencji oraz o wynikającej stąd hierarchii wartości. To także zdolność odkrycia, że na tej ziemi nie istnieje łatwe szczęście oraz że nie można bezkarnie respektować czy zaspakajać jakiegoś wymiaru ludzkiej rzeczywistości (np. emocji czy subiektywnych przekonań) kosztem pozostałych wymiarów (np. kosztem więzi czy wartości). W konsekwencji stopień rozwoju duchowego danego człowieka decyduje o sposobie jego postawy wobec samego siebie, wobec własnego ciała i własnej psychiki, wobec własnych stanów emocjonalnych oraz wobec alkoholu.
Przestrzenią, w której rozwój duchowy osiąga swoją pełnię, jest wymiar religijny, czyli więź z Bogiem. Życie w przyjaźni z Bogiem umożliwia człowiekowi odkrycie i przyjęcie pełnej prawdy o sobie, a doświadczenie Bożej miłości staje się źródłem siły potrzebnej, by respektować sensu życia i przyjęcie dojrzałej hierarchii wartości. Pogłębione życie duchowe i religijne staje się podstawą wewnętrznej wolności i odpowiedzialności we wszystkich dziedzinach życia, a zatem również w odniesieniu do alkoholu. Z kolei zaniedbanie życia duchowego i religijnego albo powierzchowność w tym względzie prowadzi do utraty równowagi egzystencjalnej oraz do postępowania w sposób naiwny, błędny czy zaburzony. Powoduje bowiem brak jednoznacznego horyzontu znaczeń i wartości, a to uniemożliwia integrację poszczególnych wymiarów i dążeń człowieka oraz zachowanie dojrzałej wolności wobec własnej rzeczywistości. W takiej sytuacji człowiek kieruje się zwykle tym, co łatwiejsze a nie tym, co wartościowsze i co umożliwia jego rozwój na miarę własnych możliwości i specyficznego powołania. Stopniowo prowadzi to do dezintegracji osobowości i życia, a w konsekwencji do stanu kryzysu i cierpienia. Człowiek zadawala się wtedy raczej przyjemnością chwili niż dążeniem do trwałej i ugruntowanej radości. Zachowanie danego człowieka staje się w takiej sytuacji bardziej podporządkowane doraźnym potrzebom fizycznym czy psychicznym, niż określonym wartościom czy świadomym decyzjom. Z tego względu niedojrzałość w sferze duchowej i religijnej w istotny sposób wiąże się ze zwiększonym ryzykiem problemów alkoholowych. W tego typu kontekście egzystencjalnym alkohol staje się subiektywnie nadatrakcyjny dla danej osoby i to w sytuacji, gdy nie dysponuje ona dojrzałymi kryteriami i motywacjami, umożliwiającymi zajęcie odpowiedzialnej postawy w tej dziedzinie.
W oparciu o dotychczasowe analizy można stwierdzić, że zagrożenia i problemy alkoholowe wiążą się z konkretnymi cechami, trudnościami czy słabościami człowieka w jego wymiarze fizycznym, psychicznym, moralnym, duchowym i religijnym. Wiążą się zatem z jego indywidualną sytuacją egzystencjalną, a także z jego osobistą filozofią życia. Z drugiej strony mogą one mieć również bezpośredni związek z kontekstem społecznym, w którym znajduje się i funkcjonuje dana osoba. Człowiek żyje bowiem i działa w konkretnej sytuacji zewnętrznej, która jeszcze bardziej może komplikować jego sytuację osobistą. W swoim postępowaniu - także wobec alkoholu - człowiek jest zatem w jakimś stopniu zależny nie tylko od wewnętrznych uwarunkowań i przeżyć, ale także od całego kontekstu społecznego, ekonomicznego, obyczajowego, prawnego i politycznego, w którym żyje i w którym kształtują się jego sposoby myślenia i wartościowania, jego postawy i zwyczaje. W Polsce kontekst społeczny jest w odniesieniu do postawy wobec alkoholu bardzo niekorzystny i w zasadniczy sposób przyczynia się do powiększania zagrożeń oraz problemów alkoholowych. Wpływa na to zwłaszcza błędna mentalność i niebezpieczna obyczajowość dominująca w naszym społeczeństwie, nieznajomość mechanizmów wchodzenia w chorobę alkoholową, istnienie silnego lobby pro alkoholowego o podłożu ekonomicznym, brak precyzyjnych i skutecznych rozwiązań prawnych oraz częste łamanie prawa.
Gdy chodzi o dominującą mentalność i obyczajowość społeczną, to ciągle jeszcze w szerokich kręgach społeczeństwa dominuje zwyczaj spożywania alkoholu z racji każdego święta czy spotkania. Ponadto często sięganie po alkohol wiąże się w Polsce z szybkim wypijaniem dużych ilości wysokoprocentowych napojów alkoholowych. Tego typu picie nie pełni roli symbolu czy tła dla spotkania, ale staje się jego centrum i głównym sensem. Istnieje także bardzo groźny zwyczaj agresywnego przymuszania do picia oraz interpretowania wspólnego spożywania alkoholu jako sprawdzianu przyjaźni, więzi i wzajemnego zaufania. Powszechne są błędne czy niebezpieczne stereotypy myślenia w rodzaju: alkohol jest dla ludzi; czasami każdemu może się przytrafić, że wypije za dużo; nie można się dobrze bawić bez alkoholu; alkohol jest lekarstwem, gdyż uspakaja, poprawia trawienie i krążenie, itp. Niezwykle groźne jest także rozpowszechnione w naszym społeczeństwie tolerowanie wczesnej inicjacji alkoholowej. Czasami młodzież, a nawet dzieci otrzymują pierwszą puszkę piwa czy lampkę szampana z rąk własnych rodziców. Spożywanie alkoholu przez starszych nastolatków nie budzi na ogół zdziwienia czy obaw. Wszystko to sprawia, że wiele środowisk traktuje nadużywanie alkoholu przez dorosłych oraz sięganie po alkohol w wieku rozwojowym jako rzecz naturalną czy nieuniknioną. W konsekwencji obserwujemy dużą tolerancję społeczną na picie alkoholu nawet tam, gdzie formalnie jest to całkowicie zakazane czy groźne, np. w miejscu pracy, za kierownicą samochodu, w okresie ciąży, przez osoby, które sprawują ważne funkcje społeczne i formują postawy, np. nauczyciele, lekarze, politycy, itp.
Nadal obserwujemy ignorancję w odniesieniu do przyczyn zagrożeń alkoholowych, a także w odniesieniu do mechanizmów wchodzenia w chorobę alkoholową. Wielu polskich rodziców nie wie jeszcze — a może nie chce wiedzieć — że im wcześniejsza jest inicjacja alkoholowa, tym większe pojawiają się zaburzenia w aktualnym rozwoju psychofizycznym dzieci i młodzieży oraz tym szybciej (nawet w kilka miesięcy) może pojawić się u nich choroba alkoholowa. Dla wielu dorosłych Polaków nadal czymś zupełnie zaskakującym jest odkrycie, że jakiś piętnastolatek jest alkoholikiem. Daleko nam jeszcze do świadomości np. społeczeństwa amerykańskiego, gdzie powszechnie znane są badania sprzed kilkunastu lat, które wykazały, iż inicjacja alkoholowa w wieku 18 lat wiąże się z czterokrotnie większym ryzykiem popadnięcia w alkoholizm niż inicjacja alkoholowa w wieku 21 lat (stąd w USA obowiązuje zakaz sprzedaży piwa i innych napojów alkoholowych osobom, które nie ukończyły 21-go roku życia). Inicjacja w wieku wcześniejszym niż 18 lat to już dramatyczne zagrożenie i bardzo szybka droga do choroby alkoholowej. Gdy chodzi o postawę ludzi dorosłych wobec alkoholu, to większość naszego społeczeństwa nie zdaje sobie sprawy z faktu, że nawet jednorazowe nadużycie alkoholu przez kogoś z dorosłych nie jest zwykle zachowaniem przypadkowym, lecz sygnałem, że dana osoba przeżywa kryzys, że nie potrafi sięgać po alkohol w symbolicznych jedynie ilościach i że nie powinna w związku z tym w ogóle sięgać po tę substancję.
Obok niskiej świadomości w zakresie zagrożeń i problemów alkoholowych, istotnym źródłem zagrożenia w skali społecznej jest istnienie silnego lobby pro alkoholowego, które ma głównie podłoże ekonomiczne. Alkohol należy do tych produktów, na których najłatwiej i najszybciej można zarobić duże pieniądze. Wiadomo, że alkohol może stać się źródłem kuszącego zarobku zarówno dla poszczególnych osób czy przedsiębiorstw, jak i dla budżetu państwa. Z tego względu odnotowujemy próby traktowania alkoholu jako zwykłego towaru, który powinien podlegać jedynie prawom rynkowym, bez uwzględniania kryterium zdrowia i dobra społecznego. Ekonomiczne lobby pro alkoholowe dysponuje potężną bazą finansową i organizacyjną, oddziałując na obyczaje i mentalność społeczną, na środki przekazu, a także na rozwiązania legislacyjne i instytucje państwowe. Szczególnie groźny jest związek lobby alkoholowego ze światem polityki oraz ze środkami społecznego przekazu.
Kolejny negatywny czynnik społeczny to brak precyzyjnych, jednoznacznych i skutecznych rozwiązań prawnych. Obowiązujące w Polsce prawo nie ogranicza w skuteczny sposób nielegalnej sprzedaży alkoholu oraz nielegalnych reklam w tej dziedzinie. Nie eliminuje patogennych zjawisk wokół punktów sprzedaży alkoholu. Z drugiej strony nie tworzy zwartego systemu umożliwiającego skuteczne egzekwowanie wszelkich konsekwencji nadużywania alkoholu przez daną osobę. Nie stanowi też wystarczającej ochrony przed przemocą alkoholową szczególnie boleśnie odczuwaną w środowisku rodzinnym osób uzależnionych. Taka sytuacja sprzyja poczuciu bezkarności i normalności wśród osób, które nadużywają alkoholu. Umożliwia im także trwanie nieraz przez długie lata w przekonaniu, iż można pogodzić nadużywanie alkoholu z normalnym życiem osobistym, rodzinnym, zawodowym i społecznym. Tymczasem doświadczenia innych krajów wykazują, że skuteczne rozwiązania prawne są w tej dziedzinie możliwe i proste. Dla przykładu w USA prawo daje nietrzeźwemu wybór: utrata prawa jazdy lub podjęcie terapii alkoholowej. Z kolei w Kanadzie obowiązuje nie tylko zakaz sprzedaży alkoholu nieletnim, ale w ogóle zakaz wchodzenia do pubów osobom, które nie ukończyły dwudziestego roku życia.
Jeszcze jednym z bardzo groźnych zjawisk społecznych jest ewidentne i bezkarne łamanie prawa w odniesieniu do prawnych regulacji w kwestiach alkoholowych. Jaskrawym przykładem jest nagminne sprzedawanie alkoholu nieletnim i nietrzeźwym. Z badań wynika, że czyni to około 75% sprzedawców w Polsce. Równie bulwersujący przykład to nielegalna reklama alkoholu — coraz bardziej jawna i kierowana głównie do ludzi młodych. Niektóre gazety czy stacje telewizyjne z całą premedytacją służą promocji alkoholu i proalkoholowym obyczajom, nawet jeśli regularnie są skazywane przez sądy na karę grzywny za naruszanie prawa. Wysokość kary jest niestety we wszystkich przypadkach zupełnie symboliczna w stosunku do ogromnych profitów, otrzymywanych za nielegalną reklamę napojów alkoholowych. Kolejne przykłady częstego łamania prawa to przemyt alkoholu i nielegalna produkcja na wielką skalę, przyznawanie przez samorządy koncesji na sprzedaż alkoholu w bezpośredniej bliskości szkół, kościołów, zakładów pracy, brak reakcji władz administracyjnych i samorządowych w obliczu ewidentnego łamania prawa w miejscach sprzedaży alkoholu czy przez samych sprzedawców.
Mimo powszechności groźnych obyczajów alkoholowych, ignorancji w dziedzinie zagrożeń i mechanizmów choroby alkoholowej, mimo istnienia silnego lobby pro alkoholowego oraz nieskuteczności prawnych rozwiązań, problemy i zagrożenia alkoholowe zajmują mało miejsca w środkach społecznego przekazu. Rzadko jest o nich mowa zwłaszcza w bieżących serwisach informacyjnych, które mają najszersze grono odbiorców i najbardziej wpływają na stan świadomości społecznej. Co gorsza, często pojawiają się wypowiedzi nieodpowiedzialne lub banalizujące problem, typu: lepiej, że młodzież sięga po piwo niż miałaby sięgać po narkotyk. Nadzieję budzi częstsze pojawianie się ostatnio w telewizji, radiu i prasie materiałów prezentujących problemy alkoholowe w sposób rzeczowy i kompetentny. Cieszy także coraz większa ilość poważnych publikacji z zakresu alkohologii.
Wszystkie wyżej wymienione czynniki w zasadniczy sposób utrudniają lub czynią mało zauważalnym i skutecznym działanie różnych środowisk i instytucji kościelnych, społecznych czy samorządowych zaangażowanych w prace na rzecz trzeźwości. Także działania administracji państwowej - mimo, że dysponuje ona właściwymi sobie instytucjami i służbami a także środkami prawnymi i materialnymi - okazuje się często mało skuteczna i nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Chodzi tu chociażby o istnienie takich zjawisk jak afery alkoholowe, brak realistycznego i całościowego programu rządowego na rzecz zmiany sytuacji, brak adekwatnych rozwiązań prawnych a także brak proporcjonalnych do skali potrzeb fundusze przeznaczane na profilaktykę i rozwiązywanie problemów alkoholowych. Konsekwencje tego typu sytuacji są szczególnie groźne dla środowiska rodzinnego i mają bardzo negatywny wpływ na jakość wychowania. Mamy w Polsce setki tysięcy rodzin, w których rodzice są alkoholikami lub regularnie nadużywają alkoholu, co powoduje u dzieci zaburzenia emocjonalne i podsuwa destrukcyjne wzorce życia. Podobnie istnieją grupy rówieśnicze i całe środowiska, w których przynależność opiera się na sięganiu po alkohol nawet już wśród uczniów szkół podstawowych. Jednocześnie takie instytucje jak szkoła, placówki terapeutyczne i edukacyjne, policja czy pomoc społeczna działają w sposób niewystarczający i nieadekwatny w stosunku do skali zagrożeń.
W polskiej rzeczywistości tolerancyjna i naiwna postawa wobec sięgania po alkohol przez dzieci i młodzież oraz wobec nadużywania alkoholu przez dorosłych ulega modyfikacji często dopiero wtedy, gdy ktoś osobiście i w dramatyczny sposób doświadczy destrukcyjnych skutków tego typu zachowań w najbliższym środowisku, np. w obliczu alkoholizmu współmałżonka czy problemu alkoholowego u dorastających dzieci. Ale nawet wtedy mamy najczęściej do czynienia z reakcjami niedojrzałymi, które nie przyczyniają się do rozwiązania powstających problemów. Wynika to z kilku zasadniczych powodów. Po pierwsze, ludzie ci w dalszym ciągu na ogół nie rozumieją różnorodnych mechanizmów nadużywania alkoholu ani natury uzależnienia od alkoholu. Nawet jeśli słyszeli, że alkoholizm jest chorobą, to w praktyce postępują tak, jakby byli przekonani, iż wszystko zależy w dalszym ciągu jedynie od dobrej woli pijącego. Próbują więc wpływać na niego poprzez krytykowanie, potępianie, kontrolowanie, wymuszanie obietnic czy dyskutowanie na temat powodów i sposobów picia. Wszystko to intensyfikuje jedynie działanie mechanizmów obronnych osoby uzależnionej oraz powiększa mur nieporozumień i nieufności, oddzielający ją od najbliższego otoczenia. Co więcej, nieznajomość mechanizmów choroby alkoholowej sprawia, że najbliższe otoczenie, wbrew swym intencjom i w sposób niezamierzony, pomaga zwykle choremu, by kontynuował picie, gdyż chroni go przed konsekwencjami nadużywania alkoholu. Po drugie, nieadekwatność postawy wobec alkoholika wynika z tego, iż jego najbliższe otoczenie usiłuje ukryć ten problem przed środowiskiem, popadając w zgubną w tym wypadku izolację. Tego typu zachowania w drastyczny sposób odsłaniają ambiwalencję postaw w naszym społeczeństwie: dużej tolerancji wobec nadużywania alkoholu towarzyszy pogardliwe potępianie alkoholików oraz wstydliwe ukrywanie takich osób. Po trzecie wreszcie, także najbliższe otoczenie uzależnionego, w miarę pogłębiania się choroby, podlega coraz większym zaburzeniom. Żyje przecież w stanie stałego i intensywnego niepokoju emocjonalnego i siłą rzeczy zawęża świat swoich przeżyć do problemu alkoholowego. Rodzi się w ten sposób choroba zwana koalkoholizmem. Dotyka ona zwłaszcza współmałżonka osoby uzależnionej. Narusza jego równowagę psychiczną oraz uniemożliwia dojrzałe funkcjonowanie w ramach systemu rodzinnego. Z tego powodu członkowie najbliższej rodziny alkoholika nie są zwykle w stanie udzielić mu adekwatnej pomocy, dopóki sami nie uwolnią się z kręgu osamotnienia i izolacji oraz nie zwrócą się po specjalistyczną pomoc.
Reasumując powyższe analizy można stwierdzić, że sięganie po alkohol w wieku rozwojowym oraz nadużywanie alkoholu przez dorosłych to nie są zjawiska przypadkowe czy związane jedynie z czyjąś lekkomyślnością, lecz mają głębokie powiązania z całym kontekstem osobistym i społecznym, w którym żyje dany człowiek. Nieumiejętność radzenia sobie z trudnościami w naturalny sposób związanymi z ludzką kondycją, a także niewłaściwe wzorce i presje środowiska zewnętrznego sprawiają, że kilka milionów osób w Polsce nadużywa alkoholu i lekceważy związane z tym zagrożenia. W tej sytuacji należy stwierdzić, że zagrożenia i problemy alkoholowe w naszym kraju mają charakter nie tylko indywidualny i moralny, lecz także społeczny i strukturalny.
Źródło: Ks. Marek Dziewiecki (red.), Nowe przesłanie nadziei, Warszawa 2000, s. 55-68
opr. ab/ab