Chrześcijaństwo i religie -zakończenie

Fragmenty książki "Chrześcijaństwo i religie"

Chrześcijaństwo i religie -zakończenie

Jacques Dupuis

CHRZEŚCIJAŃSTWO I RELIGIE
Od konfrontacji do dialogu

Copyright © Wydawnictwo WAM 2003



ZAKOŃCZENIE

Współczesna problematyka w teologii religii, jak to było wyjaśnione we Wprowadzeniu do tej książki, polega na zadawaniu pytania, czy i w jakim sensie jest możliwe twierdzenie, że różne tradycje religijne dzisiejszego świata mogą mieć pozytywne znaczenie w jedynym, ale kompleksowym planie Boga względem ludzkości. Ta problematyka przekracza ową wcześniejszą, gdy była mowa o możliwości zbawienia w Jezusie Chrystusie wyznawców innych tradycji religijnych, jak też o problemie ewentualnego rozpoznania wartości pozytywnych, czy to "naturalnych", czy też "prawdy i łaski", możliwych do odnalezienia wewnątrz tych samych tradycji. Nowa perspektywa polega natomiast na pytaniu, czy takie tradycje religijne znajdują w powszechnym zamyśle zbawienia Boga swoje usprawiedliwienie i swoją wartość pozytywną jako "drogi" czy "ścieżki" zbawienia dla swoich wyznawców, przewidziane czy pojęte przez Boga.

By uniknąć możliwych nieporozumień, należy w sposób jasny odróżnić proponowane tutaj stanowisko od paradygmatu "pluralistycznego" teologów "pluralistów". "Zmiana paradygmatu" od inkluzywizmu w kierunku "pluralizmu", jakiego domagają się i jaki promują "pluraliści", jest oparta na odrzuceniu a priori powszechnego znaczenia zbawczego osoby i Wydarzenia Jezusa Chrystusa, jak to było tradycyjnie wyznawane przez wiarę chrześcijańską. Jezus Chrystus zostaje przez "pluralistów" zredukowany do jednej spośród wielu figur zbawczych, znajdowanych przez nas w tradycjach religijnych jako "drogi" prowadzące do ostatecznej Tajemnicy. Wszystkie te "drogi" są z zasady jednakowej wartości, bez możliwości przypisania Jezusowi Chrystusowi jakiejkolwiek "szczególnej jedyności" jako powszechnemu Zbawicielowi ludzkości. Wyzwanie, które proponowana tutaj perspektywa teologiczna chciałaby podjąć, polega natomiast na równoczesnym utrzymaniu i połączeniu, choć w dialektycznym napięciu, z jednej strony centralnego stwierdzenia wiary chrześcijańskiej odnośnie do jedynego znaczenia osoby Jezusa Chrystusa jako konstytutywnego i powszechnego Zbawiciela ludzkości, a z drugiej - zbawczego znaczenia, w ramach jedynego planu zamierzonego przez Boga względem ludzkości, "dróg" zbawienia proponowanych przez inne tradycje religijne. Takie jest znaczenie "zasadniczego pluralizmu religijnego" tutaj proponowanego, który nie ma żadnego związku ze "zmianą paradygmatu" w kierunku "pluralizmu" neutralnego i indyferentnego "pluralistów". Jezus Chrystus jest rzeczywiście Zbawicielem konstytutywnym ludzkości i Wydarzenie Chrystusa stanowi przyczynę zbawienia wszystkich ludzi; wszakże ten fakt nie przeszkadza temu, żeby inne tradycje religijne mogły, w ramach Bożego zamysłu względem ludzkości, służyć za "pośrednictwo" tajemnicy zbawienia w Jezusie Chrystusie dla swoich wyznawców.

Zasadniczy pluralizm religijny

W kolejnych rozdziałach tej książki zebraliśmy różne elementy, które wydają się usprawiedliwiać koncepcję "zasadniczego pluralizmu religijnego". Widzieliśmy, że Bóg pokazywał się i objawiał w słowach i gestach zbawczych poprzez całą ludzką historię, od samego stworzenia. "Historia zbawienia" obejmuje całą historię świata i ludzkości. To "zbawienie w historii" i poprzez całą historię. Bóg zawarł różne przymierza z ludzkością w historii, nim zawarł z nią "nowe przymierze" w Jezusie Chrystusie. Te różne przymierza, z Adamem, z Noem, jak też z Abrahamem i Mojżeszem, są w opatrzności Bożej skierowane na to "nowe" w Jezusie Chrystusie, co nie oznacza, że były prowizoryczne albo że zostały zniesione czy odwołane. One pozostają ważne i działające w swoim stosunku do Wydarzenia Chrystusa w ramach globalnego zamysłu Boga wobec ludzkości. Tak więc Bóg mówił "wiele razy i na różne sposoby" do ludzkości, nim powiedział "przez Syna" (Hbr 1, 1) swoje słowo ostateczne; przez tego, który jest Słowem. Zakończyliśmy nasze rozważania stwierdzeniem, że wszystkie ludy są "ludami Boga" i że wszystkie żyją "pod łukiem Bożego przymierza".

Wydarzenie Jezusa Chrystusa winno być widziane w ramach ogólnych zamysłu Bożego, który przenika całą historię ludzkości. Takie wydarzenie jest z pewnością centrum, szczytem, kluczem interpretacyjnym całego procesu zbawczego; jako takie ma powszechne znaczenie zbawcze. Wszakże nie powinno być nigdy izolowane od pełnego, jakby reprezentowało i wyczerpywało samo w sobie całą moc zbawczą Boga. Wydarzenie historyczne, i jako takie szczególne, Jezusa Chrystusa pozostawia natomiast miejsce dla zbawczego działania Boga poprzez Jego Słowo i Jego Ducha, które przekracza człowieczeństwo, również zmartwychwstałe Słowa wcielonego. Powszechna obecność inkluzywna w ciągu wieków Wydarzenia Chrystusa przez zmartwychwstałe człowieczeństwo staje się obecnością "metahistoryczną" Jezusa historycznego, powszechną, czynną obecnością Słowa Bożego, jak też Ducha Bożego: wszystkie trzy elementy łączą i reprezentują razem totalność działania zbawczego Boga wobec ludzi i wobec ludów. To sam Bóg objawiał się i wychodził do ludzkości na różne sposoby w historii. To sam Bóg podejmował na każdym kroku inicjatywę spotkania pomiędzy Bogiem a ludźmi. Oto dlaczego wydaje się, że można i trzeba powiedzieć, że tradycje religijne świata są "drogami" czy "ścieżkami" zbawienia dla swoich wyznawców. Są nimi, gdyż reprezentują "drogi" wyznaczone przez samego Boga dla zbawienia ludzi. To nie ludzie jako pierwsi wyruszyli na poszukiwanie Boga poprzez ich historie; to On jako pierwszy ich poszukiwał i wyznaczał dla nich "drogi", na których można Go spotkać. Jeśli, jak to zostało zasugerowane, religie świata są same przez się "darami Boga dla ludów świata", to fundamentu dla "zasadniczego pluralizmu religijnego", jak się go tutaj rozumie, nie należy szukać zbyt daleko.

Taki pluralizm powinien jednak zostać osadzony na pewnym fundamencie teologicznym. Problem, jaki powstaje w związku z terminem "zasadniczy" (di principio), polega na konieczności określenia, czy pluralizm religijny, w którym dzisiaj żyjemy, ma być po prostu zaakceptowany i tolerowany jako rzeczywistość de facto naszego aktualnego świata - zmuszającego nas do liczenia się z nim - nie jako coś, za co należy być wdzięcznym; czy też ma być przyjęty jako faktor pozytywny, który jednocześnie świadczy o suwerennej hojności, z jaką Bóg objawia siebie samego na różne sposoby ludzkości, i wielokształtna odpowiedź, jaką ludzie dali w różnych kulturach na samoobjawienie Boga. Byłoby rzeczą nader zuchwałą próbować poznać zamysł Boga względem ludzkości; nigdy żadne ludzkie poznanie nie będzie w stanie przeniknąć Bożej wizji rzeczywistości. Założywszy to, można się jednak zapytać, czy sposoby "Bogu znane" - o czym mówi konstytucja Gaudium et Spes 22 - poprzez które Duch Boży może sprawić, że ludzie wejdą w kontakt z tajemnicą chrystusową zbawienia, to nie są przypadkiem religie świata jako "ścieżki" zainicjowane przez Boga w poszukiwaniu ludzi.

Tak więc na jakiej podstawie może być ufundowane stwierdzenie "zasadniczego" pluralizmu religijnego? Odwołanie się do wielości osób w jednym Bogu nie jest z natury rzeczy fundamentem wystarczającym; jeszcze mniej wystarczające wydaje się być proste odwołanie do charakteru "pluralistycznego" każdej rzeczywistości: pluralizm elementów natury, pór roku, wymiarów przestrzeni i czasu, i tak dalej. Nie sprawdza się też proste odniesienie do wielości sposobów, w jakie, w różnych kulturach świata, ludzie dali wyraz swoim poszukiwaniom Tajemnicy Bożej, ani do wrodzonych granic, nieuniknionych, każdego ludzkiego rozumienia Tajemnicy. Zatrzymać się tutaj oznaczałoby szukanie fundamentu dla zasadniczego pluralizmu na kalekiej wizji religii, pojmowanej tylko jako ludzkie poszukiwanie Boga.

Jeśli natomiast religia i religie mają swoje oryginalne źródło w automanifestacji Bożej, to zasada pluralizmu znajduje swój podstawowy fundament w nieprzebranym bogactwie i różnorodności, z jakimi Bóg objawia się ludzkości. Boża inicjatywa, by objawić się "wiele razy i na wiele sposobów", i jej "odbiór", i kodyfikacja w różnych tradycjach są u źródeł pluralizmu religijnego. Są częścią natury przelewającego się wręcz przekazu Boga trójosobowego, by przedłużać poza życie Boże pluralistyczny przekaz wewnętrzny temu samemu życiu. Zasadniczy pluralizm religijny opiera się więc na bezkresności Boga, który jest miłością i przekazem.

Jeśli perspektywa "zasadniczego pluralizmu religijnego" miałaby być wyrażona pojęciami używanymi w debacie na temat teologii religii, to wyrażeniem najodpowiedniejszym, jak to zostało zasugerowane już wcześniej, byłoby pojęcie "inkluzywizmu pluralistycznego" albo "pluralizmu inkluzywnego", który trzyma niejako razem konstytutywny i powszechny charakter Wydarzenia Chrystusa w porządku zbawienia i pozytywne znaczenie zbawcze tradycji religijnych wewnątrz jednego, wielokształtnego planu Bożego dla ludzkości.

Wzajemna asymetryczna komplementarność

Model chrystologii trynitarnej i Ducha, używany w tej książce, pozwolił na głębsze zrozumienie i na bardziej pozytywną ocenę innych tradycji religijnych. Taki model zastosowany jako klucz interpretacyjny umożliwił postawienie akcentu na powszechności aktywnej obecności Słowa Bożego i Jego Ducha jako źródła "illuminacji" i "natchnienia" założycieli religij i tradycji religijnych, które wyrosły z ich doświadczenia. Ten klucz interpretacyjny został zastosowany w książce na różnych etapach refleksji, między innymi gdy traktowana była sprawa objawienia Bożego i daru z siebie Boga w zbawieniu, o różnych "obliczach" Tajemnicy Bożej, "figurach zbawczych" i "drogach zbawienia" proponowanych przez różne tradycje. To wszystko doprowadziło do pewnej wizji globalnego procesu objawienia się Boga poprzez całą historię ludzką i w końcu w Jezusie Chrystusie - w którym osiąga swój szczyt - jako proces organiczny, w którym różne etapy są zasadniczo odniesione do siebie i odnajdują swoje zrozumienie i właściwe znaczenie, wychodząc od wewnętrznego procesu i stosunku do swego centrum i swego szczytu, Wydarzenia Chrystusa.

Model teologiczny chrystologii trynitarnej i pneumatologicznej pozwala więc na przezwyciężenie nie tylko paradygmatu "ekskluzywistycznego", ale również "inkluzywistycznego", lecz bez odwoływania się do paradygmatu "pluralistycznego", opartego na negacji zbawienia "konstytutywnego" w Jezusie Chrystusie. Dochodzi się w ten sposób do postawy, która łączy to, co można zatrzymać z inkluzywizmu chrystologicznego, z tym, co można stwierdzić teologicznie odnośnie do pewnego pluralizmu religij w zamyśle Boga. Inkluzywna działalność wydarzenia Chrystusa dzięki zmartwychwstałemu człowieczeństwu Jezusa, powszechna "illuminacja" ze strony Słowa Bożego i równie powszechne "ożywianie" ze strony Ducha - umożliwiają odkrycie i w innych figurach i tradycjach zbawczych prawdę i łaskę nie uwyraźnione z taką samą siłą i jasnością jak w objawieniu Boga w Jezusie Chrystusie. W całej historii stosunków Boga z ludzkością znaleźć można więcej elementów prawdy i łaski, niż są do znalezienia po prostu w tradycji chrześcijańskiej. W ten sposób podniesiona jest kwestia możliwej komplementarności pomiędzy tradycją chrześcijańską i innymi tradycjami religijnymi. Dotknęliśmy tego problemu w piątym rozdziale tej książki, mówiąc o objawieniu Bożym i objawieniach słów Bożych i Jego Słowa. Pozostaje jeszcze sprawa zastosowania zasad do problemu komplementarności pomiędzy chrześcijaństwem i innymi tradycjami religijnymi w ogólności.

Jezus Chrystus, jako "ludzkie oblicze" czy "ikona" Boga - Słowo Boże, które stało się ciałem - ma swój specyficzny charakter jedyny i szczególny, konstytutywny i powszechny, prawdy i łaski. Przecież gdy jest prawdą, że jest On konstytutywny dla zbawienia wszystkich, nawet jest przyczyną ich zbawienia, to nie wyklucza ani nie zakłada innych figur czy tradycji zbawczych. To, że nie wyklucza, należy rozumieć w ten sposób, że elementy "prawdy i łaski" Bożej działają również poza tradycją chrześcijańską wychodzącą od Jezusa Chrystusa, choć nie bez odniesienia do Jego osoby i Jego dzieła. To zaś, że ich nie zakłada, oznacza, że jeśli znajduje się w innych tradycjach religijnych coś z prawdy i łaski Bożej, to nie zostaje to zawłaszczone i, by tak powiedzieć, wywłaszczone z nich przez tradycję chrześcijańską. Takie elementy "prawdy i łaski" stanowią natomiast dobra dodatkowe i autonomiczne.

Różne tradycje religijne świata zawierają więc elementy "prawdy i dobra" (Ad Gentes 9); niezależnie od decydującego charakteru Wydarzenia Chrystusa, nie można myśleć, że chrześcijaństwo - albo religia chrześcijańska - posiada całą prawdę lub ma monopol na łaskę. Bóg jest Prawdą i Miłością. To Jego Prawda i Jego Miłość, obejmujące ludzi na różne sposoby, "które zna Bóg" (por. Gaudium et Spes 22), poza, często, naszymi przewidywaniami. Tak więc można mówić o pewnej komplementarności pomiędzy łaską i prawdą chrześcijańską i tymi, które można znaleźć poza chrześcijaństwem. Wszelako tę komplementarność należy właściwie określić.

Prawda i łaska, jakie można znaleźć gdzie indziej, nie powinny zostać zredukowane do "ziaren" czy "nadgryzień" (pierres d"attente), które powinny po prostu znaleźć dopełnienie przez zastąpienie w objawieniu chrześcijańskim. Jeśli ono stanowi szczyt historii zbawienia, to nie polega to na zastąpieniu czy zamianie, ale na potwierdzeniu i realizacji. Wydarzenie Chrystusa, szczyt historii zbawienia, nie wymazuje, ale potwierdza to, co Bóg uczynił dla ludzkości przed nim i ze względu na niego. Tak więc komplementarność, o której jest tutaj mowa, nie powinna być zrozumiana jednostronnie, tak jakby wartości rozsiane poza chrześcijaństwem jako prawdy fragmentaryczne znalazły po prostu "dopełnienie" - w procesie jednokierunkowym - w wartościach chrześcijańskich i były po prostu przeznaczone do "zintegrowania", przyjęte i wchłonięte przez chrześcijaństwo, tracąc w ten sposób własną autokonsystencję. Chodzi tymczasem o "wzajemną komplementarność", dlatego pomiędzy chrześcijaństwem i innymi tradycjami mogą zachodzić wymiana i dzielenie wartości zbawczych, dynamiczna interakcja, która przynosi wzajemne wzbogacenie. Ponieważ ta komplementarność jest wzajemna, ich interakcja nie jest jednokierunkowa, nie jest "monologiem", ale dialogiem międzyreligijnym. Każdy autentyczny dialog z konieczności angażuje, z obu stron, dawanie i branie, słuchanie i dawanie świadectwa. Tradycja chrześcijańska może być wzbogacona dzięki kontaktowi i dzięki interakcji z innymi tradycjami religijnymi, jeśli jest prawdą, jak to zostało wcześniej powiedziane, że istnieją aspekty prawdziwe i autentyczne Tajemnicy Bożej, które zostają bardziej podkreślone w innych tradycjach, a nie w tradycji chrześcijańskiej.

Trzeba jeszcze dodać, że wzajemna komplementarność pomiędzy chrześcijaństwem i innymi tradycjami religijnymi, jako źródło prawdy i łaski Bożej, jest asymetryczna. Oznacza to, że uznanie wartości dodatkowych i autonomicznych prawdy i łaski w innych tradycjach nie usuwa nieprzezwyciężalnej transcendencji objawienia i dania się Boga w osobie i dziele Jezusa Chrystusa. Taka transcendencja, jak to zostało jasno pokazane wcześniej, opiera się na tożsamości osobowej Jezusa Chrystusa jako jednorodzonego Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Jest On osobiście, w sensie wcześniej wyjaśnionym, "pełnią" objawienia i zrealizowaniem tajemnicy ludzkiego zbawienia. W tym sensie, gdy inne tradycje religijne mogą, a nawet są przeznaczone, by znaleźć w Wydarzeniu Chrystusa ich pełnię sensu - ale bez wchłonięcia czy zawłaszczenia - to kierunek odwrotny nie jest prawdziwy: automanifestacja i dar z siebie Boga w Jezusie Chrystusie nie potrzebują prawdziwego dopełnienia ze strony innych tradycji, nawet jeśli mają odniesienie do innych manifestacji Boga w ramach globalnego samoobjawienia Boga dla ludzkości i zdolne są do własnego wzbogacenia przez wzajemna interakcję z innymi tradycjami religijnymi. Tymczasem inne tradycje religijne są skierowane w kierunku tajemnicy Jezusa Chrystusa, w której mogą znaleźć swoją pełnię; takie ukierunkowanie jednak nie przeszkadza, że ziarna "prawdy i łaski" w nich zawarte, jako dary ofiarowane przez Boga narodom, posiadające własną wewnętrzną wartość, mogą pozytywnie przyczynić się do wzbogacenia chrześcijaństwa przez dialog, ale nie w sensie wypełnienia pustki, którą pełnia Jezusa Chrystusa zostawiłaby otwartą i którą należałoby wypełnić.

Skok jakościowy

Celem rozwinięcia pomiędzy chrześcijaństwem i innymi tradycjami religijnymi stosunków wzajemnego otwarcia i współpracy jest rzeczą konieczną - przypomnieliśmy o tym we Wprowadzeniu do tej pracy - oczyszczenie pamięci, co nie oznacza zapomnienia przeszłości, często zaraźliwej, która naznaczała te stosunki, tym bardziej nie oznacza zapomnienia zbrodni przeciw ludzkości, które wiele razy zostały dokonane w imię Boga i religii, oznacza natomiast zmianę mentalności i ducha jako takiego, krótko mówiąc - "nawrócenie" (metanoia) w kierunku Boga i w kierunku innych ze strony wszystkich, które uczyni możliwym uzdrowienie stosunków. Dodawaliśmy, że jest również konieczne oczyszczenie języka teologicznego w stosunku do sposobu, często obraźliwego i raniącego, jakim w przeszłości mówiliśmy o innych tradycjach religijnych i ich wyznawcach. Podaliśmy przykłady, których nie ma potrzeby przypominać. Nie wystarczy jednak tylko oczyszczenie lingwistyczne. Potrzebne jest bowiem oczyszczenie samego rozumienia teologicznego i odnowione zrozumienie sposobu myślenia o "innych" i ich dziedzictwie kulturowym i religijnym. Nie można zapominać, że gesty idą za myśleniem; oznacza to, że postawy negatywne, a wielokrotnie obraźliwe w stosunku do innych religii i charakteryzujące przeszłość wyrosły z często niesprawiedliwych i oczerniających ocen, które podtrzymywano. By wziąć jeden gorący przykład: to prawda, że należy odróżnić zdecydowanie "antyjudaizm" religijny od "antysemityzmu" jako ideologii ateistycznej; można jednak postawić pytanie, czy tradycyjny antyjudaizm chrześcijański nie karmił w jakiś sposób i nie pomógł rozwojowi takiej nieludzkiej ideologii.

Jakkolwiek by było, nie można zapomnieć, że chrześcijaństwo przez wiele wieków miało charakter religii "ekskluzywistycznej" wobec innych - najwyraźniejszym symbolem tego ekskluzywizmu był aksjomat "poza Kościołem nie ma zbawienia", rozumiany w sensie wąskim; przypomnieliśmy, że ten aksjomat był przez wieki uważany za oficjalną doktrynę Kościoła. Chrześcijaństwo było widziane jako "jedyna prawdziwa religia", która, skoro posiadała całą prawdę, była jedyną możliwą drogą zbawienia dla wszystkich ludzi, więcej nawet - była jedyną religią, która miała prawo istnieć. Wykluczenie jakiegokolwiek znaczenia pozytywnego innych religii dla zbawienia pozostało istotnie opinią podzielaną przez większość teologów, aż do ostatnich dziesiątków lat przed Soborem Watykańskim II, kiedy niektórzy zaczęli rozpoznawać w nich nie tylko wartości pozytywne "naturalne", ale także elementy "prawdy i łaski".

Nie należy zapominać, że Sobór Watykański II był pierwszym w dwutysięcznej historii Kościoła, mówiącym pozytywnie o religiach, w których należy rozpoznać wartości pozytywne. Czy był "przełomem", czy nie, to pozostanie rzeczą dyskusyjną, zależnie od znaczenia, jakie sobór zamierzał dać używanym przez siebie wyrażeniom w odniesieniu do tradycji religijnych: "ziarna Słowa" (Ad Gentes 11, 15), "promienie tej Prawdy, co oświeca wszystkich ludzi" (Nostra Aetate 2), elementy "prawdy i łaski" (Ad Gentes 9). Jedna rzecz jest ważna: Sobór nigdy nie dał do zrozumienia, że rozumie inne religie jako "drogi" do zbawienia dla ich wyznawców, choćby w relacji do wydarzenia zbawczego w Chrystusie. Otwartość Soboru, choć reprezentującego nowość w doktrynie oficjalnej, pozostała jednak ograniczona, oszczędna. Powiedziawszy to, nie można jednak zapomnieć o często prorockich gestach i słowach, niekiedy bardzo otwartych, papieża Jana Pawła II, które napełniają odwagą w związku z koniecznością podjęcia nowych kroków w kierunku szerszej otwartości teologicznej i bardziej odważnych konkretnych postaw. Sobór Watykański II, tak jak zresztą inne sobory w historii Kościoła, nie był ostatnim słowem, ale raczej pierwszym słowem; ono oznacza kierunek, w którym należy iść, by osiągnąć szersze zrozumienie Bożego zamysłu względem ludzkości, zawsze pozostającego poza możliwością naszego całkowitego zrozumienia.

W tym kontekście intencją tej książki było zaproponowanie pewnych kierunków refleksji, z których może wyniknąć "jakościowy skok" teologii chrześcijańskiej i katolickiej religii ku bardziej pozytywnej ocenie teologicznej tych religii i bardziej otwartej konkretnej postawie wobec ich wyznawców. Jest rzeczą oczywistą, że przytoczone tutaj propozycje wpisują się świadomie w ramy wiary eklezjalnej i pozostają otwarte na dyskusje teologiczne. Jesteśmy w każdym razie przekonani, że taki "skok jakościowy" - który, by powtórzyć to jeszcze raz, nie ma żadnego związku ze "zmianą paradygmatu w kierunku pluralizmu teologicznego" - jest konieczny, by przesłanie chrześcijańskie zachowało, w dzisiejszym świecie wielokulturowym i wieloreligijnym, swoją wiarygodność; albo lepiej jeszcze, aby ta wiarygodność mogła wzrastać w miarę przystosowania przesłania do poszerzonych horyzontów dzisiejszego świata. Należy zrezygnować ze sposobów "obrony wiary", które okażą się przeciwnymi od zamierzonych, w tym sensie, że ukazują ją jako wąską i lękliwą. Jestem przekonany, że bardziej szeroka koncepcja i bardziej pozytywna postawa, jeśli tylko teologicznie dobrze ufundowane, pomagają nam odkryć, ku naszemu zaskoczeniu, w przesłaniu chrześcijańskim, nowe szerokości i nowe głębokości.

opr. mg/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama