Fragmenty książki przedstawiającej zagadnienie pedofilii z punktu widzenia psychologii i opisującej możliwą psychodynamikę osoby odpowiedzialnej za wykorzystywanie nieletnich
Giovanni Cucci, Hans Zollner KOŚCIÓŁ A PEDOFILIA ISBN: 978-83-7505-715-7 |
|
Środki masowego przekazu w ostatnich miesiącach poświęciły wiele uwagi nadużyciom seksualnym, jakich część duchowieństwa Kościoła katolickiego, szczególnie w Irlandii i w Niemczech, dopuściła się wobec osób nieletnich. W następstwie tego rodzaju wydarzeń papież Benedykt XVI napisał niedawno list pasterski1. Jest rzeczą słuszną, że Kościół z odwagą i uwagą potrafi patrzeć prosto w twarz temu, co nastąpiło. Przede wszystkim dlatego, aby uznać swą moralną, prawną i duszpasterską odpowiedzialność za popełnione ciężkie przewinienia, a ponadto także za równie ciężkie zaniedbania i niedopatrzenia, które wydają się powtarzać regularnie jako pewnego rodzaju modus operandi w stosunku do tego, co się wydarzyło.
Jest jednak także ważne, aby zatrzymać się i podjąć refleksję nad problemem jako takim, nad jego przyczynami, jego cechami psychologicznymi, możliwymi działaniami prewencyjnymi oraz sposobami reagowania w przyszłości. W przeciwnym razie istnieje ryzyko, że po ustaniu burzy w mediach, po zamieszaniu i wielu polemikach, ostatecznie nie pozostanie wiele, jeśli chodzi o gruntowną analizę i wyciągnięcie wniosków na przyszłość z tego, co się wydarzyło. W konsekwencji istnieje niebezpieczeństwo, że sytuacja ta szybko powtórzy się ponownie. Jest to niestety cecha charakterystyczna ujawniająca się w przypadku wszystkich wielkich skandalów. Gdy ogranicza się wyłącznie do pozyskania wiadomości i nadania jej rozgłosu albo ujawnia się skandal przy jakiejś okazji, skandale owe zdarzają się ponownie bardzo szybko, często w zupełnie innym środowisku. Co więcej, w niektórych środowiskach być może nie ustały one tak naprawdę nigdy albo jeszcze daleka droga ku temu, aby rozpoznać, co rzeczywiście się wydarzyło2.
Celem tej książki jest podanie czytelnikowi kilku myśli pod refl eksję przy okazji prezentacji tego problemu, czyli wykroczenie poza doniesienia medialne i wrażenia danej chwili. Książka pragnie zaoferować tego rodzaju pomoc, analizując przede wszystkim zagadnienie pedofilii z punktu widzenia psychologii, opisując w ten sposób możliwą psychodynamikę osoby odpowiedzialnej za wykorzystywanie nieletnich. Przy tej okazji ujawni się równocześnie dziwny kontrast. Wypowiedzi na ten temat, których w tych miesiącach udzielały osoby pracujące zawodowo w tym sektorze (lekarze, psychiatrzy, naukowcy, psychologowie czy prawnicy), są ilościowo zupełnie nieporównywalne z potokiem słów, który w tym samym okresie płynął z gazet, radia, telewizji i podczas różnego rodzaju debat poświęconych temu problemowi.
Powściągliwość ta, której poświęcimy uwagę w jednym z rozdziałów książki poprzez dokonanie przeglądu tekstów i badań, wszystkich bardzo surowych w tej materii, rodzi niewątpliwie różne znaki zapytania. Skąd to milczenie? Na podstawie prezentowanych tekstów widać wyraźnie, że problematyka związana z zagadnieniem pedofi lii nie jest absolutnie jednoznaczna. Już na poziomie „nazewnictwa” wyrażenia takie, jak: „pedofilia”, „efebofilia”, „hebefilia”, „pederastia”, „parafilia” czy „perwersja” są definiowane i analizowane w sposób bardzo odmienny w tekstach będących punktem odniesienia. Wiele z tych terminów nie pojawia się często w ogóle. Wystarczy pomyśleć przykładowo o tematyce perwersji, której poświęcano coraz mniej uwagi w badaniach psychologicznych i psychiatrycznych, aby ostatecznie całkowicie jej zaniechać w ostatnich edycjach Diagnostycznego i statystycznego podręcznika zaburzeń psychicznych (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders — DSM). Według autorów Podręcznika mówienie o „perwersji” oznaczałoby przypisanie jej konotacji moralnych i tym samym osiągnięcie statusu niemożliwego do zaakceptowania w rozważaniach o charakterze naukowym. Czy jest tak jednak w istocie? Czy rzeczywiście należy wyeliminować problematykę moralną z analizy psychologicznej zachowań ludzkich? Przesłanka ta, jak zobaczymy, w ostatecznym rozrachunku obróciła się przeciw samemu DSM, który sprowadzono do tak ogólnikowego i niesprecyzowanego wykazu symptomów, że w konsekwencji, zamiast stwarzać większą przejrzystość, powiększa ogrom niepewności i znaków zapytania. Sytuacja ta odnosi się także do pedofi lii, której niewystarczające symptomy wydają się w oczach większości naukowców w najwyższym stopniu nieokreślone i arbitralne3. Dane zawarte w tej publikacji, szczególnie w dwóch pierwszych rozdziałach, dotyczące możliwego profilu psychologicznego, wskazują, że trudno jest znaleźć i zastosować jakiś „znak rozpoznawczy” osoby potencjalnie mogącej wykorzystywać seksualnie nieletnich. Pośród tych, którzy zostali skazani za wykorzystywanie seksualne osób małoletnich, można bowiem znaleźć każdy rodzaj kategorii osób. Są to: renomowani i szanowani fachowcy, członkowie rodziny, przyjaciele, menedżerowie, dyrygenci, księża, nauczyciele, trenerzy sportowi, wychowawcy. Wielu z nich pozostawało w związku małżeńskim posiadającym dzieci, zadając tym samym kłam często powtarzanemu komunałowi, że istnieje zasadniczy znak równości między pedofilią a celibatem. Istnieje ryzyko, że powierzchowne opinie same z łatwością przerodzą się w inny rodzaj nadużycia, nie mniej zgubnego, które ujawnia jedynie własną niekompetencję w rozumieniu tego zagadnienia. „There is no silver bullet” — konkluduje autor, który od dawna zajmował się tymi zagadnieniami, w kwestii możliwości ustalenia osobowości pedofila przy pomocy bezbłędnych kryteriów4.
Wydaje się, że osoba posiadająca pewną znajomość rzeczy w tej materii nie ma wiele do powiedzenia poza lakonicznym stwierdzeniem, że chodzi tu o zachowanie „błędne”. Stwierdzenie to jednak nie tylko jest minimalistyczne, ale także nie jest przez wszystkich uznawane. Powodem jest rozpowszechniona i hałaśliwa propozycja kulturalna i polityczna, która zgodnie z dewizą, że „wszystko jest dozwolone”, usiłowała w minionych dziesięcioleciach uzasadnić i zalegalizować zachowania pozostające w związku z pedofilią5. Na poziomie instytucjonalnym doprowadziło to wręcz do powstania partii pedofilów i do wyrażania stanowisk przychylnych pedofilii w niektórych grupach parlamentarnych. Dokonywało się to w tych samych latach, w których wybuchnął skandal nadużyć seksualnych. Przytaczane często uzasadnienie słuszności tego rodzaju działań powołuje się na zasadę, że w kraju demokratycznym, świeckim, którego fundamentem jest wolność formułowania opinii i jej wyrażania, każdy ma prawo zaproponować jakikolwiek program polityczny i co najwyżej do wolności obywatela należy, czy zechce głosować na niego, czy też nie.
Im bardziej zgłębia się zagadnienie pedofilii, tym częściej natrafia się na problemy złożone i niewygodne, które nigdy tak naprawdę nie zostały wyjaśnione, szczególnie z punktu widzenia możliwej odpowiedzialności. Szczególnie trudne okazuje się wyjaśnienie kwestii pozostających w ścisłym związku z problemem pedofilii, a mianowicie tematyki normy, zachowania moralnego, seksualności czy wreszcie powiązanej z nią kultury.
Jest więc pożądane, ażeby w ślad za słusznym i obowiązkowym ujawnieniem skandali podążała także refleksja nad nimi oraz zgłębienie problematyki zagadnienia, tak aby można stawić mu czoło w sposób skuteczny.
Z tego względu, podejmując próbę dokonania interpretacji tego problemu z perspektywy psychologii i kultury, uważaliśmy za stosowne, aby w niektórych przypadkach odwołać się do pojawiających się w mediach wiadomości celem wyraźniejszego ukazania stanowisk i problematyki dotyczących tej sprawy. Równocześnie postawiliśmy etyczne znaki zapytania odnośnie konsekwencji podania do publicznej wiadomości zaistnienia tego faktu, nieuczynienia tego oraz nade wszystko zasad, na podstawie których należałoby podjąć stosowne kroki w tej materii. Jest to właśnie to, co powinien czynić każdy zachowujący się zgodnie ze swoją zawodową etyką dziennikarz: powinien dobrze się poinformować i ukazać złożoność wydarzenia, unikając wydawania powierzchownych sądów. Zadanie to niewątpliwie mniej przyciąga uwagę, jest bardziej stonowane i złożone niż wyroki ferowane z punktu widzenia dychotomii dobry/zły. Nie sposób jednak z niego zrezygnować. Tego rodzaju wysiłek, poza zaangażowaniem się na rzecz prawdy, jest także gwarancją wiarygodności osoby pracującej w środkach masowego przekazu. Ocena złożoności czynników wchodzących w grę w odniesieniu do tego problemu, który stał się dzisiaj przedmiotem publicznej debaty, nie jest oczywiście zadaniem tylko dziennikarzy i psychologów. Jest to wyzwanie dla każdej osoby i stanowi także apel skierowany do osób wierzących i ich przełożonych w wierze.
1 List pasterski Ojca Świętego Benedykta XVI do katolików w Irlandii, jest zamieszczony w Suplemencie do książki (s. 117).
2 „Nikt nie oczekuje tego, że minister, któremu podlegają państwowe szkoły z internatem, spotka się z osobami «wykorzystanymi» przez jakiegoś nauczyciela albo innego pracownika tych instytucji, wyrażając «ból i wstyd» z tego powodu. To samo odnosi się do armatorów tych statków, na których znany jest wszystkim los przebywających tam nieletnich. Publicznej skruchy nie wyrażają również osoby odpowiedzialne za sport młodzieżowy, w którym — jak wiadomo — szatnie i prysznice przyciągają także łatwe do przewidzenia zastępy osób dorosłych” (V. Messori, „Un dolore vero per ridare fiducia”, „Corriere della Sera”, 19 kwietnia 2010, 1.11).
3 Zob. rozdz. II.
4 S. Rossett i, A Tragic Grace. The Catholic Church and Child Sexual Abuse, Collegeville, Minnesota, The Liturgical Press, 1996, 65. To idiomatyczne wyrażenie w języku angielskim oznacza, że nie istnieje czarodziejska różdżka pozwalająca na dotarcie do sedna jakiegoś problemu.
5 „Przywódca Zielonych w Parlamencie Europejskim, Daniel Cohn-Bendit, dawniej charyzmatyczny przywódca kontestacji, przechwalał się, że nie tylko zalecał, ale także praktykował seks z nieletnimi, gdy był nauczycielem. Mario Mieli, ideolog i inicjator ruchu homoseksualnego we Włoszech, w kultowym dziele, wydanym przez wtedy jeszcze surowe obyczajowo Einaudi, uważał seks między osobą dorosłą i bardzo młodą za «dzieło zbawcze» dla obu stron. Sartre, de Beauvoir, Foucault, Jack Lang, przyszły minister francuski, wraz z innymi intelektualistami złożyli podpis pod słynnym manifestem, w którym — w imię «wyzwolenia seksualnego» — domagali się depenalizacji stosunków z osobami niepełnoletnimi, z dziećmi włącznie. W tych «mistrzach» odrodziła się długa tradycja europejska” (V. Messori, „Un dolore vero per ridare fi ducia”, cyt., 11). Na temat tego zagadnienia zob. także rozdz. II.
opr. ab/ab