Doświadczenie relacji z własnym ojcem ma olbrzymi wpływ na dalszy rozwój osoby - także jej rozwój religijny
W naszym rozwoju niezmiernie ważne są pierwsze doświadczenia, doświadczenia z dzieciństwa. Im wcześniejsze doświadczenia, tym mocniej się one odciskają na naszym życiu. Jednak nasz rozwój nie kończy się wraz z dzieciństwem. On trwa do samej śmierci. Chociaż doświadczenia, jeżeli nas zraniły, są mocne i trudne do uleczenia, to jednak usprawiedliwianie się tymi doświadczeniami nie jest żadnym rozwiązaniem problemu. Wyjaśnianie sobie, że nasze złe samopoczucie, „nieudane życie”, są wynikiem złego doświadczenia z dzieciństwa, niczego w nas nie buduje, niczego nie leczy ani poprawia. Kryzys jako wyjaśnienie niepowodzeń, jakich doznajemy w życiu, nie prowadzi do pełni życia, ani nas nie usprawiedliwia, nie uwalnia od odpowiedzialności za swoje życie. Wydaje się, że ogólna „kryzysowa” atmosfera zaciemnia w ten sposób prawdę o samym kryzysie i jego istocie. Tak, wydaje się, jest w przypadku kryzysu ojcostwa.
Najlepiej ujawnia się ten kryzys w swoich skutkach, które widoczne są przede wszystkim w duchowej kondycji człowieka. Kiedy analizuje się przyczyny rozmaitych wewnętrznych konfliktów, trudności, zahamowań, zranień, bardzo często trzeba wrócić do czasu dzieciństwa i relacji do rodziców, w szczególności do relacji z ojcem. Niezmiernie ostro sens kryzysu ojcostwa ukazuje zjawisko satanizmu, o czym wspomnieliśmy. Satanizm nie jest ateizmem, ale ucieczką od boga do Szatana. Od boga, który jest „autokratyczny” i „okrutny” przez swoją obojętność, bezwzględność wymagań moralnych i brutalność, do Szatana, który jest bliski człowiekowi, bo się nim interesuje i daje mu siłę do przeciwstawienia się okrutnemu bogu. Ojciec w sposób szczególny rzutuje na obraz Boga powstający w dziecku. Przy czym nie jest to zależne od tego, czy ojciec jest wierzący i dziecko jest wychowywane w atmosferze religijnej, czy jest wychowywane w rodzinie bez Boga. Do grup satanistów trafiają osoby zarówno z jednych, jak i drugich rodzin.
Problem obrazu Boga nie odnosi się jedynie do ludzi wierzących, ale jest to zagadnienie uniwersalne. Jednocześnie bardziej lub mniej świadomy obraz Boga daje podstawę do budowania zasadniczego odniesienia do świata: czy jest on obojętny i przez to okrutny, czy jest wręcz agresywny i brutalny, narzucający bezwzględnie swoje prawa, czy odwrotnie — niesie w sobie dobro i mądrość, dzięki którym człowiek jest w stanie wzrastać i cieszyć się życiem. Jeżeli człowiek ma poczucie bezpieczeństwa i ufność w zwycięstwo dobra, jest w stanie pozytywnie autentycznie zaangażować się w życie i walczyć o dobro. Jeżeli świat jest dla niego obcy i okrutny, to nie znajduje w sobie motywacji do pozytywnego działania, a jedynie stara się zabezpieczyć swoją egzystencję, a w skrajnym przypadku w buncie walczyć z tym światem. Nie przypadkiem klasyczne bajki mówią ostatecznie o zwycięstwie dobra nad złem, choć zło może się szerzyć bardzo okrutnie. Podobnie klasyczne opowieści o rycerzach czy westerny w zakończeniu mówią o zwycięstwie dobra nad złem. Ta narracja ma służyć wytworzeniu pozytywnego nastawienia do świata i wyzwolić w człowieku chęć walki o dobro.
Warto sobie uświadomić, że to, co nazywamy zranieniem, jest wynikiem nie tylko negatywnego doświadczenia, braku zaspokojenia jakiejś wartości, obiektywnej krzywdy, ale także naszej reakcji na to, czego doświadczamy. Bywa tak, że dziecko z rodziny patologicznej jest mniej zranione, niż dziecko z rodziny przeciętnej, a nawet bardzo dobrej. Dzieje się tak właśnie dlatego, że dziecko w jednym przypadku inaczej zareagowało na własne doświadczenie, a inaczej w drugim. Jedno przyjęło cierpienie, nie koncentrując się na nim, inne nieustannie wraca do niego i buntuje się przeciwko niemu, jeszcze inne tłumi je w sobie, uciekając w świat wyobrażeniowy. Czasem zranienie wynika z oczekiwań, jakie dziecko w sobie nosi w odniesieniu do rodziców w wyniku porównywania z rodzicami innych dzieci. Można powiedzieć, że zranienie, przynajmniej zranienie jakiego doznajemy w wieku dojrzałym, jest wynikiem niezgody na przyjęcie czegoś, czego nie chcemy, co nas boli. Kiedy przyjmujemy cierpienie w pokorze jako cierpienie, godząc się na nie, nie powstaje nieuleczona rana. Rana jest noszoną w sobie niezgodą, buntem wobec cierpienia.
Fragment książki „Być ojcem”
Włodzimierz Zatorski OSB (ur. 1953) benedyktyn, fizyk, teolog, filozof. Ukończył studia z fizyki teoretycznej na Uniwersytecie Jagiellońskim (1980 r.) Od 1980 w Opactwie Benedyktynów w Tyńcu, (śluby wieczyste złożył w 1984 r.). Założycieli wieloletni dyrektor Wydawnictwa Benedyktynów „Tyniec”. Od 2005 do 2009 przeor w Tyńcu, 2010-2013 mistrz nowicjatu. Od 2015 szafarz (ekonom) klasztoru. Od 2002 roku prefekt (opiekun) oblatów świeckich przy Opactwie w Tyńcu. Autor ponad 40 tytułów książkowych w tym 3 tytuły z zakresu duchowości lidera: „Podstawy duchowości lidera” (2011), „Duchowość lidera. Wybrane zagadnienia” (2014), „Duchowe dylematy lidera” (2017).
opr. mg/mg