Fragment ksiązki - Jak przezwyciężyć zniechęcenie, odrzucenie i chandrę
Przełożył Michał Pietras
© Wydawnictwo WAM, Kraków 2002
Depresja. Nie jest to zbyt przyjemne słowo. To prawda, nie znam właściwie nikogo, kto sądziłby inaczej. Co przychodzi ci do głowy, gdy pomyślisz depresja? Myślałeś kiedyś, co to słowo dosłownie oznacza? Pomyśl nad tym. Depress po angielsku to przesunąć coś na niższy poziom. Depresja więc charakteryzuje się zmianami od góry ku dołowi. Energia, poczucie wartości, nastrój, entuzjazm dla życia podlegają wtedy takiemu obniżeniu. „Czuję się taki pogrążony”, to zdanie jest bardzo rozpowszechnione wśród ludzi przeżywających depresję. Życie przestaje być ciekawe. Jedzenie straciło swój smak. Jest niezmiernie trudno wyrwać cię z łóżka. Pójść i wyrzucić śmieci jawi się jako nadludzki wyczyn. Twoja wydajność staje się minimalna, a ty zacząłeś się poruszać jakby w tempie ślimaka.
Ellen McGrath rozwinęła nowe podejście do depresji, rozróżniając zdrową depresję i niezdrową depresję. Podział ten rzucił nowe światło na ten problem. Czy rzeczywiście depresja może być kiedyś zdrowa?
Zdrowa depresja jest wtedy, gdy dotyczy rzeczywistych, autentycznych uczuć bólu, smutku, rozczarowania, winy lub gniewu. Może rodzić się w wyniku straty, urazu, zdarzeń z przeszłości lub niesprawiedliwego traktowania. Jest wtedy prawidłową reakcją na przykrość, której doświadczyłeś. Jest ugruntowana w realistycznym świecie. W dalszym ciągu radzisz sobie w sprawach codziennego życia, choć jesteś trochę mniej sprawny. Czujesz się źle; od czasu do czasu jesteś bezradny i masz tendencję do wycofywania się z towarzystwa innych na kilka godzin lub na cały dzień, a nawet dwa. Jednak mimo iż czujesz, że cierpisz, nie utraciłeś nadziei ani oczekiwań na zmianę. Możesz też do pewnego stopnia siebie nie akceptować, ale uczucia samoobwiniania są chwilowe. Potrafisz także wyciągać wnioski z tych doświadczeń.
Czy sam zaznałeś czegoś podobnego? Większość z nas przeżywa takie okresy w życiu, raz czy dwa. Jaka jest zatem różnica między takim doświadczeniem a niezdrową depresją? W gruncie rzeczy różnice są raczej istotne. W niezdrowej depresji dominuje poczucie znieruchomienia i zranienia. Sposób, w jaki reagujesz, oparty jest bardziej na zniekształcaniu lub zaprzeczaniu tego, co się wydarzyło. Zbyt wiele mogło zwalić się na ciebie, tak że przestałeś sobie radzić. We wszystkich dziedzinach życia twój udział stał się bardzo ograniczony: brak ci entuzjazmu dla życia, ludzi i dla jakichkolwiek przedsięwzięć. Tracisz pamięć, cierpisz na bezsenność i brak łaknienia. Nie czujesz wcale nadziei, ale rozpacz. Bywa, że odsuwasz się na bok na kilka dni lub miesięcy. Masz poczucie, że jesteś zniszczony, nie można tego naprawić, a twoje poczucie własnej wartości jest chronicznie bardzo niskie. Stajesz się nieproduktywny do tego stopnia, że następuje u ciebie fizyczna i umysłowa degradacja.
Spotykamy się też z sugestią pewnych autorów, że najlepiej nie myśleć o depresji jak o chorobie, której trzeba za wszelką cenę unikać, lecz jak o procesie, który może być albo efektywny, albo nieefektywny. Możliwe, że depresja ma swój cel, a jest nim pomoc człowiekowi w rozwiązywaniu wewnętrznych zmagań. Jeśli zmagania znajdą rozwiązanie i dana osoba postąpi w rozwoju, znaczy to, że depresja nie była bezcelowa.
Kiedy doświadczamy jakiegoś rodzaju depresji, zdrowej czy niezdrowej, ważne jest zrozumienie, czego ona dotyczy i podjęcie niezbędnych kroków w celu uzyskania pomocy. Pamiętaj, że zdrowa depresja może przemienić się w niezdrową, dlatego słuchaj jej uważnie.
W kilku słowach, są to często jedynie negatywne uczucia związane z autodestrukcyjnym sposobem patrzenia na świat oraz oceniania siebie. Jednakowoż zdarza się, że jest to znak poważnej, a nawet złośliwej choroby. Depresja to termin, który opisywać może zarówno „znudzenie” lub „chandrę”, jak i neurotyczne lub psychotyczne zaburzenia. Depresja może występować w formie łagodnej, umiarkowanej lub ciężkiej. Może być niegroźna lub może zagrażać życiu. Innymi słowy, jest wiele odmian depresji, przebiegających z różnym natężeniem i z różnym skutkiem. (Powiemy o tym więcej z rozdziale).
Dla niektórych ludzi depresja może być inspiracją, dla innych może kończyć się samobójstwem. Depresja może być zaburzeniem lub tylko symptomem zaburzenia. Na przykład każdy z symptomów stresu może wskazywać na depresję, a każdy symptom depresji może wskazywać na stres lub inne specyficzne niedomaganie.
Czy wiesz, że można stwierdzić depresję u niemowlaka oraz u ludzi, którzy przekroczyli setkę? U niektórych osób, każdy człowiek może ją z łatwością rozpoznać; u innych zaś bywa tak zamaskowana, że rozpoznają ją jedynie eksperci.
Depresję wywołać mogą fizyczne, umysłowe, emocjonalne lub duchowe problemy oraz kombinacje tych czynników. Może być spowodowana przez nasze własne autodestrukcyjne myślenie lub z powodu odejścia od Boga. Niemniej jednak może też być skutkiem niedoboru lub zaburzeń działania nieodzownych neurotransmiterów synaptycznych w mózgu.
Do standardowych przyczyn depresji zaliczamy przemęczenie, niedożywienie lub niewłaściwe odżywianie, brak koniecznego wypoczynku, uboczne skutki działania leków, brak równowagi hormonalnej, zespół napięcia przedmiesiączkowego, hipoglikemię, uczulenia pokarmowe, niską samoocenę, wzorzec negatywnego myślenia, postępowanie sprzeczne z własnymi wartościami oraz problemy połogowe. Dlatego bardzo ważne jest, aby osoba, która pozostawała w stanie depresji przez okres sześciu miesięcy lub dłużej, poddana była dokładnym badaniom lekarskim, łącznie z badaniem krwi, przez prowadzącego lekarza.
Depresja również jest skutkiem większych skoków ciśnienia atmosferycznego lub nawet braku nasłonecznienia późną jesienią i zimą. Trzydziestojednoletnia kobieta pisała:
„Zwykle lękałam się jesieni. Kiedy spadały liście, moje samopoczucie pogarszało się. Gdy zobaczyłam pierwsze opadłe liście, wpadałam w panikę i nie mogłam pracować. Nie chciało mi się wstawać, zaczynałam tyć. Nie mogłam sobie z tym poradzić. Każda jesień wprowadzała mnie w ten cykl, który trwał przez całą zimę. Skoro tylko dni zaczęły się wydłużać, a liście zaczęły zielenić się na drzewach, czułam, że powracam do życia. ... Często życzyłam sobie, by być niedźwiedziem, abym mogła zatopić się we śnie aż do wiosny. Taka myśl zdawała mi się bardzo logiczna i mniej stresująca niż wysiłki podtrzymywania regularnego życia”.
Niektórzy ludzie żartują z wpływu pogody na nasz nastrój. Niestety dla niektórych ludzi nie jest to kawał. Słowa, które przed chwilą czytałeś, opisują jedną z form depresji, znaną jako sezonowe zaburzenie afektywne (SAD). Zaburzenie tego typu objawia się silnymi, okresowymi wahaniami nastroju. Zwykle występują one późną jesienią lub wczesną zimą, a trwają aż do wiosny, kiedy to depresja ustępuje. Wydaje się, że SAD dotyka cztery razy więcej mężczyzn niż kobiet, zwłaszcza w wieku od dwudziestu do czterdziestu lat. Ludzie w tym stanie są wyzuci z energii, zmęczeni, śpią więcej niż w lecie, nie angażują się towarzysko, są poirytowani i lękliwi oraz zwykle przybierają na wadze. Jeśli symptomy te pojawiają się u nich przynajmniej trzy razy i występują w dwu kolejnych latach, można stwierdzić, że SAD jest ich problemem.
Fizyczną przyczyną depresji sezonowej może być niewystarczająca produkcja melatoniny w organizmie. Niektórzy uczeni twierdzą, że zredukowane światło słoneczne w zimie wpływa na procesy chemiczne w mózgu. Wystawianie chorych na światło usuwa skutki depresji. Dotknięci przez SAD znajdują ulgę dzięki przebywaniu, od trzydziestu minut do pięciu godzin dziennie, przed specjalnym emitorem światła. Nie chodzi tu o solarium ani zwykłe światło. Jest to specjalne urządzenie składające się z kilku fluorescencyjnych rurek, które emitują pełne spektrum naturalnego światła o intensywności przekraczającej od dziesięciu do dwudziestu razy światło sztuczne.
Jedną z form depresji jest jej dwubiegunowa lub maniakalno-depresyjna postać, która objawia się dużymi odchyleniami nastroju. Czasem nazywa się to chorobą „roller-coaster” (nazwa ta w języku angielskim oznacza kolejkę w wesołym miasteczku, która ostro zakręca, spada w dół i pnie się stromo w górę). Dołki, w których znajduje się człowiek, mogą być istotnie bardzo głębokie, a szczyty nastroju w fazie maniakalnej wywołują poczucie, że nie ma takiej rzeczy, której by nie dokonał. Osoba taka jest w stanie euforii lub wysokiego nastroju, staje się bardzo aktywna, potrzebuje mało snu; jej myśli przeskakują bardzo szybko z tematu na temat i są ze sobą niepowiązane; wypowiedzi są frenetyczne. Drobne i nieistotne sprawy lub zdarzenia bardzo rozpraszają taką osobę, której pojęcie o własnych możliwościach jest bardzo wybujałe. W zachowaniu jest bardzo impulsywna, nie potrafi rzeczowo ocenić sytuacji, czasem wpada w nieumiarkowane wydawanie pieniędzy, przesadne reakcje seksualne i inne problemy.
Człowiek może trwać w maniakalnym nastroju przez kilka dni lub tygodni, lecz w pewnym momencie wszystko nagle się zatrzymuje, gdy wpada w zupełnie odmienny nastrój. Depresja maniakalno-depresyjna to choroba dziedziczna i nawracająca. Nie zależy od płci, gdyż dotyczy jednakowo mężczyzn i kobiet. Istnieją różnorodne leki stosowane przy tym schorzeniu, z czego najczęściej przepisywane są preparaty litu. Euforyczne stany emocjonalne muszą zachodzić łącznie z trzema lub czterema innymi symptomami, podanymi wyżej, aby można orzec, że są dwubiegunową depresją.
Depresja wiąże się także z okresami w życiu, gdy doświadczamy duchowych nocy. Richard Foster opisał ten stan w Celebration of Discipline:
„«Noc ciemna»... nie jest ani niczym złym, ani szkodliwym... Celem ciemności nie jest karanie ani wyrządzenie nam krzywdy. Ona jedynie chce nas uwolnić...
Z czym wiąże się wejście w ciemną noc duszy? Może być przyczyną oschłości, depresji, a nawet zagubienia. Odziera nas z naszego uzależnienia od emocjonalnego życia. Pogląd, często dziś słyszany, że tego typu doświadczenie jest do uniknięcia, i że powinniśmy żyć w pokoju i komforcie, radości i świętowaniu, zdradza jedynie fakt, że wiele dzisiejszych doznań jest powierzchownym kiczem. Noc ciemna jest jedną z dróg, jakimi Bóg prowadzi nas do wyciszenia i opanowania, aby mógł dokonać wewnętrznej przemiany w duszy...
Uznaj noc ciemną tym, czym jest. Bądź wdzięczny, że Bóg w swej miłości oddala cię od wszelkich rozproszeń tak, żebyś mógł Go widzieć”.
Niektóre typy osobowości zdają się być bardziej podatne na depresję niż inne. Następujący fragment traktuje to zagadnienie ogólnikowo i nie każdy, kto odpowiada tej charakterystyce musi być na depresję podatny.
„Podatna osoba jest wrażliwa na stratę... Jeśli ktoś doświadczył znacznej straty w czasie, gdy potrzebował opieki (np. śmierć rodzica), podwyższa się u niego skłonność do popadania w depresję. Podatna osoba jest również sumienna, odpowiedzialna, o wysokim standardzie etycznym — skłonna odczuwać winę, niezależnie czy rzeczywiście istnieją ku temu powody. Może być ambitna, energiczna i gotowa do rywalizacji. Mimo że ma tendencję do zajmowania się tylko sobą, troszczy się o uczucia innych, czasem wręcz za bardzo, a także może być zbyt ostrożna w obawie, by niechcący nie urazić niczyich uczuć. Dobrze czuje się w poważnych, a czasem wyczerpujących zaangażowaniach oraz jest bardzo zależna od tych, których kocha. Jest mało elastyczna — wysoce uwrażliwiona na wszystko, co mogłoby, w jej własnych lub innych oczach, ująć jej wartości. Poczucie odrzucenia jest dla niej... szczególnie bolesne. Odczuwa szczególną potrzebę samokontroli i kontroli nad swym otoczeniem. Radzenie sobie ze złością stanowi dla niej trudność, może wręcz nie być świadoma swego gniewu oraz nie umieć mobilizować się emocjonalnie w swej obronie, nawet jeśli jest to uzasadnione lub konieczne”.
Znasz kogoś, kto spełniałby te warunki?
Wcześniej, w tym rozdziale, wspomniałem krótko, że strata jest przyczyną depresji. Jednakże depresja jest naturalną odpowiedzią na wszelką niebagatelną stratę, której w życiu doznaliśmy. A życie jest pełne strat.
Życie jest połączeniem straty i nagrody, tracenia i zyskiwania. Strata z natury jest czynnikiem wzrostu i dojrzewania. Pąki przemijają, gdy przeobrażają się w piękne róże. Ziarno przepada, gdy roślina zaczyna przebijać się i kiełkować.
Niektóre straty są niezaprzeczalne: utrata ukochanej osoby wskutek śmierci lub rozwodu, kradzież samochodu, włamanie i okradzenie domu. Inne straty mogą wydawać się mniej oczywiste: zmiana pracy; czwórka, a nie piątka na egzaminie; zbyt mała podwyżka, mniejsza niż oczekiwaliśmy; przeprowadzka; choroba (tracimy zdrowie); zmiana nauczyciela w połowie semestru; przenosiny z jasnego biura do klitki bez okien; osiągnięcie sukcesu za cenę utraty dobrych stosunków z współpracownikami; wyjazd syna lub córki do szkoły; strata ideału, marzeń lub życiowych celów. Ponieważ tego typu rozstania mogą nie być łatwe do rozpoznania, nie zawsze identyfikujemy je ze stratami, czyli możemy nie poświęcać im odpowiednio dużo czasu i energii, aby nad nimi pracować.
Kilka lat temu, podczas prowadzonego przeze mnie seminarium, pewna kobieta powiedziała mi, że przed trzema laty wraz z mężem przenieśli się do nowego miasta. Opuścili miasto, w którym mieszkali piętnaście lat. W przeszłości byli bardzo zaangażowani w swej parafii i mieli licznych przyjaciół. Dzieci były tam wychowywane, a wszystkie święta Bożego Narodzenia spędzali w gronie tych samych przyjaciół.
Gdy się przeprowadzili, zastawili wszystko to za sobą. Mąż natychmiast podjął nową pracę. Jednak z powodu charakteru swego zawodu ona musiała rozpoczynać wszystko od nowa. Przez pierwsze dwa lata doświadczała niemałej depresji i nie mogła zrozumieć, z jakiego powodu. W końcu podczas wizyt w poradni skoncentrowała się nad rodziną, z której pochodziła i znalazła powód.
Jako dziecko, aż do piątego roku życia, bardziej niż z matką związana była ze swą babcią. Były ze sobą bardzo blisko, lecz babcia nagle zmarła. W ciągu kilku tygodni przenieśli się z miasta na wieś, gdzie do najbliższych sąsiadów mieli ponad milę. W miarę rozmowy z terapeutą wyłoniła się ścisła zależność między tymi wydarzeniami, i jak nigdy dotąd kobieta była zdolna cierpieć żałobę po śmierci babci, jak i przeżyć bolesną przeprowadzkę. W ten sposób, po pewnym czasie jej depresja odeszła.
Czy w twoim życiu są jakieś znaczące straty, których nigdy właściwie nie odżałowałeś? Pozwól sobie na kilka poważnych refleksji nad tym pytaniem, zanim przejdziesz do następnego rozdziału.
Przeprowadza się coraz więcej badań, by stwierdzić, czy istnieje możliwość dziedziczenia depresji lub choćby predyspozycji do niej.
Odziedziczona depresja definiowana jest jako smutek lub złe samopoczucie, które istnieje w przypadku obecności w rodzinie biologicznych form depresji, przekazujących kolejnym pokoleniom wzrost podatności na zdrowe lub niezdrowe formy depresji. Czasem jest to jednak zamaskowane i trudne do wyodrębnienia. Czynniki, które najtrudniej określić jako depresję to biologiczne lub genetyczne uwarunkowania. Mogą pojawić się symptomy związane z uzależnieniami, zaburzeniami pokarmowymi lub zaburzeniami psychosomatycznymi.
Tendencje do zapadania na depresję mogą również być przekazane przez przykład, jako że ludzie uczą się najbardziej przez przykład i obserwację. Krewni mogą przekazać młodszym depresyjne sposoby myślenia, a nawet zachowania.
Wiedz, że możesz napotykać na opór lub niechęć rozmawiania na podobne tematy. Większość z nas w zasadzie nie bierze pod uwagę przyglądania się drzewom genealogicznym, aby określić, kto cierpiał na depresję, a kto nie. Niektóre rodziny nie lubią przywoływać przeszłości lub wyjawiać spraw, które uważają za rodzinne sekrety.
Proponuję ci, byś sporządził listę członków rodziny i spróbował odpowiedzieć na następujące pytania:
Pozytywne odpowiedzi na te pytania wskazują na to, co w dzisiejszych czasach określamy otwarcie depresją.
Najlepiej jak tylko możesz oceń członków twej rodziny, których wypisałeś, w skali od 1 do 10, w zależności od stopnia ich depresji. Użyj 1, gdy w ogóle nie stwierdzasz depresji lub jest minimalna, 2 do 5 dla podwyższonej, lecz zdrowej depresji, oraz od 6 do 10 dla podwyższonego stopnia niezdrowej depresji.
Podczas wykonywania tego ćwiczenia, zadaj sobie pytanie, w którym miejscu na tej skali znalazłbyś się — aktualnie. Pięć lat temu. Jako nastolatek. Jako dziecko. Ile zmian, strat, stresu, rozczarowań, chorób lub urazów doświadczyłeś w ostatnich dwu latach? W ciągu ostatniego roku? Jak odpowiedziałeś na wszystkie te sytuacje? Jakiego typu pomocy doznałeś od innych? Jak bardzo lub czy w ogóle, gniew był związany z tymi zdarzeniami? Jeśli tak, co z nim uczyniłeś? Czy nie przekształcił się w depresję?
Jakie jest prawdopodobieństwo, że depresja zacznie oddziaływać na twe życie? Jeśli jesteś kobietą, twoje szanse na niezdrową, większą depresję są przynajmniej jeden do czterech. Jeśli w twej rodzinie, zwłaszcza kobiety przechodziły ostrą depresję neurotyczną lub maniakalną, jesteś dwa lub trzy razy bardziej niż inne kobiety predysponowana do tych form depresji. Zdaje się, że istnieje gen lub geny depresyjne dla depresji maniakalnej, które można dziedziczyć od rodziców.
Jeśli wśród bliskiej rodziny pojawiają się symptomy depresji, takie jak alkoholizm lub narkomania, jesteś od ośmiu do dziesięciu razy bardziej skłonny do podobnych objawów. Jeśli ktoś z bliskiej rodziny popełnił samobójstwo, ty sam w przypadku twojej depresji będziesz bardziej skłonny do samobójstwa.
W dalszym ciągu pozostaje nam zmierzyć się z wpływem, jaki wywołują rozwody na całą rodzinę. Jest to bowiem kolejny czynnik, który bierze udział w powstawaniu depresji, nawet jeśli rozwód był najlepszą z możliwych decyzji. Gdy masz przed oczyma drzewo genealogiczne, zastanów się, kto i kiedy się rozwodził.
Jeśli w jakimś stopniu czujesz się pod wpływem depresji, nie przestawaj dowiadywać się o niej jak najwięcej. Niniejsza książka nie wyczerpuje tego zagadnienia. Mam jednak nadzieję, że dostarczy ci meritum, trochę wiedzy, podstaw, rozwiązań i trochę nadziei.
opr. ab/ab