Wstęp i spis treści
ISBN: 978-83-7318-800-6
wyd.: WAM 2007
Spis treści | ||
Wstęp | 5 | |
Część pierwsza PODSTAWY | ||
Rutyna odciąża | 17 | |
Czy lubi się Pan targować? | 20 | |
Bycie-razem-ze-sobą i bycie-przeciwko-sobie | 27 | |
Wspólnictwo albo: „Kto nie jest ze mną...” | 34 | |
Część druga KOMENTARZE | ||
Wolpertingere i spóźniony tramwaj | ||
Jakie są możliwości naszego języka? | 39 | |
„Przestań wreszcie biadolić!” | ||
Przyklejanie etykietek i ich rola w komunikacji | 50 | |
„Ale z Ciebie kołtun!” | ||
Co mogą nam „wyrządzić" komentarze innych | ||
„Widzę coś, czego ty nie widzisz!” | ||
O tym, co obserwują u nas inni | 57 | |
Kilka uwag o nieświadomości komunikacji | ||
na przykładzie „ee” | 62 | |
Syndrom talk show | 65 | |
Część trzecia ARGUMENTACJA | ||
Co Arystoteles ma nam do powiedzenia? | 73 | |
„Czy muszę znowu coś uzasadniać'?!” | 81 | |
As w rękawie | 85 | |
„Zawsze tak robimy” | ||
„Chce Pani zrezygnować właśnie teraz, tak po prostu!” | ||
Topos wystarczającego powodu | 92 | |
„Chciałem przecież jak najlepiej” | ||
Topos dobrych intencji | 95 | |
„Sam nie wiem, co mi odbiło” | ||
Topos niepoczytalności | 98 | |
Jack Daniels, Dallmayer & Co. | ||
Topos uświęconego tradycją | 101 | |
„Profesor Müller powiedział, że...” | ||
Topos autorytetu | 104 | |
„Robić z igły widły” | ||
Topos adekwatnej reakcji | 108 | |
Argumentacja topiczna | ||
Podsumowanie i kilka dobrych rad | 110 | |
Część czwarta NIE WYPOWIEDZIANE, ALE POMYŚLANE | ||
„Jak mam to rozumieć?” | 117 | |
„Cóż to za pytanie?!” albo: Miny komunikacyjne | 122 | |
„A co robi Pani mąż?” | ||
Wir komunikacyjny dla zaawansowanych | 126 | |
„Milcząc, utwierdziłem go w mylnym przekonaniu, że...” | ||
Przytakujące milczenie | 130 | |
Jeszcze raz o wirze komunikacyjnym | ||
„Co teraz będzie z nami?” | 133 | |
Część piąta ODBIJAJĄC PIŁECZKĘ | ||
Kurs ripostowania dla początkujących | 139 | |
„Tego pytania nie zrozumiałem” | ||
Szybka piłka w komunikacji | 148 | |
Bibliografia | 155 |
Można by zapytać: Co to jest komunikacja? Równie sensowne wydaje się jednakże pytanie: Czym ona nie jest? Co nie należy do komunikacji? Bo gdy już się raz zacznie zastanawiać nad tym, co należy rozumieć przez „komunikację", nieprędko można skończyć. Dzieje się tak, gdyż posiadamy bardzo szerokie spektrum skojarzeń związanych z tym pojęciem. I tak do komunikacji zaliczane są na przykład:
Takie przykłady mógłbym wymieniać bez końca, a Państwu i tak przyszłyby na myśl prawdopodobnie jeszcze zupełnie inne skojarzenia dotyczące komunikacji. Tak czy inaczej, szybko zauważyliby Państwo, że komunikacja jest czymś znacznie więcej niż użyciem języka. Poza tym komunikacja nie musi być koniecznie czymś, co robimy świadomie i celowo, może się nam także „przytrafiać". Wielu rzeczy związanych z naszym własnym sposobem komunikowania w ogóle nie dostrzegamy. To samo dotyczy ludzi, z którymi rozmawiamy. Wychodząc z powyższych założeń, musiałbym zachęcić Państwa do lektury jakiegoś podręcznika akademickiego liczącego 1200 stron (być może kilka stron mniej). Jednakże nie mieliby Państwo zapewne ani chęci, ani czasu, żeby przeczytać taką „kobyłę” od deski do deski. Ja zaś ze swej strony również nie miałbym ochoty na napisanie takiego dzieła. Być może niewłaściwie oceniłem Państwa wytrwałość, za to swoją bardzo realistycznie.
Jednakże nie powiedziałem jeszcze, co słowa „komunikacja” i „komunikować się” oznaczają w moim ujęciu. Pojęcia te mają u każdego autora nieco inną wykładnię, a ja nie chcę i nie mogę ukryć przed Czytelnikiem mojej własnej interpretacji tychże słów. „Komunikacja” i „komunikować (się)” pochodzą od łacińskiego przymiotnika „com-munis”, który oznacza „wspólny”. Od „communis” wywodzi się „communicare”, czyli nasze „komunikować (się)”, które z kolei znaczy tyle, co „uczynić jakąś sprawę wspólną, przekazać"13.
„Przekazać coś komuś" [w znaczeniu: „informować kogoś o czymś" - przyp. D.S.] to jedna z wielu możliwości „dzielenia czegoś z kimś”. Co łączy te dwa znaczenia „dzielić coś ze sobą" i „przekazać"? To, o czym w danym momencie myślę, jest tylko moje. Dopiero wtedy, gdy to wypowiadam, przekazuję innym swoją myśl tak, iż staje się ona czymś wspólnym mnie i innym. Ci ostatni mogą w dowolny sposób rozporządzać przekazaną informacją, mogą na przykład skomentować moje myśli pozytywnie bądź negatywnie, mogą wypaczyć ich sens i wyciągnąć wnioski, które wcale by mi się nie spodobały. Ważne dla naszych rozważań jest to, że takie procesy są w mniejszym lub większym stopniu wyjęte spod mojej kontroli. Oczywiście inni ludzie również dopuszczają mnie w podobny sposób do swych myśli, przekazują mi je i czynią je czymś nam wspólnym (nawiasem mówiąc: również oni muszą się pogodzić z faktem, iż nie posiadają pełnej kontroli nad tym, co zostało przez nich powiedziane). U podstaw każdej wspólnoty leży zatem komunikacja, gwarantująca jej wewnętrzną spójność. Ponieważ wbrew wspomnianej niechęci do stworzenia obszernego dzieła, mimo wszystko pragnąłbym pozostać przy temacie „komunikacja”, szukam ratunku w pominięciu (miejmy nadzieję) mniej istotnych wątków. Ponadto postaram się nadać moim rozważaniom określony kierunek. I tak na przykład nie będę się rozwodził na temat komunikacji rozumianej jako przekazywanie informacji. „Mowa” pszczół nie będzie w tej samej mierze przedmiotem mych dociekań, co system sygnalizacyjny naszych znaków drogowych. Szczególnie komunikacja językowa, o czym wszyscy wiemy, zakłada istnienie określonego systemu dźwiękowego, jak również mniej lub bardziej bogatego zasobu jednostek leksykalnych (powszechnie nazywanych słowami) oraz reguł gramatycznych, umożliwiających łączenie tychże jednostek w sensowne lub przynajmniej zrozumiałe wypowiedzi.
Również ten kompleks zagadnień nie będzie stanowił przedmiotu moich rozważań, mimo iż przekazywanie informacji jest istotnym aspektem komunikacji. Są jednak także inne aspekty, które mnie bardziej interesują, i którymi (miejmy nadzieję) uda mi się Państwa zainteresować. Gwoli oszczędzenia Czytelnikowi niepotrzebnych abstrakcji rezygnuję w tym miejscu z wymieniania rzeczonych aspektów każdego z osobna.
Komunikacja ma ogromny wpływ na nasze życie. Wyrok skazujący odczytany w sądzie, oświadczyny, czy też zbawienna wiadomość: „Zdał pan!” mogą wyznaczyć nowy tor naszemu dotychczasowemu życiu, co, jak każda zmiana, może być czymś pozytywnym lub negatywnym. Komunikacja może uszczęśliwić człowieka, ale może też zniszczyć jego życie. Tak też się stało, gdy Elżbieta I skazała swoją rywalkę, Marię Stuart, na śmierć. Zainteresowanych zachęcam do lektury tragedii Fryderyka Schillera pod tytułem „Maria Stuart”. Wiele rzeczy, które robią ludzie, udają się albo i nie. Komunikacja nie stanowi tutaj wyjątku - udaje się albo się nie udaje. A nade wszystko jest komunikacja pewną umiejętnością. Jest kompetencją. Kompetencją, na którą składa się wiele czynników. Kompetencją, której, jak już zaznaczyłem, człowiek nie zawsze musi być świadom, a dość często w ogóle świadom nie jest. Komunikacja jest czymś, co umiemy wszyscy, co potrafią Państwo, i co ja potrafię. W tym sensie nie wszystko, co znajdą Państwo w tej książce, będzie dla Państwa czymś zupełnie nowym. Nowa będzie zapewne perspektywa, z której przedstawię bardziej lub mniej znane zjawiska. Jednym z nich jest choćby to, że nie zawsze jesteśmy zadowoleni z rezultatów naszych wysiłków komunikacyjnych. Moim celem jest sprawić, by stali się Państwo pod tym względem bardziej z siebie zadowoleni.
Powiedziałem wcześniej, o czym ta książka nie będzie traktować. W jaki sposób zamierzam mimo wszystko zabrać się do referowania tematu, o czym chcę napisać, o tym powiem za chwilę. Aby to uczynić, muszę bowiem nieco odbiec od tematu.
opr. aw/aw