Zakochanie: drugie dzieciństwo

Tekst "walentynkowy"

Święto Zakochanych, które obchodzimy we wspomnienie świętego Walentego, od kilku lat zyskało w Polsce rangę wielkiego wydarzenia medialnego i stało się poważnym przedsięwzięciem finansowych. Święto Zakochanych to obecnie już nie tyle kwestia serca i pamięci lecz nakaz mody i nacisk komercji. To sprawia, że coraz trudniej jest w pogłębiony sposób przeżywać to święto. Tymczasem dla tych, którzy nie zadawalają się wysłaniem komuś kiczowatej pocztówki z banalnymi życzeniami, Dzień Zakochanych niesie podwójną szansę. Po pierwsze, zachęca do przesłania znaków pamięci tym osobom, które są dla nas szczególnie ważne i którymi szczególnie serdecznie się cieszymy. Po drugie, święto to stwarza okazję do tego, by zastanowić się nad fundamentem naszych relacji międzyludzkich.

Człowiek, który zatrzymałby się w rozwoju na etapie zakochania, czyli na etapie zauroczenia emocjonalnego, nie byłby w stanie żyć w sposób odpowiedzialny i szczęśliwy. Nie byłby też w stanie zbudować trwałych więzi z żadnym człowiekiem. Zakochanie to bowiem drugie dzieciństwo. Pierwsze dzieciństwo to zauroczenie dziecka we własnych rodzicach. Dzieciństwo drugie to emocjonalne zafascynowanie się w kimś spoza kręgu rodziny. Zakochanie staje się czasem wręcz emocjonalnym uzależnieniem.

Zauroczenie w drugiej osobie to potrzebna faza rozwoju, gdyż przypomina nam ona o tym, że potrzebujemy innych osób, że osamotnienie nie jest sposobem na życie, że radość płynie ze spotkania, a nie z egoistycznego skupienia się na samym sobie. Zakochanie uświadamia nam fakt, że bez niektórych osób jest nam smutno i tęskno i że pragniemy spotkać kogoś wyjątkowego, z kim złączymy się szczególnie mocno i kto będzie myślał niemal wyłącznie o nas. Stąd w zakochaniu nieuchronna jest zazdrość. Podobna zresztą do przeżyć dzieci, które również są zazdrosne o swoich rodziców.

Jednak zakochanie nie jest dobrym sposobem na całe życie. Jeśli nie prowadzi ono do miłości, to nieuchronnie kończy się rozczarowaniem. Czasem prowadzi wręcz do krzywd, do emocjonalnych zranień, a nawet do życiowych dramatów. Zakochanie jest potrzebą, a potrzeby sprawiają, że koncentrujemy się na nas samych i na naszych nastrojach. Kierowanie się wyłącznie własnymi potrzebami to klasyczny przejaw egoizmu. Taka właśnie postawa grozi każdemu, kto przeżywa zakochanie. Tymczasem miłość jest darem, a nie potrzebą. Miłość to stawanie się bezinteresownym darem. To szczyt altruizmu. To najpełniejsze uwolnienie się z postaw egoistycznych. Dzięki zakochaniu odkrywamy to, że potrzebujemy drugiej osoby, a dzięki miłości uczymy się być dla tej osoby cierpliwym darem i to niezależnie od uczuć, jakie w tym momencie przeżywamy.

Zakochujemy się w kimś, nieraz nawet jedynie w kolorze oczu danej osoby czy w tonie jej głosu. A kochamy kogoś, czyli całą osobę z tym, co w niej najcenniejsze i co niewidzialne z zewnątrz. Wartość i godność osoby ukryta jest w jej niewidzialnym wnętrzu, w jej szlachetności i odpowiedzialności, w jej hierarchii wartości i wierności. Tego, co najważniejsze w człowieku, nie widać z zewnątrz. Potrzebujemy czasu, by odkryć to, co dzieje się w drugiej osobie i co ona przeżywa. Właśnie dlatego zakochać można się od pierwszego wejrzenia, ale nie można kochać od pierwszego wejrzenia.

Każdy z nastolatków czy dorosłych może się zakochać, podobnie jak każde dziecko potrafi zauroczyć się w swoich rodzicach. Ale niestety nie każdy z nas potrafi kochać. Zakochanie opiera się na sile zmiennych uczuć natomiast małżeństwo, rodzina, trwała przyjaźń opiera się na sile niezmiennej miłości. Im więcej osób będzie o tym pamiętać, tym więcej będzie wśród nas ludzi szczęśliwych i uśmiechniętych na co dzień, a nie tylko w Dzień Zakochanych.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama